— Doskonale. Chcesz mi pomoc? Znajdz jakis sposob, zeby usunac Mance’a. Zabierz go jak najdalej od Lary. Takiej pomocy potrzebuje.
ATLANTA
Budynek siedziby Nowej Moralnosci w Atlancie nie byl tak duzy jak Kapitol, gdzie mial swoja siedzibe swiecki rzad, ani tak okazaly jak katedra. W istocie byl jednak centrum wladzy, ktora rozposcierala sie przez caly kontynent amerykanski na polnoc od Rio Grande, a wplywami siegala Meksyku i Ameryki Srodkowej.
W czasach przed powodziami cieplarnianymi Nowa Moralnosc byla zaledwie jedna z wielu fundamentalistycznych chrzescijanskich sekt, o zasadach surowszych od innych, ktora wkladala wiele wysilku w prace w podupadlych centrach takich miast jak Atlanta, Filadelfia, Detroit, czy innych megalopolis. Zrobila wiele dobrego: ratowala zagubione dusze, likwidowala grasujacych na podupadlych przedmiesciach handlarzy narkotykow, odbudowywala rozpadajace sie domy, pilnowala, zeby dzieci uczyly sie czytac i pisac w szkolach, ktore zakladala w opuszczonych sklepach. W zamian za swa prace Nowa Moralnosc domagala sie zelaznej dyscypliny i posluszenstwa. Przede wszystkim posluszenstwa.
Potem przyszedl przelom cieplarniany i ziemski klimat gwaltownie sie zmienil. Choc klimatolodzy ostrzegali od ponad stu lat, grajacy na zwloke politycy ignorowali ich, a niedowierzajacy eksperci wysmiewali. Wreszcie ziemski klimat gwaltownie sie zmienil, z polodowcowego na poltropikalny, ktory panowal na Ziemi cale eony wczesniej. Czapy lodowe roztopily sie. W ciagu kilku lat poziom morza podniosl sie o dwadziescia metrow. Nadmorskie miasta na calej planecie zostaly zatopione. Siec przesylowa energii elektrycznej, szkielet wspolczesnej cywilizacji, rozpadla sie. Potezne burze sialy zniszczenie, a gleby uprawne ulegaly erozji. Miliony kobiet, mezczyzn i dzieci musialo opuscic swoje domy, prace, swoje zycie. Byli glodni, przerazeni i zrozpaczeni.
Nowa Moralnosc byla zachwycona.
— To gniew bozy, ktory na siebie sciagnelismy! — grzmial Wielebny Harold Carnaby. — To kara za cale pokolenia zycia w rozwiazlosci!
Na calym swiecie do wladzy doszly autokratyczne rezimy, wspierane przez takie fundamentalistyczne organizacje, jak Swieci Apostolowie w Europie i Kwiecisty Smok na Dalekim Wschodzie. Nawet wiecznie niezadowoleni muzulmanie zjednoczyli sie pod jednym sztandarem Miecza Islamu, gdy Izrael zostal starty z powierzchni ziemi.
Po calych dziesiecioleciach rzadow dyktatury, ludzie na calym swiecie zaczeli sie jednak niepokoic. Klimat ustabilizowal sie, choc naukowcy znow wieszczyli groze, tym razem zapowiadajac nadejscie epoki lodowcowej. Zostali jednak zignorowani: przecietna rodzina wkroczyla na droge ekonomicznego komfortu i lepszego zycia. Na calym swiecie znow zapanowal dobrobyt. Liczba wiernych w kosciolach zaczela spadac.
Carnaby, samozwanczy arcybiskup, rozwazal w duchu te czynniki, gdy siedzial na swoim elektrycznym wozku inwalidzkim i patrzyl przez okno na upstrzona drapaczami chmur panorame Atlanty.
— Uratowalismy to miasto — mruknal.
— Tak, sir — przytaknal jeden z jego asystentow, stajac przy nim w pozie pelnej szacunku. — Istotnie, uratowalismy.
— Uratowalismy caly ten kraj, gdy pograzal sie w zbrodni i deprawacji — dodal Carnaby. — A teraz ludzie sie znow bogaca i odwracaja sie od Boga. Bardziej interesuje ich kupienie nowej gry VR niz ratowanie swojej duszy.
— To prawda — dodal drugi z asystentow.
Carnaby obrocil swoj wozek tak, by mogl ich widziec. Stali przy jego biurku, z opuszczonymi ramionami i utkwionym w arcybiskupie wzrokiem.
— Sir, jesli chodzi o raport medyczny…
— Nie jestem zainteresowany ratowaniem mojego smiertelnego ciala — rzekl Carnaby, marszczac siwe brwi.
— Musicie, ksieze biskupie! Ruch potrzebuje waszego przywodztwa…
— Jestem gotow spotkac sie z moim Stworca, gdy tylko mnie wezwie.
Jeden z asystentow rzucil drugiemu szybkie spojrzenie, najwyrazniej szukajac wsparcia. Stali obok siebie, podobni jak krople wody w ciemnych garniturach i wykrochmalonych bialych koszulach. Carnaby zastanawial sie, czy sa bliznietami.
— Sir — rzekl drugi, ktorego glos brzmial nieco nizej — lekarze sa zgodni. — Musicie zgodzic sie na implant serca. W przeciwnym razie… — zawiesil glos.
— Wlozyc sobie do piersi pompe wykonana przez czlowieka i wyjac serce, ktorym obdarzyl mnie Bog? Nigdy!
— Nie, sir, to wcale nie tak. To tylko pompa wspomagajaca, urzadzenie pomocnicze, ktore odciazy serce. Naturalne serce pozostanie nietkniete — wyjasnil asystent o niskim glosie. — To niewielki zabieg, sir. Wloza ja przez tetnice udowa.
— Nie beda mi otwierac klatki piersiowej?
— Nie, sir — odparli asystenci chorem.
Carnaby naburmuszyl sie. Korzystal juz z innych urzadzen medycznych. Powiedziano mu, ze pewnego dnia bedzie musial korzystac ze sztucznych nerek. Dziewiecdziesiat dwa lata i ani jednej kuracji odmladzajacej, powiedzial sobie. Nie kazdy w moim wieku moze to o sobie powiedziec. Bog nade mna czuwa.
— Pompa wspomagajaca, tak?
— Tak, sir.
— Jest konieczna, sir. Przy tym wysilku i stresach, jakie was codziennie spotykaja, to cud, ze wasze serce pracuje tak dlugo bez wspomagania.
Carnaby znow sie naburmuszyl, by dac im jednoznacznie do zrozumienia, ze ten pomysl mu sie nie podoba, ale po chwili opuscil glowe i rzekl z pokora:
— Niech sie stanie wola boza.
Asystenci wybiegli z gabinetu, zachwyceni jego zgoda, pelni podziwu dla checi poswiecenia wlasnego komfortu z powodu niecheci do medycznych procedur na rzecz dobra Ruchu.
Siedzac sam przy swoim biurku Carnaby wywolal najnowsze dane na temat liczby wiernych w kosciolach. Nowa Moralnosc byla oficjalnie organizacja niesekciarska. Wykres, ktory pojawil sie na ekranie sciennym, pokazywal dane dotyczace liczby wiernych w kosciolach wszystkich wyznan w Ameryce Polnocnej i Poludniowej. Wartosci spadaly — niewiele, ale trend byl widoczny. Nawet katolicy odwracali sie od Boga. Zapiszczal interkom na biurku.
— Dzwoni diakon Gillette, ksieze arcybiskupie — rozlegl sie anielsko slodki glos telefonu. — To pilne.
— Pilne? Coz moze byc tak pilnego?
Telefon milczal przez chwile, po czym powtorzyl:
— Dzwoni diakon Gillette…
— Dobrze — przerwal zsyntetyzowanemu glosowi Carnaby.
— Polacz mnie.
Statystyki liczby wiernych zastapila twarz Gillette. Byl to Murzyn o twarzy tak czarnej, ze prawie lsnila, jakby pokryta potem. Jego gleboko osadzone oczy wygladaly na czujne, jakby spodziewal sie, ze lada chwila zaatakuje go wrog.
— Ksieze diakonie — rzekl Carnaby, co mialo starczyc za powitanie.
— Ksieze arcybiskupie, otrzymalem niepokojacy raport od naszego czlowieka w Ekwadorze.
— Mamy czlowieka w Ekwadorze?
— W zwiazku z budowa tej kosmicznej wiezy, sir — rzekl Gillette.
— Ach, tak. Niepokojacy raport, mowicie?
— Zdaniem Wielebnego Danversa, przy budowie kosmicznej wiezy naukowcy wykorzystuja jakas forme nanotechnologii.
— Nanotechnologii! — Danvers poczul uklucie niepokoju. — Nanomaszyny sa zakazane, nawet w Ameryce Poludniowej.