Yamagata! Wyszedl z odosobnienia w Tybecie i siega po Merkurego!

Nie wahajac sie ani chwili, bez sekundy namyslu, Alexios zdecydowal, ze poleci na Merkurego. Yamagata zasluzyl na smierc z jego reki. Siedzac w prawie ciemnej sypialni, patrzac na ekran, w ktorym odbijalo sie jego zmienione oblicze, uswiadomil sobie, ze moze odplacic zarowno Victorowi, jak i Danversowi.

Cala dawna nienawisc, wscieklosc, kipiaca zolc powrocily na nowo. Alexios zazgrzytal zebami. Odplace im, przyrzekl sobie. Prawie o nich zapomnialem, o tym, co zrobili milionom innych ludzi. Prawie zapomnialem o Addie i jej ojcu, i zalodze Alhambry. Jak latwo jest pozwolic, zeby pochlonelo nas wygodne zycie. Jak latwo jest dopuscic do tego, by ostrze stepialo.

Odrzucil koldre i nago podszedl do telefonu stojacego na biurku. Yamagata. Molina. Danvers. Dopadne ich wszystkich na tej piekielnej planecie, Merkurym.

GOETHE

Siedzac w swoim skromnie urzadzonym, malym biurze, Dante Alexios usmiechnal sie gorzko do siebie, gdy wrocily do niego wspomnienia sprzed dziesieciu lat. Skonczyl czytanie raportu sporzadzonego przez McFergusena i komisje MKU i rozsiadl sie wygodnie na krzesle. Ujeli to bardzo dyplomatycznie, pomyslal Alexios, czytajac ostatni akapit, ale jego przeslanie bylo jednoznaczne.

Wymienione badania wykazaly jednoznacznie, ze rzeczone skaly pochodza z Marsa. Poniewaz szansa, ze dostaly sie na powierzchnie Merkurego wskutek procesow naturalnych, jest znikoma, najprawdopodobniej zostaly przetransportowane na Merkurego przez ludzi. Odkrycie bioznacznikow w probkach znalezionych przez V. Moline nie jest zatem dowodem na istnienie aktywnosci biologicznej na planecie Merkury.

Victor jest skonczony, powiedzial sobie w duchu Alexios z satysfakcja. McFergusen nie bedzie tego rozglaszal na rogach ulic, ale implikacja jest jednoznaczna: albo Molina sam rozlozyl te skaly, albo dal sie zrobic w balona jakiemus zartownisiowi, ktory tego dokonal. Tak czy inaczej, reputacja Victora jako naukowca legla w gruzach.

Smiejac sie glosno, Alexios pomyslal: a teraz kolej na Danversa.

Zadzwonil do Moliny: to byl pierwszy krok na drodze do zniszczenia biskupa Elliotta Danversa.

Idac w strone kajuty Moliny centralnym korytarzem Himawari, znajdujacego sie na orbicie wokol Merkurego, Alexios zaczal sie denerwowac. Wiedzial, ze bedzie tam Lara. Ona z nim mieszka. Sypia z nim. Maja osmioletniego syna. Predzej czy pozniej przejrzy te nanotechnologiczna sztuczke i rozpozna Mance’a Bracknella. I wtedy zrozumial, ze jesli nawet tak sie stanie, niczego to nie zmieni.

Gdy dotarl do ich apartamentu, zawahal sie; dlon wyciagnieta, by zapukac, opadla w pol drogi. Co bedzie, jesli mnie rozpozna? A co ty zrobisz, jesli tego nie zrobi, podszepnal mu pogardliwy glos w glowie.

Wzial gleboki oddech i zapukal. Lara natychmiast otworzyla drzwi, jakby tam stala i czekala na niego niecierpliwie.

— Pan Alexios — mowila przyciszonym, pelnym trwogi glosem.

Czujac, jak kazda czastka jego ciala drzy z nerwow, Alexios wkroczyl do ich apartamentu. Victor siedzial na przeznaczonej dla dwoch osob sofie ustawionej pod oddalona grodzia, z twarza ukryta w dloniach. Lozko bylo starannie zascielone; caly apartament wygladal na starannie wysprzatany. Do tego obrazu nie pasowal Molina: wygladal jak wrak czlowieka: z potarganymi wlosami, pobladla twarz, dwudniowym zarostem na twarzy i podkrazonymi oczami.

Alexios nieco sie odprezyl. To nie bedzie trudne. On schwyta kazda brzytwe, ktora mu podam.

— Czy moge pana czyms poczestowac, panie Alexios? — zwrocila sie do niego Lara.

— Dante. Prosze mowic mi po imieniu.

Skinela glowa.

— Dobrze. Dante. Moze drinka?

Pamiec podsunela mu wszystkie te chwile, kiedy z Lara pili cos wspolnie. W dawnych czasach uwielbiala margarity; Mance Bracknell wolal wino.

— Poprosze o szklanke wody — rzekl.

— A moze soku? — zaproponowala.

O malo sie nie wzdrygnal na wspomnienie soku pelnego nanomaszyn, jaki podawano w klinice doktora Kogi.

— Dziekuje, wystarczy woda.

Lara poszla do kuchni znajdujacej sie za niewielkim barkiem obok sofy. Alexios przysunal sobie jedno z wyscielanych krzesel i usiadl przy niskim stoliku obok Moliny.

— Jak wspomnialem przez telefon, doktorze Molina, zrobie wszystko, zeby panu pomoc.

Molina potrzasnal glowa.

— Nie moze pan nic zrobic — rzekl chropawym szeptem.

— Ktos pana wrobil — rzekl lagodnie Alexios. — Gdyby udalo sie dowiedziec, kto to taki, moglibysmy udowodnic wszystkim, ze to nie pana wina.

Lara postawila tace na stoliku i usiadla obok meza.

— Dokladnie to mu caly czas powtarzam. Nie mozemy przejsc nad tym do porzadku dziennego. Musimy dowiedziec sie, kto za to odpowiada.

— A co mozna zrobic? — spytal zalosnie Molina.

Alexios przechylil glowe, jakby zastanawiajac sie nad problemem.

— Hm… powiedzial pan, ze dostal jakas anonimowa wiadomosc na temat tych skal.

— Tak. Ktos zostawil mi wiadomosc na kampusie. Bez nazwiska. I bez adresu zwrotnego.

— I opierajac sie tylko na tym przylecial pan na Merkurego?

W oczach Moliny zaplonal gniew.

— Niech pan tez nie zaczyna! Tak, przylecialem tu tylko z powodu tej wiadomosci. Byla zbyt obiecujaca, zeby ja zignorowac.

Lara polozyla mu reke na kolanie uspokajajacym gestem.

— Victorze, on probuje ci pomoc — rzekla pojednawczym tonem.

Molina stlumil w sobie gniew.

— Pomyslalem sobie, ze jesli to slepa uliczka, to za pare tygodni bede z powrotem w domu. A jesli to prawda, to bedzie to niesamowite odkrycie.

— Ale to moglo byc celowe oszustwo — rzekl Alexios z calym udawanym wspolczuciem, na jakie bylo go stac.

— Otoz to. I oni wlasnie mysla, ze to moja robota. Uwazaja mnie za oszusta, za kanciarza…

— W takim razie — rzekl Alexios, przerywajac pelne go ryczy wywody Moliny — nalezaloby wysledzic, skad wyslano te wiadomosc.

— Nie rozumiem…

— Ten, kto ja wyslal, mial dostep do marsjanskich skal — mowil dalej Alexios. — I prawdopodobnie znal pana.

— A skad ten pomysl? — spytala Lara, ze zdziwieniem w bursztynowych oczach.

Alexios wzruszyl ramionami.

— Zadzwonil akurat do pana. Chcial, zeby to pan tu przylecial i dal sie zlapac.

— Ale kto moglby cos takiego zrobic? I po co? — zastanawiala sie Lara.

— Tego wlasnie musimy sie dowiedziec.

DOWODY

Alexios wiedzial, ze musi dzialac szybko, bo Lara i Victor mieli odleciec z Merkurego za pare dni. Nie mogl

Вы читаете Merkury
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату