zastanawialem sie, czy fakt, iz Rayner tylko wykonywal swoja prace, zmienia moje odczucia wobec niego. Zastanawialem sie rowniez, dlaczego nie wiedzialem, ze pracowal jako ochroniarz dla Woolfa. Ani tez ze ten w ogole ma jakiegos ochraniarza.

No i, co o wiele bardziej istotne, dlaczego nie wiedziala o tym jego corka.

Rozdzial 3

Boga i lekarza jednako wielbimy, Lecz dopiero w trwodze czola przed nim chylimy. John Owen

Prawda jest taka, ze sam sobie wspolczulem.

Bywalem juz splukany, na wlasnej skorze przekonalem sie tez, jak to jest byc bezrobotnym. Porzucaly mnie kobiety, ktore kochalem, cierpialem tez kiedys na rozdzierajacy bol zeba. A jednak zadne z tych wspomnien nie moglo rownac sie z poczuciem, ze caly swiat obrocil sie przeciwko mnie.

Zaczalem sie zastanawiac, na ktorych przyjaciol moglbym liczyc, zdalem sobie jednak sprawe — jak to sie zawsze dzieje, kiedy przeprowadzalem tego rodzaju bilans relacji spolecznych — ze zbyt wielu z nich przebywa za granica, nie zyje, pozostaje w zwiazku malzenskim z osobami, ktore mnie nie aprobuja, albo, kiedy zaczalem sie nad tym teraz zastanawiac, tak naprawde nie sa moimi przyjaciolmi.

Z tego wlasnie powodu znalazlem sie w budce telefonicznej na Piccadilly, wykrecilem numer i zapytalem, czy zastalem Pauliego.

— Obawiam sie, ze w tej chwili przebywa na sali sadowej — poinformowano mnie. — Moze mu cos przekazac?

— Prosze mu powiedziec, ze dzwonil Thomas Lang i jezeli Paulie nie pojawi sie w Simpson's na Strand punktualnie o pierwszej i nie postawi mi lunchu, bedzie to oznaczalo koniec jego kariery prawniczej.

— Koniec… kariery prawniczej — powtorzyl sekretarz Pauliego. — Przekaze mu panska wiadomosc, panie Lang, kiedy tylko tu zadzwoni. Do widzenia.

Moja znajomosc z Pauliem, a tak naprawde Paulem Lee, miala nietypowy charakter.

Jej nietypowosc polegala na tym, ze spotykalismy sie raz na dwa miesiace wylacznie na stopie towarzyskiej — wyjscie do pubu, na kolacje, do teatru lub do opery, ktora Paulie darzy! uwielbieniem — a mimo to obaj bylibysmy gotowi w kazdej chwili przyznac, ze nie darzymy sie cieniem sympatii. Nawet najmniejszym. Gdyby nasze uczucia osiagnely poziom nienawisci, moglibyscie zinterpretowac to jako specyficzna forme sympatii. Ale nie palalismy do siebie nienawiscia. Po prostu sie nie lubilismy, to wszystko.

Uwazalem Pauliego za ambitnego, chciwego zarozumialca, a on mnie za leniwego, niegodnego zaufania flejtucha. Jedyna pozytywna rzecz, jaka moglibysmy powiedziec o naszej „przyjazni”, to ze byla wzajemna. Spotykalismy sie, spedzalismy w swoim towarzystwie jakas godzine, po czym rozstawalismy sie, a kazdy z nas dziekowal w myslach Bogu, ze nie spotkal go taki los, jak tego drugiego. Placac piecdziesiat funtow za moj lunch skladajacy sie z pieczeni wolowej i czerwonego wina claret, Paulie twierdzil, ze odzyskiwal rownowartosc tej kwoty w lepszym samopoczuciu.

Po przybyciu do Simpson's musialem poprosic maitre d'hotel o pozyczenie krawata. Ukaral mnie, dajac do wyboru fioletowy i fioletowy, niemniej jednak o dwunastej czterdziesci piec siedzialem juz przy stoliku, topiac niektore z nieprzyjemnych zdarzen poranka w duzej ilosci wodki z tonikiem. W restauracji znajdowalo sie wielu Amerykanow, co wyjasnialo, dlaczego pieczen wolowa sprzedawala sie szybciej niz pieczen z baraniny. Idea jedzenia owiec jakos nigdy nie zyskala uznania wsrod Amerykanow. Mysle, ze uwazaja baranine za jedzenie dla cykorow.

Paulie pojawil sie punktualnie co do minuty, ale wiedzialem, ze i tak przeprosi za spoznienie.

— Przepraszam za spoznienie — powiedzial. — Co tam masz? Wodke? Biore to samo.

Kelner zniknal bezszelestnie, a Paulie rozejrzal sie, wygladzajac krawat i podrzucajac w gore podbrodek, aby zmniejszyc ucisk kolnierzyka na faldy skory na szyi. Jego wlosy byly puszyste i jak zawsze swiezo umyte. Twierdzil, ze robi to dobre wrazenie na lawie przysieglych, ale mial slabosc do wlosow odkad pamietam. Prawde powiedziawszy, Bog nie obdarzyl go uroda, ale w ramach zadoscuczynienia za karlowate, zaokraglone cialo, dal mu wspaniala czupryne, ktora Paulie prawdopodobnie zachowa, w zmieniajacych sie odcieniach, do osiemdziesiatki.

— Czolem — rzucilem, po czym wlalem sobie do gardla lyk wodki.

— No, hej. Co tam? — Paulie nigdy nie patrzyl na rozmowce. Nawet jezeli ten opieral sie plecami o sciane z cegiel, Paulie patrzyl w punkt nad jego ramieniem.

— Swietnie, swietnie — powiedzialem. — A u ciebie?

— Udalo mi sie wybronic pedala — pokrecil glowa ze zdumieniem. Czlowiek nieustannie zaskakiwany wlasnymi umiejetnosciami.

— Nie wiedzialem, ze bronisz pedalow, Paulie.

Nie usmiechnal sie. Usmiechal sie tylko w weekendy.

— Alez skad. To ten gosc, o ktorym ci opowiadalem. Zarabal bratanka na smierc lopata. Wybronilem go.

— Ale przeciez mowiles, ze to zrobil.

— Bo zrobil.

— W takim razie, jak ci sie udalo go wybronic?

— Lgalem jak najety — odparl. — Co zamowiles?

Czekajac na zupe, wymienilismy sie informacjami na temat naszych karier. Mnie znudzily opisy jego triumfow, I on rozkoszowal sie moimi porazkami. Zapytal, czy radze sobie finansowo, mimo ze obaj wiedzielismy, ze nie ma najmniejszego zamiaru w jakikolwiek sposob mi pomoc. Ja z kolei zapytalem go o wakacje, przeszle i planowane. Paulie przywiazywal wielka wage do wypoczynku.

— Zamierzamy w kilka osob wynajac lodz na Morzu Srodziemnym. Nurkowanie, windsufring, czego sobie zazyczysz. Bedziemy mieli doskonalego kucharza i w ogole wszystko.

— Zagiel czy motor?

— Zagiel.

Zmarszczyl brwi i nagle jakby postarzal sie o dwadziescia lat.

— Chociaz, jak teraz o tym mysle, to pewnie bedzie miala tez motor. Ale i tak wszystkim ma sie zajmowac zaloga. Jedziesz gdzies na wakacje?

— Jeszcze sie nad tym nie zastanawialem — odpowiedzialem.

— Ty w sumie zawsze jestes na wakacjach, co nie? Nie masz od czego sobie zrobic przerwy.

— Ladnie to ujales, Paulie.

— A zle mowie? Czym sie zajmowales od czasu odejscia z armii?

— Doradztwem.

— Doradz mi, jak sie zesrac z wrazenia.

— Nie sadze, bym mogl sobie na to pozwolic, Paulie.

— No tak. Zapytajmy lepiej naszego doradce do spraw jedzenia, gdzie sie, do kurwy nedzy, podziala zupa.

Kiedy rozgladalismy sie w poszukiwaniu kelnera, dostrzeglem pare tajniakow, ktorzy od jakiegos czasu za mna chodzili. Zajmowali stolik przy drzwiach. Pili wode mineralna i odwrocili glowy, kiedy spojrzalem w ich kierunku. Starszy wygladal, jakby zaprojektowal go ten sam architekt, co Solomona, a i mlodszy staral sie

Вы читаете Sprzedawca broni
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату