Woolfa i ze na pana drodze stanal niejaki Rayner — alias Wyatt, alias Miller — legalnie zatrudniony przez Woolfa w roli ochroniarza. Wiemy, ze w rezultacie tej konfrontacji Rayner odniosl powazne obrazenia.
Mialem wrazenie, ze zoladek skurczyl mi sie do rozmiarow pilki do krykieta. Kropla potu splynela mi po amatorsku po plecach.
ONeal kontynuowal:
— Wiemy, wbrew temu, co opowiedzial pan policji, ze ubieglej nocy nie wykonano jednego telefonu na numer alarmowy, ale dwa; pierwszy jedynie z zadaniem wezwania karetki, drugi na policje. Miedzy telefonami uplynelo pietnascie minut. Wiemy, ze podal pan policji falszywe nazwisko z powodow, ktorych nie udalo nam sie jeszcze ustalic. I wreszcie — spojrzal na mnie wzrokiem kiepskiego iluzjonisty, ktory zamierza wykonac sztuczke z krolikiem ukrytym w kapeluszu — wiemy, ze cztery dni temu na panskie konto bankowe w Swiss Cottage zostala przelana kwota dwudziestu dziewieciu tysiecy czterystu funtow, rownowartosc piecdziesieciu tysiecy dolarow amerykanskich.
Zatrzasnal teczke i usmiechnal sie.
— Wystarczy na poczatek?
Siedzialem na krzesle na srodku biura ONeala. Solomon poszedl zrobic kawe dla mnie i herbate rumiankowa dla siebie. Swiat powoli wyhamowywal.
— Niech pan poslucha — zaczalem — jest zupelnie oczywiste, ze z jakiegos powodu zostalem wrobiony.
— W takim razie niech mi pan wyjasni, panie Lang odparl ONeal — dlaczego taki wniosek mialbym uznac za oczywisty.
Wrocil do afektowanego sposobu mowienia. Wzialem gleboki oddech.
— No wiec, po pierwsze, nie wiem nic o tych pieniadzach. Kazdy mogl wykonac taki przelew z dowolnego banku na swiecie. To proste.
ONeal odstawil wielkie przedstawienie, zdejmujac zatyczke ze swojego parkera Duofolda i zapisujac cos w notatniku.
— Poza tym jest jeszcze corka Woolfa — dodalem. — Widziala bojke. Zareczyla za mnie wczoraj wieczorem w obecnosci policji. Dlaczego jej pan tu nie sprowadzil?
Drzwi sie otworzyly i pojawil sie w nich kroczacy tylem Solomon, ktory niosl ostroznie trzy filizanki. Pozbyl sie gdzies brazowego plaszcza przeciwdeszczowego i paradowal teraz w rozpinanym swetrze tego samego koloru. Ten widok wyraznie zirytowal ONeala i nawet ja dostrzegalem, ze wyglad Solomona nie przystaje do reszty pokoju.
— Moge pana zapewnic, ze mamy zamiar przesluchac panne Woolf w stosownym momencie — powiedzial ONeal, wypijajac ostroznie lyk kawy. — Jednakze z punktu widzenia operacji prowadzonej przez ten departament to pan jest najpilniejszym obiektem zainteresowania. To wlasnie pan, panie Lang, zostal poproszony o dokonanie zabojstwa. Za pana zgoda czy bez niej, pieniadze zostaly przelane na konto bankowe. Pojawil sie pan w domu potencjalnej ofiary i omal nie zabil jej ochroniarza. Wobec tego jest pan…
— Chwileczke — przerwalem. — Niech pan przerwie na jedna pierdolona w dupe chwileczke. O co chodzi z tym calym ochroniarzem? Woolfa nawet tam nie bylo.
ONeal bezlitosnie odpowiedzial beznamietnym spojrzeniem.
— Ciekawi mnie — kontynuowalem — w jaki sposob ochroniarz chroni cialo, ktore nie znajduje sie nawet w tym samym budynku? Przez telefon? Tu chodzi o cyfrowa ochrone, tak?
— Przeszukal pan dom, prawda Lang? — zapytal ONeal. — Wszedl pan do domu i szukal Aleksandra Woolfa?
Usmiech zatanczyl niezdarnie na jego ustach.
— Powiedziala mi, ze nie ma go w domu — odpowiedzialem, zirytowany jego widocznym zadowoleniem. — A w ogole, to odpierdol sie pan ode mnie.
Wzdrygnal sie nieznacznie.
— Niemniej jednak — odezwal sie w koncu — w tych okolicznosciach panska obecnosc w domu Woolfa kaze nam poswiecic panu odrobine czasu i wysilku.
Nadal nie potrafilem tego rozgryzc.
— Dlaczego? — zapytalem. — Dlaczego wy, a nie policja? Z jakiego powodu Woolf jest taki wyjatkowy?
Przenioslem wzrok z ONeala na Solomona.
— A jezeli juz o tym mowa, co znow takiego wyjatkowego jest we mnie?
Telefon na biurku ONeala zabrzeczal, a on chwycil sluchawke wycwiczonym teatralnym gestem, po czym przylozyl ja do ucha, spychajac kabel za lokiec. W trakcie rozmowy patrzyl na mnie.
— Tak? Tak… W rzeczy samej. Dziekuje.
Sluchawka wrocila na widelki i natychmiast zapadla w gleboki sen. Przygladajac sie temu przedstawieniu, doszedlem do wniosku, ze poslugiwanie sie telefonem to naprawde wielka umiejetnosc ONeala.
Nagryzmolil cos w notatniku i skinal glowa na Solomona, aby podszedl do biurka. Solomon przyjrzal sie notatce i obaj podniesli wzrok na mnie.
— Czy posiada pan bron palna, Lang?
ONeal zadal to pytanie z pogodnym, kompetentnym usmiechem. Woli pan miejsce przy przejsciu czy przy oknie?
Zaczelo mi sie robic niedobrze.
— Nie, nie posiadam.
— A moze ma pan dostep do broni palnej dowolnego rodzaju?
— Nie, od kiedy odszedlem z armii.
— Rozumiem — powiedzial ONeal, kiwajac glowa. Zrobil dluga pauze, sprawdzajac, czy na pewno dokladnie — odczytal informacje z notatnika. — A zatem zaskakuje pana wiadomosc, ze browning kaliber dziewiec milimetrow z pietnastoma nabojami zostal znaleziony w panskim mieszkaniu?
Zastanowilem sie nad tym.
— Bardziej zaskakuje mnie wiadomosc, ze moje mieszkanie zostalo przeszukane.
— Mniejsza o to.
Westchnalem.
— No, dobrze — powiedzialem. — W takim razie, nie jestem szczegolnie zaskoczony.
— Co pan przez to rozumie?
— Rozumiem przez to, ze zaczynam pojmowac sens wydarzen dzisiejszego poranka.
ONeal i Solomon wygladali na skonsternowanych.
— Ten, kto jest gotowy wydac trzydziesci tysiecy funtow, abym wygladal na platnego zabojce, przypuszczalnie nie mialby oporow przed wydaniem kolejnych trzystu, abym wygladal na wynajetego zabojce posiadajacego bron, ktora moze zabic.
ONeal przez chwile bawil sie dolna warga, sciskajac ja z obu stron kciukiem i palcem wskazujacym.
— I tu mamy problem, nieprawdaz panie Lang?
— Naprawde?
— Tak, mysle, ze raczej tak — powiedzial. Puscil warge, ktora zawisla w niezgrabnym grymasie, zupelnie jakby nie chciala wrocic do pierwotnego ksztaltu. — Albo jest pan zabojca, albo ktos stara sie, aby pan na takiego wygladal. Problem w tym, ze wszystkie dowody, ktorymi dysponuje, pasuja w rownym stopniu do obu mozliwosci. To doprawdy trudna sytuacja.
Wzruszylem ramionami.
— Pewnie dlatego dostal pan takie wielkie biurko — zauwazylem.
Ostatecznie musieli mnie wypuscic. Z jakiegos powodu nie chcieli mieszac policji w oskarzenie o nielegalne posiadanie broni, a Ministerstwo Obrony, o ile mi wiadomo, nie dysponuje wlasnymi celami.
ONeal poprosil mnie o paszport i zanim zdazylem opowiedziec niestworzona historie o tym, ze ulegl zniszczeniu w suszarce bebnowej, Solomon wyjal go z tylnej kieszeni spodni. Powiedziano mi, ze mam pozostac w kontakcie i zawiadomic ich, gdyby ow tajemniczy czlowiek ponownie sie ze mna skontaktowal. Nie pozostalo mi nic innego, jak sie zgodzic.
Kiedy wyszedlem z budynku i ruszylem St James's Park, cieszac sie rzadkim kwietniowym sloncem,