wiekszosci przypadkow mokra makrela lepiej nadaje sie na bron.

— No dobrze, panie Fincham — odezwala sie — skad pan wiedzial, ze tu jestem?

Brzmiala tak samo, jak wygladala.

— Fleur de Fleurs — wyjasnilem. — Podarowalem buteleczke tych perfum mojej sprzataczce na Boze Narodzenie w zeszlym roku, ale wiem, ze ich nie uzywa. To musialas byc ty.

Rozejrzala sie po mieszkaniu ze sceptycznie uniesiona do gory brwia.

— Masz sprzataczke?

— Tak, wiem — powiedzialem. — Poczciwina. Posunela sie w latach. Artretyzm. Nie czysci niczego ponizej kolan i powyzej ramion. Staram sie brudzic tylko na wysokosci pasa, ale czasami…

Usmiechnalem sie. Nie odwzajemnila usmiechu.

— A tak w ogole, jak weszlas do srodka?

— Drzwi byly otwarte — wyjasnila.

Pokrecilem glowa z oburzeniem.

— Szczerze mowiac, to juz jest zwyczajna podlosc. Bede musial napisac w tej sprawie do posla z mojego okregu.

— Co?

— To miejsce zostalo dzis rano przeszukane przez przedstawicieli Brytyjskiej Sluzby Bezpieczenstwa. Zawodowcy wyszkoleni za pieniadze podatnikow, a nie chce im sie nawet zamknac drzwi, kiedy skoncza prace. Co to w ogole jest za sluzba? Mam tylko dietetyczna cole. Moze byc?

Lufa pistoletu nadal byla wycelowana mniej wiecej w moim kierunku, ale nie podazyla za mna, kiedy podszedlem do lodowki.

— Czego szukali?

Patrzyla teraz przez okno. Wygladala, jakby naprawde zdarzyl sie jej koszmarny poranek.

— Nie mam pojecia — powiedzialem. — Na dnie szafy mam koszule z etaminy. Byc moze uznaje sie to obecnie za obraze majestatu.

— Znalezli bron?

Nadal na mnie nie patrzyla. Czajnik wylaczyl sie i nalalem wrzatek do kubka.

— Tak, znalezli.

— Bron, ktora zamierzales zabic mojego ojca?

Nie odwrocilem sie. Dalej zajmowalem sie parzeniem kawy.

— Taka bron nie istnieje — powiedzialem. — Pistolet, ktory znalezli, zostal tu podlozony przez kogos innego, zeby wygladalo, jakbym zamierzal nim zabic twojego ojca.

— No coz, jak widac skutecznie.

Skierowala wzrok prosto na mnie. Podobnie jak lufe kaliber .22. Ale poniewaz zawsze szczycilem sie zimna krwia, po prostu wlalem mleko do kawy i zapalilem papierosa. To ja rozzloscilo.

— Taki z ciebie chojrak, skurwysynu?

— Nie mnie oceniac. Mama mnie kocha.

— Czyzby? I niby z tego powodu mialabym ci darowac zycie?

Mialem nadzieje, ze jednak nie wspomni ani slowem o broni lub strzelaniu, nawet brytyjskie Ministerstwo Obrony mogloby bowiem sobie pozwolic na prawidlowe zalozenie podsluchu w pokoju. Skoro jednak poruszyla juz ten temat, nie moglem go zignorowac.

— Czy moge cos powiedziec, zanim wystrzelisz z tego urzadzenia?

— Slucham.

— Skoro zamierzalem posluzyc sie pistoletem, aby zabic twojego ojca, dlaczego nie mialem przy sobie broni wczoraj wieczorem, kiedy przyszedlem do twojego domu?

— Byc moze miales.

Wypilem lyk kawy.

— Dobra odpowiedz — uznalem po chwili. — W porzadku, ale jesli mialem ja przy sobie wczoraj wieczorem, dlaczego nie zastrzelilem z niej Raynera, kiedy wylamywal mi reke?

— Byc moze probowales. Byc moze wlasnie dlatego wylamywal ci reke.

Na litosc boska, pomyslalem, ta kobieta mnie wykonczy!

— Kolejna sluszna uwaga. Okay, w takim razie, kto ci powiedzial, ze u mnie w mieszkaniu znaleziono bron?

— Policja.

— O nie! — zaoponowalem. — Byc moze przedstawili sie jako policja, ale na pewno policja nie byli.

Zastanawialem sie, czy sie na nia rzucic, byc moze ochlapujac ja wczesniej kawa, ale nie mialo to w tej chwili wiekszego sensu. Dostrzeglem dwoch tajniakow Solomona przesuwajacych sie powoli przez salon. Starszy trzymal przed soba oburacz duzy rewolwer, a mlodszy tylko sie usmiechal. Uznalem, ze nalezy pozwolic, aby ramie sprawiedliwosci czynilo swoja powinnosc.

— Niewazne, kto mi powiedzial — stwierdzila Sara.

— Wrecz przeciwnie, mysle, ze to bardzo wazne. Jezeli sprzedawca zachwala jakis model pralki, to jedno. Ale jesli arcybiskup Canterbury zachwala jakis model pralki, dodajac, ze usuwa brud nawet w niskich temperaturach, to zupelnie co innego.

— Co ty…

Uslyszala ich, kiedy znajdowali sie zaledwie pol metra od niej. Kiedy sie odwrocila, mlodszy z nich zlapal ja za nadgarstek i w wysoce kompetentny sposob wykrecil go w dol i na zewnatrz. Wydala z siebie krotki okrzyk i pistolet wypadl jej z dloni.

Podnioslem go i podalem, kolba do przodu, starszemu z tajniakow. Czulem wielkie pragnienie pokazania swiatu, jak przyzwoicie potrafie sie zachowac. Gdyby tylko ktos raczyl zwrocic na to uwage…

Do czasu przybycia ONeala i Solomona zostalismy z Sara wygodnie ulokowani na sofie, podczas gdy dwaj tajniacy usadowili sie w okolicach drzwi. Zadne z nas nie palilo sie specjalnie do nawiazania rozmowy. Kiedy ONeal zaczal krzatac sie po mieszkaniu, nagle mozna bylo odniesc wrazenie, ze znajduje sie w nim strasznie duzo ludzi. Zaofiarowalem sie, ze wyskocze do sklepu po ciastka, ale ONeal zaprezentowal swoja najgrozniejsza mine pod tytulem: „Bezpieczenstwo swiata zachodniego spoczywa na moich barkach”, wiec wszyscy zamilkli i zaczeli ogladac swoje paznokcie.

Po prowadzonej szeptem wymianie zdan z tajniakami, ktorzy zaraz potem po cichu sie oddalili, ONeal rozpoczal wedrowke po pokoju, biorac co rusz do reki jakis przedmiot i wydymajac wargi na jego widok. Najwyrazniej czekal na cos, co ani nie znajdowalo sie w pokoju, ani nie ktora go upowazniala, faktycznie to miala na mysli. Zmarszczyl nos i po chwili postanowil mimo wszystko kontynuowac.

— Zostalem upowazniony, aby poinformowac pania, ze w chwili obecnej agencje rzadu Stanow Zjednoczonych prowadza sledztwo przeciwko pani ojcu. Pomaga im kierowany przeze mnie departament Ministerstwa Obrony.

Slowa opadly na podloge i siedzielismy tak sobie przez chwile w milczeniu. ONeal ukradkowo zerknal w moja strone.

— Wspolnie zdecydujemy, czy oskarzymy pana Langa, czy tez faktycznie podejmiemy kroki zwiazane z pani ojcem i jego dzialalnoscia.

Nie jestem mistrzem czytania ludzkich twarzy, ale nawet ja widzialem, ze wszystkie te informacje stanowily dla Sary lekki szok. Jej twarz zmienila kolor z szarego na bialy.

— Jaka dzialalnosc? — zapytala. — Sledztwo w jakiej sprawie?

W jej glosie wyczuwalo sie napiecie. ONeal wygladal na skrepowanego i wiedzialem, ze przeraza go mysl, ze dziewczyna zacznie krzyczec.

— Podejrzewamy, ze pani ojciec — odezwal sie wreszcie — importuje zakazane substancje o najwyzszej klasie zagrozenia do Europy i Ameryki Polnocnej.

W pokoju zrobilo sie bardzo cicho, oczy wszystkich zwrocily sie na Sare. ONeal odkaszlnal.

— Pani ojciec handluje narkotykami, panno Woolf.

Tym razem to Sara sie rozesmiala.

Вы читаете Sprzedawca broni
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату