— Solomon przygryzl warge. Mial do tego prawo, bo moja teoria brzmiala tragicznie. Mimo to nic lepszego nie potrafili w tym momencie wymyslic.

— Znajduje kogos, kto na pewno nie przyjmie zlecenia, i zleca mu zabicie samego siebie. Puszcza w obieg informacje o planowanym zamachu na wlasne zycie i ma nadzieje, ze prawdziwi wrogowie zwolnia na chwile, sadzac, ze zlecenie i tak zostanie wykonane, a oni nie beda musieli podejmowac ryzyka ani wydawac pieniedzy.

Solomon ponownie zajal sie wieza Pocztowa, a ONeal stal ze zmarszczonymi brwiami.

— Naprawde w to wierzysz? — zapytal. — To znaczy, sadzisz, ze to mozliwe?

Widzialem, ze rozpaczliwie potrzebuje teorii, jakiejkolwiek teorii pozwalajacej na zinterpretowanie wydarzen, nawet gdyby za chwile trzeba ja bylo wyrzucic do kosza.

— Tak, mysle, ze to mozliwe. Nie, nie wierze w to. Tyle tylko, ze probuje wlasnie dojsc do siebie po postrzale i na nie lepszego mnie nie stac.

ONeal zaczal przemierzac pokoj tam i z powrotem, wymachujac rekami. Rowniez jemu zaczal dokuczac upal, ale nie mial kiedy pozbyc sie plaszcza.

— No dobrze — zgodzil sie — byc moze ktos zyczy Woolfowi, aby zginal. Nie bede udawal, ze rzad Jej Krolewskiej Mosci rozpaczalby, gdyby Woolf wpadl jutro pod autobus. Moze miec licznych wrogow, przed ktorymi nie obroni sie w normalny sposob. Co do tego zgoda. Tak, nie moze przerzucic pilki na ich boisko — ONeal najwyrazniej polubil to sformulowanie — dlatego oglasza, ze jest fikcyjne zlecenie na niego. Ale cos tu nie gra.

ONeal przestal sie przechadzac i spojrzal na mnie.

— Skad mogl miec pewnosc, ze zlecenie bedzie fikcyjne? Skad mogl wiedziec, ze nie przyjmiesz propozycji?

Spojrzalem na Solomona, ktory wiedzial, ze na niego patrze, ale nie odwrocil wzroku od okna.

— Skladano mi juz wczesniej takie propozycje — wyjasnilem. — Oferowano duze sumy. Zawsze odmawialem. Moze o tym wiedzial.

ONeal nagle przypomnial sobie, jak bardzo mnie nic lubi.

— Zawsze odmawiales?

Wpatrywalem sie w niego z najwiekszym spokojem, na jaki mnie bylo stac.

— A moze sie zmieniles? Moze tym razem potrzebujesz pieniedzy? To absurdalne ryzyko.

Wzruszylem ramionami i poczulem bol pod pacha.

— Niespecjalnie — powiedzialem. — Mial ochroniarza, a jezeli dal to zlecenie mnie, przynajmniej wiedzial, z ktorej strony nadejdzie zagrozenie. Rayner pilnowal mnie przez kilka dni, zanim dotarlem do jego domu.

— Ale poszedl pan do jego domu, panie Lang. Faktycznie…

— Poszedlem tam, aby go ostrzec. Uznalem, ze to bedzie zyczliwy gest.

— No dobrze. No dobrze — ONeal znow z zapamietaniem zaczal przemierzac pokoj. — W jaki sposob Woolf „ujawnia” informacje, ze ktos zlecil jego zabojstwo? Przeciez nie pisze sie o tym na scianie w jakiejs toalecie ani nie umieszcza ogloszenia w „Evening Standard”?

— Wy o tym wiedzieliscie.

Rozmowa zaczynala mnie meczyc. Mialem ochote na odrobine snu lub nawet na talerz czegos brazowego i cuchnacego.

— Nie jestesmy jego wrogami, panie Lang — powiedzial ONeal. — W kazdym razie, nie w tym sensie.

— A wiec skad wiedzieliscie, ze rzekomo dostalem na niego zlecenie?

ONeal zatrzymal sie i widzialem, ze doszedl wlasnie do wniosku, ze i tak powiedzial mi juz zdecydowanie za duzo. Rozdrazniony rzucil okiem na Solomona, obwiniajac go, ze slabo sie spisuje w roli przyzwoitki. Solomon zachowywal sie jak uosobienie spokoju.

— Nie widze powodu, dla ktorego nie mielibysmy mu powiedziec, panie ONeal — stwierdzil. — Nie ze swojej winy dostal kulke w klatke piersiowa. Byc moze szybciej wyzdrowieje, jezeli dowie sie, dlaczego do tego doszlo.

O'Neal trawil przez chwile te uwage, po czym zwrocil sie do mnie.

— Niech i tak bedzie — powiedzial. — Otrzymalismy informacje o pana spotkaniu z McCluskeyem lub Woolfem… — Byl wsciekly, ze to mowi. — Otrzymalismy te informacje od Amerykanow.

Otworzyly sie drzwi i weszla pielegniarka. Mogla to byc ta sama, ktora poklepala mnie w dlon, kiedy obudzilem sie po raz pierwszy, ale nie dalbym glowy. Potraktowala Solomona i ONeala jak powietrze, podeszla do mnie i zaczela majstrowac przy poduszkach, poprawiajac ich polozenie, przyklepujac, przez co staly sie znacznie mniej wygodne niz wczesniej.

Podnioslem wzrok na ONeala.

— Ma pan na mysli CIA?

Solomon usmiechnal sie, a ONeal prawie sie posikal.

Pielegniarka nawet nie mrugnela okiem.

Rozdzial 6

Postrzegam rusztowanie, gdziez jest winowajca.

Walter Scott

Spedzilem w szpitalu siedem posilkow; niewazne jak dlugo to trwalo. Ogladalem telewizje, bralem srodki przeciwbolowe, staralem sie rozwiazac wszystkie na wpol skonczone krzyzowki w starych numerach „Woman's Own”. Oraz zadawalem sobie rozmaite pytania.

Na poczatek: co tez ja najlepszego wyprawiam? Dlaczego staje na drodze pociskow wystrzeliwanych przez ludzi, ktorych nie znam, z powodow, ktorych nie rozumiem? Jaki mam w tym interes? Jaki ma w tym interes Woolf? Jaki mieli w tym interes ONeal i Solomon? Dlaczego krzyzowki zostaly rozwiazane tylko do polowy? Czy pacjenci wyzdrowieli, czy umarli, zanim zdolali je dokonczyc? Czy przyszli do szpitala, aby usunac sobie polowe mozgu i krzyzowki stanowily dowod zdolnosci chirurga? Kto i dlaczego wydarl okladki w tych czasopismach? Czy odpowiedz na „Nie kobieta (9)” naprawde mogla brzmiec „Mezczyzna”?

Ale przede wszystkim: dlaczego zdjecie Sary Woolf tkwilo przylepione na drzwiach do mojego umyslu, tak ze za kazdym razem, kiedy gwaltownie je otwieralem, aby o czyms pomyslec — popoludniowa porcja telewizji, zapalanie papierosa w toalecie na koncu korytarza, podrapanie sie w swedzacy palec u nogi — pojawiala mi sie przed oczami, usmiechnieta i zagniewana jednoczesnie. Powtarzam po raz setny: zdecydowanie nie zakochalem sie w tej kobiecie.

Stwierdzilem, ze Rayner moglby odpowiedziec przynajmniej na kilka z tych pytan, wiec kiedy uznalem, ze czuje sie wystarczajaco dobrze, aby wstac i poszurac troche nogami, pozyczylem szlafrok i udalem sie na gore na oddzial im. Barringtona.

Kiedy Solomon powiedzial mi, ze Rayner rowniez przebywa w Middlesex Hospital, bylem zaskoczony przynajmniej przez chwile. Zakrawalo na ironie, ze po tym wszystkim, co razem przeszlismy, obaj trafilismy do naprawy do tego samego warsztatu. Ale, jak zauwazyl Solomon, w Londynie zostalo niewiele szpitali i jezeli czlowiek zrobi sobie krzywde gdziekolwiek na poludnie od Watford Gap, niemal na pewno predzej czy pozniej trafi do Middlesex.

Rayner mial wlasny pokoj dokladnie naprzeciwko stanowiska pielegniarek i byl podlaczony do mnostwa pikajacych urzadzen. Lezal z zamknietymi oczami, spal albo byl w spiaczce, a jego glowe obwiazano wielkim bandazem z postaciami z komiksow, zupelnie jakby Strus Pedziwiatr spuscil na niego sejf o jeden raz za duzo. Mial na sobie niebieska pizame z bawelnianej flaneli, ktora sprawila, ze byc moze po raz pierwszy od wielu lat wygladal dziecinnie. Przez chwile stalem przy lozku, przygladajac mu sie ze wspolczuciem, az wreszcie pojawila sie pielegniarka i zapytala, czego chce. Powiedzialem, ze chce wielu rzeczy, ale zadowole sie imieniem Raynera.

Вы читаете Sprzedawca broni
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату