jeszcze zobaczylem plakat, juz wiedzialem, ze wolal: „Trzy trupy w strzelaninie”. Kupilem gazete i ruszylem dalej.

Trwalo „policyjne sledztwo na duza skale” po tym, jak odkryto ciala trzech mezczyzn, ktorzy zgineli od ran postrzalowych w opuszczonym biurowcu w sercu finansowej dzielnicy Londynu. Ciala, z ktorych zadnego nie udalo sie jak dotad zidentyfikowac, zostaly znalezione przez straznika, pana Dennisa Falkesa, lat 51, ojca trojki dzieci, wracajacego do pracy po wizycie u dentysty. Rzecznik policji nie chcial spekulowac na temat motywu stojacego za zabojstwami, ale najwyrazniej nie wykluczal narkotykow. Artykulowi nie towarzyszyly zdjecia, jedynie zwiezla notka informacyjna o wzroscie liczby zabojstw zwiazanych z narkotykami w stolicy w ostatnich dwoch latach. Wyrzucilem gazete do kosza i szedlem dalej.

Wydawalo sie oczywiste, ze Dennis Falkes dla kogos pracowal. Wszystko wskazywalo na to, ze placil mu Zadbany, wiec kiedy Falkes wrocil i znalazl swojego dobroczynce martwego, bez wiekszych obaw zadzwonil na policje. Mialem nadzieje, ze nie zmyslil historyjki o dentyscie. Gdyby tak sie stalo, policja z pewnoscia uczynilaby jego zycie niezwykle skomplikowanym.

Ronnie czekala na mnie w samochodzie przed galeria. Byl to jasnoczerwony TVR Griffith z pieciolitrowym silnikiem V8 i rura wydechowa, ktorej odglosy mozna bylo uslyszec w Pekinie. Nie bardzo pasowal do moich wyobrazen o idealnym samochodzie do dyskretnej obserwacji, ale (a) nie moglem sobie pozwolic na wybrzydzanie, (b) jest cos niezaprzeczalnie przyjemnego we wsiadaniu do samochodu sportowego typu kabriolet kierowanego przez piekna kobiete. Czlowiek ma uczucie, jakby wsiadal do metafory.

Ronnie byla w doskonalym nastroju, co nie znaczylo, ze nie widziala gazety z artykulem o Woolfie. Jestem pewien, ze nawet gdyby go czytala i wiedziala, ze Woolf nie zyje, niewiele by to zmienilo. Ronnie cechowalo to, co nazywa sie hartem ducha. Wieki ewolucji, odrzucania cech niekorzystnych i umacniania korzystnych, obdarzyly ja wysokimi koscmi policzkowymi oraz apetytem na ryzyko i przygode. Wyobrazilem ja sobie w wieku pieciu lat, przeskakujaca przez dwuipolmetrowe przeszkody na kucyku o imieniu Winston, ryzykujaca zyciem siedemdziesiat razy przed sniadaniem.

Potrzasnela glowa, kiedy zapytalem, czy znalazla cos w biurku Sary w galerii, a nastepnie zadreczala mnie pytaniami przez cala droge do Belgravii. Nie doslyszalem zadnego z nich za sprawa wycia wydobywajacego sie z rury wydechowej tvr, ale kiwalem i krecilem glowa w chwilach, kiedy wydawalo sie to stosowne.

Kiedy dojechalismy na Lyall Street, krzyknalem, aby przejechala obok domu i nie patrzyla na nic poza jezdnia. Znalazlem kasete z AC/DC, wlozylem ja do magnetofonu I przesunalem suwak glosnosci do oporu. Rozumiecie, kierowalem sie zasada, ze im bardziej czlowiek jest oczywisty, tym mniej jest oczywisty. Gdyby ktos pozwolil mi wybierac, stwierdzilbym, ze im bardziej jest sie oczywistym, tym bardziej jest sie oczywistym, ale akurat w tym momencie wyboru nie mialem zadnego. Koniecznosc jest matka zludzen.

Kiedy przejezdzalismy obok domu Woolfa, przylozylem dlon do oka i zaczalem w nim dlubac, co pozwolilo mi do woli wpatrywac sie w drzwi frontowe, podczas gdy z zewnatrz wygladalo to tak, jakbym poprawial szkla kontaktowe. Dom wygladal na pusty. Ale z drugiej strony raczej nie spodziewalem sie zobaczyc na schodach przed wejsciem czlowieka z futeralami na skrzypce.

Skrecilismy w przecznice, pozniej nastepna, wrocilismy na Lyall Street i po raz kolejny ruszylismy w kierunku domu Woolfa. W koncu dalem znak Ronnie, aby zatrzymala sie przy krawezniku niecale dwiescie metrow przed domem. Zgasila silnik i przez kilka chwil dzwonilo mi w uszach od naglej ciszy. Obrocila sie do mnie, a na jej policzkach znow pojawily sie wypieki.

— Co teraz, szefie?

Naprawde ja to wciagnelo.

— Przespaceruje sie przed domem i zobacze, jak wyglada sytuacja.

— Rozumiem. A co ja mam robic?

— Byloby wspaniale, gdybys zostala tutaj — powiedzialem. Zwiesila nos na kwinte. — W razie gdybym musial wydostac sie stad w pospiechu — dodalem, a jej twarz ponownie sie rozjasnila. Siegnela do torebki, wyciagnela maly mosiezny przedmiot i wcisnela mi go do reki.

— Co to jest? — powiedzialem.

— Alarm przeciwgwaltowy. Naciska sie o tu.

— Ronnie…

— Wez. W razie czego bede wiedziala, ze potrzebujesz transportu.

Ulica wygladala jak najbardziej zwyczajnie, pomijajac to, ze kazdy stojacy przy niej dom kosztowal ponad dwa miliony funtow. Sama wartosc samochodow zaparkowanych po obu stronach jezdni prawdopodobnie przewyzszala majatek wielu malych panstw. Tuzin mercedesow, tuzin jaguarow i daimlerow, piec bentleyow sedanow, bentley kabriolet, trzy astony martiny, trzy ferrari, jensen i lamborghini.

I ford.

Ciemnoniebieski, zaparkowany tylem do mnie po przeciwnej stronie domu, przez co nie zauwazylem go, kiedy przejezdzalismy za pierwszym razem. Dwie anteny. Dwa lusterka wsteczne. Wgniecenie w srodku lewego przedniego blotnika. Wgniecenie, jakie moglby zostawic duzy motocykl podczas bocznej kolizji.

Jeden mezczyzna na siedzeniu pasazera.

W pierwszej chwili poczulem ulge. Jezeli obserwowali dom Sary, istniala spora szansa, ze jej nie zlapali i uznali dom za drugi w kolejnosci cel. Ale z drugiej strony mogli schwytac Sare i po prostu przyslali kogos po jej szczoteczke do zebow. Jezeli w ogole nadal miala zeby.

Nie bylo sensu sie tym zamartwiac. Szedlem w kierunku forda.

Jezeli nie zostaliscie nigdy przeszkoleni z teorii wojskowej, mozliwe, ze powinniscie wysluchac wykladu z tak zwanej Petli Boyda. Boyd byl gosciem, ktory spedzil sporo czasu na studiowaniu walki powietrznej podczas wojny w Korei. Analizowal typowe „sekwencyjne zdarzenia” w jezyku laikow nazywane sekwencjami zdarzen — aby przekonac sie, dlaczego pilotowi A udalo sie zestrzelic pilota B, co czul potem pilot B i ktory z nich jadl na sniadanie potrawke z ryzu, ryby i jaj. Boyd oparl swoja teorie na calkowicie banalnej obserwacji, ze kiedy A cos robil, B na to reagowal, A robil cos innego, B reagowal ponownie i tak dalej, co w konsekwencji ukladalo sie w petle akcji i reakcji. Petla Boyda. Szkoda, ze sam na to nie wpadlem, mozecie sobie pomyslec. Jednak prawdziwego olsnienia — dzieki ktoremu po dzis dzien to jego nazwisko wymienia sie na akademiach wojskowych calego swiata — doznal Boyd, gdy w glowie zaswitala mu mysl, ze gdyby B mogl zrobic dwie rzeczy w czasie, w ktorym normalnie robil jedna, znalazlby sie w uprzywilejowanej pozycji i w ten sposob sily dobra moglyby zwyciezyc.

Teoria Langa, ktora sprowadza sie do niemal tego samego, chociaz pochlania ulamek kosztow Petli Boyda, mowi, ze nalezy wyrznac piescia w twarz drugiego goscia, zanim bedzie mial szanse sie odsunac.

Podszedlem do forda od lewej strony, zatrzymalem sie i zaczalem patrzec w strone domu Woolfow. Siedzacy w srodku mezczyzna nawet na mnie nie spojrzal. Zrobilby to, gdyby byl cywilem, poniewaz ludzie przygladaja sie innym, kiedy nie maja nic lepszego do roboty. Schylilem sie i zapukalem w szybe. Odwrocil glowe i przygladal mi sie przez dluzsza chwile, choc widzialem, ze mnie nie poznaje. Byl po czterdziestce i najwyrazniej lubil whisky. Otworzyl okno.

— To ty jestes Roth? — warknalem, nasladujac amerykanski akcent najlepiej jak potrafie, co akurat, nie chwalac sie, calkiem dobrze mi wychodzi.

Pokrecil glowa.

— Roth tu byl? — zapytalem.

— Kto to, kurwa, jest Roth? — spodziewalem sie, ze bedzie Amerykaninem, ale brzmial jak rasowy Londynczyk.

— Cholera! — zaklalem i wyprostowalem sie, spogladajac w kierunku domu.

— Kim jestes?

— Dalloway — powiedzialem, marszczac brwi. — Powiedzieli ci, ze sie zjawie?

Ponownie pokrecil glowa.

— Wysiadales z samochodu? Przegapiles transmisje? — naciskalem, mowiac szybko i glosno. Wyczuwalem zdezorientowanie, ale nie podejrzliwosc. — Slyszales wiesci? Na litosc boska, czytales gazete? Trzy trupy i zadnym z nich nie byl Lang.

Gapil sie na mnie.

Вы читаете Sprzedawca broni
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату