Amerykanie przywiezli meble, kilka krzesel i biurek, lozka polowe i porozstawiali je dosc przypadkowo po calym budynku. Wiekszosc czasu spedzalem w salonie, ogladajac przezrocza, sluchajac nagran, uczac sie na pamiec procedur kontaktowych i czytajac opracowania na temat codziennego zycia robotnika rolnego w Minnesocie. Nie mialem wrazenia, jakbym wrocil do szkoly, poniewaz wymagali ode mnie wiecej niz ktokolwiek w czasach, gdy bylem nastolatkiem, ale mimo to szkoleniu towarzyszyla dziwnie znajoma atmosfera.
Codziennie dojezdzalem tam na swoim kawasaki, ktorego kazali dla mnie naprawic. Chcieli, zebym zostawal na noc, ale powiedzialem, ze przed wyjazdem musze jeszcze troche pooddychac londynskim powietrzem. Najwyrazniej im sie to spodobalo. Amerykanie szanuja patriotyzm.
Przez centrum szkoleniowe przewijalo sie mnostwo ludzi, a ich liczba nigdy nie spadala ponizej szesciu. Na stale rezydowal tam chlopiec na posylki noszacy imie Sam, Barnes pojawial sie i znikal, a kilku Carlow krecilo sie po kuchni, popijajac herbatki ziolowe i podciagajac sie na drazku w drzwiach. No i mielismy jeszcze ekspertow.
Pierwszy z nich twierdzil, ze nazywa sie Smith. Wydawalo mi sie to tak malo prawdopodobne, ze mu wierzylem. Byl to maly, opuchniety koles w okularach i przyciasnej kamizelce, ktory rozwodzil sie dlugo nad latami szescdziesiatymi i siedemdziesiatymi, ktore ludzie pokroju Smitha uznawali za wielkie dni terroryzmu. Odnioslem wrazenie, ze ich istota polegala na tropieniu ludzi w rodzaju Andreasa Baadera i Ulriki Meinhof oraz najrozniejszych Czerwonych Brygad rozsianych po calym swiecie — co przypominalo mi nastolatki sledzace tournee grupy Jackson 5. Plakaty, plakietki, zdjecia z autografami, wszystkie tego typu rozrywki.
Smith zawiodl sie ogromnie na rewolucjonistach marksistowskich, z ktorych wiekszosc na poczatku lat osiemdziesiatych porzucila dzialalnosc wywrotowa, zaciagnela kredyty hipoteczne i wykupila ubezpieczenie na zycie. Tylko wloskie Czerwone Brygady od czasu do czasu zbieraly sie ponownie, aby zaspiewac kilka starych piosenek. Swietlisty Szlak i podobne do niego organizacje z Ameryki Srodkowej i Poludniowej nie lezaly zupelnie w polu zainteresowania Smitha. Byly jak jazz dla maniaka nagran wydawanych przez wytwornie Motown i ledwie zaslugiwaly na wzmianke. Postawilem kilka, w mojej opinii zasadniczych, pytan o Tymczasowe Skrzydlo IRA, ale Smith przywolal na twarzy usmiech kota z Cheshire i zmienil temat.
Jako nastepny pojawil sie Goldman, wysoki, chudy mezczyzna z luboscia demonstrujacy niechec do swojej — pracy. Przedmiotem zainteresowania Goldmana wydawala sie etykieta. Twierdzil, ze kazda czynnosc mozna wyko nac w sposob wlasciwy lub niewlasciwy — od odkladania sluchawki telefonu po lizanie znaczka pocztowego — i nie tolerowal odstepstw od normy. Po calym dniu korepetycji czulem sie jak Eliza Doolittle z
Goldman poinformowal mnie, ze od tej pory powinienem reagowac na nazwisko Durrell. Zapytalem, czy moglbym sam wybrac sobie nazwisko, ale odparl, ze nie, poniewaz Durrell znajdowal sie juz w aktach Operacji Uschniete Drzewo. Zapytalem, czy slyszal o Tippex, ale on stwierdzil, ze to glupie nazwisko i lepiej bedzie, jezeli przyzwyczaje sie do Durrella.
Travis zajmowal sie walka wrecz, ale kiedy dowiedzial sie, ze ma tylko godzine, westchnal, powiedzial „oczy i genitalia” i sobie poszedl.
Ostatniego dnia pojawili sie autorzy planu: dwoch mezczyzn i dwie kobiety, ubrani jak bankierzy, z wielkimi teczkami w rekach. Probowalem flirtowac z kobietami, ale na nic mi nie pozwolily. Podejrzewalem jednak, ze nizszy z mezczyzn mogl miec wiecej szczescia.
Ten wyzszy, Louis, zachowywal sie najbardziej przyjaznie z calej czworki i przewaznie to na nim spoczywal ciezar rozmowy. Wydawal sie znac na tym, czym sie zajmowal, nie zdradzajac jednoczesnie, czym tak naprawde sie zajmowal, co w pewnym sensie dowodzilo, jak dobrze sie na tym znal. Zwracal sie do mnie per Tom.
Ze wszystkich spotkan wynikalo niezbicie, ze Operacji Uschniete Drzewo nie przygotowano na poczekaniu, a ludzie, z ktorymi sie spotykalem, nie przeczytali dzien wczesniej ksiazeczki dla dzieci na temat terroryzmu. Pociag pedzil juz od wielu miesiecy, zanim mnie do niego wciagnieto.
— Mowi ci cos nazwa Kintex, Tom? — Louis usiadl po turecku i nachylil sie do mnie, jakby byl kims w rodzaju Davida Frosta.
— Nic, Louis — odparlem. — W tej sprawie przypominam niezamalowane plotno.
Zapalilem kolejnego papierosa tylko po to, by ich poirytowac.
— W porzadku. Zacznijmy od najwazniejszej sprawy. Pewnie nie musze ci tego mowic, ale na swiecie nie ma juz idealistow.
— Poza toba i mna, Louis.
Jedna z kobiet spojrzala na zegarek.
— Zgadza sie, Tom — skinal glowa Louis. — Poza toba i mna. Ale bojownicy o wolnosc, wyzwoliciele, architekci nowej ery, wszyscy oni przebrali sie dzis w spodnie z szerokimi nogawkami. W dzisiejszych czasach terrorysci to faceci zajmujacy sie robieniem interesow — gdzies z tylu pokoju dobieglo kaszlniecie wydane przez kobiete. — I kobiety. A terroryzm to wysmienita droga kariery dla wspolczesnego dzieciaka. Naprawde. Dobre perspektywy, czeste podroze, karta kredytowa na drobne wydatki, wczesna emerytura. Gdybym mial syna, doradzalbym mu prawo lub terroryzm. A spojrzmy prawdzie w oczy, kto wie, czy terrorysci nie wyrzadzaja spoleczenstwu mniejszych szkod.
Taki zart.
— Byc moze zastanawiasz sie, skad pochodza pieniadze — uniosl brwi, a ja skinalem glowa niczym prezenter programu Play School. — No wiec mamy czarne charaktery, Syryjczykow, Libijczykow i Kubanczykow, ktorzy wciaz uwazaja terroryzm za przemysl panstwowy. Od czasu do czasu wypisuja czeki na duze sumy i ciesza sie, jezeli dzieki temu ktos rzuci cegla w okno amerykanskiej ambasady. Jednak w ostatnich dziesieciu latach jakby zeszli na drugi plan. Obecnie liczy sie zysk, a kiedy mowimy o zysku, wszystkie drogi prowadza do Bulgarii.
Oparl sie na krzesle, dajac sygnal jednej z kobiet Wyszla na srodek i rozpoczela przemowienie. Posilkowala sie notatkami, choc bez watpienia znala tekst na pamiec i korzystala z nich tylko na wszelki wypadek.
— Kintex — zaczela — to z pozoru panstwowa agencja handlowa z siedziba w Sofii, gdzie pieciuset dwudziestu dziewieciu pracownikow zajmuje sie dzialalnoscia importowo-eksportowa. Kintex obsluguje potajemnie ponad osiemdziesiat procent przerzutu narkotykow miedzy Bliskim Wschodem a Europa Zachodnia i Ameryka Polnocna, czesto w zamian za dostawy legalnej i nielegalnej broni, odsprzedawanej nastepnie bliskowschodnim rebeliantom. Podobnie dzieje sie z heroina, ktora trafia do wybranych siatek narkotykowych w Europie Srodkowej i Zachodniej. Wiekszosc pracownikow zajmujacych sie tym procederem nie pochodzi z Bulgarii, dysponuja za to magazynami i kwaterami w Warnie i Burgas nad Morzem Czarnym. Kintex, dzialajacy rowniez pod nazwa Globus, bierze udzial w praniu brudnych pieniedzy pochodzacych z handlu narkotykami w calej Europie, kupujac za nie zloto i kamienie szlachetne, a nastepnie redystrybuujac fundusze wsrod klientow za posrednictwem sieci firm dzialajacych w Turcji i Europie Wschodniej.
Podniosla wzrok na Louisa, sprawdzajac, czy ma kontynuowac, ale on, widzac moje przeszklone spojrzenie, delikatnie potrzasnal glowa.
— Mili goscie, co nie? — powiedzial. — Podobnie jak ci, ktorzy dali bron Ali Agcy — to rowniez niewiele mi mowilo. — Strzelal do Jana Pawla II w 1981 roku. Pisali o tym w paru gazetach.
Mruknalem „Ach tak” i pokiwalem glowa, zeby pokazac, ze jestem pod wrazeniem.
— Kintex — ciagnal dalej — to wielkie centrum handlowe, Tom. Jezeli chcesz wywolac gdzies na swiecie zamieszki, zrujnowac kilka panstw, zmiesc z powierzchni — ziemi kilka milionow istnien, wystarczy, ze chwycisz za karte kredytowa i udasz sie do Kinteksu. Nigdzie nie znajdziesz lepszych cen.
Louis usmiechal sie, ale widzialem, ze w srodku az gotuje sie ze szlachetnego gniewu. Rozejrzalem sie zatem po pokoju i nie zdziwilem sie, widzac ten sam zarliwy ogien buchajacy nad glowami pozostalej trojki.
— Rozumiem, ze Kintex — powiedzialem, desperacko liczac na to, ze zaprzecza — to ludzie, z ktorymi zadawal sie Aleksander Woolf.
— Tak — powiedzial Louis.
Wtedy wlasnie, w tej straszliwej chwili, zdalem sobie sprawe, ze nikt, nawet Louis, nie ma najmniejszego pojecia, o co w rzeczywistosci chodzi w Projekcie Absolwent, ani, jaki cel ma tak naprawde osiagnac Operacja Uschniete Drzewo. Ci ludzie naprawde sadzili, ze tocza zwykla wojne przeciwko narkoterroryzmowi lub terronarkotykom, czy jak to sobie, cholera jasna, nazwali, w imieniu wdziecznego Wuja Sama i Cioci Reszty Swiata. Bralem udzial w przecietnej, standardowej operacji CIA. Zamierzali mnie umiescic w drugoligowej organizacji terrorystycznej, zywiac prostolinijna nadzieje, ze co wieczor w czasie wolnym wyskocze do budki