tyle, aby calkiem przyslonic upiorna biel blizny przebiegajacej przez polowe lewej strony twarzy. Lonerin dlugo na niego patrzyl. Byl to bohater dawnych czasow, jak sam czesto siebie okreslal, „weteran niezdolny do nadazania za swiatem”, legendarna postac wyjeta z historii, ktorych chlopak uwielbial sluchac. Chociaz Ido mial ponad sto lat, wiek sluszny nawet jak na gnoma, wcale nie wygladal staro. Gdyby nie dziesiatki malych zmarszczek znaczacych jego twarz i biel dlugich wlosow, wydawalby sie jeszcze w pelni sil, dzieki cialu pelnemu wigoru oraz spojrzeniu, ktore kazdego potrafilo przewiercic na wylot. Ponad czterdziesci lat temu byl mistrzem Nihal i osobiscie bral udzial w walce przeciw Tyranowi, dla ktorego w jeszcze odleglejszych czasach nawet walczyl i dopiero potem sprzymierzyl sie z Wolnymi Krainami. Po Wielkiej Wojnie dlugo piastowal tez stanowisko Najwyzszego Generala, zanim Dohor rzucil sie na podboj Swiata Wynurzonego.

Rozmyslania Lonerina zostaly przerwane przez Dafne. Obecna wladczyni Marchii Lasow, wnuczka owej Astrei, ktora oddala zycie podczas Wielkiej Wojny, podniosla sie, aby przemowic. Lonerin przez chwile pomyslal, ze jezeli cos dobrego moglo narodzic sie z tej kolejnej wojny, to byloby to ponowne zjednoczenie Krainy Wody, teraz podzielonej na nalezaca do ludzi Marchie Bagien i Marchie Lasow — zamieszkiwana przez nimfy.

Nimfa podniosla dlon, aby zarzadzic cisze.

Byla blada i przezroczysta, jakby stworzona zostala z czystej wody, i lekka jak powietrze, a jednak piekna uroda pozaziemska i bulwersujaca. Bladosc jej ciala przechodzila w przejrzystosc wody w jej falujacych wokol glowy wlosach.

— Rada podjela decyzje — powiedziala glosem przypominajacym dzwiek fletu, powtarzajac rytualne slowa — i przedstawi je teraz komitetowi Przymierza Wod.

Zrobila krotka pauze, po czym ciagnela:

— Jak juz zapewne wiecie, stracilismy naszego brata Aramona. Zanim zostal sprzedany Gildii, przeslal nam ostatni raport na temat tego, co odkryl na terytorium Krainy Nocy. Jego slowa sa bardzo niejasne, nakreslone w pospiechu. Pozwalaja nam sie jednak domyslac, ze rzeczywiscie — jak juz podejrzewalismy — istnieje sojusz miedzy Gildia i Dohorem.

Przez sale przebiegl pomruk zdumienia i niepokoju.

— Juz sam ten fakt jest bardzo niepokojacy, zwazywszy na wladze, jaka Gildia ma juz nad wieksza czescia Swiata Wynurzonego. Jednak sytuacja staje sie jeszcze bardziej niepokojaca: Aramon pisze, ze slyszal o jakims gigantycznym rytuale, ktory mialaby przeprowadzic sekta, o czyms bardzo wielkim. Wspomnial mu o tym jeden z Zabojcow, z ktorym Aramon rozmawial. W swoim ostatnim sprawozdaniu napisal, ze Zabojca mowil o „koncu czasow” i ”przyjsciu Thenaara”…

Prawie wszyscy poruszyli sie niespokojnie; Lonerin zauwazyl, ze Ido wyglada na niewzruszonego. Siedzial na miejscu, swoim jedynym okiem wpatrujac sie w Dafne.

— Wiemy o podrozach Dohora do Krainy Nocy, ale to nie musi o niczym swiadczyc. Jednoczesnie dostajemy wiadomosci o dziwnych ruchach w Wielkiej Krainie i o poszukiwaniach ksiag prowadzonych przez zaufanych ludzi Dohora na targach i w bibliotekach. Cos sie szykuje, a takie raptowne znikniecie Aramona kaze obawiac sie najgorszego.

Na sluchaczy opadla grobowa cisza.

— W obliczu tak niepokojacych znakow Rada postanowila, ze trzeba bedzie przeprowadzic jeszcze glebsze dochodzenie. Za wskazowka generala Ido nasze nastepne poszukiwania beda skierowane bezposrednio do wnetrza Gildii.

Tym razem Ido poruszyl sie i dal znak Dafne, ktora natychmiast usiadla. Teraz on sie podniosl. Jego ochryply glos wypelnil sale.

— Skoro propozycja wyszla ode mnie, to spokojnie sam moge wam o tym powiedziec. Naszym prawdziwym problemem jest Gildia.

— Ale nikt z nas nie wie, gdzie ona sie znajduje — zauwazyl jakis glos.

— Wiemy jednak, jakie oblicze pokazuje ludziom: owa zagubiona w Krainie Nocy swiatynie — odparl Ido z przekonaniem. — To stamtad musimy rozpoczac. Tam przeprowadzic poszukiwania.

— Juz to robilismy, a do niczego nie doszlismy — zauwazyla ta sama osoba, co wczesniej.

— Powiedzmy sobie szczerze, przez caly ten czas nie docenialismy Gildii — ciagnal dalej Ido. — Bylismy tam, obserwowalismy, jak zalatwia wlasne interesy, jak rozwija sie niczym przeklety rak. Teraz jednak nadeszla pora, aby przyjrzec sie jej jeszcze uwazniej.

— Co zatem proponujesz?

— Plan podzielony na dwie fazy: odszukanie bazy Gildii i znalezienie sposobu, aby sie tam dostac, oraz przenikniecie do jej wnetrza.

— Z calym szacunkiem, ktory jest wam nalezny, generale — rzucil z glebi sali jeden z dowodcow. — Uwazam, ze przenikniecie do Gildii jest zupelnie niemozliwe. To sekta zamknieta, oni nie przyjmuja ludzi z zewnatrz.

— Sa jeszcze Postulanci — zabral glos Lonerin.

Przemowil odruchowo i poczul drgnienie serca, kiedy zobaczyl, ze Ido utkwil w nim swoje oko.

— To znaczy? — spytal general.

Lonerin odczekal chwile, czujac mocny uscisk dloni mistrza.

— Niewielu o tym wie. Glownie my, mieszkancy Krainy Nocy i kilku innych desperatow. Kiedy ktos ma jakas prosbe do bogow i wyczerpal juz wszystkie mozliwosci, zwraca sie do Czarnego Boga, do Thenaara, jak nazywany jest w moich stronach. Tylko ze wielu z tych, ktorzy tam poszli, potem juz nie wraca…

Cisza stala sie ciezsza.

— A zatem? Po co nam kolejny martwy szpieg? A poza tym skad mamy wiedziec, czy to Gildia ich zabiera? — zapytal ten sam dowodca, ktory przeciwstawial sie Idowi.

— General powiedzial, ze swiatynia jest fasada Gildii, tak? No wiec ja tez tak sadze, wiem o tym.

— To bardzo interesujace… — powiedzial Ido i Lonerin poczul sie mile polechtany.

— Co zatem proponujesz… Jak sie nazywasz? — spytal Ido.

— Lonerin. Jestem uczniem mistrza Folwara.

— Dobrze, Lonerinie, co zatem proponujesz?

— Aby ktos poszedl jako Postulant do swiatyni Czarnego Boga. Postulanci biora udzial w rytualach Gildii, tak przynajmniej mowi sie w moich stronach. Oni wezma tego czlowieka i zaprowadza go do kryjowki.

— Przypuscmy nawet, ze Gildia przyjmuje owych Postulantow — odezwal sie Asthay, czlonek Rady pochodzacy z Krainy Morza. — Kto nas zapewni, ze zabieraja ich do swojego gniazda? A nawet jezeli ich tam prowadza, skad mozemy wiedziec, ze nie zabija sie ich od razu? Toz to samobojstwo.

— Wiem ze tak nie jest — Lonerin poczul, jak zimny pot pokrywa jego czolo.

— Ale skad, na boga?

— Bo… bo poznalem pewnego Postulanta i widzialem jego… cialo… po… po jakims czasie… dlugim… po tym, jak wszedl do srodka.

Mezczyzna zamilkl, a wraz z nim cale audytorium.

— Ja nie znam ich rytow i nie chce ich znac. Ale Postulanci zostaja przy zyciu… przynajmniej przez jakis czas. Wszyscy jednak znikaja w przeciagu roku. W naszych okolicach… czasami… znajdowalismy ciala… — Staral sie nie myslec o tamtym ciele, ktore widzial i ktorego wspomnienie do tej pory przepelnialo go slepym strachem.

To Ido przerwal milczenie.

— Byc moze to i samobojstwo, ale my jestesmy zdesperowani. Jezeli mialaby to byc misja ochotnicza, to ja nie znajduje w tym nic zlego. W latach, kiedy bylem bywalcem tysiecy pol bitew, robilem i gorsze rzeczy. Niestety, czasami trzeba podjac ryzyko.

Lonerin milczal. Nie chcial w tym momencie powiedziec nic niewlasciwego. Pozwolic zakwitnac wlasnemu bolowi… Powod, dla ktorego wybral droge magii… I oto nadarza sie okazja.

Ido ciagnal dalej:

— Ja bym poszedl, ale moja twarz jest zbyt znana, a Dohor oddalby swoje ramie lub noge, aby moc wlasnorecznie posiekac mnie na kawalki. Nie przydalbym sie na nic. Potrzeba nam kogos, o czyim istnieniu Gildia nic nie wie, nowej twarzy dla Donora i jego ludzi. Ochotnika.

Wszyscy wstrzymali oddech, a Ido przemierzyl sale spojrzeniem.

— Nie jest to decyzja latwa, jestem tego swiadomy, i dlatego daje wam czas. Ktokolwiek zechce wziac na siebie ciezar tego zadania niech do konca tygodnia przyjdzie do jednego z czlonkow Rady i go o tym powiadomi.

Вы читаете Sekta zabojcow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату