zyc.

— A pozostali trzej?

— Sa dla ciebie.

Wpatrywalem sie w nia. Dla mnie? Pozadanie krwi uleglo pewnej zmianie, autorewizji, objelo krew zarowno jej, jak i ludzka — goraca, bulgoczaca, tak slodko pachnaca, tak… Ale nie mialem takiej fizycznej potrzeby. Nadal nazwalbym to pragnieniem, ale w rzeczywistosci bylo czyms silniejszym.

— Nie chcesz ich? — zapytala z lekkim szyderstwem, usmiechajac sie do mnie. — Moj niechetny bozku, ktory uchylasz sie od obowiazku. Wiesz, przez tamte wszystkie lata, kiedy cie sluchalam, jeszcze zanim stworzyles piesni na moja czesc, uwielbialam to, ze brales tylko twarde sztuki, mlodych mezczyzn. Uwielbialam to, ze polowales na zlodziei i zabojcow; ze lubiles polykac ich cale zle „ja”. Gdzie jest teraz twoja odwaga? Twoja impulsywnosc? Twoje pragnienie, zeby zanurzyc sie w tym po szyje?

— Czy te ofiary, ktore czekaja na mnie, to zli ludzie? — spytalem.

— Czy to tchorzostwo? — Zwezila oczy. — Czy rozmach planu cie przeraza? Bo zabijanie na pewno znaczy dla ciebie niewiele.

— Och, mylisz sie — powiedzialem. — Zabijanie zawsze cos znaczy. Tak, rozmach planu mnie przeraza. Chaos, kompletna utrata moralnej rownowagi znacza wszystko. To przeciez nie tchorzostwo, prawda? — Bylem pelen podziwu dla wlasnego spokoju i pewnosci siebie. Ani jedno, ani drugie nie bylo jednak prawdziwe i ona o tym wiedziala.

— Pozwol, ze uwolnie cie od obowiazku stawiania oporu — rzekla. — Nie mozesz mnie zatrzymac. Kocham cie, powiedzialam ci to. Lubie patrzec na ciebie. To napelnia mnie szczesciem. Ale nie masz na mnie wplywu. To absurdalny pomysl.

Patrzylismy na siebie w milczeniu. Usilowalem znalezc slowa, w ktorych moglbym wyrazic, jak jest piekna, jak przypomina stare egipskie wizerunki ksiezniczek o lsniacych perukach i na zawsze zapomnianych imionach. Usilowalem zrozumiec, dlaczego serce mi peka, chociaz patrze na nia; a rownoczesnie nie myslalem o tym, ze jest piekna, lecz o tym, co mowila.

— Dlaczego wybralas ten sposob? — zapytalem.

— Wiesz dlaczego — powiedziala z cierpliwym usmiechem. — Jest najlepszy. To jedyny sposob. Czysta wizja po stuleciach szukania rozwiazania.

— To nie moze byc prawda. Nie wierze.

— Oczywiscie, ze to prawda. Czy myslisz, ze ja zdecydowalabym sie pod wplywem impulsu? Nie podejmuje decyzji tak jak i ty, moj ksiaze. Cenie niezmiernie twoja mlodziencza spontanicznosc, ale w moim wypadku to sprawa dawno miniona. Ty myslisz w kategoriach ludzkiego zycia, w kategoriach malych dokonan i ludzkich przyjemnosci. Ja przez tysiace lat przemyslalam plany dla swiata, ktory jest teraz moj. Dowody sa tak przytlaczajace, ze musze postepowac zgodnie z tym, do czego doszlam. Nie moge zmienic ziemi w ogrod, nie moge stworzyc edenu ludzkiej wyobrazni — chyba ze prawie calkowicie wyeliminuje rod meski.

— Chcesz przez to powiedziec, ze zabijesz czterdziesci procent ziemskiej populacji? Dziewiecdziesiat procent wszystkich mezczyzn?

— Czy zaprzeczysz, ze to polozy kres wojnie, gwaltowi, przemocy?

— Ale rzecz w…

— Odpowiedz na pytanie. Czy zaprzeczysz, ze to polozy kres wojnie, gwaltowi, przemocy?

— Zabicie wszystkich na pewno polozy im kres!

— Nie baw sie ze mna. Odpowiedz na pytanie.

— Czyz to nie zabawa? Cena jest nie do przyjecia. To szalenstwo, to masowy mord, to przeciwne naturze.

— Nie emocjonuj sie tak. Zadne z tych oskarzen nie jest prawdziwe. Naturalne jest to, co zostalo zrobione. Myslisz, ze w przeszlosci ludzie nie ograniczali liczby dzieci plci zenskiej? Nie wiesz, ze zabijali je milionami, bo chcieli tylko chlopcow, przyszlych mezczyzn, ktorzy mogliby isc na wojne? Och, nic potrafisz sobie tego wyobrazic. Teraz beda przedkladac dziewczynki nad chlopcow i nie bedzie wojny. A co z innymi przestepstwami popelnionymi przez mezczyzn wobec kobiet? Gdyby jakis narod popelnil takie zbrodnie na innym narodzie, czy nic zostalby skazany na eksterminacje? A jednak noca i dniem, jak kula ziemska dluga i szeroka, popelnia sie je bez konca.

— W porzadku, to prawda. Niewatpliwie. Ale czy twoje rozwiazanie jest lepsze? Wymordowanie wszystkich osobnikow plci meskiej to ohyda. Przeciez jesli chcesz panowac… — Ale nawet ja nie potrafilem sobie tego wyobrazic. Przypomnialem sobie slowa Mariusza, wypowiedziane dawno temu, kiedy zylismy jeszcze w epoce pudrowanych peruk i atlasowych pantofli — ze stara religia, chrzescijanstwo, umiera i moze pojawi sie nowa:

„Moze powstanie cos wspanialego — rzekl wtedy Mariusz — swiat naprawde zrobi krok do przodu, zostawiajac za soba wszystkich bogow i boginie, diably i anioly…”

Czy nie takie bylo prawdziwe przeznaczenie swiata? Przeznaczenie, do ktorego zmierzalismy bez naszej interwencji?

— Ach, marzyciel z ciebie, moj piekny — osadzila mnie ostro. — Jakze przebierasz w swoich iluzjach! Spojrz na kraje wschodu, gdzie pustynne plemiona, bogate teraz w nafte, ktora dobywaja spod piaskow, zabijaja sie nawzajem w imie Allacha, Swojego boga! Religia nie umarla na tej planecie, nigdy nie umrze! Jacyz z was szachisci, ty i Mariusz. Wasze idee to jedynie pionki. Nie potraficie spojrzec poza szachownice, na ktorej szeregujecie je to tak, to inaczej, jak odpowiada to waszym etycznym duszyczkom.

— Mylisz sie — powiedzialem gniewnie. — Moze nie i wzgledem nas. My sie nie liczymy. Mylisz sie wzgledem tego wszystkiego, co zaczelas. Mylisz sie.

— Nie, nie myle sie. Nikt nie moze mnie powstrzymac, ani w mezczyzna, ani niewiasta. Po raz pierwszy, od kiedy mezczyzna uniosl maczuge, by powalic swojego brata, ujrzymy, czego kobiety musza nauczyc mezczyzn, zeby mogli zyc w swiecie przez nie stworzonym! Tylko jesli mezczyzni pokaza, ze nauka nie jest daremna, bedzie im znow wolno swobodnie poruszac sie wsrod kobiet!

— Musi byc jakis inny sposob! Bogowie, omylne ze mnie stworzenie, slabe, nie lepsze niz wiekszosc mezczyzn na tej ziemi. Nie znajduje teraz argumentow, ktore moglyby uratowac ich zycie. Nie znajduje niczego, co mogloby uzasadnic moje. Akaszo, przez milosc do wszystkich zywych istot, blagam cie, zaprzestan tego masowego mordu…

— Ty mowisz mi o morderstwie? Opowiedz mi o wartosci jednego ludzkiego zycia, Lestacie. Czy nie jest bezcenne? Jak wiele razy niszczyles je? Krew jest na naszych rekach, na rekach nas wszystkich, tak jak mamy ja w naszych zylach.

— Tak, wlasnie. Nie jestesmy wszechmadrzy i wszechwiedzacy. Blagam cie, przestan, zastanow sie… Akaszo, przeciez Mariusz…

— Mariusz! — Rozesmiala sie lagodnie. — Czego nauczyl cie Mariusz? Co ci dal? Co ci naprawde dal?

Nie odpowiedzialem. Nie moglem. A jej uroda oszalamiala mnie! Nie odrywalem oczu od kraglosci jej ramion, od doleczkow w policzkach.

— Moj drogi — powiedziala. Jej twarz nagle stala sie czula i lagodna. — Wspomnij swoja wizje Ogrodu Bestii, w ktorym obowiazuja tylko zasady estetyki — prawa rzadzace ewolucja wszystkich istot, wielkich i malych — ogrodu cudownego bogactwem kolorow, ksztaltow i piekna! W naturze piekno jest wszedzie, gdzie sie spojrzy. Takze smierc towarzyszy jej wszedzie. Ja tymczasem stworze eden, wymarzony eden, i bedzie on lepszy niz natura! Zrobie cos wiecej. Krancowo niszczacy, amoralny gwalt natury bedzie odkupiony. Nie rozumiesz, ze mezczyzn stac jedynie na to, by marzyc o pokoju? I ze kobiety moga zrealizowac to marzenie? Moja wizja jest w sercu kazdej kobiety, ale nie moze przetrwac w zarze meskiego gwaltu! Ten gwalt jest tak straszliwy, ze nawet ziemia moze nie przetrwac.

— A moze ty czegos nie rozumiesz? — powiedzialem. Miotalem sie, szukajac wlasciwych slow. — Zalozmy, ze dwoistosc meskosc-kobiecosc jest niezbedna dla ludzkiego gatunku. Zalozmy, ze kobiety chca mezczyzn, zalozmy, ze powstana przeciwko tobie i beda usilowaly ich ochronic. Swiat to nie ta mala prostacka wysepka! Nie wszystkie kobiety sa wiesniaczkami oslepionymi przez twoje wizje!

— Czy myslisz, ze mezczyzni sa wlasnie tym, czego chca kobiety? — zapytala. Przysunela sie blizej, jej twarz zmienila sie niedostrzegalnie w grze swiatla. — Czy o to ci chodzi? Jesli tak, to oszczedzmy kilku mezczyzn wiecej i trzymajmy ich tam, gdzie bedzie mozna na nich patrzec, jak te kobiety patrzyly na ciebie, i dotykac, jak one dotykaly ciebie. Bedziemy trzymac ich tam, by kobiety mialy ich na swoje zawolanie, a zapewniam cie, ze nie

Вы читаете Krolowa potepionych
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату