Przerwal Sedzia, tupnawszy noga. - Patrzcie mnicha!

Ze go przyjmuje grzecznie, chce mnie za nos wodzic.

Wiedz Wasze, ze Soplice nie zwykli sie godzic;

Gdy pozwa, musza wygrac: nieraz w ich imieniu

Trwal proces, az wygrali w szostym pokoleniu.

Dosyc zrobilem glupstwa, z porady Waszeci,

Zwolujac podkomorskie sady po raz trzeci.

Od dzisiaj nie ma zgody; nie ma, nie ma, nie ma!

(I krzyczac chodzil, tupal nogami obiema).

Procz tego za wczorajszy niegrzeczny uczynek

Musi mnie deprekowac, albo pojedynek!'

'Ale, Sedzio, coz bedzie, jak sie Jacek dowie?

Wszak on umrze z rozpaczy! Czyliz Soplicowie

Nie nabroili jeszcze w tym zamku dosc zlego!

Bracie! wspominac nie chce wypadku strasznego.

Wiesz takze, ze czesc gruntow od zamku dziedzica

Zabrala i Soplicom dala Targowica.

Jacek za grzech zalujac, musial byl slubowac

Pod absolucja dobra te restytuowac.

Wzial wiec Zosie, Horeszkow dziedziczke uboga,

Hodowac, wychowanie jej oplacal drogo.

Chcial ja Tadeuszkowi swojemu wyswatac

I tak dwa poroznione domy znowu zbratac,

I dziedziczce bez wstydu ustapic grabiezy'.

'Lecz coz to? - krzyknal Sedzia - co do mnie nalezy?

Ja sie nie znalem, nawet nie widzialem z Jackiem;

Ledwiem slyszal o jego zyciu hajdamackiem,

Siedzac wtenczas retorem w jezuickiej szkole,

Potem u wojewody sluzac za pachole.

Dano mi dobra, wzialem; kazal przyjac Zosie,

Przyjalem, hodowalem, mysle o jej losie.

Dosc mnie nudzi ta cala historyja babia!

A potem, czegoz jeszcze wlazl mi tu ten Hrabia?

Z jakim prawem do zamku? Wszak wiesz, przyjacielu,

On Horeszkom dziesiata woda na kisielu!

I ma mnie lzyc? a ja go zapraszac do zgody!'

'Bracie! - rzekl ksiadz - wazne sa do tego powody.

Pamietasz, ze Jacek chcial do wojska slac syna,

Potem w Litwie zostawil: coz w tym za przyczyna?

Oto w domu Ojczyznie potrzebniejszy bedzie.

Slyszales pewnie, o czem juz gadaja wszedzie,

O czem ja wiadomostki przynosilem nieraz:

Teraz czas juz powiedziec wszystko, czas juz teraz!

Wazne rzeczy, moj bracie! Wojna tuz nad nami!

Wojna o Polske! bracie! Bedziem Polakami!

Wojna niechybna! Kiedy z poselstwem tajemnem

Tu bieglem, wojsk forpoczty juz staly nad Niemnem;

Napoleon juz zbiera armije ogromna,

Jakiej czlowiek nie widzial i dzieje nie pomna;

Obok Francuzow ciagnie polskie wojsko cale,

Nasz Jozef, nasz Dabrowski, nasze orly biale!

Juz sa w drodze, na pierwszy znak Napoleona

Przejda Niemen i - bracie! Ojczyzna wskrzeszona!'

Sedzia, sluchajac, z wolna okulary skladal

I wpatrujac sie mocno w Ksiedza, nic nie gadal,

Westchnal gleboko, w oczach lzy sie zakrecily...

Wreszcie porwal za szyje Ksiedza z calej sily:

'Moj Robaku! - wolajac - czy to tylko prawda?

Moj Robaku! - powtarzal - czy to tylko prawda?

Ilez razy zwodzono! Pamietasz? gadali:

Napoleon juz idzie! i my juz czekali!

Gadano: juz w Koronie, juz Prusaka pobil,

Wkracza do nas! A on - co? Pokoj w Tylzy zrobil!

Czy tylko prawda? Czy ty nie zwodzisz sam siebie?'

'Prawda - zawolal Robak - jak Pan Bog na niebie!'

'Blogoslawionez niechaj beda usta, ktore

To zwiastuja! - rzekl Sedzia wznoszac rece w gore. -

Nie pozalujesz twego poselstwa, Robaku,

Nie pozaluje klasztor; dwiescie owiec z braku

Daje na klasztor. Ksieze, tys sie wczora palil

Do mojego kasztanka i gniadosza chwalil,

Dzis zaraz w twym kwestarskim wozie pojda oba;

Dzis pros mnie, o co zechcesz, co ci sie podoba,

Nie odmowie! Lecz o tym interesie calym

Z Hrabia, daj pokoj; skrzywdzil mnie, juz zapozwalem,

Czyz wypada...'

Zalamal rece Ksiadz zdziwiony.

Wlepiwszy oczy w Sedzie, ruszywszy ramiony,

Rzekl: 'To gdy Napoleon wolnosc Litwie niesie,

Gdy swiat drzy caly, to ty myslisz o procesie?

I jeszczez po tem wszystkim, com tobie powiedzial,

Bedziesz spokojnie, rece zalozywszy, siedzial,

Gdy dzialac trzeba!'

- 'Dzialac? Coz?' - Sedzia zapytal.

'Jeszczes - rzekl Robak - z oczu moich nie wyczytal?

Jeszcze serce nic tobie nie gada? Ach, bracie!

Jesli Soplicowskiej krwi krople w zylach macie,

Uwaz tylko: Francuzi uderzaja z przodu?...

A gdyby z tylu zrobic powstanie narodu?

Co myslisz? Niech no Pogon zarzy, niech na Zmudzi

Niedzwiedz ryknie! Ach, gdyby jakie tysiac ludzi,

Gdyby choc piecset z tylu na Moskwe natarlo,

Powstanie jako pozar wkolo rozpostarlo,

Gdybysmy my, nabrawszy Moskwie harmat, znakow,

Zwyciezcy szli powitac wybawcow rodakow?

Ciagniemy! Napoleon widzac nasze lance

Pyta: <<Co to za wojsko?>> My krzyczym: <<Powstance,

Najjasniejszy Cesarzu! Litwa ochotnicy!>>

Pyta: <<Pod czyja wodza?>> - <<Sedziego Soplicy! >>

Ach, ktoz by potem pisnac smial o Targowicy?

Bracie, poki Ponarom stac, Niemnowi plynac,

Poty w Litwie Soplicow imieniowi slynac;

Wnukow, prawnukow bedzie Jagiellow stolica

Wskazywac palcem, mowiac: oto jest Soplica,

Z tych Soplicow, co pierwsi zrobili powstanie!'

A na to Sedzia: 'Mniejsza o ludzkie gadanie;

Nigdy nie dbalem bardzo o pochwaly swiata,

Bog swiadkiem, zem nie winien grzechow mego brata;

W polityke jam nigdy bardzo sie nie wdawal,

Urzedujac i orzac mojej ziemi kawal;

Lecz jestem szlachcic, rad bym plame domu zmazac,

Jestem Polak, dla kraju rad bym cos dokazac,

Choc dusze oddac. W szable nie bylem zbyt tegi,

Wszakze bierali ludzie i ode mnie ciegi;

Wie swiat, ze w czasie polskich ostatnich sejmikow

Wyzwalem i zranilem dwoch braci Buzwikow,

Ktorzy... Ale to mniejsza. Jakze Wasze mysli?

Czy potrzeba, zebysmy zaraz w pole wyszli?

Strzelcow zebrac - rzecz latwa; prochu mam dostatek,

W plebaniji u ksiedza jest kilka armatek;

Przypominam, iz Jankiel mowil, iz u siebie

Ma groty do lanc, ze je moge wziac w potrzebie;

Te groty przywiozl w pakach gotowych z Krolewca

Pod sekretem; wezmiem je, zaraz zrobim drzewca,

Szabel nam nie zabraknie, szlachta na kon wsiedzie,

Ja z synowcem na czele i? - jakos to bedzie !'

'O polska krwi!' - zawolal Bernardyn wzruszony,

Z otwartemi skoczywszy na Sedzie ramiony. -

'Prawe dziecie Soplicow! Tobie Bog przeznacza

Oczyscic grzechy brata twojego, tulacza;

Zawszem ciebie szanowal, ale od tej chwili

Kocham cie, jak gdybysmy bracia sobie byli!

Przygotujemy wszystko, lecz wyjsc nie czas jeszcze;

Ja sam wyznacze miejsce i czas wam obwieszcze.

Wiem, ze car wyslal goncow do Napoleona

Prosic o pokoj; wojna nie jest ogloszona;

Lecz ksiaze Jozef slyszal od pana Biniona,

Francuza; co nalezy do cesarskiej rady,

Ze sie na niczem skoncza wszystkie te uklady,

Ze bedzie wojna. Ksiaze wyslal mnie na zwiady

Z rozkazem, zeby byli Litwini gotowi

Dowiesc przychodzacemu Napoleonowi,

Ze chca zlaczyc sie znowu z siostra swa, Korona,

I zadaja, azeby Polske przywrocono.

Tymczasem bracie, z Hrabia trzeba przyjsc do zgody;

Jest to dziwak, fantastyk troche, ale mlody,

Poczciwy, dobry Polak; potrzebny nam taki;

W rewolucyjach bardzo potrzebne dziwaki,

Wiem z doswiadczenia; nawet glupi sie przydadza,

Byle tylko poczciwi i pod madrych wladza.

Hrabia

Вы читаете Pan Tadeusz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату