konfederatka;

Leci, jezdnych i pieszych po drodze obala

I na koniec Soplice w stodole podpala -

Wtem ciezka marzeniami na piers spadla glowa

I tak usnal ostatni Klucznik Horeszkowa.

KSIEGA SZOSTA

ZASCIANEK Tresc:

Pierwsze ruchy wojenne zajazdu - Wyprawa Protazego - Robak z panem Sedzia radza o rzeczy publicznej - Dalszy ciag wyprawy Protazego, bezskutecznej - Ustep o konopiach - Zascianek szlachecki Dobrzyn - Opisanie domostwa i osoby Macka Dobrzynskiego.

Nieznacznie z wilgotnego wykradal sie mroku

Swit bez rumienca, wiodac dzien bez swiatla w oku.

Dawno wszedl dzien, a jeszcze ledwie jest widomy.

Mgla wisiala nad ziemia, jak strzecha ze slomy

Nad uboga Litwina chatka; w stronie wschodu

Widac z bielszego nieco na niebie obwodu,

Ze slonce wstalo, tedy ma zstapic na ziemie,

Lecz idzie niewesolo i po drodze drzemie.

Za przykladem niebieskim wszystko sie spoznilo

Na ziemi; bydlo pozno na pasze ruszylo

I zdybalo zajace przy poznem sniadaniu;

One zwykly do gajow wracac o switaniu,

Dzis, okryte tumanem, te mokrzyce chrupia,

Te, jamki w roli kopiac, parami sie kupia

I na wolnem powietrzu mysla uzyc wczasu;

Ale przed bydlem musza powracac do lasu.

I w lasach cisza. Ptaszek zbudzony nie spiewa,

Otrzasnal pierze z rosy, tuli sie do drzewa,

Glowe wciska w ramiona, oczy znowu mruzy

I czeka slonca. Kedys u brzegow kaluzy

Klekce bocian; na kopach siedza wrony zmokle,

Rozdziawiwszy sie ciagna gawedy rozwlokle,

Obrzydle gospodarzom jako wrozby sloty.

Gospodarze juz dawno wyszli do roboty.

Juz zaczely zniwiarki swa piosnke zwyczajna,

Jak dzien slotny ponura, teskna, jednostajna,

Tem smutniejsza, ze dzwiek jej w mgle bez echa wsiaka;

Chrzasnely sierpy w zbozu, ozwala sie laka,

Rzad kosiarzy otawe siekacych wciaz brzaka,

Pogwizdujac piosenke; z koncem kazdej zwrotki

Staja, ostrza zelezca i w takt kuja w mlotki.

Ludzi we mgle nie widac, tylko sierpy, kosy

I piesni brzmia jak muzyk niewidzialnych glosy.

W srodku na snopie zboza ekonom usiadlszy,

Nudzi sie, kreci glowa, roboty nie patrzy,

Poglada na gosciniec, na drogi rozstajne,

Kedy dzialy sie jakies rzeczy nadzwyczajne.

Na goscincu i drogach od samego ranka

Panuje ruch niezwykly; stad chlopska furmanka

Skrzypi, lecac jak poczta, stad szlachecka bryka

Czwalem tarkocze, druga i trzecia spotyka;

Z lewej drogi poslaniec jak kuryjer goni,

Z prawej przebieglo w zawod kilkanascie koni,

Wszyscy spiesza, ku roznym kieruja sie stronom.

Co to ma znaczyc? Powstal ze snopa ekonom,

Chcial przypatrzyc sie, spytac; dlugo stal nad droga,

Daremnie wolal, nie mogl zatrzymac nikogo

Ni poznac we mgle. Jezdni migaja jak duchy,

Tylko slychac raz po raz tetent kopyt gluchy

I, co dziwniejsza jeszcze, szczekanie palaszy:

Bardzo to ekonoma i cieszy, i straszy.

Bo choc na Litwie bylo naonczas spokojnie,

Dawno juz wiesci gluche biegaly o wojnie,

O Francuzach, Dabrowskim, o Napoleonie.

Mialyzby wojne wrozyc ci jezdzcy? te bronie?

Ekonom pobiegl wszystko Sedziemu powiedziec,

Spodziewajac sie i sam czegos sie dowiedziec.

W Soplicowie domowi i goscie, po klotni

Wczorajszej wstali z siebie nieradzi i smutni.

Prozno Wojszczanka damy na kabale sprasza,

Mezczyznom prozno karty daja do mariasza:

Nie chca bawic sie ni grac, siedza cicho w katkach,

Mezczyzni pala lulki, kobiety przy pratkach;

Nawet spia muchy.

Wojski, rzuciwszy lopatke,

Znudzony cisza, idzie pomiedzy czeladke.

Woli w kuchennej sluchac ochmistrzyni krzykow,

Grozb i razow kucharza, halasu kuchcikow;

Az go powoli wprawil w przyjemne marzenie

Ruch jednostajny roznow krecacych pieczenie.

Sedzia od rana pisal, zamknawszy sie w izbie,

Wozny od rana czekal pod oknem na przyzbie;

Sedzia, skonczywszy pozew, Protazego wzywa,

Skarge przeciw Hrabiemu glosno odczytywa:

O skrzywdzenie honoru, zelzywe wyrazy,

Zas przeciw Gerwazemu o gwalty i razy;

Obudwu o przechwalki, o koszta z powodu

Procesu - ciagnie w rejestr taktowy do grodu.

Pozew dzis trzeba wreczyc ustnie, oczywisto,

Nim zajdzie slonce. Wozny z mina uroczysta

Wyciagnal sluch i reke, skoro pozew zoczyl;

Stal powaznie, a rad by z radosci podskoczyl.

Na sama mysl procesu czul, ze sie odmlodzil:

Wspomnial na dawne lata, gdy z pozwami chodzil

Po guzy, ale razem po zaplaty hojne.

Tak zolnierz, ktory strawil zycie toczac wojne,

A na starosc w szpitalach spoczywa kaleki,

Skoro uslyszy trabe lub beben daleki,

Chwyta sie z loza, krzyczy przez sen: 'Bij Moskala!'

I na drewnianej nodze skacze ze szpitala

Tak predko, ze go ledwie moze zlowic mlodziez.

Protazy spieszyl wlozyc swa woznienska odziez.

Przeciez zupana ani kontusza nie kladzie,

One sluza ku wielkiej sadowej paradzie;

Na podroz ma stroj inny: szerokie rajtuzy

I kurte, ktorej poly, podpiete na guzy,

Mozna zakasac albo spuscic na kolana;

Czapka z uszami, sznurkiem u wierzchu zwiazana,

Wznosi sie na pogode, spuszcza sie przed slota.

Tak ubrany, wzial palke i ruszyl piechota.

Bo wozni przed procesem, jak szpiegi przed bojem,

Musza kryc sie pod rozna postacia i strojem.

Dobrze zrobil Protazy, ze w droge pospieszyl,

Bo niedlugo by swoim pozwem sie nacieszyl.

W Soplicowie zmieniano kampaniji plany.

Do Sedziego wpadl nagle Robak zadumany

I rzekl: 'Sedzio, to bieda nam z ta pania ciotka,

Z ta pania Telimena, kokietka i trzpiotka!

Kiedy Zosia zostala dzieckiem w biednym stanie,

Jacek ja Telimenie dal na wychowanie,

Slyszac, ze jest osoba dobra, swiat znajaca,

A postrzegam, ze ona cos tu nam zamaca,

Intryguje i pono Tadeuszka wabi;

Sledze ja; albo moze bierze sie do Hrabi,

Moze do obu razem. Obmyslmy wiec srodki,

Jak sie jej pozbyc, bo stad moga urosc plotki,

Zly przyklad i pomiedzy mlokosami zwady,

Ktore moga pomieszac twe prawne uklady'.

'Uklady? - krzyknal Sedzia z niezwyklym zapalem -

Z ukladow kwita, juz je skonczylem, zerwalem'.

'A to co? - przerwal Robak. - Gdzie rozum? gdzie glowa?

Co tu mi Wasze bajasz? jaka burda nowa?'

'Nie z mej winy - rzekl Sedzia. - Proces to wyjasni:

Hrabia, pyszalek, glupiec, byl przyczyna wasni,

I Gerwazy lotr; lecz to do sadu nalezy.

Szkoda, zes nie byl, Ksieze, w zamku na wieczerzy,

Poswiadczylbys, jak Hrabia srodze mnie obrazil'.

'Po cos Wasc - krzyknal Robak - do tych ruin lazil?

Wiesz, jak zamku nie cierpie; odtad moja noga

Tam nie postanie. Znowu klotnia! kara Boga!

Jakze tam bylo? powiedz; trzeba te rzecz zatrzec.

Juz mie znudzilo wreszcie na tyle glupstw patrzec.

Wazniejsze ja mam sprawy niz godzic pieniaczy,

Ale jeszcze raz zgodze'.

'Zgodzic? Coz to znaczy!

A idzze mi Wasc wreszcie z ta zgoda do licha! -

Вы читаете Pan Tadeusz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату