Bartek, zwan Brzytewka,

Od szabli cienkiej, tudziez Maciej, zwan Konewka,

Od sztucca, ktory naszal, z gardlem tak szerokiem,

Ze zen, jak z konwi tuzin kulek lal potokiem;

Oba krzyczeli: 'Wiwat Chrzciciel z Kropidelkiem!'

Prusak chcial mowic, ale zgluszono go zgielkiem

I smiechem: 'Precz - wolano - precz Prusaki, tchorze!

Kto tchorz, niech w bernardynskim chowa sie kapturze'.

Wtem znowu glowe z wolna podniosl Maciej stary

I zaczely cokolwiek uciszac sie gwary.

'Nie drwijcie - rzekl - z Robaka;

znam go, to cwik klecha,

Ten robaczek wiekszego od was zgryzl orzecha;

Raz go tylko widzialem, ledwiem okiem rzucil,

Poznalem, co za ptaszek; ksiadz oczy odwrocil,

Lekajac sie, zebym go nie zaczal spowiadac;

Ale to rzecz nie moja, wiele o tym gadac!

On tu nie przyjdzie, prozno wzywac Bernardyna.

Jesli od niego wyszla ta cala nowina,

To kto wie, w jakim celu: bo to bies ksiezyna!

Jesli procz tej nowiny nic wiecej nie wiecie,

Wiec po coscie tu przyszli? i czego wy chcecie?'

'Wojny!' - krzykneli. - 'Jakiej?' - spytal. - Zawolali:

'Wojny z Moskalem! bic sie! Hajze na Moskali!'

Prusak wciaz wolal, a glos coraz wyzej wznosil,

Az posluchanie czescia uklonem wyprosil,

Czescia zdobyl swa mowa krzykliwa i cienka.

'I ja chce bic sie - wolal, tlukac sie w piers reka -

Choc kropidla nie nosze, dragiem od wiciny

Sprawilem raz Prusakom czterem dobre chrzciny,

Ktorzy mie po pjanemu chcieli w Preglu topic'.

'Tos zuch, Bartku - rzekl Chrzciciel -

dobrze! kropic kropic!'

'Alez, najslodszy Jezu! trzeba pierwej wiedziec,

Z kim wojna? o co? Trzeba to swiatu powiedziec -

Wolal Prusak - bo jakze lud ruszy za nami?

Gdzie pojdzie, kiedy, gdzie isc, my nie wiemy sami!

Bracia Szlachta! Panowie! potrzeba rozsadku!

Dobrodzieje! potrzeba ladu i porzadku!

Chcecie wojny, wiec zrobmy konfederacyja,

Obmyslmy, gdzie zawiazac i pod laska czyja?

Tak bylo w Wielko - Polszcze: widzim rejterade

Niemiecka, coz my robim! Wchodzim tajnie w rade,

Uzbrajamy i szlachte, i wloscian gromade,

Gotowi, Dabrowskiego czekamy rozkazu,

Na koniec, hajze na kon! powstajem od razu!'

'Prosze o glos!' - zawolal pan komisarz z Klecka,

Czlowiek mlody, przystojny, ubrany z niemiecka;

Zwal sie Buchman, lecz Polak byl, w Polszcze sie rodzil;

Nie wiedziec pewnie, czyli ze szlachty pochodzil,

Lecz o to nie pytano; i wszyscy Buchmana

Szacowali, iz sluzyl u wielkiego pana.

Byl dobry patryjota i pelen nauki,

Z ksiag obcych wyuczyl sie gospodarstwa sztuki

I dobr administracja prowadzil porzadnie;

O polityce takze wnioskowal rozsadnie,

Pieknie pisac i gladko umial sie wyslawiac,

Zatem umilkli wszyscy, kiedy jal rozprawiac.

'Prosze o glos!' - powtorzyl, po dwakroc odchrzaknal,

Uklonil sie i usty dzwiecznemi tak brzaknal:

'Preopinanci moi w swych glosach wymownych

Dotkneli wszystkich punktow stanowczych i glownych,

Dyskusyja na wyzsze wzniesli stanowisko;

Mnie tylko pozostaje w jedno zjac ognisko

Rzucone trafne mysli i rozumowania;

Mam nadzieje w ten sposob sprzeczne zgodzic zdania.

Dwie czesci dyskusyi calej uwazalem,

Podzial juz jest zrobiony, ide tym podzialem.

Naprzod: dlaczego mamy przedsiebrac powstanie?

W jakim duchu? to pierwsze zywotne pytanie;

Drugie rewolucyjnej wladzy sie dotycze;

Podzial jest trafny, tylko przewrocic go zycze.

Naprzod zaczac od wladzy; skoro pojmiem wladze,

Z niej powstania istote, duch, cel wyprowadze.

Co do wladzy wiec - kiedy oczyma przebiegam

Dzieje calej ludzkosci, i coz w nich spostrzegam?

Oto rod ludzki dziki, w lasach rozpierzchniony,

Skupia sie, zbiera, laczy dla wspolnej obrony,

Obmysla ja; i to jest najpierwsza obrada.

Potem kazdy wolnosci wlasnej czastke sklada

Dla dobra powszechnego: to pierwsza ustawa,

Z ktorej jako ze zrodla plyna wszystkie prawa.

Widzimy tedy, ze rzad umowa sie tworzy,

Nie pochodzac, jak mylnie sadza, z woli Bozej.

Owoz, rzad na kontrakcie oparlszy spolecznym,

Podzial wladzy juz tylko jest skutkiem koniecznym...'

'Otoz sa i kontrakty! kijowskie czy minskie? -

Rzekl stary Maciej - owoz i rzady babinskie!

Panie Buchman, czy Bog nam chcial cara narzucic,

Czy diabel, ja z Waszecia nie bede sie klocic;

Panie Buchman, gadaj Wasc, jakby cara zrucic'.

'Tu sek! - krzyknal Kropiciel - gdybym mogl podskoczyc

Do tronu i Kropidlem, plusk, raz cara zmoczyc,

To juz by on nie wrocil ni kijowskim traktem,

Ni minskim, ni za zadnym Buchmana kontraktem,

Aniby go wskrzesili z mocy Bozej popi,

Ni z mocy Belzebuba - ten mi zuch, kto kropi.

Panie Buchman, Wascina rzecz bardzo wymowna,

Ale wymowa - szum, drum; kropic - to rzecz glowna'.

'To, to, to!' - pisnal, rece trac, Bartek Brzytewka,

Od Chrzciciela do Macka biegajac jak cewka,

Od jednej strony krosien przerzucana w druga -

'Tylko ty, Macku z Rozga, ty, Macku z maczuga,

Tylko zgodzcie sie, dalbog, pobijem na druzgi

Moskala; Brzytew idzie pod komende Rozgi'.

'Komenda - przerwal Chrzciciel - dobra ku paradzie;

U nas byla komenda w kowienskiej brygadzie

Krotka a wezlowata: Strasz, sam sie nie strachaj -

Bij, nie daj sie - postepuj czesto, gesto machaj:

Szach, mach!'

'To - pisnal Brzytwa - to mi regulament!

Po co tu pisac akta, po co psuc atrament?

Konfederacji trzeba? O to cala sprzeczka?

Jest marszalek nasz Maciej, a laska Rozeczka'.

'Niech zyje - krzyknal Chrzciciel - Kurek na kosciele!'

Szlachta odpowiedziala: 'Wiwant Kropiciele!'

Ale w katach szmer powstal, choc w srodku tlumiony;

Widac, ze sie rozdziela rada na dwie strony.

Buchman krzyknal: 'Ja zgody nigdy nie pochwalam!

To moj system!' Ktos drugi wrzasnal: 'Nie pozwalam!'

Inni z katow wtoruja. Nareszcie glos gruby

Ozwal sie przybylego szlachcica Skoluby:

'Coz to, Panstwo Dobrzynscy! a to co sie swieci?

A my czy to bedziemy spod prawa wyjeci?

Kiedy nas zapraszano z naszego zascianku,

A zapraszal nas klucznik Rebajlo Mopanku,

Mowiono nam, ze wielkie rzeczy dziac sie mialy,

Ze tu nie o Dobrzynskich, lecz o powiat caly,

O cala szlachte idzie; toz i Robak bakal,

Choc nigdy nie dokonczyl i zawsze sie jakal,

I ciemno sie tlumaczyl; wreszcie, koniec koncow,

My zjechali, sasiadow wezwali przez goncow.

Nie sami tu, Panowie Dobrzynscy, jestescie;

Z roznych innych zasciankow jest tu nas ze dwiescie;

Wszyscy wiec radzmy. Jesli potrzeba marszalka,

Glosujmy wszyscy; rowna u kazdego galka.

Niech zyje rownosc!'

Zatem dwaj Terajewicze

I czterej Stupulkowscy, i trzej Mickiewicze

Krzykneli: 'Wiwat rownosc!' - stojac za Skoluba.

Tymczasem Buchman wolal: 'Zgoda bedzie zguba!'

Kropiciel krzyczal: 'Bez was obejdziem sie sami;

Niech zyje nasz marszalek, Maciek nad Mackami!

Hej, do laski!' Dobrzynscy krzycza: 'Zapraszamy!'

A obca szlachta wola w glos: 'Nie pozwalamy!'

Rozstrycha sie tlum na dwie kupy rozdzielony

I kiwajac glowami w dwie przeciwne strony,

Tamci: 'Nie pozwalamy!' - ci krzycza: 'Prosiemy!'

Maciek stary w posrodku jeden siedzial niemy

I jedna glowa jego byla

Вы читаете Pan Tadeusz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату