nieruchoma.

Przeciw niemu stal Chrzciciel, zwieszony rekoma

Na maczudze, a glowa na koncu maczugi

Wsparta krecil jak tykwa wbita na kij dlugi

I na przemiany to w tyl, to sie naprzod kiwal,

I ustawicznie: 'Kropic, kropic!' wykrzykiwal.

Wzdluz izby zas przebiegal Brzytewka ruchawy

Ciagle od Kropiciela do Macieja lawy.

Konewka zas powoli wszerz izbe przechodzil

Od Dobrzynskich do szlachty, niby to ich godzil;

Jeden wciaz wolal: 'Golic!' - a drugi: 'Zalewac!'

Maciek milczal, lecz widno, ze sie zaczal gniewac.

Cwierc godziny wrzal halas, gdy nad tlum wrzeszczacy,

Ze srodka glow, wyskoczyl w gore slup blyszczacy:

Byl to rapier saznistej dlugosci, szeroki

Na cala piedz, a sieczny na obadwa boki.

Widocznie miecz teutonski, z norymberskiej stali

Ukuty; wszyscy milczac na bron pogladali.

Kto ja podniosl? nie widac, lecz zaraz zgadniono:

'To Scyzoryk! Niech zyje Scyzoryk! - krzykniono -

Wiwat Scyzoryk, klejnot Rebajlow zascianku!

Wiwat Rebajlo, Szczerbiec, Polkozic, Mopanku!'

Wnet Gerwazy (to on byl) przez tlum sie przecisnal

Na srodek izby, wkolo Scyzorykiem blysnal,

Potem, w dol chylac ostrze na znak powitania

Przed Mackiem, rzekl: 'Rozeczce Scyzoryk sie klania.

Bracia szlachta Dobrzynscy! Ja nie bede radzil

Nic a nic, powiem tylko, po com Was zgromadzil,

A co robic, jak robic, decydujcie sami.

Wiecie, sluch dawno chodzi miedzy zasciankami,

Ze sie na wielkie rzeczy zanosi na swiecie;

Ksiadz Robak o tem gadal, wszakze wszyscy wiecie?'

'Wiemy!' - krzykneli. - 'Dobrze. Owoz madrej glowie -

Ciagnal mowca spojrzawszy bystro - dosc dwie slowie,

Nieprawdaz?' 'Prawda!' - rzekli. - 'Gdy cesarz francuski -

Rzekl Klucznik - stad przyciaga, a stamtad car ruski:

Wiec wojna, car z cesarzem, krolowie z krolami

Pojda za lby, jak zwykle miedzy monarchami;

A nam czy siedziec cicho? Gdy wielki wielkiego

Bedzie dusic, my dusmy mniejszych, kazdy swego.

Z gory i z dolu, wielcy wielkich, malych mali,

Jak zaczniem ciac, tak cale szelmostwo sie zwali

I tak zakwitnie szczescie i Rzeczpospolita.

Nieprawdaz?'

'Prawda! - rzekli - jakby z ksiazki czyta'.

'Prawda! - powtorzyl Chrzciciel - krop a krop, i kwita'.

'Ja zawsze gotow golic' - ozwal sie Brzytewka.

'Tylko zgodzcie sie - prosil uprzejmie Konewka -

Chrzcicielu i Macieju, pod czyja isc wodza'.

Ale mu przerwal Buchman: 'Niech sie glupi godza!

Dyskusyje publicznej sprawie nie zaszkodza.

Prosze milczec! Sluchamy! Sprawa na tem zyska,

Pan Klucznik ja z nowego zwaza stanowiska'.

'Owszem - zawolal Klucznik - u mnie po staremu:

O wielkich rzeczach myslec nalezy wielkiemu;

Jest na to cesarz, bedzie krol, senat, poslowie.

Takie rzeczy, Mopanku, robia sie w Krakowie

Lub w Warszawie, nie u nas, w zascianku, w Dobrzynie;

Aktow konfederackich nie pisza w kominie

Kreda, nie na wicinie, lecz na pergaminie:

Nie nam to pisac akta, ma Polska pisarzy

Koronnych i litewskich, tak robili starzy;

Moja rzecz Scyzorykiem wyrzynac'. - 'Kropidlem

Pluskac' - dodal Kropiciel. - 'I wykalac Szydlem' -

Krzyknal Bartek Szydelko, dobywszy swej szpadki.

'Wszystkich was - konczyl Klucznik - biore tu na swiadki,

Czy Robak nie powiadal, ze wprzod nim przyjmiecie

W dom wasz Napoleona, trzeba wymiesc smiecie?

Slyszeliscie to wszyscy, a czy rozumiecie?

Ktoz jest smieciem powiatu? Kto zdradziecko zabil

Najlepszego z Polakow, kto go okradl, zgrabil?

I jeszcze chce ostatki wydrzec z rak dziedzica?

Ktoz to? Mamze wam gadac?'

'A juzci Soplica -

Przerwal Konewka - to lotr!' - 'Oj, to ciemiezyciel!' -

Pisnal Brzytewka. - 'Wiec go kropic!' - dodal Chrzciciel.

'Jesli zdrajca - rzekl Buchman - wiec na szubienice!'

'Hejze! - krzykneli wszyscy - hajze na Soplice!'

Lecz Prusak smial podjac sie Sedziego obrony

I wolal z wzniesionemi ku szlachcie ramiony:

'Panowie Bracia! aj! aj! a na boskie rany!

Co znowu? Panie Klucznik, czy Wawprc opetany?

Czy o tem byla mowa? ze ktos mial wariata,

Banita bratem, to co? karac go za brata!

To mi po chrzescijansku! Sa tu w tym konszachty

Hrabiego. - Zeby Sedzia byl ciezki dla szlachty,

Nieprawda! dalibogze! to wy tylko sami

Pozywacie go, a on zgody szuka z wami,

Ustepuje ze swego, jeszcze grzywny placi,

Ma proces z Hrabia, coz stad? obadwa bogaci;

Niechaj pan drze sie z panem, coz to do nas braci?

Pan Sedzia ciemiezyciel! On pierwszy zabranial,

Azeby sie chlop przed nim do ziemi nie klanial,

Mowiac, ze to grzech. Nieraz u niego gromada

Chlopska, ja sam widzialem, do stolu z nim siada;

Placil za wlosc podatki, a nie tak jest w Klecku,

Choc tam Wasc, Panie Buchman, rzadzisz po niemiecku.

Sedzia zdrajca! - My sie z nim od infimy znamy:

Poczciwe bylo dziecko i dzis taki samy;

Polske kocha nad wszystko, polskie obyczaje

Chowa, modom moskiewskim przystepu nie daje.

Ilekroc z Prus powracam, chcac zmyc sie z niemczyzny,

Wpadam do Soplicowa jak w centrum polszczyzny:

Tam sie czlowiek napije, nadysze Ojczyzny!

Dalbog, Dobrzynscy! ja wasz brat, ale Sedziego

Nie pozwole pokrzywdzic, nie bedzie nic z tego.

Nie tak, Panowie Bracia, w Wielko - Polszcze bylo:

Co za duch! co za zgoda! az przypomniec milo!

Nikt tam podobna fraszka nie smial rady mieszac!'

'To nie fraszka - zawolal Klucznik - lotrow wieszac!'

Szmer wzmagal sie; wtem Jankiel posluchania prosil,

Na lawe wskoczyl, stanal i nad glowy wznosil

Brode jak wieche, co mu az do pasa wisi;

Prawa reka zdjal z wolna z glowy kolpak lisi,

Lewa reka jarmulke zruszona poprawil,

Potem lewice za pas zatknal i tak prawil,

Kolpakiem lisim w kolej klaniajac sie nisko

'Nu, Panowie Dobrzynscy, ja sobie zydzisko;

Mnie Sedzia ni brat, ni swat; szanuje Soplicow,

Jak panow bardzo dobrych i moich dziedzicow;

Szanuje tez Dobrzynskich Bartkow i Maciejow,

Jako dobrych sasiadow, panow dobrodziejow;

A mowie tak: jezeli Panstwo chca gwalt zrobic

Sedziemu, to bardzo zle; mozecie sie pobic,

Zabic... - A asesory? a sprawnik? a turma?

Bo w wiosce u Soplicy jest zolnierzy hurma,

Wszystko jegry! Asesor w domu; tylko swisnie,

Tak wraz przymaszeruja, stoja jak umyslnie.

A co bedzie? A jesli czekacie Francuza,

To Francuz jest daleko jeszcze, droga duza.

Ja Zyd, o wojnach nie wiem, a bylem w Bielicy

I widzialem tam zydkow od samej granicy;

Slychac, ze Francuz stoi nad rzeka Lososna,

A wojna jesli bedzie, to chyba az wiosna.

Nu, mowie tak: czekajcie; wszak dwor Soplicowa

Nie budka kramna, co sie rozbierze, w woz schowa

I pojedzie - dwor jak stal, do wiosny stac bedzie;

A pan Sedzia to nie jest zydek na arendzie,

Nie uciecze, to jego mozna znalezc wiosna;

A teraz rozejdzcie sie, a nie gadac glosno

O tem, co bylo, bo to gadac, to daremno!

A czyja laska Panow Szlachty, prosze ze mna.

Moja Siora powila malego Jankielka,

Ja dzis traktuje wszystkich, a muzyka wielka!

Kaze przyniesc kozice, basetle, dwie skrzypiec,

A pan Maciej Dobrodziej lubi stary lipiec

I nowego mazurka; mam nowe mazurki,

A wyuczylem spiewac fein moje bachurki'.

Wymowa lubionego powszechnie Jankiela

Trafiala do serc;

Вы читаете Pan Tadeusz
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату