Przez chwile Roger mial ochote zdjac dlon z obiektywu i pokazac, jak wyglada, ale zaczynal sie gubic i czuc nieswojo. Nie potrafil zinterpretowac swych uczuc. Zawrot glowy? Wzruszenie? Jakas usterka jego mechanicznej czesci? Wiedzial, ze jeszcze chwilka, a przyleci Sulie albo Don Kayman lub ktos inny, zaalarmowany telemetrycznymi urzadzeniami ostrzegawczymi znajdujacymi sie poza tym pokojem. Usilowal sie opanowac.
— Moze przed odlotem — rzekl bez przekonania. — Ja… ja mysle, ze lepiej bedzie, jak juz skoncze, Dorka.
Ich znajomy salon tez sie zmienial za jej plecami. Glebia ostrosci wideofonu nie byla nadzwyczajna i reszta pokoju rozmazywala sie nawet w jego mechanicznych zmyslach. Czy to nie jakis mezczyzna stoi w polmroku? Czy nie ma na sobie oficerskiej bluzy piechoty morskiej? Czy to nie Brad?
— Musze odlozyc sluchawke — powiedzial i odlozyl.
Zjawila sie Klara Bly, pelna pytan i troski. Za cala odpowiedz w milczeniu pokrecil glowa. Jego nowe oczy nie mialy kanalikow lzowych, totez nie mogl, rzecz jasna, plakac. Nawet tej pociechy mu odmowiono.
Jedenascie
Dorota Luiza Mintz Torraway jako Penelopa
Wyswietlane przez nas krzywe tendencji pokazywaly, ze najwyzszy juz czas przedstawic swiatu Rogera Torrawaya od A do Z. Tak wiec wiesc sie rozniosla i ekrany wszystkich telewizorow na swiecie goscily przez moment Rogera w kilkunastu pelnych ujeciach pomiedzy zblizeniami umierajacych z glodu Pakistanczykow a pozarami w Chicago.
W efekcie przynioslo to popularnosc Dorce. Telefon od Rogera wytracil ja z rownowagi. Ale nie az tak, jak kartka z wiadomoscia od Brada, ze nie bedzie mogl sie z nia wiecej spotykac. I nie az tak, jak czterdziesci piec minut, ktore prezydent spedzil na wbijaniu jej do glowy, co sie stanie, jesli bedzie bruzdzila jego pieszczochowi astronaucie. Na pewno nie az tak, jak swiadomosc, ze jest sledzona, ma telefon na podsluchu i mieszkanie oczywiscie tez.
Ale nie wiedziala, jak ma pogrywac z Rogerem. Podejrzewala, ze nigdy sie tego nie dowie, i nie miala nic a nic przeciwko temu, ze za kilka dni wysla go w przestrzen kosmiczna, co oznaczalo, ze nie bedzie sie musiala wiele martwic o ich stosunki przez co najmniej poltora roku.
Nic rowniez nie miala przeciwko naglej fali popularnosci. Teraz, jak to wszystko bylo w gazetach, przyszli ja obejrzec reporterzy z telewizji, a ona obejrzala wlasna dzielna twarz w reportazu o osiemnastej. Tygodnik „Fem” wysylal kogos do niej. Ten ktos najpierw zatelefonowal. Byla to kobieta okolo szescdziesiatki, weteranka ruchu wyzwolenia, ktora prychnela z pogarda:
— Nigdy tego nie robimy, nie przeprowadzamy z nikim wywiadow tylko dlatego, ze ten ktos jest czyjas zona. Ale kazano mi. Nie moglam wykrecic sie od polecenia, jednak chce byc wobec ciebie uczciwa i oswiadczam, ze dla mnie jest w tym cos obrzydliwego.
— Bardzo mi przykro — przeprosila Dorka. — Czy mam to anulowac?
— Och, nie — powiedziala kobieta takim tonem, jakby to byla wina Dorki — to nie twoja wina, ale uwazam to za zdrade idealow,,Fem”. Nie ma sprawy. Wpadne do ciebie do domu. Zrobimy pietnastominutowy kawalek do wersji kasetowej, a ja spisze to do druku. O ile mozliwe…
— Ja… — zaczela Dorka.
— …mow o sobie raczej niz o nim. O swojej przeszlosci. Swoich zainteresowaniach. Swoim…
— Przepraszam, ale ja bym naprawde wolala…
— …stosunku do programu kosmicznego i tak dalej. Dash twierdzi, ze to podstawowy cel Ameryki i ze od tego zalezy przyszlosc swiata. Jakie jest twoje zdanie? Nie prosze, zebys mi odpowiadala w tej chwili, prosze…
— Nie chce, zeby to mialo miejsce w moim mieszkaniu — Dorka wcisnela sie z tym w rozmowe nie czekajac na miejsce.
— …zebys pomyslala nad tym i odpowiedziala do kamery. Nie u ciebie w mieszkaniu? Nie, to wykluczone. Bedziemy za godzine.
Dorce pozostala do rozmowy kurczaca sie plamka swietlna, a i ta zniknela po chwili.
— Suka! — powiedziala niemal bezwiednie.
Tak naprawde to me czula sie dotknieta wywiadem we wlasnym domu. Tylko tym, ze nie pozostawiono jej wyboru. Tak, tym czula sie bardzo dotknieta.
Dora Torraway, jeszcze jako Dee Mintz, byla bardzo czula na punkcie swobody wyboru. Jedna z tych rzeczy, ktore od samego poczatku podobaly jej sie w Rogerze, poza splendorem programu kosmicznego i towarzyszacymi mu bezpieczenstwem i pieniedzmi, i poza sama wcale meska przystojnoscia Rogera — bylo to, ze liczyl sie z jej zyczeniami. Inni mezczyzni interesowali sie glownie tym, czego sami chcieli, a co nie bylo jednakowe u wszystkich mezczyzn, ale nie zmienialo sie w obrebie stosunkow z kazdym poszczegolnym mezczyzna. Harold zawsze chcial tanczyc i balowac, Jim zawsze chcial seksu, Everett chcial seksu oraz balow, Tommy politycznego fanatyzmu, Joe chcial, zeby go nianczyc. Roger chcial poznawac swiat razem z nia i okazywal taka sama gotowosc do poznawania tego, co ja interesowalo, jak i tego, co sam uwazal za wazne. Nigdy nie zalowala, ze wyszla za Rogera.
Wiele mieli okresow rozlaki. Piecdziesiat cztery dni, ktore on spedzil na Stacji Kosmicznej Trzy. Niezliczona liczba krotszych lotow. Dwa lata sluzbowej tulaczki po calym swiecie, w ramach wspolpracy z calym systemem naziemnych stacji obserwacyjnych od Aachen po Zair, bez prawdziwego domu w ktorymkolwiek z tych miejsc. Dorka zrezygnowala z tego niebawem i powrocila do mieszkania w Tonce. Ale nie czula sie dotknieta. Moze Roger sie czul — to pytanie jednak nigdy nie przyszlo jej na mysl. W kazdym razie widywali sie nie tak znowu rzadko. On bywal w domu raz na pare miesiecy, a ona miala co robic z czasem. Miala swoj sklep, ktory otworzyla dzieki przekazowi na piec tysiecy dolarow, otrzymanemu z okazji urodzin od przebywajacego w Islandii meza. Miala przyjaciolki. Miala — od czasu do czasu — mezczyzn.
Zadna z tych rzeczy nie wypelniala jej zycia, ale ona nie oczekiwala, ze zostanie ono wypelnione. Liczyla sie z tym, ze raczej bedzie samotne.
Byla jedynaczka chowana przez matke, ktora nie znosila sasiadow, totez nie miala zbyt wielu przyjaciol. Sasiedzi rowniez za jej matka nie przepadali, poniewaz byla to drobna narkomanka z nieuchronnie wynicowanym mozgiem prawie kazdego popoludnia, co nie ulatwialo Dorce zycia. Lecz Dorka nie czula sie pokrzywdzona, nie wiedziala, ze mozna zyc inaczej.
W wieku trzydziestu jeden lat byla zdrowa, sliczna i umiala sobie radzic ze swiatem, jak tylko to bylo mozliwe. Sama siebie uwazala za szczesliwa. Ta diagnoza nie brala sie z zadnej zalewajacej jej dusze radosci. Brala sie z obiektywnego spojrzenia na siebie i z faktu, ze ilekroc postanowila, ze czegos chce, zawsze to miala, a jakaz inna mogla byc definicja szczescia?
Czas do przybycia panny Hagar Hengstrom i jej ekipy wykorzystala gromadzac wybor ceramiki ze swego sklepu na stoliczku przed kanapa, gdzie zamierzala zasiasc. Reszte czasu poswiecila mniej waznej operacji przyczesania wlosow i poprawienia makijazu oraz przebraniu sie w najmodniejsze sznurowane po bokach spodnie z zakietem. Gdy zadzwonil dzwonek u drzwi, byla w pelni gotowa.
Panna Hagar Hengstrom potrzasnawszy jej dlonia wniosla do pokoju blyszczacy lazur fryzury i czarny klab dymu z cygara. Za nia wkroczyla osobniczka od swiatla, osobniczka od dzwieku, osobniczka od kamery i chlopaki od „przynies-wynies”.
— Maly ten pokoj — mruknela mierzac umeblowanie lekcewazacym spojrzeniem. — Torraway usiadzie tam. Przeniesc to.
Chlopcy podskoczyli i przeniesli fotel klubowy spod okna w kat zajmowany obecnie przez sekretarzyk, ktory wytargali na srodek pokoju.
— Chwileczke — powiedziala Dorka. — Myslalam, ze po prostu siade sobie tutaj na kanapie…
— Nie masz jeszcze odczytu swiatla? — zapytala Hengstrom. — Sally, pusc kamere. Nigdy nie wiadomo, co sie moze przydac do montazu.
— Ja cos mowilam — powiedziala Dorka.
Hengstrom popatrzyla na nia. Glos byl cichy, lecz ton nie wrozyl nic dobrego. Wzruszyla ramionami.
— Ustawmy to — zaproponowala — a jesli ci sie nie spodoba, to pogadamy. Zrob mi probe, zgoda?
— Probe czego? — Dorka zauwazyla, ze mloda blada dziewczyna celuje w nia trzymana w reku kamera, i to