ja rozpraszalo.

Osobniczka od swiatla znalazla gniazdko w scianie i w obu dloniach trzymala teraz krzyze reflektorow, przesuwajac je z lekka dla usuniecia cieni tak szybko, jak powstawaly przy kazdym poruszeniu sie Dorki.

— No wiec, na poczatek, jakie masz plany na najblizsze dwa lata? Z pewnoscia nie zamierzasz po prostu zbijac bakow w oczekiwaniu na powrot Rogera Torrawaya do domu.

Dorka usilowala przedrzec sie do kanapy, lecz osobniczka od swiatla zmarszczyla brwi i odgonila ja gestem w druga strone, zas dwoch „przynies-wynies” odepchnelo stolik daleko od niej.

Powiedziala:

— Mam sklep. Myslalam, ze moze zechcecie zlapac kamera pare drobiazgow z tego sklepu w trakcie wywiadu ze mna…

— Swietnie, oczywiscie. Chodzilo mi o plany osobiste. Jestes zdrowa kobieta. Masz potrzeby seksualne. Do tylu troche, prosze. Sandrze cos szumi w dzwieku.

Dorka stwierdzila, ze stoi przed krzeslem, i nie pozostalo jej nic innego, jak usiasc.

— Oczywiscie… — zaczela.

— Spoczywa na tobie odpowiedzialnosc — powiedziala Hengstrom. — Jakiz przyklad zamierzasz dac mlodszym kobietom? Zostac zasuszona stara panna? Czy zyc pelnia zycia?

— Nie wydaje mi sie, abym miala ochota dyskutowac…

— Sprawdzilam cie wcale dokladnie, Torraway. Podoba mi sie to, co odkrylam. Jestes osobniczka niezalezna, na tyle w kazdym razie, na ile moze byc niezalezna osobniczka, ktora akceptuje idiotyczna farse malzenstwa. Po co to zrobilas?

Dorka zawahala sie.

— Roger jest naprawde bardzo milym czlowiekiem — zaproponowala jako wyjasnienie.

— I co z tego?

— No, to z tego, ze zapewnil mi dobrobyt i oparcie…

Hagar Hengstrom westchnela.

— Zawsze ta stara psychologia niewolnicy. Mniejsza o to. Druga zagadka jest dla mnie twoje wplatanie sie w program kosmiczny. Nie wyczuwasz w tym kombinacji seksistow?

— No, nie. Sam prezydent mi powiedzial — rzekla Dorka, swiadoma, ze usiluje sie podlizac na wypadek drugiej wizyty Dasha — ze umieszczenie jakiegos osobnika na Marsie jest absolutnie nieodzowne dla przyszlosci rodzaju ludzkiego. Ja mu wierze. Winni jestesmy…

— Wroc — zakomenderowala Hengstrom.

— Co?

— Wroc to, co przed chwila powiedzialas. Umieszczenie czego na Marsie?

— Jakiegos osobnika. Och. Rozumiem, co pani ma na mysli.

Hengstrom pokiwala ze smutkiem glowa.

— Rozumiesz, co mam na mysli, ale nie zmieniasz swojego sposobu myslenia. Dlaczego osobnika? Dlaczego nie osobniczki? Z wyrazem politowania pod adresem Dorki spojrzala na osobniczke od dzwieku, ktora pokrecila glowa z ubolewaniem. — Dobra, przejdzmy do czegos wazniejszego: czy wiesz, ze cala zaloga wyprawy marsjanskiej ma byc meska?

Bylo to dla Dorki przedpoludnie co sie zowie. Tylko ze ze sfilmowania jej ceramicznych slicznosci wyszly nici.

Przyszedlszy na dyzur po poludniu Sulie Carpenter przyniosla Rogerowi dwie niespodzianki: wypozyczona z biura prasowego (czytaj: cenzury) programu kasete z tym wywiadem i gitare. Najpierw wreczyla mu kasete nie przeszkadzajac w ogladaniu filmu, zajeta zmienianiem poscieli i wody kwiatom w wazonie. Juz po wszystkim powiedziala z ozywieniem:

— Twoja zona wypadla bardzo dobrze, moim zdaniem. Spotkalam kiedys Hagar Hengstrom. To wyjatkowo trudna baba.

— Dorka wspaniale wygladala — rzekl Roger.

Zadnej emocji nie dalo sie wyczytac z jego przerobionej twarzy, tylko nietoperzowe skrzydla przebiegalo niespokojne drzenie.

— Zawsze podobala mi sie w tych spodniach.

Sulie kiwnela glowa, notujac sobie w pamieci: otwarte sznurowania z boku nogawek ukazywaly sporo golizny. Najwyrazniej wszczepione Rogerowi steroidy robily, co do nich nalezalo.

— A tu mam cos jeszcze — powiedziala otwierajac futeral gitary.

— Zagrasz mi?

— Nie, Roger. T y zagrasz.

— Nie umiem grac na gitarze, Sulie — zaprotestowal.

Rozesmiala sie.

— Rozmawialam z Bradem — powiedziala — i mysle, ze bedziesz zaskoczony. Ty, Roger, nie jestes zwyczajnie, no wiesz, inny. Ty jestes lepszy. Wez na przyklad swoje palce.

— Co z moimi palcami?

— Ano, ja gram na gitarze od dziewiatego roku zycia, ale jesli zrobie sobie przerwe na pare tygodni, znikaja mi odciski i wszystko musze zaczynac od poczatku. Twoje paloe nie potrzebuja odciskow, sa dostatecznie twarde i silne, zeby juz za pierwszym razem brac idealne progi.

— Wspaniale — rzekl Roger — tylko ze ja nawet nie wiem, o czym ty mowisz. Co to znaczy „brac progi”?

— Przyciskac struny na progach. O, tak. — Brzdaknela dzwiek G, nastepnie D i C. — Teraz ty to zrob — powiedziala. — Tylko uwazaj, zeby nie za mocno. Rzecz jest lamliwa. — Wreczyla mu gitare.

Przejechal kciukiem po pustych strunach, jak to podpatrzyl u niej.

— Wspaniale — zaklaskala w dlonie. — Teraz wez G. Palec serdeczny na trzecim progu struny e1 — o tutaj. Palec wskazujacy na drugim progu struny A. Srodkowy palec na trzecim progu struny E. — Naprowadzila mu dlonie. — Teraz uderz.

Szarpnal struny i podniosl na nia wzrok.

— Hej — powiedzial. — Ladnie.

— Nie ladnie — poprawila go z usmiechem. — Doskonale. A teraz, tak jest C. Palec wskazujacy na drugim progu struny B, srodkowy tutaj, serdeczny tutaj… Dobrze. A to jest ton D: palec wskazujacy i srodkowy na strunie G i E, tutaj, serdeczny jeden prog nizej na B… Znow doskonale. Teraz zagraj mi G.

Ku swemu zaskoczeniu Roger wygral idealnie G. Usmiechnela sie.

— A nie mowilam? Brad mial racje. Jak raz poznasz ton, to juz go umiesz: 3070 pamieta go za ciebie. Tobie wystarczy jedynie pomyslec „dzwiek G”, zeby twoje palce go zagraly. Jestes teraz — rzekla z udana zawiscia — jakies trzy miesiace dalej, niz bylam ja, kiedy pierwszy raz wzielam gitare do reki.

— To calkiem ladne — powiedzial Roger probujac wszystkie trzy akordy po kolei.

— To dopiero poczatek. Zagraj teraz czterotakt, no wiesz, ta-ram-pa-pam. Akordem G… — Wysluchala i skinela glowa. Wspaniale. A teraz zagraj to w ten sposob: G, G, G, G, G, G, G, G, C, C, G, G, G, G, G, G… Wspaniale… Jeszcze raz, tylko po C, C, zagraj teraz D, D, D, D, D, D… i bomba. Teraz obie rzeczy razem, jedno po drugim…

Zagral, a ona zaspiewala do wtoru:

— Kumbaya, panie. Kumbaya! Kumbaya, panie. Kumbaya…

— Hej! — wykrzyknal Roger w zachwycie.

Pokrecila glowa z zartobliwa konsternacja.

— Trzy minuty jak wziales gitare do reki, a juz zostales akompaniatorem. Prosze, przynioslam ci ksiazke akordow z paroma prostymi utworami. Do mojego powrotu powinienes juz grac to wszystko i wtedy zaczne z toba chwyty, glissando i portamento.

Pokazala mu, jak czytac tabulature kazdego akordu, i zostawila go w pelni szczescia, glowkujacego nad pierwszymi szescioma modulacjami F. Przystanawszy za drzwiami jego pokoju wyjela szkla kontaktowe, przetarla oczy i pomaszerowala do gabinetu dyrektora. Sekretarka Scanyona machnela jej reka przyzwalajaco.

— Jest uszczesliwiony gitara, generale — zameldowala. — Mniej uszczesliwiony swoja zona.

Vern Scanyon kiwnal glowa i podkrecil galke komunikatora na biurku: z nasluchu w pokoju Rogera dolecialy

Вы читаете Czlowiek plus
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату