– Nie, bo kiedy bylem na gorze, widzialem te wanne. Stala pod przeciekajacym miejscem na suficie na jednym z lozek w pokoju na samym koncu korytarza. Nie powiesz mi chyba, ze przebyla te dluga droge sama!
Jennifer wzdrygnela sie.
– Wolalabym, zebys nie opowiadal tak plastycznie – powiedziala drzacym glosem.
Na chwile przytulil ja do siebie.
– Przepraszam, zapomnialem, ze masz bujna wyobraznie. Ktos musial ustawic tam wanne celowo. Ale po co?
– Moze wlasnie po to, zeby nas nastraszyc?
– Mozliwe. W kazdym razie to bardzo glupi dowcip. Prawie caly czas bylem w salonie, bo zajmowalem sie podtrzymywaniem ognia na kominku. Nie widzialem, zeby ktokolwiek wchodzil po schodach…
– Przestanmy juz o tym mowic – poprosila Jennifer niepewnym tonem, na co Rikard ze skrucha skinal glowa.
Znowu usiedli do stolu.
– Nie uwazacie, ze nie wieje juz tak mocno? – zagail Svein. – Zobaczycie, ze caly snieg zniknie do jutra rana.
– Wlasciwie szkoda by bylo – usmiechnal sie Ivar. – Zrobilo sie tutaj calkiem milo.
Jennifer nasluchiwala, ale nie wydawalo jej sie, zeby nieprzerwane zawodzenie burzy choc troche przycichlo. Snieg uderzajacy z wielka sily o szyby tez nie zelzal.
Rikard podal dziewczynie talerz z nalesnikami, a ona zgrabnie ulozyla kilka z nich na talerzu Borrego.
– Borre Pedersen jest troche uposledzony – wyjasnila. – Musimy mu zapewnic wszelka mozliwa pomoc.
Borre sie wsciekl i rzucil kilka slowek, ktore wywolaly rumieniec na twarzy subtelnej Louise Borgum.
Rikard przerwal kwiecista przemowe Borrego.
– Musisz sie nauczyc rozumiec Jennifer. Jej zachowanie nie wynika ze zlosliwosci To najbardziej szczere dziecko natury, jakie znam, ale jednoczesnie jest prawdziwym enfant terrible…
– Zadnej cudzoziemskiej gadki. Mow tak, zeby czlowiek mogl zrozumiec!
– Oczywiscie! Enfant terrible znaczy „straszne dziecko”, czyli takie, ktore przez dziecinna albo nieprzemyslana szczerosc stwarza sytuacje klopotliwe dla otoczenia.
Jennifer westchnela.
– Obawiam sie, ze to prawda.
Nie wydawalo sie, zeby ktos chcial negowac ten fakt.
Rikard, zwrocony do Borrego, kontynuowal:
– Naprawde chodzilo jej o to, ze potrzebujesz pomocy. Nie wiem, co powiedziales, ale w kazdym razie dales jej do zrozumienia, ze jestes niezdolny do samodzielnego zycia.
– Ech! Nikt nie moze byc az tak glupi!
Rikard popatrzyl w zamysleniu na Jennifer i nagle zrozumial, ze Borre Pedersen ma racje.
Jennifer nie byla zlosliwa, nie zamierzala nikogo ranic, a mimo to dobrze wiedziala, co mowi.
Nie, to zbyt skomplikowane! Z pewnoscia Jennifer nie byla latwym dzieckiem, ale im stawala sie starsza, tym trudniej ja bylo zrozumiec!
Cos sie przestalo zgadzac. Absolutnie!
Borre parskal ze zlosci, burczal i pomrukiwal, opychajac sie zawziecie nalesnikami.
– A poza tym… – odezwal sie w koncu, grozac Jennifer widelcem. – To najgorsze nalesniki w moim zyciu! Takie jak ty nie powinny sie w ogole brac za gotowanie. Nie zlapiesz przez to zadnego faceta!
Trine sie zaczerwienila i zdenerwowala, a Louise Borgum spokojnie wyjasnila:
– Nie mialysmy do dyspozycji nic wiecej oprocz mleka w proszku, sproszkowanych zoltek i wody oraz odrobiny tluszczu do smazenia. Uwazam, ze Trine swietnie sobie poradzila, a Jennifer w ogole przy tym nie bylo.
Borre otworzyl usta ze zdziwienia. Ivar poklepal go po ramieniu swoja ogromna dlonia.
– Jak na tak niezadowolonego z ich smaku, to calkiem sporo ich pochlonales, Borre. Sam zjadles polowe wielkiej gory nalesnikow.
Borre przypominal teraz chmure gradowa.
Nastroj troche sie popsul i za chwile wszyscy sie rozeszli do swoich pokoi. Rikard podazyl za Jennifer i otworzyl jej drzwi.
– Chyba bedzie ci tu wygodnie?
Stanela w progu. Dostala niewatpliwie najlepsze lokum w calym hotelu i byla ogromnie wdzieczna Rikardowi za jego opiekunczosc, ale…
– Czy pozwolisz mi mieszkac z toba? – zapytala cicho.
– No, nie, Jennifer! Nie jestes juz dzieckiem.
– Uwielbienie, jakim cie darzylam, nie bylo natury fizycznej – mowila dalej bardzo spokojnie.
Rikard zastanowil sie przez chwile i uznal, ze miala racje. Wszystkie te drobne podarunki, cala jej troska o jego dobro… Powodowala nia chyba najprawdziwsza przyjazn na swiecie.
– Wiem o tym – rzekl niezwykle lagodnie – ale moze oni tego nie zrozumieja.
Ze zdziwieniem w oczach odparla:
– Chyba w zyciu nie pomysla, ze… ty i ja? To zupelnie niedorzeczne!
– Byc moze – rzucil oschle – ale czasami ludziom przychodza do glowy najdziwniejsze pomysly.
– Tak, pewnie masz racje.
Popatrzyl na nia z namyslem.
– Zastanawiam sie, czy ty w ogole wiesz, czym jest fizyczna milosc?
Zaskoczyla go jej reakcja. Twarz jej sie skurczyla w przyplywie intensywnego bolu. Czegos takiego jeszcze nigdy u niej nie widzial. Za chwile znowu byla soba.
– To bardzo ladny pokoj. Ale… w oknach nie ma zaslon.
– Kto mialby tu zagladac?
– Sniezne zjawy – szepnela.
Wpatrywal sie w duze niebieskie oczy.
– Kto taki?
– Oni… oni…
– W porzadku – zgodzil sie skwapliwie, bo tego wieczoru nie mial juz sily wysluchiwac jakichs skomplikowanych wyjasnien – zawiesze koc. Przescieradlo i reszte poscieli znajdziesz w szafie. Gotowe. Teraz lepiej?
– Dziekuje, Rikard… Ktory zajales pokoj?
– Pierwszy w tym malym korytarzu.
– Dlaczego chciales, zebym mieszkala wlasnie w tym?
Zawahal sie.
– Dlatego, ze cos sie tutaj dzieje, Jennifer. Tylko jeszcze nie wiem, co. Poza tym zdjecie jednej z tych osob widzialem w jakims raporcie policyjnym, ale nie moge sobie przypomniec, czego dotyczyl.
– Kto to jest?
– Nie mam prawa o tym mowic. Moze to tylko niewinny swiadek? Nie chcialbym, zebys nabrala bezpodstawnych podejrzen w stosunku do tej osoby. Nasza dluga znajomosc utwierdzila mnie w przekonaniu, ze jestes zdolna do wszystkiego. Chce miec ich na oku, rozumiesz?
Usmiechnela sie na potwierdzenie.
– Ale nie mnie?
– Nie ciebie, Jennifer – poslal jej cieple spojrzenie. – Chociaz pojawila sie u ciebie jakas nowa cecha…
Co sie stalo z Jennifer? zadawal sobie pytanie. Jest odmieniona, a jednoczesnie nie rozwinela sie przez te wszystkie lata. I wlasnie to jest najbardziej niepokojace!
– No, tak! – zakonczyl. – A wiec dobranoc! Milo… cie znowu widziec.
Alez klamstwo! Milo ja znowu widziec? Bol, jaki wowczas odczuwal, nie ucichl mimo uplywu lat. Z przerazeniem stwierdzil, ze dokucza mu coraz bardziej.
Ale Jennifer niczego sie nie domyslala. Jego slowa sprawily, ze poczula ogromna radosc. Uspokojona poslala lozko i wsliznela sie pod koldre.
„Milo cie znowu widziec”. Pomyslec tylko, ze Rikard tak powiedzial!