aby napelnic zbiornik wozu.

Kiedy dziewczyny zostaly same, Liz pochylila sie w kierunku przedniego fotela i powiedziala:

– Buzz uwaza, ze jestes najatrakcyjniejsza istota, jaka w zyciu spotkal.

– Tak, na pewno – mruknela Amy.

– Powaznie tak sadzi.

– Sam ci to powiedzial?

– Tak.

– Nic nie robilismy – powiedziala Amy.

– Miedzy innymi dlatego tak wlasnie uwaza. Jest tak przystojny, ze przywykl do dziewczat, ktore na sam jego widok klada sie na wznak i rozrzucaja szeroko nogi. Ale ty go zwodzisz, dajesz mu nadzieje i nagle ni stad, ni zowad zmuszasz, by sie pohamowal. On nie jest do tego przyzwyczajony. To dla niego nowosc. Uwaza, ze kiedy wreszcie mu sie oddasz, bedzie po prostu bosko

– JEZELI sie oddam – stwierdzila Amy.

– Oddasz sie – rzucila z przekonaniem Liz. -Nadal nie chcesz sie do tego przyznac, ale jestes taka sarna jak ja.

– Moze.

– Umawiasz sie z nim od tygodnia i kazdego wieczoru pozwalasz mu posunac sie o krok dalej – powiedziala Liz. – Cal po calu wylazisz ze swojej skorupy

– Buzz powiedzial ci, do czego doszlismy? – spytala Amy.

– Tak – rzucila Liz z usmiechem.

– Jezu – mruknela Amy. – Nie ma to jak dyskrecja.

– Daj spokoj – odparla Liz. – Wcale cie nie obgadywal. Nie jestem dla niego kims obcym. Ani dla ciebie. Przeciez jestem twoja najlepsza przyjaciolka. Z Buzzem tez lacza mnie stare wiezi. Sypialam z nim kiedys i od tej pory pozostalismy bliskimi kumplami. Posluchaj, mala, kiedy dzis w nocy opuscimy lunapark, pojedziemy do mnie. Starych nadal nie ma, chata wolna. Ty i Buzz mozecie zajac ich sypialnie. Przestan bawic sie z facetem. Odpusc mu. I SOBIE. Przeciez tak jak i ja masz na to ochote.

Buzz i Richie wrocili do samochodu. Richie przypalil skreta. Buzz skupil sie na prowadzeniu wozu, a pozostali podawali sobie jointa z rak do rak i kazdy z nich kilkakrotnie zaciagnal sie gleboko, usilujac jak najdluzej zatrzymac dym w plucach. Na parkingu przy lunaparku zapalili drugiego skreta i posiedzieli w samochodzie, dopoki i tego nie skonczyli.

Zanim dotarli do kasy, Amy zrobilo sie przyjemnie, cieplo i wesolo. Kiedy wplynela do wnetrza lunaparku, oazy dzwieku i nieustannego ruchu, ogarnelo ja osobliwe wrazenie, ze ten wieczor bedzie jednym z najwazniejszych w calym jej zyciu. Dzis wieczorem bedzie musial podjac decyzje dotyczaca niej samej – i albo zaakceptuje role, ktora wybraly dla niej mama i Liz, albo postanowi, ze bedzie prawa, odpowiedzialna osoba, ktora zawsze pragnela byc. Balansowala na cienkiej krawedzi i nadszedl czas, by wybrala jedna albo druga strone, aby podjela decyzje co do wlasnej przyszlosci. Nie miala pojecia, skad wzielo sie w niej to przekonanie, niemniej bylo gruntowne i niezachwiane. Wiedziala i juz. Z poczatku to ja nieco otrzezwilo i odrobine zaniepokoilo, ale Liz rzucila nagle zabawna uwage o grubej kobiecie, ktora szla alejka przed nimi i Amy wybuchnela smiechem – trawka zaczela dzialac, smiech zmienil sie w nie kontrolowany chichot i ponownie odplynela.

CZESC TRZECIA

TUNEL STRACHU

12

Amy uznala, ze Liz miala racje twierdzac, iz odrobina trawki uczyni przejazdzke na lunaparkowych atrakcjach duzo bardziej podniecajaca niz zazwyczaj. Zaliczyli Osmiornica, Mlyn, Fale, Weza, Diabelskie Kolo, Kolosa i pare innych. Podesty wydawaly sie wyzsze, zjazdy gwaltowniejsze, skrety ostrzejsze, a obroty duzo szybsze niz w innych lunaparkach, ktore wczesniej odwiedzaly to miasteczko.

Amy trzymala mocno Buzza i krzyczala uradowana, drzac z niepohamowanego przerazenia. Buzz tulil ja do siebie, wykorzystujac jej strach i gwaltowniejsze przechyly gondoli jako okazje do szybkich, gwaltownych usciskow. Podobnie jak Liz, Amy miala na sobie szorty i podkoszulek, ale nie nosila stanika. Buzz nie mogl oprzec sie pokusie, by dotknac jej piersi i dlugich, golych, pieknie opalonych nog. Za kazdym razem, gdy przejazdzka dobiegala konca, Amy przez moment lub dwa byla oszolomiona i musiala przytrzymac sie Buzza. Chlopakowi bardzo sie to podobalo -jej skadinad tez, bowiem Buzz mial takie wspaniale umiesnione, twarde i silne ramiona.

Jakies czterdziesci minut po wejsciu do lunaparku zeszli z glownego placu na tyly wesolego miasteczka, gdzie staly ogromne ciezarowki. Obeszli j e i znalezli sie w pustym zaulku konczacym sie obrosnietym bluszczem ogrodzeniem z metalowej siatki. Stali w pocetkowanym cieniami, przedwieczornym swietle i podawali sobie z rak do rak trzeciego skreta, ktorego Liz wyjela z torebki; zaciagali sie slodkim dymem, trzymajac go w ustach tak dlugo jak tylko sie dalo, po czym wypuszczali z glosnym westchnieniem rozkoszy.

– Ten jest troche inny – rzekl Richie, kiedy skret powtornie trafil do jego rak, rozpoczynajac druga kolejke.

– O czym ty mowisz? – spytala Amy.

– O skrecie.

– Tak – stwierdzila Liz. – Doprawilam go troche.

– Czym? – spytal Buzz. – Zaufaj mi.

– Anielskim pylem? – zapytal Richie.

– Zaufaj mi – powtorzyla Liz.

– Ej – warknal Buzz. – Nie wiem, czy mam ochote palic cos takiego, dopoki nie jestem pewien, co to wlasciwie jest.

– Zaufaj mi – powiedziala Liz po raz trzeci.

– Ufam ci tak jak grzechotnikowi – odparl Buzz.

– Niewazne – mruknela Liz. – Zreszta i tak prawie skonczylismy. Buzz trzymal w palcach niedopalek. Zawahal sie, po czym mruknal:

– A niech tam, raz sie zyje. – I ponownie sie zaciagnal.

Richie zaczal calowac Liz, a Buzz Amy i nagle nie wiedziec czemu Amy poczula, ze opiera sie plecami o bok jednej z ciezarowek, a Buzz przesuwa dlonmi w gore i w dol po jej ciele, caluje ja, wciska jezyk gleboko do jej ust. Nagle wyjal jej podkoszulek z szortow i wsunal jedna dlon pod elastyczny material, pieszczac nagie piersi, sciskajac sutki, a ona pojekiwala cichutko i choc niepokoila sie, ze ktos moglby sie tu nagle zjawic i ich zobaczyc, nie zaprotestowala ani slowem, tylko goraco odpowiadala na gwaltowne pieszczoty Buzza.

Nagle Liz powiedziala:

– Dosc, chlopaki. Odlozmy to na pozniej. Nie mam zamiaru klasc sie i robic tego na tej brudnej ziemi, w bialy dzien.

– Robienie tego na ziemi jest fajne – rzucil Richie.

– Tak – rzucil Buzz. – Zrobmy to na ziemi.

– To takie naturalne – dodal Richie.

– Wlasnie – przytaknal Buzz.

– Wszystkie zwierzeta robia to na ziemi – dodal Richie.

Вы читаете Tunel Strachu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату