czternastu lat nie odkryla chlopcow, nie miala powodow, zeby nocami sie wymykac z domu. Tylko Kimberly co noc robila obchod. Strzegla bezpieczenstwa matki i siostry, poniewaz nie bylo juz taty policjanta i sama musiala chronic rodzine przed potworami.

Do czasu, az wyjechala na studia, a Mandy i matka zostaly zamordowane.

Niech to szlag. Kimberly poszla do sypialni.

Mac spal. Z jedna reka nad glowa, a druga na brzuchu.

Zostawila go. Poszla do lazienki, umyla twarz i zeby, uczesala wlosy. Zdjela ubranie i odszukala pizame, otwierajac po drodze wszystkie szafy i mnostwo szuflad. Wrocila do kuchni po szklanke wody i postawila ja na stoliku przy lozku.

Odsunela koldre i wskoczyla do lozka.

Mac zamruczal.

– O – powiedziala wesolo. – To ty nie spisz!

Mac uniosl jedna powieke i zaraz zakryl oczy reka. Kimberly lekko szturchnela go w ramie.

– Ty udawaczu.

– Wcale nie udaje.

– Przestan, dobrze cie znam.

Mac sie poddal i otworzyl oczy. Przez chwile ostroznie sie sobie przygladali.

– Fajny rysunek.

– Nie mam talentu.

– Wyszlo ci calkiem niezle.

– Nie lubie, kiedy sie klocimy – stwierdzil nagle.

– Ja tez nie.

– I nie lubie sie o ciebie martwic. Nie lubie tez tych dni, kiedy budze sie rano i uswiadamiam sobie, ze niedlugo urodzi nam sie dziecko, a my nigdy nie mielismy nawet psa. Skad wiemy, czy bedziemy potrafili je karmic, kapac i w ogole utrzymac przy zyciu? Wiesz, co jeszcze sobie uswiadomilem?

Pokrecila glowa.

– Nie mamy nawet fikusa. Kimberly, jak mamy byc dobrymi rodzicami, skoro nasz tryb zycia nie pozwala na trzymanie w domu kwiatkow?

Usiadl na lozku, koldra zsunela mu sie do pasa. Z tym skupieniem na twarzy i rozczochranymi od snu wlosami wygladal tak seksownie i powaznie jak mezczyzna, w ktorym wiele lat temu sie zakochala. Ktory oswiadczyl sie jej kompletnie nagi w wieczor poprzedzajacy bardzo niebezpieczna akcje, choc oboje wiedzieli, ze Kimberly nie bedzie mogla nawet wlozyc pierscionka.

Nazajutrz rano pozwolil jej wyjsc, zeby mogla wykonac zadanie, a ona pokochala go za to jeszcze bardziej.

Teraz wyciagnela reke i delikatnie dotknela jego twarzy.

– Widzialam sie z Delila Rose – przyznala sie, poniewaz nie mogla postapic inaczej. – Okazalo sie, ze to ona jest Ginny Jones. Podobno dwa lata temu zostala porwana i w zamian za pozostawienie przy zyciu zmuszona do pracy jako prostytutka. Twierdzi, ze porywacz zamordowal jej matke i systematycznie zabija kolejne prostytutki. Nie podala zadnych szczegolow, rysopisu ani nie byla w stanie potwierdzic swoich zeznan, ale Sal uwaza, ze ma wystarczajace dowody, aby poprowadzic sledztwo. I ja zamierzam mu w tym pomoc. Przynajmniej do czasu, az zbierzemy na tyle materialu, zeby powolac oficjalna grupe operacyjna.

– Wtedy tez nie zrezygnujesz – stwierdzil Mac.

– Nie wiem. Kiedy dziecko sie urodzi, bede musiala.

– Akurat, bedziesz pracowac w szpitalnym lozku.

Odsunela reke. Spuscila wzrok.

– Masz racje – rzekla krotko. – Nie lubie sie poddawac. Ani w malzenstwie, ani w pracy.

Mac nie odpowiedzial. Czula, ze powinna na niego spojrzec, ale nie potrafila. Nie bala sie scigac noca informatora na opustoszalej drodze ani poszukiwac w lesie odcietej glowy mysliwego, lecz tu, we wlasnym domu, kiedy siedziala na lozku obok meza, ogarnial ja lek. Czula wiszace w powietrzu napiecie.

– Kimberly – odezwal sie cicho Mac. – Dostalem propozycje pokierowania regionalnym biurem antynarkotykowym w Savannah.

Spojrzala na niego kompletnie zaskoczona.

– Ale… Savannah?

Savannah lezy na poludniowo-wschodnim krancu stanu, tuz przy granicy z Karolina Poludniowa, blizej Hilton Head niz Atlanty. Jest na tyle duze, ze posiada wlasny oddzial GBI z preznie dzialajacym biurem antynarkotykowym. To spory awans. I stanowczo za daleko, zeby dojezdzac z Roswell.

– Nie pogratulujesz mi?

– Gratuluje.

Nie dal sie nabrac.

– Nie odpowiedzialem im od razu, bo mnie troche zaskoczyli, ale popytalem tu i tam. To swietna oferta. Bardzo by mi pomogla w karierze.

Kimberly nie mogla wydusic slowa. Wpatrywala sie w posciel.

– Nie ty jedna kochasz swoja prace, Kimberly – westchnal Mac. -I nie ty jedna sprawdzasz sie w niej. Tak sie sklada, ze w ciagu ostatniego roku pomoglem odkryc jedna z najwiekszych wytworni metamfetaminy w stanie, a przy okazji zlikwidowac cala siec dealerow. Ja tez robie cos pozytecznego dla ludzi i daje mi to ogromna satysfakcje.

– Wiem.

– FBI ma pare oddzialow regionalnych. Nie sa duze, ale moze w Savannah przydalby sie dodatkowy agent. Moglibysmy wynajac gdzies w okolicy dom, tak na probe, zeby zobaczyc, jak bedzie. Kiedy ostatnio tam bylismy, bardzo nam sie podobalo. Blisko do plazy i Hilton Head. Niezle miejsce do wychowywania dziecka.

Kimberly milczala.

– Albo – ciagnal – skoro niedlugo ma sie urodzic, moze to dobra okazja, zeby wreszcie odsapnac, wziac urlop. Spokojnie sie nad wszystkim zastanowic…

– Mialabym zostac w domu, a ty bys pracowal, tak?

– Skad wiesz, ze czegos nie lubisz, jesli nigdy tego nie probowalas?

Starala sie odzyskac mowe, bez powodzenia. Czula sie, jakby jej usunieto grunt spod nog. Jednego dnia wszystko toczy sie w miare gladko, a nastepnego – kaza jej podejmowac zyciowe decyzje. Jego praca, jej praca, dziecko. Potrzebowala jakiegos punktu oparcia.

– Zgodziles sie? – uslyszala wlasny szept.

– Wiesz, ze tego nie zrobie, zanim z toba nie porozmawiam.

– I to jest wlasnie ta rozmowa?

– Raczej tak.

Skinela glowa, zaczela mietosic rabek koldry.

– Mam ci odpowiedziec juz dzisiaj?

– Nie, ale chyba bede musial sie zdecydowac do konca tygodnia.

– Dobrze.

– Dobrze, zgadzasz sie? – spytal z nadzieja, lecz Kimberly poznala po glosie, ze tylko sie z nia drazni.

– Dobrze, porozmawiamy o tym jeszcze przed koncem tygodnia.

– Tylko wiesz, Kimberly – jego glos znow byl powazny – zebysmy mogli pogadac, musisz czasem wpasc do domu.

– Oczywiscie – odparla, ale oboje wiedzieli, ze nie bylo w tym przekonania.

Mac westchnal i zgasil lampke.

Przytulili sie do siebie, ona z glowa na jego piersi, on z reka na jej brzuchu. Szczesliwa para, duet, ktory niedlugo zamieni sie w tercet. Radosne wydarzenie w zyciu dwojga kochajacych sie ludzi.

Mac zasnal, a Kimberly jeszcze dlugo lezala z otwartymi oczami.

O pierwszej wyslizgnela sie z lozka i poszla do kuchni. Wystukala z pamieci numer – odezwala sie poczta glosowa. Zostawila wiadomosc, jakiej chyba jeszcze nigdy w zyciu nie zostawila:

Вы читаете Pozegnaj sie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату