Jak kazdy biznes, pornografia pojawia sie tam, gdzie sa pieniadze. W sieci jest ponad dziesiec tysiecy tego typu stron, z czego dziewiecdziesiat jeden procent zawiera materialy z udzialem nieletnich padajacych ofiara przemocy.
Jak sie okazalo, Bob to lubil, a od kiedy sie przekonal, ze malo co mnie szokuje, stal sie bardzo szczesliwym czlowiekiem. Tak bardzo, ze zaczal mi dzialac na nerwy.
No wiec ktoregos dnia poszedlem do niego do mieszkania i zatluklem go na smierc moim kijem bejsbolowym. Nie wiem, czemu to zrobilem. Moze dlatego, ze byla wiosna i gdziekolwiek poszedlem, czulem zapach swiezo skopanej ziemi. A moze dlatego, ze poprzedniej nocy padal deszcz i przez to mialem ochote kogos zabic.
Zabralem mu komputer i sprzet do nagrywania oraz falszywe dokumenty, ktore mi w swej zyczliwosci zalatwil. Kolejny raz wyruszylismy z Henrietta w droge.
Blakalismy sie po swiecie. Ja wydoroslalem i przestalem sie tak rzucac w oczy. Kupilem samochod, znalazlem niedrogie mieszkanie w bloku, gdzie sasiadow nie interesowalo, co sie dzieje za sciana. Calymi dniami siedzialem w Internecie, odwiedzalem czatroomy, przegladalem YouTube i My Space. Przekonalem sie, ze na swiecie jest mnostwo samotnych dzieciakow, ktore naprawde mysla, ze chce sie z nimi zaprzyjaznic. Dowiedzialem sie tez, ze jest wielu rodzicow jeszcze bardziej naiwnych niz moi.
Sypialem po godzine, dwie w ciagu dnia, a nocami grasowalem w sieci. Zarobilem mnostwo kasy i zainwestowalem w zapasy tequili, zebym w razie gdy trafi sie gorszy dzien albo dopadnie mnie kilkudniowa depresja, kiedy slysze jedynie krzyki gwalconych dzieci, sapanie Pana Hamburgera albo chrobot lopaty wbijanej w twarda ziemie, mogl wlac w gardlo cala butelke naraz. Robaki oddawalem Henrietcie, ale nie chciala ich tknac.
Pewnej nocy, kiedy w polowie butelki zwierzalem sie Henrietcie, jak strasznie brakuje mi snu, wpadlem na wspanialy pomysl. Henrietta tam byla, wszystko widziala. Pomogla mi zabic Pana Hamburgera. A jednak nie miala problemow ze snem. Dlaczego? Bo ma osmioro oczu i moze widziec we wszystkich kierunkach.
Poszedlem wiec do najblizszego salonu tatuazu. Henrietta siedziala mi na ramieniu i bawila sie wlosami. Wytlumaczylem facetowi dokladnie, o co mi chodzi, a kiedy zbladl i probowal mnie zniechecic, wyjalem na stol piec tysiecy dolarow i rozsiadlem sie w fotelu z nieodlaczna butelka tequili w rece. Przez nastepne piec godzin darlem sie z bolu. Bolalo jeszcze przez miesiac, cale czolo mialem spuchniete i rozpalone.
Pierwszego dnia po zejsciu opuchlizny spalem nieprzerwanie cztery godziny. Powiedzialem Henrietcie, ze jest genialna. Wtedy juz bylem pewien, ze przetrwam. Wygram. Henrietta mnie ocalila.
A potem ktoregos dnia zobaczylem jego. Gral w koszykowke na placu zabaw. Niezbyt wyrosniety, ale zwinny. Chuderlak, ktory nauczyl sie rekompensowac brak wzrostu szybkoscia. Podbiegl do kosza i chcial zdobyc punkt rzutem od tablicy. Dostrzeglem ten ruch katem oka i doznalem tak silnego deja vu, ze na chwile mnie zatkalo.
Chlopak wygladal dokladnie tak jak ja. Dwadziescia lat temu. Kiedy mialem nazwisko, rodzine i cale zycie przed soba.
Wiedzialem, co musze zrobic.
Myslicie, ze jestescie bezpieczni. Dobra praca, dobry samochod, dom na przedmiesciach. Myslicie, ze wszystkie zle rzeczy przytrafiaja sie innym. Pewnie tym biednym idiotom z osiedli przyczep kempingowych, gdzie na czworo dzieci przypada jeden zarejestrowany przestepca seksualny.
Ale nie wam, skadze. Wy jestescie na to za dobrzy.
Macie w domu komputer? Bo jesli tak, jestem w sypialni waszego dziecka.
Macie w sieci swoj profil osobisty? Bo jesli tak, wiem, jak to dziecko ma na imie, jakiego macie psa i czym sie interesujecie.
Macie kamere internetowa? Bo jesli tak, wlasnie w tej chwili przekonuje wasze dziecko, zeby zdjelo koszulke w zamian za piecdziesiat dolcow. Tylko koszulke, coz w tym zlego? A piecdziesiat dolarow piechota nie chodzi.
Sluchajcie. To ja, Pan Hamburger.
Ide po was.
„Pajak portia to prawdziwy kanibal. Wspina sie na siec innego pajaka i pociaga za nitke. Gospodarz podchodzi do intruza, myslac, ze to owad, ktory wpadl w pulapke, a wtedy portia z zaskoczenia go atakuje, usmierca i zjada”.
(Christine Morley, Freaky Facts About Spiders, 2007)
W pierwszej chwili Kimberly nic nie zauwazyla. Dopiero gdy zawial wiatr, dostrzegla jakis ksztalt kolyszacy sie lekko cztery, piec metrow nad jej glowa. Wygladal prawie jak szyszka, tyle ze ogromna.
– Rachel! Harold! – zawolala podniecona. – Hej, wszyscy! Spojrzcie w gore! One wisza na drzewach!
Zaskoczeni czlonkowie ekipy poderwali sie na nogi i zadarli glowy. Kimberly nie odrywala wzroku od podluznego ksztaltu owinietego w tkanine w maskujacym kolorze. Dopiero teraz dostrzegla waski zarys skrepowanych stop, szersze ramiona i owal glowy. Wygladalo to jak egipska mumia owinieta plotnem i przewiazana sznurem.
Znowu powialo i mumia zakolysala sie w upiornej ciszy, az Kimberly ciarki przebiegly po plecach.
– Rany boskie, co to… – wyszeptal stojacy za nia Sal. Uslyszeli kolejny okrzyk, potem jeszcze jeden, gdy inni zaczeli dostrzegac makabryczne formy zwisajace z galezi.
– On mysli, ze jest pajakiem, pamietasz? Wiec owinal je kokonami i zwiesil z pajeczyny. Moj Boze, nic dziwnego, ze nikt ich nie znalazl. Komu przyjdzie do glowy spojrzec w gore?
Z tylu podszedl do nich Quincy.
– Jedwab – stwierdzil. – Podejrzewam, ze uzyl starych wojskowych spadochronow. Jedwab dobrze sie uklada, a maskujacy wzor wtapia sie w otoczenie.
– Nylon – sprostowala Kimberly. – Aaron mi powiedzial. Wzgledy praktyczne: jedwab jest delikatny, rozklada sie calkowicie w ciagu trzydziestu pieciu miesiecy. Tak samo welna. Z bawelna jest troche lepiej, wytrzymuje czterdziesci osiem. Za to nylon nie wykazuje sladow rozkladu nawet po czterech latach. To najtrwalszy dostepny material.
Ojciec spojrzal na nia z lekkim usmiechem.
– Przyznaje sie do bledu. Dobra robota, agentko Quincy.
– Tylko sie tu nie rozczulaj. Ciagle nie wiem, jak my zdejmiemy te ciala.
Harold wrocil na srodek polany, Rachel za nim. Sal i Kimberly podeszli do nich, zeby odbyc narade. Reszta grupy sprawdzala, czy wsrod drzew nie ma wiecej zwlok.
– Naliczylismy juz dziesiec, i to nie koniec – zawolal Harold. – Pozaznaczam wszystkie miejsca choragiewkami.
– Bedzie nam potrzebny tachimetr – stwierdzila Rachel, omawiajac kolejne etapy operacji. – Tylko tak mozna nakreslic plan miejsca zdarzenia, ktore znajduje sie doslownie w powietrzu. Zadzwonie do wozu, niech Jorge i Louise go przyniosa. Ale musimy znalezc znacznik geodezyjny, zeby miec jakis punkt odniesienia. Harold?
– Mam w plecaku mape USGS, zaraz poszukam. Ewentualnie niech ktos w centrali sprawdzi w Internecie, gdzie jest najblizszy taki znak. Na pewno w latwo dostepnym miejscu; chlopcy z USGS tez nie lubia bez potrzeby lazic po krzakach.
– Dobra, przyniesiemy tachimetr, pomierzymy odleglosci i zaczniemy szkicowac ogolny plan. Potem sie zajmiemy detalami. A propos, potrzebne tez beda role papieru, worki na zwloki, torebki dowodowe na sznury oraz