zrownowazona i calkowicie zadowolona z siebie. To miotanie sie, niepodobne do niej, stanowilo kolejna wskazowke, ze kotka zdawala sobie sprawe, iz nie zajmuje juz drugiego po Laurze miejsca w domu McCaffreyow.

W kuchni kot nadal lezal w kacie.

Laura nalozyla pokarm do kociej miski.

– Masz szczescie, ze nic sie nie stluklo. Mozesz sie cieszyc, ze cie nie przerobia na nauszniki.

Pieprzowka uniosla sie na przednich lapach i nastawila uszy.

Stukajac o miske pusta puszka po „9 zywotach”, Laura powiedziala:

– Czas na sniadanko, grozna pozeraczko myszy. Pieprzowka nie drgnela.

– Zjesz, kiedy zglodniejesz – stwierdzila Laura i zaniosla pusta puszke do zlewu, zeby ja oplukac przed wyrzuceniem do smieci.

Pieprzowka nagle wystrzelila z kata, przemknela przez kuchnie i przez jadalnie, znikla.

– Zwariowana kocica – mruknela Laura i zmarszczyla brwi, patrzac na nietkniete „9 zywotow”. Zwykle Pieprzowka pchala sie do zoltej miski i probowala jesc, zanim jeszcze Laura wyskrobala do konca pokarm z puszki.

Dziwne.

CZESC DRUGA. WROGOWIE BEZ TWARZY

SRODA 13.00 – 19.45

11

O pierwszej po poludniu, kiedy Laura wjechala swoja blekitna honda do Valley Medical, umundurowany policjant blokowal wjazd na glowny parking. Skierowal ja na parking dla personelu, ktory otwarto dla gosci, „dopoki nie uprzatniemy tego balaganu”. Jakies osiemdziesiat czy sto stop za plecami policjanta zgromadzily sie wozy patrolowe LAPD i inne oficjalne samochody, na kilku migaly koguty.

Skrecajac na parking dla personelu, zgodnie ze wskazowkami policjanta, Laura spojrzala w prawo nad ogrodzeniem i zobaczyla porucznika Haldane’a. Byl najwyzszym i najwiekszym mezczyzna w calej grupie. Nagle przyszlo jej do glowy, ze zamieszanie moze miec zwiazek z Melanie i nocnymi zabojstwami w Studio City.

Zanim wcisnela honde pomiedzy dwa samochody z plakietkami MD i pobiegla szpitalnym podjazdem z powrotem do ogrodzenia, ktore otaczalo publiczny parking, prawie zdazyla sobie wmowic, ze Melanie jest ranna, zniknela albo nie zyje. Policjant przy bramie nie chcial jej przepuscic, nawet kiedy sie przedstawila, wiec krzyknela do Dana Haldane’a.

Pospiesznie ruszyl do bramy, oszczedzajac lewa noge. Niewiele, tylko troche. Mogla tego nie zauwazyc, gdyby strach nie wyostrzyl jej zmyslow. Wzial ja pod ramie i poprowadzil wzdluz ogrodzenia do miejsca, gdzie mogli spokojnie porozmawiac.

– Co sie stalo z Melanie? – zapytala po drodze. – Nic.

– Niech pan mi powie prawde!

– Mowie prawde. Melanie jest w swoim pokoju. Bezpieczna. Tak jak ja pani zostawila.

Zatrzymali sie i Laura stanela plecami do ogrodzenia, patrzac ponad ramieniem Haldane’a na pulsujace swiatla alarmowe. Obok samochodow patrolowych zobaczyla furgonetke z kostnicy.

Nie. To nie w porzadku. Znalezc Melanie po tylu latach i stracic ja znowu tak szybko… to bylo nie do pomyslenia. Ucisk w piersi. Lomotanie w skroniach.

– Kto zginal? – zapytala.

– Dzwonilem do pani…

– Chce…

– …probowalem sie dodzwonic…

– …wiedziec…

– …przez poltorej godziny.

– …kto zginal! – wybuchnela.

– Prosze posluchac, to nie Melanie. Okay? – Glos mial niezwykle miekki, lagodny i spokojny jak na mezczyzne takich rozmiarow. Spodziewala sie ryku, ale on zamruczal: – Melanie jest cala i zdrowa. Naprawde.

Laura przyjrzala sie jego twarzy, jego oczom. Uwierzyla, ze mowil prawde. Melanie byla cala i zdrowa. Ale Laura wciaz sie bala.

Haldane powiedzial:

– Wrocilem do domu dopiero o siodmej rano, padlem na lozko. O jedenastej dzwoni telefon i wzywaja mnie do Valley Hospital. Mysla, ze istnieje jakis zwiazek pomiedzy tym zabojstwem i Melanie, poniewaz…

– Poniewaz co?

– No, w koncu ona jest tutaj pacjentka. Wiec probowalem pania zlapac…

– Robilam zakupy, kupowalam dla niej nowe ubrania – wyjasnila Laura. – Co sie stalo? Kto zginal? Powie mi pan wreszcie, na milosc boska?!

– Facet we wlasnym samochodzie. W tamtym volvo. Zginal na przednim siedzeniu.

– Kto?

– Wedlug dokumentow nazywal sie Ned Rink.

Laura oparla sie o siatke ogrodzenia, jej goraczkowo bijacy puls stopniowo zwalnial.

– Znala go pani? – zapytal Haldane. – Neda Rinka. – Nie.

– Zastanawialem sie, czy nie wspolpracowal z pani mezem. Jak Hoffritz.

– Nic o tym nie wiem. Nazwisko nie brzmi znajomo. Dlaczego pan mysli, ze on znal Dylana? Poniewaz zginal w ten sam sposob? Czy tak? Zostal smiertelnie pobity jak tamci?

– Nie. Ale to dziwne.

– Prosze mi powiedziec.

Zawahal sie i z wyrazu jego niebieskich oczu odgadla, ze chodzi o kolejne wyjatkowo brutalne zabojstwo.

– Prosze mi powiedziec – powtorzyla.

– Mial zmiazdzone gardlo, jakby ktos walnal go poteznie olowiana rura, trafil prosto w jablko Adama. Wiecej niz jeden cios. Mnostwo obrazen. Doslownie roztrzaskana tchawica, zmiazdzona krtan, struny glosowe. Zlamany kark. Pekniety kregoslup.

– Wystarczy – powiedziala wyschnietymi wargami. – Juz rozumiem.

– Przepraszam. W kazdym razie to nie wyglada jak ciala ze Studio City, ale jest niezwykle. Rozumie pani, dlaczego podejrzewamy jakis zwiazek. W obu przypadkach mordowano wyjatkowo gwaltownie. To nie wyglada tak zle jak tamte ciala, nawet w polowie, niemniej…

Odepchnela sie od siatki.

– Chce zobaczyc Melanie.

Nagle musiala zobaczyc Melanie. To byla silna fizyczna potrzeba. Musiala dotknac dziewczynki, przytulic ja, upewnic sie, ze dziecku nic nie grozi.

Ruszyla przez parking w strone frontowych drzwi szpitala. Haldane szedl obok niej, utykajac lekko, ale bez widocznego wysilku.

– Mial pan wypadek? – zapytala. – He?

– Panska noga.

– Och. Nie. Tylko dawna futbolowa kontuzja ze studiow. Na ostatnim roku fatalnie rozwalilem sobie kolano. Czasami odzywa sie przy deszczowej pogodzie. Jeszcze jedno w sprawie tego faceta z volvo, Rinka.

– Co?

Вы читаете Drzwi Do Grudnia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату