CZESC TRZECIA. POSCIG
22
Wciaz siedzac za biurkiem Josepha Scaldonego w biurze – magazynie sklepu na Bulwarze Ventura, Dan Haldane przejrzal stojak na dyskietki obok komputera IBM. Przeczytal nalepki na dyskietkach i zobaczyl, ze wiekszosc nie zawierala nic interesujacego dla sledztwa; tylko jedna, opisana LISTA WYSYLKOWA KLIENTOW, wydawala sie warta sprawdzenia.
Dan wlaczyl komputer, przestudiowal menu, wszedl w odpowiedni program i wywolal liste wysylkowa. Pojawila sie bialymi literami na niebieskim tle, podzielona na dwadziescia szesc dokumentow, jeden na kazda litere alfabetu.
Wywolal dokument M i przewinal go powoli, szukajac Dylana McCaffreya. Znalazl nazwisko i adres domowy Studio City.
Wywolal dokument H i odszukal Willy’ego Hoffritza.
W pliku C trafil na Ernesta Andrew Coopera, bogatego biznesmena, ktorego okaleczone cialo znaleziono w domu w Studio City poprzedniej nocy, razem z McCaffreyem i Hoffritzem.
Dan stuknal w plik R. Figurowal tam Ned Rink.
Odkryl wiez laczaca wszystkie cztery ofiary: interesowali sie okultyzmem, a co wiecej, byli stalymi klientami dziwacznego sklepiku zmarlego Josepha Scaldonego.
Sprawdzil pod U. Byl tam adres w Ojai i numer telefoniczny Alberta Uhlandera, autora tych cudacznych ksiazek o okultyzmie, ktore ktos probowal usunac z domu Neda Rinka i ktore teraz bezpiecznie spoczywaly w bagazniku policyjnego sedana przydzielonego Danowi.
Kto jeszcze?
Zastanowil sie nad tym pytaniem, potem wywolal plik S i poszukal Reginy Savannah. Tak nazywala sie mloda kobieta, ktora calkowicie poddala sie wladzy Hoffritza i ktorej pobicie spowodowalo usuniecie psychologa z UCLA cztery lata wczesniej. Nie nalezala do klientow Scaldonego.
Plik G. Tylko na wszelki wypadek. Ale nie znalazl zadnej wzmianki o Irmatrudzie Gelkenshettle.
W gruncie rzeczy nie spodziewal sie jej znalezc. Troche wstydzil sie sprawdzac. Ale detektyw od zabojstw z samej natury nie ufal nikomu.
Wywolawszy plik O, poszukal Mary Katherine O’Hara z Burbank, sekretarza stowarzyszenia Teraz Wolnosc, gdzie Cooper i Hoffritz dzialali jako prezes i skarbnik, w wymienionej kolejnosci.
Widocznie Mary O’Hara nie podzielala entuzjazmu swoich wspoltowarzyszy dla okultystycznej literatury i parafernaliow.
Zadne inne nazwiska nie przychodzily Danowi do glowy, ale pewnie moglby znalezc cos interesujacego, gdyby przeczytal cala liste. Wystukal polecenie wydruku.
Laserowa drukarka wyplula pierwsza strone po kilku sekundach. Dan chwycil kartke z tacy i przeczytal ja, podczas gdy maszyna drukowala dalej. Na kartce znajdowalo sie dwadziescia nazwisk z adresami, w dwoch kolumnach po dziesiec. Nie rozpoznal nikogo.
Podniosl nastepna kartke i na dole drugiej kolumny zobaczyl nazwisko nie tylko znajome, ale wrecz zaskakujace. Palmet Boothe.
Wlasciciel „Los Angeles Journal”, dziedzic wielkiej fortuny, lecz rowniez jeden z najsprytniejszych biznesmenow w kraju, Palmer Boothe znacznie powiekszyl odziedziczone bogactwo. Zajmowal sie nie tylko wydawaniem gazet i czasopism, lecz takze bankami, nieruchomosciami, produkcja filmow, transportem, rozmaitymi zaawansowanymi technologiami, radiem, rolnictwem, hodowla rasowych koni i chyba wszystkim, co tylko przynosilo pieniadze. Cieszyl sie znakomita reputacja jako szafarz wladzy politycznej, filantrop, ktory corocznie zaskarbial sobie wdziecznosc licznych dobroczynnych organizacji, czlowiek znany ze swego trzezwego pragmatyzmu.
Ach tak? Co maja wspolnego okultystyczne przesady z trzezwym pragmatyzmem? Dlaczego obrotny biznesmen, ceniacy zdroworozsadkowe prawa, reguly i metody kapitalizmu, popiera takie dziwne miejsce jak Znak Pentagramu?
Ciekawe.
Oczywiscie istnialy znikome szanse, zeby Palmer Boothe zadawal sie z osobnikami pokroju McCaffreya, Hoffritza czy Rinka. Jego nazwisko na liscie klientow Scaldonego jeszcze nie swiadczylo o powiazaniach ze sprawa McCaffreya. Nie kazdy, kto kupowal w Znaku Pentagramu, musial uczestniczyc w tej konspiracji.
Niemniej Dan otworzyl prywatny notes z adresami Scaldonego – przedmiot, ktory wywolal konfrontacje z Mondale’em – i przekartkowal do litery B, zeby sprawdzic, czy Palmer Boothe byl wiecej niz zwyklym klientem. Nie znalazl nazwiska biznesmena. Co pewnie znaczylo, ze Boothe kontaktowal sie z Josephem Scaldonem wylacznie jako okazjonalny nabywca okultystycznych ksiazek i artefaktow.
Dan siegnal do wewnetrznej kieszeni marynarki i wyjal notes z adresami Dylana McCaffreya. Tam tez nie znalazl nazwiska Boothe.
Slepy zaulek.
Wiedzial, ze tak bedzie.
Po namysle poszukal w notesie McCaffreya nazwiska Alberta Uhlandera. Autor tam byl, pod tym samym adresem i numerem telefonu w Ojai.
Znowu zajrzal do notesu Scaldonego. Uhlander rowniez tam figurowal. Pisarz z pewnoscia nie byl tylko zwyklym klientem Znaku Pentagramu. Stanowil integralna czesc tajemniczego projektu, nad ktorym pracowali Hoffritz i McCaffrey.
Ci dwaj rzeczywiscie dobrali sobie wesole towarzystwo. Dan zastanawial sie, co robili na spotkaniach. Porownywali ulubione marki nietoperzowego gowna? Przyrzadzali smakowite przekaski z wezowych oczu? Dyskutowali o megalomanskich planach powszechnego prania mozgow i przejecia wladzy nad swiatem?
Torturowali male dziewczynki?
Drukarka wyrzucila pietnasta i ostatnia stronice duzo wczesniej, nim Dan skonczyl przegladac pozostalych czternascie. Zebral je, spial zszywaczem, zlozyl i wepchnal do kieszeni. Lista klientow zawierala prawie trzysta nazwisk, ktore chcial spokojnie przestudiowac pozniej, w domu przy piwie, gdzie bedzie mogl sie lepiej skoncentrowac.
Znalazl puste pudelko po papeterii i wlozyl do niego notes z adresami Dylana McCaffreya, mniejszy notes Scaldonego i kilka innych przedmiotow. Wyniosl pudelko z zaplecza przez sklep, gdzie ludzie koronera pakowali do worka ohydnie zmasakrowane cialo Josepha Scaldonego, i wyszedl na ulice.
Tlumek ciekawskich przerzedzil sie, moze z powodu zimnej nocy. Kilku przemarznietych reporterow wciaz sterczalo w poblizu okultystycznego sklepu, z glowami wtulonymi w ramiona i rekami w kieszeniach. Przenikliwy wiatr swiszczal i zawodzil po Bulwarze Ventura, wysysajac cieplo z miasta i wszystkich mieszkancow. Powietrze bylo ciezkie i wilgotne. Zanosilo sie na deszcz jeszcze przed switem.
Nolan Swayze, najmlodszy z mundurowych policjantow na posterunku przed frontem Znaku Pentagramu, przyjal pudelko, ktore podal mu Dan.
– Nolan, zabierzesz to do East Valley i dasz maszynistkom. W srodku sa dwa notesy z adresami. Chce, zeby przepisano zawartosc obydwoch i niech wszyscy detektywi ze specjalnego oddzialu dostana jutro rano kopie transkrypcji dolaczona do pakietow informacyjnych.
– Zrobi sie – mruknal Swayze.
– Jest tez dyskietka. Niech wydrukuja zawartosc i zrobia kopie. I tam jest kalendarz z datami spotkan.
– Kopie dla wszystkich?
– Szybko chwytasz. Swayze kiwnal glowa.
– Zamierzam zostac szefem policji.