– Niezly plan.

– Matka bedzie dumna.

– Jesli ci na tym zalezy, madrzej bedzie zostac zwyklym kraweznikiem. Mam tutaj plik faktur…

– Niech przepisza tresc w bardziej porecznym formacie.

– Wlasnie – przytaknal Dan.

– Z kopiami dla wszystkich.

– Moze nawet zostaniesz burmistrzem.

– Wymyslilem juz swoj slogan wyborczy. „Przebudujmy L.A.”.

– Czemu nie? Sprawdza sie na wszystkich innych kandydatach od trzydziestu lat.

– Ta ksiazka…?

– Ksiazeczka czekowa – wyjasnil Dan.

– Chce pan, zeby przepisano informacje z odcinkow, z kopiami dla wszystkich. Moze nawet zostane gubernatorem.

– Nie, to posada nie dla ciebie.

– Dlaczego?

– Musialbys mieszkac w Sacramento.

– Hej, racja. Wole cywilizacje.

Obiad sie spoznil, poniewaz musieli posprzatac kuchnie. Wode na spaghetti trzeba bylo wylac: plywaly w niej kawalki roztrzaskanego radia. Laura wyszorowala garnek, napelnila go ponownie i postawila na palniku.

Zanim usiedli do stolu, zupelnie stracila apetyt. Nie mogla jesc, bo w wyobrazni ciagle widziala radio obdarzone wlasnym demonicznym zyciem. Kuchnie wypelnialy smakowite aromaty czosnku, parmezanu i sosu pomidorowego, ale spod nich przebijal nikly swad spalonego plastiku i rozgrzanego metalu, ktory przypominal (to szalenstwo, ale naprawde tak myslala, Boze jej dopomoz) olfaktoryczny slad obecnosci jakiegos zlego ducha.

Earl Benton zjadl wiecej od niej, ale niezbyt wiele. Niewiele rowniez mowil. Wpatrywal sie w swoj talerz, nawet kiedy robil dluga przerwe miedzy kolejnymi kesami, i tylko raz podniosl wzrok, zeby zerknac na koniec kuchennego blatu, gdzie przedtem stalo sony. Zwykle energiczny i rzeczowy, teraz wydawal sie zagubiony; jego oczy mialy nieobecny wyraz.

Melanie rowniez miala nieobecne spojrzenie, ale zjadla wiecej od Laury i Earla. Chwilami zula powoli, z roztargnionym wyrazem twarzy, chwilami pochlaniala spiesznie cztery czy piec kesow z wilczym apetytem. Od czasu do czasu kompletnie zapominala o jedzeniu i trzeba bylo jej przypominac.

Karmiac corke i co chwila wycierajac z jej brody sos do spaghetti, Laura mimo woli wspominala wlasne nieszczesliwe dziecinstwo. Jej matka Beatrice byla religijna fanatyczka i nie pozwalala spiewac, tanczyc ani czytac ksiazek innych niz Biblia oraz wybrane traktaty religijne. Samotna, cierpiaca na manie przesladowcza Beatrice bardzo sie starala, zeby Laura nigdy nie uwolnila sie od niesmialosci, zahamowan i leku przed swiatem; gdyby Laura znalazla sie w takim samym stanie jak obecnie Melanie, Beatrice niewatpliwie bylaby zachwycona. Wolalaby interpretowac schizofreniczna katatonie jako odrzucenie zlych cielesnych popedow, jako gleboka komunie z Bogiem. Beatrice nie tylko nie moglaby, ale nie chcialaby pomoc Laurze w powrocie do rzeczywistosci.

Aleja moge ci pomoc, skarbie, pomyslala Laura i wytarla plame sosu z brody dziecka. Moge i chce pomoc ci znalezc powrotna droge, Melanie, jesli tylko podasz mi reke, jesli tylko pozwolisz sobie pomoc.

Glowa Melanie opadla. Oczy sie zamknely.

Laura nawinela kolejna porcje spaghetti na widelec i podniosla do ust dziewczynki, ale Melanie widocznie zesliznela sie na jakis glebszy poziom apatii, moze nawet w sen.

– No, Melanie, zjedz jeszcze troche. Musisz nabrac troche ciala, skarbie.

Cos glosno szczeknelo.

Earl Benton podniosl wzrok znad talerza.

– Co to bylo?

Zanim Laura zdazyla odpowiedziec, tylne drzwi otworzyly sie z szokujacym impetem. Lancuch bezpieczenstwa zostal wyrwany z framugi, drewno peklo z ostrym trzaskiem.

Pierwszy szczek oznaczal zasuwe, ktora sie otworzyla. Sama z siebie.

Earl skoczyl na rowne nogi, przewracajac krzeslo.

Z patio za domem, z ciemnosci i wiatru cos weszlo w drzwi.

O 9.15, po rozmowie z wlascicielem sklepu sasiadujacego ze Znakiem Pentagramu, nie dowiedziawszy sie niczego ciekawego, Dan wstapil do McDonalda na obiad. Kupil dwa cheeseburgery, duza porcje frytek i dietetyczna cole. Jadl w samochodzie i jednoczesnie probowal zlokalizowac Regine Savannah za pomoca samochodowego terminalu.

Monitor terminalu znajdowal sie w tablicy rozdzielczej, wmontowany ukosnie, wiec Dan nie musial sie pochylac, zeby odczytac zawartosc ekranu. Klawiatura prawie calkowicie wypelniala konsole pomiedzy siedzeniami. W ciagu ostatnich dwoch lat wszystkie wozy patrolowe LAPD i polowe nieoznakowanych sedanow wyposazono w nowe terminale komputerowe. Ruchome VDT laczyly sie poprzez mikrofalowe transmisje z podziemnym, wstrzasoodpornym, zabezpieczonym przed bombami policyjnym centrum komunikacyjnym dowodzenia, ktore z kolei przez modem mialo dostep do rozmaitych rzadowych i prywatnych bankow danych.

Dan ugryzl kawalek cheeseburgera, uruchomil silnik se – dana, wlaczyl VDT, wklepal swoj kod osobisty i uzyskal dostep do rejestrow towarzystwa telefonicznego. Zazadal numeru Reginy Savannah pod kazdym adresem na obszarze Wielkiego Los Angeles.

Po kilku sekundach na ekranie pojawily sie swiecace zielone litery:

BRAK ZAPISU SAVANNAH, REGINA

BRAK ZAPISU SAVANNAH, R.

Zazadal podania wszystkich zastrzezonych numerow obciazajacych rachunek Reginy lub R. Savannah, ale znowu trafil w slepy zaulek.

Zjadl kilka frytek.

Ekran swiecil lagodnie, cierpliwie.

Polaczyl sie z rejestrem praw jazdy wydzialu komunikacji i polecil odszukanie Reginy Savannah. Wynik negatywny.

Dumajac nad nastepnym krokiem, zjadl drugiego cheeseburgera i obserwowal ruch na smaganej wiatrem ulicy. Potem znowu wklepal pliki WK i polecil odszukanie prawa jazdy wydanego kazdej osobie o imieniu Regina i drugim imieniu Savannah. Moze wyszla za maz i nie calkiem zrezygnowala z panienskiego nazwiska.

Oplacilo sie sprobowac. Ekran wyswietlil odpowiedz:

REGINA SAVANNAH HOFFRITZ

Dan patrzyl z niedowierzaniem. Hoffritz?

Marge Gelkenshettle nic o tym nie wspominala. Czyzby ta dziewczyna naprawde wyszla za czlowieka, ktory pobil ja do nieprzytomnosci i przez ktorego wyladowala w szpitalu?

Nie. O ile wiedzial, Wilhelm Hoffritz byl kawalerem. Dan jeszcze nie odwiedzil domu Hoffritza, ale przeczytal dostepne ogolne informacje, ktore nie zawieraly zadnej wzmianki o zonie czy rodzinie. Inni odszukali najblizsza krewna: siostre, ktora wlasnie leciala skads tam – z Chicago czy Detroit – zeby zajac sie pogrzebem.

Marge Gelkenshettle powiedzialaby mu, gdyby Regina wyszla za Hoffritza. Chyba ze sama nie wiedziala.

Wedlug danych wydzialu komunikacji Regina Savannah Hoffritz, plci zenskiej, miala czarne wlosy i piwne oczy, piec stop szesc cali wzrostu i wazyla sto dwadziescia piec funtow. Data urodzenia: 3 lipca 1971. Akurat odpowiedni wiek dla kobiety, o ktorej opowiadala Marge. Prawo jazdy podawalo adres w Hollywood, na wzgorzach. Dan zapisal adres w notesie.

Wilhelm Hoffritz mieszkal w Westwood. Gdyby ozenil sie z Regina Savannah, po co utrzymywaliby dwa domy?

Rozwod. Calkiem mozliwe.

Lecz nawet gdyby doszlo do rozwodu, sam fakt malzenstwa wydawal sie niepojety. Jakie zycie prowadzilaby kobieta poslubiona zlosliwemu sadyscie, ktory zrobil jej pranie mozgu, ktory calkowicie nad nia panowal i ktory pewnego razu pobil ja tak dotkliwie, ze trafila do szpitala? Jezeli Hoffritz maltretowal Regine, kiedy jeszcze byla

Вы читаете Drzwi Do Grudnia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату