zamierzala nacisnac mocniej niz za pierwszym razem. Istnialo niebezpieczenstwo, ze dziewczynka zmuszona do odtwarzania traumatycznych wspomnien kompletnie sie zalamie, zanim zdola sobie z nimi poradzic, lecz podjecie ryzyka bylo konieczne, jesli chciala uratowac zycie dziecka.

Czym sa drzwi do grudnia? Co sie za nimi kryje? I jaka potworna istota przez nie przechodzi?

Zadawala sobie te pytania raz po raz, az wypelnily jej umysl niczym powtarzane w nieskonczonosc zwrotki kolysanki i pociagnely ja w dol, w mrok.

Kiedy nadszedl swit, Laura spala gleboko i snila. We snie stala przed ogromnymi zelaznymi drzwiami, a nad drzwiami wisial zegar i tykat, gdy wskazowki przesuwaly sie do polnocy. Juz tylko sekundy pozostaly, nim wszystkie trzy wskazowki naloza sie na siebie (tyk), a wtedy drzwi sie otworza (tyk) i cos zadnego krwi skoczy na nia (tyk), ale nie miala czym zabarykadowac drzwi i nie mogla sie odsunac, mogla tylko czekac (tyk), a potem uslyszala skrobanie ostrych pazurow po drugiej stronie drzwi i wilgotny mlaszczacy dzwiek. Tyk. Czas uciekal.

CZESC CZWARTA. TO

CZWARTEK 8.30 – 17.00

33

Laura siedziala przy stoliku pod oknem, gdzie poprzedniego wieczoru rozmawiala z Danem. Melanie zajela miejsce po przeciwnej stronie stolu. Dziewczynka znajdowala sie pod hipnoza; cofnela sie w czasie. Pod kazdym wzgledem procz fizycznego powrocila do domu w Studio City.

Na dworze nie padal deszcz, lecz zimowy dzien byl bez – sloneczny i ponury. Nocna mgla nie odplynela. Za motelowym parkingiem ruch uliczny ledwie bylo widac przez szara kurtyne.

Laura zerknela na Dana Haldane’a, ktory przysiadl na skraju lozka.

Kiwnal glowa.

Laura ponownie odwrocila sie do Melanie i zapytala:

– Gdzie jestes, skarbie? Dziewczynka zadygotala.

– Loch – powiedziala.

– Czy tak nazywasz szary pokoj?

– Loch.

– Rozejrzyj sie po pokoju.

Z zamknietymi oczami, w transie Melanie powoli obrocila glowe w lewo, potem w prawo, jakby ogladala inne miejsce, gdzie teraz rzekomo stala.

– Co widzisz? – zapytala Laura.

– Krzeslo.

– To z elektrycznymi kablami i elektrodami? – Tak.

– Czy czasami kaza ci siadac na tym krzesle? Dziewczynka zadrzala.

– Spokojnie. Nie boj sie. Nikt cie teraz nie skrzywdzi, Melanie.

Dziewczynka ucichla.

Jak dotad sesja okazala sie znacznie bardziej udana niz pierwsza, ktora Laura przeprowadzila poprzedniego dnia. Tym razem Melanie odpowiadala wyraznie i bez zwloki. Po raz pierwszy od spotkania w szpitalu przedwczorajszej nocy Laura miala pewnosc, ze corka jej slucha, reaguje, i ten postep wprawil ja w podniecenie.

– Czy czasami kaza ci siadac na tym krzesle? – powtorzyla. Z zamknietymi oczami dziewczynka zacisnela male piastki, zagryzla warge.

– Melanie?

– Nienawidze ich.

– Czy kaza ci siadac na tym krzesle?

– Nienawidze ich!

– Czy kaza ci siadac na tym krzesle?

Lzy wyplynely spod powiek dziewczynki, chociaz usilowala je powstrzymac.

– T – tak. Kaza mi… siadac… boli… tak bardzo boli.

– I podlaczaja cie do maszyny biosprzezenia zwrotnego obok krzesla?

– Tak.

– Po co?

– Zeby mnie uczyc – odpowiedzialo dziecko szeptem.

– Zeby cie uczyc czego? Melanie drgnela.

– To boli! Kluje! – krzyknela.

– Nie siedzisz teraz na krzesle, Melanie. Tylko stoisz obok. Nie czujesz wstrzasow. Nic nie kluje. Wszystko w porzadku. Slyszysz mnie?

Udreka znikla z twarzy dziecka.

Laura musiala dalej ciagnac sesje, chociaz robilo jej sie niedobrze, kiedy zadawala bol Melanie – poniewaz po drugiej stronie tego bolu, zakopane pod tymi koszmarnymi wspomnieniami kryly sie odpowiedzi, wyjasnienia, prawda.

– Kiedy kaza ci siadac na tym krzesle, kiedy… zadaja ci bol, czego oni probuja cie nauczyc, Melanie? Czego masz sie nauczyc?

– Kontroli.

– Kontroli czego?

– Moich mysli – odpowiedziala dziewczynka.

– Oni chca, zebys co myslala?

– Pustke.

– Co to znaczy?

– Nicosc.

– Chca, zebys oczyscila swoj umysl. Czy tak?

– I nie chca, zebym czula.

– Co czula? – Cokolwiek.

Laura spojrzala na Dana. Marszczyl czolo i wydawal sie rownie zdumiony jak ona.

– Co jeszcze widzisz w szarym pokoju? – zwrocila sie do Melanie.

– Zbiornik.

– Czy kaza ci wchodzic do zbiornika?

– Nago.

Potezne emocje zawieraly sie w tym jednym slowie „nago”, wiecej niz zwykly wstyd i strach, glebokie poczucie calkowitej bezradnosci i bezbronnosci, ktore rozdarlo serce Laury. Chciala natychmiast przerwac sesje, obejsc stol i chwycic corke w ramiona, przytulic ja mocno. Ale jesli istniala nadzieja na ocalenie Melanie, musieli wiedziec, przez co przeszla i dlaczego, a na razie nie mieli innego sposobu, zeby zdobyc potrzebne informacje.

– Kochanie, chce, zebys weszla na te szare stopnie i zanurzyla sie w zbiorniku.

Dziewczynka zakwilila i gwaltownie pokrecila glowa, ale nie otwarla oczu i nie wyrwala sie z transu, w ktory wprowadzila ja matka.

– Wejdz na stopnie, Melanie. – Nie.

– Musisz robic, co ci kaze.

– Nie.

Вы читаете Drzwi Do Grudnia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату