– Howard – poprawil Seames sarkastycznym tonem, jakby wciaz podejrzewal, ze Dan doskonale zna to nazwisko. – Nastepny wspolnik Willy’ego Hoffritza i Dylana McCaffreya. Widocznie tam sie ukrywal. Ludzie w sasiednim domku, nizej na zboczu, uslyszeli krzyki w nocy i wezwali szeryfa. Zastali jatki, kiedy dotarli na miejsce. I z Renseveerem byl ktos jeszcze. Sheldon Tolbeck.
– Tolbeck? Kto to jest? – zapytal Dan, udajac glupiego, zeby chronic wlasna skore.
– Nastepny naukowiec psycholog, ktory wspolpracowal z Hoffritzem i McCaffreyem. Siady wskazuja, ze Tolbeck byl w chacie, kiedy to cos… ta moc, czymkolwiek jest, pojawila sie i zaczela tluc Renseveera. Tolbeck uciekl do lasu. Jeszcze go nie odnaleziono. Pewnie nigdy go nie znajda, ale jesli tak… no, w tych okolicznosciach mozemy najwyzej zyczyc mu, zeby zamarzl na smierc.
To bylo straszne. Okropne. Najgorsze.
Dan wiedzial, ze czas ucieka, ale nie zdawal sobie sprawy, ze ucieka tak szybko, niczym powodz wylewajaca sie przez wyrwe w tamie. Myslal, ze zostalo jeszcze do zalatwienia co najmniej pieciu konspiratorow z szarego pokoju, zanim To zwroci uwage na Melanie. Wyobrazal sobie, ze te egzekucje zajma jeszcze dzien lub dwa, a on zdazy sprawdzic swoje podejrzenia na dlugo przed usunieciem ostatnich konspiratorow i znajdzie sposob, zeby w pore polozyc kres mordom i uratowac Melanie. Przypuszczal nawet, ze zdazy ocalic jednego czy dwoch sposrod tych amoralnych manipulatorow, chociaz nie zaslugiwali na ocalenie. Teraz jednak szanse ratunku skurczyly sie gwaltownie. Zginelo trzech nastepnych. O ile wiedzial, pozostalo dwoch konspiratorow: Albert Uhlander, pisarz, i Palmer Boothe. Jak tylko To ich wykonczy, zaatakuje Melanie z jeszcze wieksza furia. Rozedrze ja na strzepy. Rozbije na kawaleczki jej czaszke, wytlucze z mozgu ostatni przeblysk zycia, zanim wreszcie ja uwolni. Tylko Boothe i Uhlander stali pomiedzy dziewczynka a smiercia. A przeciez nawet w tej chwili wydawca lub autor – lub obaj – mogli umierac w bezlitosnym uscisku swego niewidzialnego, lecz poteznego wroga.
Dan odwrocil sie od Seamesa, szarpnal drzwi i wyskoczyl na parking, gdzie lodowaty wiatr, ulewny deszcz i gesta mgla pracowicie negowaly standardowy pocztowkowy wizerunek poludniowej Kalifornii. Z chlupotem przebiegl przez kaluze, woda nalala mu sie do butow.
Uslyszal, ze Seames go wola, ale nie zatrzymal sie ani nie odpowiedzial. Przemoczony i drzacy wsiadl do samochodu, obejrzal sie i zobaczyl, ze agent stoi w otwartych drzwiach posterunku. Z tej odleglosci twarz Seamesa jakby sie postarzala; teraz bardziej pasowala do siwych wlosow.
Wyjezdzajac z parkingu na ulice, Dan dziwil sie, ze Seames go wypuscil. Ostatecznie w gre wchodzila duza stawka, moze nawet smiertelnie powazne kwestie bezpieczenstwa narodowego; osiem osob zginelo i FBI oficjalnie wkroczylo w sprawe. Seames mial prawo go zatrzymac; wlasciwie zaniedbal swoje obowiazki, skoro pozwolil mu odejsc.
Dan oczywiscie cieszyl sie z wolnosci, poniewaz koniecznie musial porozmawiac z Palmerem Boothe’em jak najszybciej, cholernie szybko. Zycie Melanie wisialo na wlosku, a czas niczym nieublagany noz stopniowo przecinal te cieniutka niteczke.
Delmar, Carrie. Cindy Lakey…
Nie.
Nie tym razem.
Uratuje te kobiete, to dziecko. Nie poniesie kolejnej kleski.
Przejechal przez Westwood, dotarl do Wilshire, skrecil w lewo, w strone Bulwaru Westwood, ktory prowadzil do Bulwaru Zachodzacego Slonca i wjazdu do Bel Air. Zjawi sie w domu Boothe’a przed czasem, ale moze Boothe rowniez wroci wczesniej.
Minal trzy przecznice, zanim mu zaswitalo, ze Michael Seames na pewno kazal umiescic pluskwe w jego samochodzie, kiedy Dan na posterunku przygotowywal swoje zeznanie przeciwko Wexlershowi i Manuellowi. Dlatego nie zatrzymano go na przesluchanie ani nie aresztowano za utrudnianie pracy agentowi federalnemu. Seames zorientowal sie, ze najszybciej znajdzie Laure i Melanie McCaffrey, jesli pozwoli Danowi zaprowadzic sie do celu.
Kiedy swiatlo zmienilo sie na czerwone, Dan zahamowal i kilkakrotnie zerknal we wsteczne lusterko. Panowal duzy ruch. Wytropienie ogona bedzie nielatwe i czasochlonne, a przeciez zostalo tak niewiele cennego czasu. Poza tym sledzacy niekoniecznie musieli za nim jechac; jesli podlozyli mu pluskwe, jesli prowadzili elektroniczny poscig, mogli siedziec w samochodzie kilka przecznic dalej i obserwowac jego trase na podswietlonym schemacie, nalozonym na komputerowo wygenerowany plan ulic.
Musial ich zgubic.
Nie jechal jeszcze na spotkanie z Laura McCaffrey, ale nie chcial rowniez, zeby sledzono go do domu Boothe’a. Gospodarz nie ucieszy sie na widok bandy agentow FBI depczacych Danowi po pietach. Co wiecej, jesli Boothe zacznie mowic, Dan wolalby, zeby nikt nie slyszal wyznan wydawcy, poniewaz gdyby Melanie jakims cudem przezyla, te informacje zostalyby uzyte przeciwko niej. Wowczas nie mialaby zadnej nadziei na wyleczenie z autyzmu, zadnych szans na powrot do normalnego zycia.
Zreszta i tak pozostalo jej niewiele nadziei, najwyzej iskierka. Zadanie Dana polegalo na chronieniu tej iskierki i rozdmuchaniu jej w plomien.
Swiatla uliczne zmienily sie na zielone.
Zawahal sie, niepewny, w ktora strone skrecic, w jaki sposob pozbyc sie ogona.
Delmar, Carrie, Cindy Lakey…
Spojrzal na zegarek.
Serce mu walilo.
Cichutkie tykanie zegarka, lomotanie serca i bebnienie deszczu o karoserie zlaly sie w jeden metronomiczny dzwiek, jakby caly swiat zmienil sie w bombe z czasowym zapalnikiem, ktora zaraz wybuchnie.
36
Oczy Melanie sledzily akcje na ekranie. Nie wydala zadnego dzwieku i ani razu nie zmienila pozycji w fotelu, lecz jej oczy poruszaly sie, co stanowilo dobry znak. Zaledwie kilka razy przez ostatnie dwa dni Laura widziala, ze corka rzeczywiscie na cos patrzy. Prawie przez godzine ruchy galek ocznych swiadczyly, ze film wciagnal dziewczynke, a przynajmniej po raz pierwszy od dluzszego czasu skupila uwage na swiecie zewnetrznym. Czy sledzila akcje, czy po prostu fascynowaly ja jaskrawe obrazy, to nie mialo znaczenia. Najwazniejsze, ze muzyka, kolor i filmowy artyzm Spielberga – pelne fantazji sceny, archetypiczne postacie i smiale operowanie kamera – dokonaly tego, co nie udalo sie nikomu innemu: wywabily dziecko z psychicznej izolacji, ktora samo sobie narzucilo.
Laura wiedziala, ze nie bedzie zadnego cudownego ozdrowienia, zadnej samoczynnej remisji autyzmu z powodu zwyklego filmu. Ale zrobily pierwszy krok, chociaz niewielki.
Jednoczesnie zainteresowanie Melanie filmem ulatwialo Laurze obserwacje corki i pilnowanie, zeby nie zasnela. Dziewczynka nie zdradzala zadnych oznak sennosci ani powrotu do glebokiej katatonii.
Dan jezdzil tam i z powrotem przez Westwood, skrecal w kolejne ulice. Za kazdym razem, kiedy zatrzymywal sie na czerwonym swietle, przelaczal bieg na parkowanie, wysiadal i pospiesznie przeszukiwal jeden maly fragment karoserii sedana, zeby zlokalizowac przenosny nadajnik, ktory FBI musialo gdzies przyczepic do pojazdu. Mogl stanac przy krawezniku i metodycznie obejrzec caly samochod od poczatku do konca, wtedy jednak sledzacy agenci dogonia go i zobacza, co robi. Jezeli odkryja, ze podejrzewa podstep, nie beda czekac spokojnie, zeby znalazl pluskwe, pozbyl sie jej i wyniknal sie poscigowi; na pewno aresztuja go i zabiora z powrotem do Michaela Seamesa. Wiec na pierwszych swiatlach goraczkowo sprawdzil pod lewym przednim zderzakiem i na kole wokol calej opony, szukajac po omacku przymocowanego magnetycznie pudelka wielkosci paczki papierosow. Na nastepnym postoju sprawdzil lewe tylne kolo; podczas dwoch kolejnych postojow przebiegl na prawa strone samochodu i pomacal pod tamtymi zderzakami. Wiedzial, ze inni kierowcy gapia sie na niego, ale poniewaz kluczyl zygzakiem przez przypadkowo wybrane ulice, zaden nie jechal za nim dluzej niz przez dwa skrzyzowania, wiec zaden nie zdazyl pomyslec, ze takie zachowanie jest nie tylko dziwaczne czy ekscentryczne, ale wrecz podejrzane.
Wreszcie przed znakiem stopu na skrzyzowaniu w osiedlu mieszkaniowym, dwie przecznice na wschod od Hillgate i na poludnie od Bulwaru Zachodzacego Slonca, gdzie w zasiegu wzroku nie widzial innych samochodow, a deszcz przylepial mu wlosy do czaszki i kapal za kolnierz marynarki, pod tylnym zderzakiem znalazl to, czego