gmatwaninie barwnych blaskow i cieni. – Chcemy jej smierci.

– I to szybko – dodal Boothe.

– Czy proponowaliscie Rossowi Mondale’owi tyle pieniedzy? Wexlershowi i Manuellowi? – zapytal Dan.

– Wielkie nieba, skad! – obruszyl sie Boothe. – Ale teraz tylko pan jeden wie, jak znalezc Melanie McCaffrey.

– Pan jest jedynym odwaznym w miescie – wtracil Uhlander.

Obaj obserwowali Dana zza biurka z drapieznym wyczekiwaniem.

– Widocznie jestescie jeszcze bardziej zdeprawowani, niz myslalem – oswiadczyl. – Uwazacie, ze zamordowanie niewinnego dziecka mozna przedstawic jako sluszna rzecz, jako dobry uczynek?

– Kluczowym slowem jest „niewinne” – odparl Boothe. – Kiedy pan zrozumie, co sie stalo w szarym pokoju, kiedy pan sie dowie, co zabilo tych wszystkich ludzi…

– Chyba juz wiem, co ich zabilo – przerwal mu Dan. – To Melanie, prawda?

Wytrzeszczyli na niego oczy, zdumieni jego przenikliwoscia.

– Czytalem jedna z panskich ksiazek, te o projekcjach astralnych – zwrocil sie do Uhlandera. – Dodalem jedno do drugiego i zlozylem razem.

Mial rozpaczliwa nadzieje, ze sie mylil, ze jego najgorsze podejrzenia okaza sie niesluszne. Ale nie mogl uciec przed prawda. Ogarnela go zimna rozpacz, rownie rzeczywista i niemal rownie namacalna jak deszcz za oknem.

– Zabila ich wszystkich – oswiadczyl Uhlander. – Szesciu ludzi jak dotad. I zabije reszte nas, jesli jej pozwolimy.

– Nie szesciu – sprostowal Dan. – Osmiu.

Film Spielberga dobiegl konca. Earl kupil bilety na nastepny seans innego filmu w tym samym multipleksie. Razem z Laura zajeli miejsca na nowej sali, z Melanie bezpiecznie ukryta pomiedzy nimi.

Laura obserwowala uwaznie corke podczas pierwszego seansu, ale dziewczynka nie zdradzala objawow sennosci czy ucieczki w gleboka katatonie. Oczy nadal sledzily akcje na ekranie az do zakonczenia, a raz przelotny usmiech mignal w kacikach jej ust. Nic nie mowila ani nawet nie wydala zadnego dzwieku w reakcji na celuloidowa fantazje, poruszyla sie zaledwie raz czy dwa, lecz nawet minimalna uwaga poswiecona filmowi swiadczyla o poprawie jej stanu. Laura pozwolila sobie na wiecej nadziei niz przez ostatnie dwa dni, chociaz bynajmniej nie oceniala optymistycznie szans dziewczynki na calkowite wyzdrowienie.

Poza tym gdzies ciagle czyhalo To.

Spojrzala na zegarek. Dwie minuty do rozpoczecia projekcji.

Earl przeczesywal wzrokiem publicznosc, o polowe mniejsza niz na poprzednim filmie. Sprawial wrazenie, ze po prostu przyglada sie ludziom, bez zadnego napiecia, bez cienia podejrzliwosci. Nie denerwowal sie tak jak przed pierwszym filmem; tylko raz siegnal pod marynarke i sprawdzil bron, zanim swiatla pogasly i wielki ekran zaplonal blaskiem.

Melanie osunela sie w fotelu jeszcze nizej niz poprzednio i wygladala na bardziej zmeczona. Lecz oczy miala szeroko otwarte i wpatrzone w ekran, na ktorym pokazywano zapowiedzi nadchodzacych atrakcji.

Laura westchnela.

Prawie cale popoludnie minelo bez zadnego wypadku. Moze teraz wszystko bedzie dobrze.

– Osmiu? – Uhlander byl przerazony. – Mowi pan, ze zabila osmiu ludzi?

– Szesciu – upieral sie Boothe. – Jak dotad tylko szesciu.

– Wiecie o Koliknikowie w Vegas? – upewnil sie Dan.

– Tak – potwierdzil Boothe. – On byl szosty.

– Wiecie o Tolbecku i Renseveerze w Mammoth?

– Kiedy? – zawolal Uhlander. – Moj Boze, kiedy ich dopadla?

– Wczoraj w nocy – odparl Dan.

Dwaj mezczyzni wymienili spojrzenia i Dan wyczul fale strachu, ktora przeplynela pomiedzy nimi. Uhlander powiedzial:

– Ona likwiduje ludzi w okreslonym porzadku, wedlug tego, ile czasu spedzili w szarym pokoju i ile sprawili jej przykrosci. Palmer i ja bywalismy tam znacznie rzadziej niz pozostali.

Dan mial ochote zgryzliwie skomentowac eufemistyczne okreslenie „przykrosc”, wybrane przez Uhlandera zamiast bardziej odpowiedniego „bol”. Zrozumial teraz, dlaczego obaj byli tacy spokojni, kiedy sie zjawil, tacy pewni, ze maja czas na drinka i staranne zaplanowanie kolejnego ruchu; spodziewali sie, ze zgina jako ostatni z dziesieciu konspiratorow, a dopoki sadzili, ze Howard Renseveer i Sheldon Tolbeck jeszcze zyja, pomimo strachu nie wpadali w panike.

Za wielkimi oszklonymi drzwiami przygasalo metne, szare swiatlo dnia.

Wewnatrz biblioteki cienie rosly i przesuwaly sie jak zywe istoty.

Lampa od Tiffany’ego wydawala sie swiecic coraz jasniej, w miare jak dogorywal dzien. Wielobarwne smugi blasku i pelzajace cienie sprawialy, ze wielki pokoj wydawal sie mniejszy, nasycaly skurczona przestrzen jakas dziwna atmosfera cyganskiego wozu, namiotu czy innego karnawalowego miejsca.

– Ale jesli Howard i Shelby nie zyja – odezwal sie Boothe – to my jestesmy nastepni i… ona… ona moze przyjsc w kazdej chwili.

– W kazdej chwili – potwierdzil Dan. – Wiec nie mamy czasu na drinki czy lapowki. Chce dokladnie wiedziec, co zaszlo w szarym pokoju… i dlaczego.

– Przeciez nie zdazymy opowiedziec wszystkiego – zaprotestowal Boothe. – Pan musi ja powstrzymac! Na pewno pan wie, ze probowalismy wywolac u dziewczynki zjawisko eksterioryzacji… wyjscia poza cialo, a ona…

– Wiem troche i podejrzewam wiecej, ale na razie niewiele z tego rozumiem – oswiadczyl Dan. – I chce wiedziec wszystko, znac kazdy szczegol, zanim zdecyduje, co robic.

– Musze sie napic. – Do glosu Boothe’a zakradlo sie drzenie. Magnat wstal i chwiejnie podszedl do baru, ukrytego w kacie pokoju.

Uhlander opadl na fotel zwolniony przez Boothe’a. Podniosl wzrok na Dana.

– Opowiem panu o tym.

Dan przysunal sobie drugi fotel.

Przy barze Boothe zachowywal sie tak nerwowo, ze upuscil kilka kostek lodu. Kiedy nalewal sobie nastepna porcje burbona, szyjka butelki wild turkey zadzwonila o brzeg szklanki, zanim zdazyl opanowac dygotanie dloni.

Laura co chwile pochylala sie i zagladala w twarz Melanie.

Dziewczynka osunela sie jeszcze nizej w fotelu.

Ten film, trwajacy zaledwie od dziesieciu minut, zapowiadal sie na sporo nudniejszy od filmu Spielberga. Na razie Melanie miala otwarte oczy i zdawala sie sledzic akcje, lecz Laura obawiala sie, ze wkrotce dziewczynka straci zainteresowanie.

Palmer Boothe chodzil po pokoju i popijal burbona z nietypowym dla siebie brakiem opanowania.

Albert Uhlander siedzial z glowa wciagnieta w kanciaste ramiona, podobny do ptaka w kazdym szczegole twarzy i sylwetki, opowiadajac o projekcie z szarego pokoju.

Chociaz Dylan McCaffrey byl doktorem psychologii, przez cale zycie fascynowaly go rozmaite aspekty okultyzmu. Przeczytal kilka pierwszych ksiazek Uhlandera i nawiazal z nim korespondencje, ktora ostatecznie skoncentrowala sie na doswiadczeniach eksterioryzacji, wyjscia poza cialo, znanego rowniez jako projekcja astralna. Zjawisko projekcji astralnej opieralo sie na teorii, ze w kazdym czlowieku istnieja dwa byty: fizyczne cialo oraz astral, czyli cialo eteryczne – czasami nazywane psychogeistem. Innymi slowy, kazda istota ludzka posiada dwoista nature, a dokladnie sobowtora, ktory moze funkcjonowac oddzielony od fizycznego ciala, co umozliwia przebywanie w dwoch miejscach jednoczesnie. Zwykle sobowtor, cialo astralne (lub wedlug okreslenia Uhlandera „cialo czujace i wrazliwe”) zamieszkuje cialo fizyczne i kieruje nim. Lecz w ekstremalnych okolicznosciach (rutynowo w obliczu smierci) cialo astralne opuszcza fizyczna powloke.

– Niektore media – mowil Uhlander – twierdza, ze potrafia dokonywac eksterioryzacji na zyczenie, chociaz prawdopodobnie klamia. Znamy jednak wiele fascynujacych historii, opowiadanych przez ludzi godnych szacunku, ktorym snilo sie, ze podczas snu unosza sie nad wlasnym cialem, ze podrozuja niewidzialnie, czesto do miejsc, gdzie umieraja najblizsi albo grozi im smierc. Na przyklad dziesiec lat temu pewna kobieta w Oregonie przezyla we snie takie doswiadczenie: uniosla sie z ciala, przeplynela nad dachami domow, opuscila miasto i dotarla do

Вы читаете Drzwi Do Grudnia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату