domu dla niepelnosprawnych. Terapeuci przestrzegali, ze ludzie zdrowi moze nieswiadomie, lecz bezceremonialnie odtraca go i w koncu pograzy sie w strasznej samotnosci. Ale perspektywa zycia w domu opieki jedynie wsrod kalek i opiekunow wydawala sie Harry’emu gorsza niz samotnosc. Teraz mieszkal z Moose’em, czasem ktos wpadl w odwiedziny i raz w tygodniu przychodzila gospodyni, pani Husbok, przed ktora chowal teleskop z lornetka w szafie. Terapeuci zapewne mieli racje, jednak nie brali pod uwage zdolnosci Harry’ego cieszenia sie zyciem i towarzystwem poprzez ukradkowa obserwacje sasiadow.

Winda dotarla na drugie pietro. Drzwi rozsunely sie i Moose podbiegl wprost do wysokiego fotela.

Harry odsunal teleskop przymocowany do platformy na kolkach i poklepal psa. Wyjal zimna puszke z jego pyska i postawil ja miedzy nogami, siegnal po latarke lezaca na stole i oswietlil puszke, by upewnic sie, ze to piwo, a nie cola.

Moose na ogol rozroznial te dwa slowa, ale niekiedy zapominal sie i wracal z niewlasciwa puszka. Zdarzalo mu sie tez przynosic dziwaczne przedmioty nie majace nic wspolnego z poleceniem: pantofle, gazete, psie herbatniki, jajko na twardo, ktore trzymal w zebach tak delikatnie, ze na skorupce nie bylo zadnej rysy. I co najdziwniejsze – szczotke do czyszczenia klozetu, nalezaca do gospodyni. Lecz wyslany powtornie, nigdy juz sie nie pomylil.

Harry juz dawno doszedl do wniosku, ze psiak robi mu kawaly. Dzieki bliskiemu zwiazkowi z Moose’em uwierzyl, ze psy obdarzone sa poczuciem humoru.

Tym razem jego czworonozny przyjaciel przyniosl to, o co prosil. Na widok piwa Harry poczul jeszcze wieksze pragnienie.

Zgasiwszy latarke, powiedzial:

– Dobry, dooooobry pies.

Moose zapiszczal uszczesliwiony. Czuwal w ciemnosci przy fotelu, gotow wykonac nastepne polecenie.

– Poloz sie, Moose. Dobry pies.

Rozczarowany poczlapal w kat sypialni i zwinal sie w klebek na poslaniu, a jego pan pociagnal spory lyk piwa.

Harry odstawil puszke, przysunal teleskop i znow obserwowal sasiednie budynki.

Gosdale’owie i Kaiserowie wciaz grali w karty.

Dom Pogrzebowy Callana skrywala mgla.

Przecznice dalej w miejscu oswietlonym przez lampy na podjezdzie do willi Sternbacka zobaczyl Raya Changa, wlasciciela jedynego w miescie sklepu z telewizorami i sprzetem elektronicznym. Spacerowal ze swym Jackiem, psem mysliwskim o zlocistej siersci. Szli wolno, gdyz Jack obwachiwal kazde drzewko, szukajac tego wlasciwego.

Znana scenka sprawila Harry’emu przyjemnosc, ale dobry nastroj zniknal raptownie, gdy popatrzyl na posesje Simpsonow. Ella i Denver Simpsonowie mieszkali w kremowym, krytym dachowkami domku w stylu hiszpanskim, dwie przecznice na polnoc za Conquistador, tuz za cmentarzem katolickim, niedaleko Ocean Avenue. Poniewaz nic nie przyslanialo tej posesji, Harry swietnie widzial wszystkie okna. Nastawil ostrosc na oswietlona kuchnie. Zobaczyl Elle Simpson, ktora maz przyciskal do lodowki; usilowala wyrwac sie, drapiac go po twarzy.

Harry poczul dreszcze.

Od razu skojarzyl to zdarzenie z innymi niepokojacymi go ostatnio obserwacjami. Denver pracowal jako listonosz, a Ella z powodzeniem prowadzila salon pieknosci. Byli jednym z murzynskich malzenstw po trzydziestce i – jak Harry zorientowal sie – tworzyli szczesliwa pare. Ten konflikt miedzy nimi bez watpienia wiazal sie z niewytlumaczalnymi i zlowieszczymi wydarzeniami, ktorych Harry byl swiadkiem.

Ella wyrwala sie z uscisku, ale Denver walnal ja piescia w szyje. Upadla.

Moose wyczul napiecie pana. Uniosl leb i szczeknal cicho.

Teraz Harry ujrzal jeszcze dwoch mezczyzn w kuchni. Chociaz nie mieli mundurow, rozpoznal Paula Hawthorne’a i Reese’a Dorna, policjantow z Moonlight Cove, co dowodzilo, ze caly ten incydent nalezal do tajemniczego, zbrodniczego spisku, ktory obserwowal przez ostatnie tygodnie. Za wszelka cene pragnal dowiedziec sie, co dzialo sie w tym niegdys spokojnym miasteczku. Hawthorne i Dorn podniesli polprzytomna Elle i trzymali ja mocno miedzy soba.

Denver mowil cos wsciekly, az Harry’emu zrobilo sie zimno.

W polu widzenia pojawil sie trzeci mezczyzna, ktory zmierzal prosto do okna, by zaciagnac zaluzje. Od morza naplynela gesta mgla, ale Harry zdazyl rozpoznac Iana Fitzgeralda, najstarszego, z blisko trzydziestoletnia praktyka lekarza w Moonlight Cove, nazywanego pieszczotliwie doktorem Fitzem. Byl tez osobistym lekarzem Harry’ego, cieplym i troskliwym czlowiekiem, ale w tej chwili przypominal gore lodowa. Zanim zaluzje przyslonily okno, Harry dostrzegl bezwzgledny i jakze obcy wyraz twarzy doktora Fitza.

Zbyt mocno przyciskal oko do wizjera i poczul tepy bol. Przeklinal gestniejaca mgle, ograniczajaca widocznosc.

Moose zaskomlal niecierpliwie.

Po chwili zapalilo sie swiatlo w pokoju na pierwszym pietrze. Harry natychmiast skierowal teleskop na to okno. Sypialnia. Pomimo mgly widzial, jak Hawthorne z Dornem wprowadzaja Elle. Rzucili ja na ogromne loze, przykryte pikowana, niebieska narzuta.

Za nimi weszli Denver i doktor Fitzgerald, ktory postawil czarna skorzana torbe lekarska na nocnym stoliku. Denver zaslonil frontowe okno z widokiem Conquistador i podszedl do tego, ktore obserwowal Harry. Chwile wpatrywal sie w ciemnosc, a Harry’emu wydawalo sie, ze ten czlowiek widzi go z tak daleka, jakby mial wzrok supermena albo biologiczny teleskop. To samo odczuwal znacznie wczesniej, nim w Moonlight Cove zaczely dziac sie dziwne rzeczy, wiedzial zatem, ze jest niewidoczny. Niemniej przestraszyl sie. Po chwili listonosz zaciagnal story, pozostawiajac na szczescie szparke miedzy zaslonami.

Roztrzesiony, zlany zimnym potem Harry dobieral odpowiedni okular, az wreszcie obiektyw objal szczeline. Wydawalo mu sie, ze wrecz stoi w sypialni.

Hawthorne i Dorn przytrzymywali rzucajaca sie na lozku Elle za rece i nogi, nie dajac jej zadnych szans, a Denver zakneblowal jej usta.

Harry spostrzegl przerazona twarz kobiety opierajacej sie przesladowcom.

– Cholera – zaklal.

Moose podszedl do niego.

W trakcie szamotaniny spodnica Elli podjechala w gore, odslaniajac zolte majtki, i rozpiela sie zielona bluzka. Mimo to nic nie sugerowalo gwaltu ani seksualnego napiecia. Cokolwiek chcieli zrobic, bylo to bardziej przerazajace i okrutne niz gwalt.

Doktor Fitz podszedl do lozka, zasloniwszy Elle i przesladowcow. Bursztynowym plynem z butelki napelnial strzykawke.

Dawali jej zastrzyk.

Ale z czego?

I po co?

19

Po rozmowie z matka Tessa Lockland usiadla na lozku i obejrzala w telewizji film dokumentalny, krytykujac glosno prace kamerzysty, oswietlenie, montaz – slowem cala produkcje, az wreszcie uzmyslowila sobie, ze to glupio tak gadac do siebie. Nastepnie znakomicie bawila sie parodiujac krytykow telewizyjnych, wciaz jednak rozmawiala sama z soba, co bylo zbyt ekscentryczne nawet jak na nonkonformistke w wieku trzydziestu trzech lat, ktora nigdy nie pracowala na etacie. Przyjazd do miejsca, gdzie zginela siostra, rozdraznil ja. W farsie szukala odprezenia po tej ponurej pielgrzymce, ale momentami nawet niezmacona pogoda ducha Locklandow byla nie na miejscu.

Zgasila telewizor i wyjela z komody pusty pojemnik na lod. Zostawiwszy uchylone drzwi, wziela tylko kilka monet i skierowala sie na pierwsze pietro do automatow z napojami i lodami.

Tessa chelpila sie tym, ze uniknela osmiogodzinnego kieratu, co bylo absurdalne zwazywszy, iz harowala po kilkanascie godzin dziennie wymagajac od siebie wiecej niz najsurowszy szef na normalnym etacie. Nie zarabiala kroci. Zdarzaly sie lata tluste, ale przewaznie ledwie starczalo jej na podstawowe utrzymanie. Od czasu

Вы читаете Polnoc
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату