Malego,
Dzis Moonlight Cove, jutro caly swiat.
Co oni tu, kurwa, robia? – zaklal glosno.
29
Bezpieczna w hotelowym pokoju, ubrana do spania w kremowe majteczki i bialy podkoszulek z usmiechnietym obliczem Kermita – Tessa popijajac cole probowala ogladac powtorke programu
Im wiecej czasu uplywalo od niepokojacych wydarzen na korytarzu i schodach, tym bardziej watpila, ze ktos ja gonil. W koncu przejela sie smiercia Janice przeswiadczona, ze bylo to raczej morderstwo, a nie samobojstwo. Poza tym, wciaz cierpiala na niestrawnosc po tlustym cheeseburgerze, ktory zjadla na kolacje, przypominajacym w smaku kawalek wysmazonej sloniny z tybetanskiego jaka. Podobnie jak Scrooge z
Gdy telewizyjny gosc zaczal opowiadac o weekendzie na festiwalu sztuki z Fidelem Castro, okreslajac go mianem „wspanialego i wesolego faceta, wspolczujacego innym czlowieka” Tessa wyszla do lazienki umyc twarz i zeby. Wyciskajac paste na szczoteczke uslyszala, ze ktos probuje otworzyc drzwi. Stanela na progu i z odleglosci kilku stop zobaczyla, jak galka kreci sie a ktos manipulujacy przy zamku nawet nie staral sie zachowywac specjalnie cicho.
Drzwi uderzaly z trzaskiem o framuge. Upuscila szczoteczke i skoczyla do telefonu, ktory stal na nocnym stoliku.
Nie bylo sygnalu.
Przesuwala wylacznik dzwonka, wciskala klawisz laczacy z centrala, ale nic nie dzialalo. Centrale wylaczono. Telefon milczal.
30
Chrissie kilka razy chowala sie w krzakach na poboczu przed samochodami. Jednym z nich byl woz policyjny zmierzajacy w kierunku miasta. Poznala, ze ten sam podjechal pod jej dom. Przykucnela w wysokiej trawie i czekala, az tylne swiatla czarno-bialego radiowozu zmalaly do czerwonych kropek, znikajac wreszcie za zakretem.
Wzdluz poltoramilowego odcinka dwupasmowki stalo kilka domow. Chrissie znala mieszkajacych tam Thomasow, Stonesow, Elswickow. Kusilo ja, by zapukac do jakichs drzwi z prosba o pomoc. Ale nie byla pewna, czy ci ludzie wciaz sa zyczliwi. Takze mogli zmienic sie, jak jej rodzice. Cos nadprzyrodzonego lub pozaziemskiego zawladnelo mieszkancami Moonlight Cove i okolic, a Chrissie obejrzala dostatecznie duzo horrorow i naczytala sie dreszczowcow, by wiedziec, ze gdy ma sie do czynienia z
Cala nadzieje pokladala w ojcu Castelli z kosciola pod wezwaniem Matki Bozej Milosierdzia, poniewaz byl wyswiecony, wiec zadne piekielne demony nie mogly go opetac. Oczywiscie, gdyby chodzilo o przybyszy z innego swiata, ojca Castelli nic nie chroniloby, nawet to, ze byl bozym czlowiekiem.
Odkrywszy, ze i on jest wrogiem, ucieklaby prosto do pani Tokawa, swojej nauczycielki, najinteligentniejszej osoby, jaka znala. Gdyby kosmici opanowali Moonlight Cove, pani Tokawa od razu zorientowalaby sie, co sie dzieje. Zabezpieczylaby sie i bylaby ostatnia osoba, w ktora stwory zatopilyby swoje szpony, macki, czy cokolwiek innego.
Wiec Chrissie unikala samochodow, mijala chylkiem domy wzdluz drogi i powoli zblizala sie do miasta. Polksiezyc, widoczny spoza mgly, przewedrowal juz niemal cale niebo, by wkrotce zniknac. Wiala zachodnia bryza, chwilami porywista, rozwiewajac jej wlosy, jakby jasny plomien wyskakiwal z glowy. Temperatura spadla tylko do 50° F, ale gwaltowny wicher sprawial, ze powietrze wydawalo sie zimniejsze. Tak dokuczaly jej chlod i wiatr, ze zapominala o nekajacym glodzie.
W poblizu skrzyzowania szosy z Holliwell Road niemalze wpadla w rece przesladowcow.
Droga ciagnela sie na wschod przez wzgorza i potem pod autostrada, az do starej, opuszczonej posesji zwanej Icarus Colony, gdzie staly zrujnowany dwunastopokojowy dom, walaca sie stodola i budynki gospodarcze. W latach piecdziesiatych grupa artystow probowala zalozyc w tym miejscu idealna spolecznosc. Pozniej byly tu kolejno osrodek hodowli koni, pchli targ, dom aukcyjny i restauracja ze zdrowa zywnoscia. Dzieciaki znaly je doskonale, poniewaz w okolicy straszylo, wiec niczym na poligonie sprawdzaly tu swoja odwage. W kierunku zachodnim Holliwell wiodla skrajem miasta, wzdluz nowszych willi, siedziby New Wave Microtechnology i wreszcie docierala do polnocnego kranca zatoki, gdzie w ogromnym, o dziwacznej architekturze budynku mieszkal geniusz komputerowy, Thomas Shaddack. Droga ta stanowila kamien milowy w wedrowce Chrissie, przekroczywszy ja dotarlaby do granic Moonlight Cove.
W odleglosci trzydziestu jardow od Holliwell uslyszala szybko narastajacy warkot silnika. Przeskoczywszy waski row przy poboczu przebrnela przez chwasty i schowala sie za gruba stara sosna. Zza drzewa obserwowala droge i po chwili zobaczyla swiatla ciezarowki. Kierowca zignorowal znak stopu i zatrzymal sie na srodku skrzyzowania. Wokol pojazdu klebila sie mgla.
Dziewczynka dobrze widziala ten sluzacy do przewozu ciezkich ladunkow wehikul, gdyz skrzyzowanie Holliwell z szosa jako niebezpieczne oswietlono latarnia dla polepszenia widocznosci i ostrzezenia kierowcow. Na drzwiach ciezarowki widnial doskonale znany Chrissie symbol New Wave: bialo-niebieskie kolo wielkosci talerza w polowie wypelnione spieniona fala. W samochodzie w ogromnej skrzyni za kabina kierowcy jechalo kilku mezczyzn.
Na skrzyzowaniu dwoch z nich wyskoczylo przez tylna klape. Jeden poszedl do lasu w kierunku polnocno- wschodnim i zniknal miedzy drzewami w odleglosci stu stop od Chrissie. Drugi ruszyl w przeciwna strone i skryl sie w gestych zaroslach.
Ciezarowka szybko odjechala.
Dziewczynka podejrzewala, ze pozostali zajma stanowiska obserwacyjne w innych miejscach wzdluz wschodniej granicy Moonlight Cove. Z pewnoscia wielu mezczyzn juz wczesniej wysiadlo z samochodu. Byla przekonana, ze szukaja wlasnie jej. Zobaczyla cos, czego nie powinna widziec – rodzicow zrzucajacych ludzka postac w trakcie odrazajacej transformacji, a teraz ona miala stac sie ofiara konwersji, nim ostrzeze swiat.
Ciezarowka oddalala sie.
Wokol panowala cisza.
Gesta, klebiaca sie mgla odplywala ku ciemnym wzgorzom.
Silny wiatr hulal w wysokich chwastach i krzewach. Uderzajac w pobliski znak drogowy tworzyl dziwnie smutna, przygnebiajaca kakofonie dzwiekow.
Chrissie zauwazyla, gdzie schowali sie dwaj mezczyzni, lecz nie widziala ich. Dobrze ukryli sie.
31
Mgla przeplywala wokol radiowozu w porywach silnego wiatru na wschod, a Samowi glowa pekala w szwach od natloku mysli tak meczacych, ze wolalby stan kompletnego otepienia.
Wiedzial z doswiadczenia, ze pewne dane programu komputerowego mozna zakamuflowac. Wpatrywal sie w