nowych fachowcow, bo wiekszosc dawnej ekipy nie wroci, chocbym nie wiem ile im proponowal. Jesli wylaczymy wieze, moge uzyc sygnalistow, oni przynajmniej wiedza, jak to wszystko dziala. Praca pojdzie szybciej, jesli nie bedziemy ciagneli i rozstawiali chodzacych wiez. Zacznijmy na czysto. Te wieze od poczatku nie byly solidnie budowane. Dearheart nie spodziewal sie takiego obciazenia. Dziewiec miesiecy ciemnych wiez, panowie.
Chcial im powiedziec, och, jak bardzo chcial im powiedziec: Wiecie, kto to sa fachowcy? To ludzie, ktorzy maja swoja dume, ktorzy mieli juz dosc i odeszli, kiedy kazaliscie im pracowac byle jak, byle szybko. I teraz niewazne, ile zechcecie im zaplacic. Dlatego jako „fachowcow” zatrudniam takich, ktorzy ledwie sie nadaja do zamiatania w warsztacie. Ale was to nie obchodzi, bo uwazacie, ze jesli czlowiek przez caly dzien nie szlifuje tylkiem krzesla, to niewazne, czy uczyl sie przez siedem lat, czy jest petakiem, ktorego trzeba sprawdzac, za ktory koniec trzyma mlotek. Nie powiedzial tego glosno, poniewaz starszy czlowiek ma moze o wiele krotsza przyszlosc niz mlody, ale tez o wiele bardziej sie o nia troszczy…
— Nie moze sie pan bardziej postarac? — zapytal Stowley.
— Panie Stowley, bardzo sie bede staral, zeby zmiescic sie w dziewieciu miesiacach. — Pony wrocil myslami do rzeczywistosci. — Jesli nie chcecie wylaczyc wiez, moze uda mi sie to zrobic w poltora roku, o ile znajde dostatecznie wielu ludzi, a wy wlozycie w to dostatecznie duzo pieniedzy. Ale awarie beda sie zdarzac codziennie. Pien bedzie dzialal bardzo kulawo, panie Stowley.
— Ten typ, von Lipwig, przez dziewiec miesiecy wdepcze nas w ziemie! — zawolal Greenyham.
— Bardzo mi przykro, prosze pana.
— A ile to bedzie kosztowac? — zapytal sennie Gilt, nie otwierajac oczu.
— Moze byc troche mniej albo wiecej, ale mysle, ze jakies dwiescie tysiecy — uznal Pony.
— To smieszne! Mniej zaplacilismy za caly Pien! — wybuchl Greenyham.
— Owszem, prosze pana. Ale widzi pan, konserwacje i obsluge trzeba robic przez caly czas. Wieze byly zajezdzone do ostatka. Mielismy wielka wichure w sektobrze i te problemy w Uberwaldzie. A ja nie mam kim pracowac. Jesli pomija sie konserwacje i obsluge, drobne usterki szybko zmieniaja sie w wielkie. Wysylalem panom liczne raporty. A panowie dwukrotnie obcieli mi budzet. Moge zapewnic, ze moi chlopcy i tak dokonywali cudow…
— Panie Pony — rzucil nieglosno Gilt. — Wydaje mi sie, ze mamy tu do czynienia z konfliktem kultur. Czy zechcialby pan przejsc teraz do mojego gabinetu? Igor poda panu herbate. Bardzo dziekuje.
Kiedy Pony wyszedl, znowu odezwal sie Greenyham.
— Wiecie, co mnie w tej chwili niepokoi?
— Wyjasnij, bardzo prosze. — Gilt zlozyl rece na swej kosztownej kamizelce.
— Nie ma tu pana Slanta.
— Przeprosil. Powiedzial, ze ma bardzo wazne sprawy.
— Jestesmy jego najwiekszymi klientami! Co moze byc wazniejsze od nas? Nie, nie ma go tutaj, bo chce byc gdzie indziej! Ten stary upior wyczuwa klopoty i nigdy nie ma go tam, gdzie sprawy zle sie ukladaja. Slant zawsze wychodzi z bagna, pachnac rozami!
— To w kazdym razie aromat przyjemniejszy od jego zwyklej formaliny — zauwazyl Gilt. — Nie wpadajmy w panike, panowie.
— Ktos jednak wpadl — mruknal Stowley. — Nie wmowisz mi, ze ten pozar wybuchl przypadkiem! Prawda? A co sie stalo z tym biednym tlusciochem Horsefryem, co?
— Uspokojcie sie, przyjaciele, uspokojcie — poprosil Gilt.
Sa jak sklepikarze, pomyslal. Nie lowcy, ale padlinozercy. Nie maja wizji.
Odczekal, az zamilkna. Po chwili wszyscy patrzyli na niego tym dziwnym i dosc przerazajacym wzrokiem, charakterystycznym dla ludzi bogatych, ktorzy obawiaja sie, ze wkrotce zostana ludzmi biednymi.
— Spodziewalem sie czegos podobnego — oswiadczyl. — Vetinari probuje nas kasac, to wszystko.
— Sam wiesz, Reacher, jakie bedziemy mieli klopoty, jesli Pien przestanie funkcjonowac — powiedzial Nutmeg. — Niektorzy z nas maja… dlugi do obsluzenia. Jesli Pien padnie na dobre, ludzie… zaczna zadawac pytania.
Och, te znaczace pauzy… Malwersacja to takie trudne slowo…
— Wielu z nas ciezko pracowalo, by zdobyc niezbedna gotowke — dodal Stowley.
Tak, zachowanie powagi przy klientach nie jest latwe, pomyslal Gilt. I powiedzial:
— Sadze, ze musimy zaplacic, panowie. Naprawde tak uwazam.
— Dwiescie tysiecy? — zapytal Greenyham. — Skad wezmiemy takie pieniadze?
— Poprzednio je zdobyliscie — mruknal Gilt.
— A niby co chcesz przez to powiedziec, jesli wolno spytac? — W glosie Greenyhama zabrzmialo odrobine za wiele oburzenia.
— Biedny Crispin przyszedl sie ze mna spotkac w noc przed swoja smiercia — odparl Gilt chlodno jak szesc cali sniegu. — Belkotal, och… o najdziwniejszych rzeczach. Szkoda nawet powtarzac. Uwazal chyba, ze jacys ludzie go sledza. Nalegal jednak, bym wzial od niego niewielki zeszyt z rejestrami. Nie musze chyba mowic, ze ten zeszyt jest schowany w bezpiecznym miejscu.
W pokoju zapadla cisza, glebsza i goretsza z powodu grupy zdesperowanych ludzi myslacych intensywnie i szybko. Byli, wedlug wlasnych standardow, uczciwi — w takim sensie, ze robili tylko to, o czym wiedzieli albo podejrzewali, ze robia wszyscy, no i nigdy nie bylo widocznych sladow krwi… W tej chwili jednak byli raczej ludzmi na zamarznietym morzu, daleko od brzegu, ktorzy wlasnie uslyszeli trzask pekajacego lodu.
— Podejrzewam, ze bedzie to kosztowalo troche mniej niz dwiescie tysiecy — dodal Gilt. — Pony bylby glupi, gdyby nie zostawil sobie zadnego marginesu.
— Nie uprzedzales nas o tym, Reacher — zauwazyl z wyrzutem Stowley.
Gilt zamachal rekami.
— Musimy spekulowac, by akumulowac. Urzad Pocztowy? Sztuczki i kuglarstwo. Och, von Lipwig ma swietne pomysly, lecz to wszystko. Wzbudzil sensacje, ale brak mu wytrwalosci na dluzszy dystans. Jednak, gdy sie nad tym zastanowic, wyswiadczyl nam przysluge. Bylismy moze… odrobine zadufani, odrobine rozleniwieni, ale opanowalismy te lekcje! Ponaglani przez konkurencje, inwestujemy kilkaset tysiecy dolarow…
— Kilkaset tysiecy? — powtorzyl Greenyham.
Gilt uciszyl go ruchem reki i kontynuowal:
— …kilkaset tysiecy dolarow w ambitna, znaczaca i ekscytujaca modernizacje systemowa calej naszej organizacji, koncentrujac sie na kluczowych kompetencjach, a rownoczesnie podtrzymujac pelna i wielostronna wspolprace ze spolecznosciami, ktorym z duma sluzymy. Doskonale zdajemy sobie sprawe, ze nasze energiczne wysilki, by zmobilizowac odziedziczona, wadliwa infrastrukture, okazaly sie nie do konca zadowalajace. Ufamy jednak i mamy nadzieje, ze nasi cenieni i lojalni klienci pozostana przy nas w nadchodzacych miesiacach, kiedy to synergicznie reagujemy i korygujemy zmiany w nieodmiennym dazeniu do doskonalosci. To jest nasza misja.
Zapadlo pelne podziwu milczenie.
— I tak wracamy do gry — rzekl Gilt.
— Ale powiedziales, ze kilkaset…
Gilt westchnal.
— Powiedzialem — przyznal. — Zaufajcie mi. To jest gra, panowie, a dobry gracz to ten, ktory potrafi zla sytuacje obrocic na swoja korzysc. Doprowadzilem was az tutaj, prawda? Troche gotowki i wlasciwe podejscie pozwoli nam pokonac reszte drogi. Jestem pewien, ze znajdziecie wiecej pieniedzy — dodal — gdzies, gdzie nikt nie zauwazy ich braku.
To juz nie byla cisza. To bylo cos siegajace poza cisze.
— Co sugerujesz? — odezwal sie w koncu Nutmeg.
— Malwersacje, kradziez, naduzycie zaufania, defraudacje funduszy… ludzie bywaja tacy surowi… — Gilt rozlozyl ramiona, a przyjazny usmiech wykwitl na jego twarzy, jakby slonce wynurzylo sie zza chmur. — Panowie! Doskonale rozumiem! Pieniadze powinny pracowac, plynac, przyrastac, a nie tkwic w jakims skarbcu. Nieszczesny pan Horsefry, obawiam sie, nie do konca to pojmowal. Tyle mial na glowie, biedaczysko… Ale my… my jestesmy ludzmi interesu. My rozumiemy te sprawy, drodzy przyjaciele.
Przed soba widzial twarze ludzi, ktorzy wiedza, ze dosiedli tygrysa. Jazda byla calkiem przyjemna, az do mniej wiecej zeszlego tygodnia. I nie chodzilo o to, ze nie moga zsiasc. Mogli zsiasc. Nie na tym polegal klopot. Klopot polegal na tym, ze tygrys wiedzial, gdzie mieszkaja.
Nieszczesny pan Horsefry… Krazyly plotki. Byly to plotki calkowicie pozbawione podstaw, gdyz pan Gryle