— Protestuje przeciwko lancuchom, sir — odezwal sie Clogston.
General szeptem naradzil sie z kilkoma oficerami.
— Owszem, nie chcemy przeciez zbednych formalnosci. — Skinal na straznikow. — Rozkujcie ich. Trolle, mozecie odejsc. Chce tylko, zeby straze zostaly przy drzwiach. A teraz przystapmy do rzeczy. Wszystko to trwa juz za dlugo. Sluchajcie — powiedzial, siadajac na krzesle. — To naprawde calkiem proste. Z wyjatkiem porucznika Bluzy, zgodzicie sie wrocic do domu pod opieke mezczyzn. Zrozumiano? I wiecej nie bedzie juz mowy o tej sprawie. Wykazalyscie sie spora odwaga, trudno zaprzeczyc, ale niewlasciwie skierowana. Jednakze nie jestesmy niewdziecznikami. Rozumiemy, ze zadna z was nie jest mezatka, dlatego otrzymacie od nas odpowiednie, nawet calkiem spore posagi… Polly zasalutowala.
— Moge cos powiedziec, sir?
Froc popatrzyl na nia, po czym spojrzal znaczaco na Clogstona.
— Pozniej bedziecie mieli okazje, by przemowic, kapralu.
— Ale cosmy zlego zrobily? — spytala Polly. — Powinni nam to powiedziec.
Froc zwrocil sie w strone konca polkola krzesel.
— Kapitanie…
Wstal niski oficer. Na twarzy Polly fala rozpoznania sunela przez bagna nienawisci.
— Kapitan Strappi, wydzial polityczny, sir — zaczal. Dopiero kiedy ucichl choralny jek oddzialu, Strappi odchrzaknal i mowil dalej. — Wedlug prawa nugganicznego popelniono dwadziescia siedem Obrzydliwosci, sir. Podejrzewam, ze bylo ich o wiele wiecej. Wedlug prawa wojskowego mamy prosty fakt, ze udawaly mezczyzn, by sie zaciagnac. Bylem na miejscu, sir, i wszystko widzialem.
— Kapitanie Strappi, czy moge pogratulowac blyskawicznego awansu? — odezwal sie Bluza.
— W samej rzeczy, kapitanie — zgodzil sie Clogston. — Jeszcze kilka dni temu byl pan skromnym kapralem.
Bialy pyl opadl z sufitu, gdy cos ciezkiego uderzylo w mur od zewnatrz. Froc otrzepal swoje papiery.
— Mam nadzieje, ze to zaden z naszych — mruknal do wtoru krotkich smiechow. — Prosze dalej, kapitanie.
Strappi zwrocil sie do generala.
— Jak pan wie, sir, niekiedy jest konieczne, bysmy my, z wydzialu politycznego, przyjmowali nizsza range, by zyskac wazne informacje. Zgodnie z regulaminem, sir — dodal.
Spojrzenie, jakie rzucil mu general Froc, w sercu Polly zamieszalo filizanke nadziei. Nikt nie mogl lubic czegos takiego jak Strappi, nawet matka.
General zwrocil sie do Clogstona.
— Czy to ma zwiazek ze sprawa, majorze? — spytal gniewnie. — Wiemy przeciez, ze przebraly sie za…
— …kobiety, sir — dokonczyl gladko major. — To wszystko, co wiemy, sir. Poza zeznaniem kapitana Strappiego, a zamierzam potem zasugerowac, ze nie jest w pelni wiarygodne, nie poznalem jeszcze zadnych dowodow, ze ubieraly sie w dowolny inny sposob.
— Przeciez widzimy na wlasne oczy, czlowieku!
— Tak jest, sir. Nosza sukienki, sir.
— I sa praktycznie lyse!
— Rzeczywiscie, sir. — Clogston siegnal po gruba ksiazke, az gesta od zakladek. — Ksiega Nuggana, sir: „Pieknem jest dla Nuggana, gdy kobieta krotkie nosi wlosy, aby milosnych sklonnosci mezczyzny w ten sposob nie rozpalac”.
— Nie widuje wielu lysych kobiet — warknal Froc.
— Istotnie, sir. To jedno z tych oswiadczen, ktore sprawiaja ludziom spore klopoty, jak chocby to o niekichaniu. W tym momencie uprzedze tylko, sir, ze zamierzam wykazac, iz Obrzydliwosci sa rutynowo popelniane przez nas wszystkich. Praktycznie biorac, nabralismy zwyczaju ignorowania ich, co otwiera pole dla interesujacej debaty. W kazdym razie krotkie wlosy sa nugganicznie poprawne, a te damy nie byly zamieszane w nic innego niz troche prania, wypadek kuchenny oraz uwolnienie pana z celi.
— Widzialem je! — zawolal Strappi. — Wygladaly jak mezczyzni i zachowywaly sie jak mezczyzni!
— Dlaczego trafil pan do zespolu werbowniczego, kapitanie? — zapytal major Clogston. — Trudno podejrzewac, ze to gniazdo dzialalnosci wywrotowej.
— Czy ma to zwiazek ze sprawa, majorze? — spytal general.
— Nie wiem, sir. Dlatego spytalem. Nie chcielibysmy chyba, by ktos nam zarzucil, ze te panie nie mialy sprawiedliwego procesu.
— Kto zarzucil? — zapytal Froc. — Moge polegac na dyskrecji moich oficerow.
— Moze nam to zarzuca wlasnie te damy?
— Musimy wiec zazadac, by z nikim nie rozmawialy.
— Cos takiego… — mruknal Bluza.
— A jakie srodki pan zastosuje, by je zmusic, sir? — zainteresowal sie Clogston. — Przeciwko tym kobietom, ktore, jak sie wszyscy zgodzilismy, wyrwaly pana z paszczy wroga?
Oficerowie mruczeli cos miedzy soba.
— Majorze Clogston, czy jadl pan obiad? — spytal general.
— Nie, sir.
— Pulkownik Vester twierdzi, ze staje sie pan troche… niezrownowazony, kiedy nie zje pan posilku…
— Nie, sir. Staje sie drazliwy, sir. Ale wydaje mi sie, ze w tej chwili pewna drazliwosc bedzie calkiem na miejscu. Zadalem kapitanowi Strappiemu pytanie, sir.
— Dobrze. Kapitanie, moze zechce pan wyjasnic, co pan robil w zespole werbowniczym? — zapytal ze znuzeniem general.
— Prowadzilem… sledztwo w sprawie pewnego zolnierza, sir. Podoficera. Zwrocono nasza uwage na nieprawidlowosci w jego aktach, a gdzie sa nieprawidlowosci, tam zwykle trafiamy na dzialalnosc wywrotowa. Nie chcialbym o tym mowic, sir, gdyz ow sierzant oddal panu pewne przyslugi…
— Hrumf! — powiedzial glosno general. — Ta sprawa nie powinna byc tu omawiana, jak sadze.
— Chodzi o to, ze wedlug dokumentow kilku oficerow pomagalo…
— Hrumf! To nie jest sprawa dla tego sadu! Zgadzamy sie, panowie?
— Oczywiscie, sir, tylko ze major mnie zapytal, wiec ja… — tlumaczyl zdumiony Strappi.
— Sugeruje, kapitanie, zeby nauczyl sie pan znaczenia hrumf! — ryknal Froc.
— No to czego szukales, kiedy grzebales w naszych rzeczach? — spytala Polly, gdy Strappi skulil sie wystraszony.
— Mmmoja kkkawa! — odezwal sie Maladict. — Uuukradles mmmoja kkkawe!
— I uciekles, kiedy sie okazalo, ze masz isc na front, ty psi fiutku! — dodala Stukacz. — Polly mowila, ze zlales sie w gacie!
General Froc walnal piescia w stol, ale Polly zauwazyla, ze kilku oficerow stara sie ukryc usmiechy.
— Nie sa to kwestie interesujace dla niniejszego sledztwa! — oznajmil.
— Chociaz, sir, jedna czy dwie z nich powinny stac sie tematem pozniejszych sledztw — zauwazyl pulkownik, siedzacy nieco dalej przy stole. — Rzeczy osobiste zolnierzy moga byc przeszukiwane jedynie w ich obecnosci, generale. Moze to sie wydawac drobnostka, ale w przeszlosci ludzie buntowali sie z tego powodu. Czy wierzyl pan, kapitanie, ze zolnierze ci sa kobietami, kiedy pan to robil?
Och, powiedz tak, prosze, powiedz tak, myslala Polly, gdy Strappi sie wahal. Bo kiedy dojdziemy do tego, w jaki sposob ci kawalerzysci tak latwo nas znalezli, okaze sie, ze naslales ich na grupke borogravianskich dziewczat. Zobaczymy, jak to zagrasz w Plun! A jesli nie wiedziales, to czemu grzebales w naszych rzeczach?
Strappi wolal jednak mlot od kowadla. Po dziedzincu za oknem przetoczyl sie kamien i kapitan musial podniesc glos.
— Ja, tego… mialem ogolne podejrzenia wobec nich, bo byly bardzo gorliwe…
— Protestuje, sir! — zawolal Clogston. — Gorliwosc u zolnierza nie jest przestepstwem.
— Umiarkowana rzeczywiscie nie — przyznal Froc. — I znalazl pan jakies dowody, kapitanie?
— Znalazlem halke, sir — oswiadczyl Strappi, ostroznie badajac sytuacje.
— Wiec czemu… — zaczal Froc, ale Strappi mu przerwal.
— Przez pewien czas sluzylem z kapitanem Wrigglesworthem, sir — powiedzial.