wielka wage do golenia.

Polly byla troche zaklopotana, schodzac po schodach za sierzant Angua. Jak zaczac rozmowe? „Wiec jestes wilkolakiem” brzmi dosc idiotycznie. Cieszyla sie, ze Nefryt i Maladicta zostaly w poczekalni.

— Tak — powiedziala Angua. — Jestem.

— Ale ja nic nie mowilam! — wystraszyla sie Polly.

— Nie, ale jestem przyzwyczajona do takich sytuacji. Nauczylam sie poznawac sposoby, w jakie ludzie nie mowia pewnych rzeczy. Nie przejmuj sie.

— Sledzilas nas — stwierdzila Polly.

— Tak.

— Czyli musialas wiedziec, ze nie jestesmy mezczyznami.

— O tak — przyznala Angua. — Moj zmysl wechu jest o wiele bardziej czuly niz wzrok, a mam dobre oczy. Ludzie to mocno pachnace stworzenia. Ale chce cie zapewnic, ze nie powiedzialabym panu Vimesowi, gdybym nie uslyszala, jak ze soba rozmawiacie. Kazdy mogl was podsluchac, nie trzeba do tego wilkolaka. Ale wszyscy maja swoje tajemnice, ktorych woleliby nie rozglaszac. Pod tym wzgledem wilkolaki przypominaja troche wampiry. Jestesmy tolerowane… jesli jestesmy ostrozne.

— To rozumiem — westchnela Polly. Tak jak my, pomyslala.

Angua zatrzymala sie przed ciezkimi, okutymi drzwiami.

— On jest w srodku — powiedziala. Wyjela klucz i przekrecila go w zamku. — Wroce pogadac z reszta. Daj mi znac, kiedy bedziecie gotowi…

Z bijacym sercem Polly wyszla do srodka i zobaczyla Paula. Byl tez myszolow na zerdzi przy otwartym oknie. A na scianie, gdzie Paul pracowal tak skoncentrowany, ze wystawil jezyk z kacika ust i w ogole nie zauwazyl, ze otworzyla drzwi, drugi myszolow odlatywal ku wschodzacemu sloncu.

W tej chwili Polly byla sklonna wybaczyc Ankh-Morpork niemal wszystko. Ktos przyniosl Paulowi pudelko kolorowej kredy.

Dlugi dzien wydluzal sie jeszcze bardziej. Miala cos jakby wladze. Wszystkie mialy. Ludzie sie przed nimi rozstepowali. Walki ustaly, one byly tego przyczyna, a nikt nie wiedzial dlaczego.

Byly tez zabawniejsze momenty. Moze i mialy wladze, ale rozkazy wydawal general Froc. A general Froc moze i wydawal rozkazy, ale mozna bylo przypuszczac, ze sierzant sztabowy Jackrum je uprzedza.

Moze wlasnie dlatego Kukula poprosila Polly i Stukacz, by z nia poszly. Wprowadzono je do pokoju, gdzie dwoch straznikow stalo po bokach zbaranialego mlodego czlowieka o imieniu Johnny, ktory mial jasne wlosy i niebieskie oczy, zloty kolczyk w uchu i spodnie spuszczone do kolan, gdyby Kukula chciala sprawdzic jego kolejna wyrozniajaca ceche.

Mial tez podbite oko.

— Czy to ten? — zapytala major Clogston, ktora stala oparta o sciane i gryzla jablko. — General kazal ci przekazac, ze dostaniesz wiano w wysokosci pieciuset koron w zlocie, z najlepszymi zyczeniami od armii.

Johnny poweselal troche, slyszac te obietnice. Kukula zmierzyla go dlugim, uwaznym spojrzeniem.

— Nie — uznala w koncu i odwrocila sie. — To nie on. Johnny otworzyl usta, ale Polly krzyknela:

— Nikt was nie pytal o zdanie, szeregowy!

A taka byla natura owego dnia, ze sie zamknal.

— Obawiam sie, ze to jedyny kandydat — stwierdzila Clogston. — Mamy dowolna liczbe kolczykow, jasnowlosych glow, niebieskich oczu i Johnnych. Oraz sporo roznych pieprzykow. Ale ten jedyny ma wszystko. Jestes pewna?

— Calkowicie. — Kukula raz jeszcze przyjrzala sie chlopcu. — Moj Johnny musial zginac.

Clogston podeszla i znizyla glos.

— W takim razie general kazal nieoficjalnie przekazac, ze moze zorganizowac swiadectwo slubu, obraczke i wdowia rente.

— Moze to zrobic? — szepnela Polly.

— Dla jednej z was? Dzisiaj? Zdziwilabys sie, co jest mozliwe — zapewnila Clogston. — Nie myslcie o niej zle. Chciala jak najlepiej. Jest bardzo praktycznym oficerem.

— Nie — odparla Kukula. — Ja… To jest… Nie. Dziekuje, ale nie.

— Jestes pewna? — spytala Polly.

— Calkowicie.

Kukula zrobila wyzywajaca mine. A ze nie byla z natury osoba wyzywajaca, efekt nie byl dokladnie taki, jak sadzila i jaki byc powinien; budzil natomiast pewne skojarzenia z osoba cierpiaca na hemoroidy. Ale robil wrazenie.

— Jesli jestescie pewna, szeregowy… — powiedziala Clogston. — No to w porzadku. Odprowadzcie tego czlowieka, sierzancie.

— Jedna chwileczke — poprosila jeszcze Kukula. Stanela przed Johnnym i wyciagnela reke. — Zanim cie stad wyprowadza, oddaj mi szesc pensow, ty sukinsynu!

Polly wyciagnela reke do Clogston, a major uscisnela ja z usmiechem. To bylo kolejne drobne zwyciestwo. Jesli lawina jest dostatecznie potezna, potocza sie nawet kwadratowe kamienie.

Polly skierowala sie do sporej celi przeznaczonej na kobiece koszary, a raczej koszary dla oficjalnych kobiet. Mezczyzni przescigali sie w wysilkach, zeby dostarczyc tam poduszki albo drewno na opal. Wszystko to bylo bardzo dziwne. Polly odnosila wrazenie, ze sa traktowane jak cos niebezpiecznego i delikatnego, powiedzmy na przyklad, jak wielka i piekna waza pelna trucizny.

Kiedy skrecila za rogiem na wielki dziedziniec, zobaczyla tam de Worde’a i pana Chrieka. Nie bylo przed nimi ucieczki. Wyraznie kogos szukali.

De Worde rzucil jej spojrzenie pelne wyrzutu, ale i nadziei.

— Ehm… Czyli jestescie kobietami, tak? — zapytal.

— No… tak — przyznala Polly.

De Worde wyjal notes.

— To niezwykla historia — powiedzial. — Naprawde przebilyscie sie az tutaj i weszlyscie do srodka przebrane za praczki?

— Wie pan, jestesmy kobietami i zdarzalo nam sie prac. Wydaje mi sie, ze bylo to bardzo chytre przebranie. Mozna nawet powiedziec, ze weszlysmy do srodka, w ogole sie nie przebierajac.

— General Froc i kapitan Bluza mowia, ze sa z was bardzo dumni.

— Och, czyli dostal awans…

— Tak. A Froc mowi, ze sprawilyscie sie wspaniale jak na kobiety.

— No, chyba rzeczywiscie — zgodzila sie Polly. — Tak. Bardzo dobrze jak na kobiety.

— General oswiadczyl takze… — De Worde sprawdzil w notesie. — Oswiadczyl, ze przynosicie chwale kobietom tego kraju. Czy chcialabys to jakos skomentowac?

Mial niewinna mine i moze nie rozumial zacietego sporu, jaki wlasnie wybuchl w glowie Polly. „Chwala dla kobiet tego kraju. Jestesmy z was dumni” — te slowa jakos usuwaly je na bok, wskazywaly wlasciwe miejsce, glaskaly po glowie i odsylaly z cukierkiem. No ale od czegos trzeba zaczac.

— To bardzo milo z jego strony — stwierdzila. — Chcialysmy tylko wykonac swoje zadanie i wrocic do domu. Tego pragnie kazdy zolnierz. — Zastanowila sie. — I jeszcze goracej, slodkiej herbaty.

Ku jej zdumieniu starannie to zanotowal.

— Ostatnie pytanie, panienko. Czy sadzisz, ze swiat bardzo by sie zmienil, gdyby wiecej kobiet bylo zolnierzami?

Zauwazyla, ze de Worde znow sie usmiecha, wiec bylo to zapewne pytanie zartobliwe.

— Och, chyba powinien pan spytac generala Froca — odpowiedziala Polly.

I pomyslala: Chcialabym widziec wtedy jej mine…

— Ale co ty o tym myslisz, panienko?

— Kapralu, jesli mozna…

— Przepraszam, kapralu… I…?

Olowek zawisl nad kartka. Wokol niego obracal sie swiat. Zapisywal wszystko, a potem jego slowa

Вы читаете Potworny regiment
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату