zapiekanki.

— Moje chlopaki sa najlepssze, jakie ssa — oswiadczyl Swithin. — To nie ich wina, ze siagle trafiaja na lepszszych. Nigdy nie maja ssanszy zagrac ss kims, kogo by mogli pobic. Daja ss ssiebie zsto dwaziescia prosent i szeciez nie da sie wiensej. Ale jak pan wiesz o tym szyskim? Nie jestesmy szeciez tasy wazni.

— Och, interesuje sie tym. Uwazam, ze pilka nozna jest jak zycie.

— Szszera prawda, szefuniu, szszera prawda. Szlowiek sie sstara, jak moze, a potem dostaje kopa w rosskrok.

— W takim razie mocno zachecam, byscie zainteresowali sie nowa pilka. W niej chodzi przede wszystkim o szybkosc, zwinnosc i myslenie.

— Jassne, pewno, szysko do zalatwienia — zapewnil Swithin i zsunal sie z krzesla.

— Czy ten biedak ma tu jakichs przyjaciol? — spytal Vetinari, zwracajac sie do ogolu gosci.

Dala sie zauwazyc niepewnosc, czy w tym momencie dobrym pomyslem jest zaliczenie sie do przyjaciol Swithina.

Vetinari podniosl glos.

— Chcialbym, zeby dwoch ludzi odprowadzilo go do domu. Maja go polozyc do lozka i dopilnowac, zeby nie spotkalo go nic zlego. Moze tez powinni z nim zostac do rana, bo kiedy sie obudzi, moze probowac samobojstwa.

* * *

„Nowy swit pilki noznej”, przeczytala Glenda, kiedy nastepnego ranka zajrzala do „Pulsu”. Jak mieli w zwyczaju, kiedy pisali o czyms, co uwazali za szczegolnie wazne, po glownym tytule wstawili jeszcze dwa kolejne, kazdy czcionka mniejsza od poprzedniego: „Gracze podpisuja nowe reguly” znalazlo sie w drugiej linii, a w trzeciej „Sukces nowych pilek”.

Ku zaskoczeniu i przerazeniu Glendy Juliet zachowala miejsce na pierwszej stronie — jej obrazek byl mniejszy niz wczoraj i opatrzony tytulem „Znikniecie tajemniczej damy”, a niewielki tekst stwierdzal jedynie, ze nikt nie widzial tajemniczej modelki, Jewels, od jej debiutu (Glenda musiala sprawdzic to slowo) dwa dni temu. Naprawde, pomyslala, nieznalezienie kogos ma byc nowina? Byla zreszta zdziwiona, ze znalazlo sie miejsce nawet na to, choc prawie cala pierwsza strone poswiecono pilce, jednak „Puls” lubil zaczynac tu kilka artykulow, a potem — kiedy tylko robily sie ciekawe — przerzucac reszte na strone 35 albo gdzies tam, by dozywaly swych dni za krzyzowka i regularna reklama pasow przepuklinowych.

Artykul wstepny zatytulowany byl „Gol dla Vetinariego”. Glenda normalnie ich nie czytala, poniewaz istniala tylko ograniczona liczba wystapien slowa „jednakowoz”, jakie sklonna byla tolerowac w tekscie na sto dwadziescia slow.

Przeczytala za to artykul z pierwszej strony, z poczatku ponuro, potem z narastajacym gniewem. Upil ich, a oni zrzekli sie swojej pilki w zamian za te nedzna odmiane, przyszykowana przez palac i uniwersytet. Oczywiscie, decyzja nigdy nie jest prosta. Musiala przyznac, ze nienawidzila glupoty obecnej wersji gry. Nie cierpiala idiotycznych bojek i bezmyslnego pchania, ale wlasnie po to istnialy, by mogla ich nie cierpiec. Ludzie sami cos takiego wymyslili i choc niemadre, nalezalo do nich. A teraz ci wazni znowu zabierali cos cudzego i opowiadali, jakie to wspaniale. Dawna gra bedzie zakazana — to bylo kolejne malutkie ostrze w alkoholowej wacie Patrycjusza.

Miala rozmaite podejrzenia co do urny, ktorej obrazek z jakiegos powodu nadal lezal na kuchennym stole. Twierdzili tam, ze oryginalne normy zapisano w pradawnym jezyku, wiec kto oprocz bogatego mogl zgadnac, co naprawde znacza? Przebiegla wzrokiem streszczenie nowych zasad. Niektore reguly ulicznej pilki przetrwaly w nich niczym potwory z innej epoki. Rozpoznala te, ktora osobiscie zawsze lubila: pilka bedzie nazywana pilka. Pilka jest pilka, ktora zostanie zagrana jako pilka przez trzech kolejnych graczy, kiedy to staje sie pilka. Zachwycila sie, juz kiedy przeczytala to po raz pierwszy, ze wzgledu na niezwykla glupote sformulowan. Zasade te dodano podobno setki lat temu, kiedy pechowo odrabana glowa wtoczyla sie na pole gry i z pewnym roztargnieniem zostala uznana za pilke, a to z powodu ciala, wczesniej umocowanego do glowy, a teraz lezacego na oryginalnej pilce. Takie historie zapadaja w pamiec, zwlaszcza ze po meczu zwycieskiego gola przypisano wlascicielowi glowy.

Ta zasada oraz kilka innych pozostaly jako ruiny dawnej chwaly na liscie nowych regul lorda Vetinariego. Kilka ustepstw wobec dawnej gry, rzuconych na odczepnego opinii publicznej. Nie powinno mu to ujsc na sucho. Tylko dlatego, ze byl tyranem i mogl kazdego zabic dla kaprysu, ludzie zachowywali sie, jakby sie go bali. Ktos powinien mu cos powiedziec. Swiat ostatnio kilka razy stanal na glowie. Glenda nie odzyskala jeszcze orientacji, jednak nagle niezwykle wazne wydalo jej sie dopilnowanie, zeby Vetinariemu nie uszlo na sucho. Ludzie sami powinni decydowac, kiedy sa glupi i staroswieccy. Nie beda bogacze im mowic, co trzeba robic.

Z wielka determinacja narzucila plaszcz na fartuch, a po chwili namyslu wyjela z kredensu dwa swiezo upieczone ciasteczka z dzemem. Gdzie nie podziala taran, tam czesto przelamie obrone dobre kruche ciasto.

* * *

W Podluznym Gabinecie osobisty sekretarz Patrycjusza spojrzal na stoper.

— Niestety, o piecdziesiat sekund wolniej od panskiego rekordu zyciowego.

— To wyrazny dowod, ze alkohol oglupia, Drumknott — stwierdzil surowo lord Vetinari.

— Podejrzewam, ze wiecej swiadectw nie trzeba — zgodzil sie Drumknott z lekkim sekretarskim usmieszkiem.

— Chociaz uczciwie chcialbym zauwazyc, ze Charlotte z „Pulsu” wyrasta na najbardziej przerazajaca ukladaczke krzyzowek wszech czasow. Co prawda wszyscy tam sa dosc przerazajacy, ale ona? Skrotowce, parzyste-nieparzyste, ukryte slowa, odwrocenia, a teraz jeszcze przekatne! Jak ona to robi?

— Pan rowniez to zrobil, sir.

— Ja odgadlem. To o wiele latwiejsze. — Vetinari wzniosl palec. — To ta kobieta, ktora prowadzi sklep zoologiczny przy Blonnych Schodach, moge sie zalozyc. Nie wymieniali jej ostatnio jako zwyciezcy. Musi sama ukladac te krzyzowki.

— Kobiecy umysl rzeczywiscie bywa przebiegly, sir.

Vetinari ze zdziwieniem przyjrzal sie sekretarzowi.

— Alez oczywiscie, Drumknott. Musi sobie radzic z meskim. Sadze…

Ktos delikatnie zastukal do ktorychs drzwi. Patrycjusz wrocil do lektury „Pulsu”, a Drumknott wysliznal sie z pokoju. Po krotkiej wymianie szeptow wrocil.

— Jak rozumiem, mloda kobieta dostala sie do palacu tylna brama, przekupujac straznikow. Przyjeli lapowke, zgodnie z panskim stalym poleceniem, wprowadzono ja do przedpokoju i wkrotce odkryje, ze wszystkie drzwi sa zamkniete. Chce sie z panem zobaczyc, jak twierdzi, w celu zlozenia skargi. Jest panna sluzaca.

Vetinari spojrzal nad azeta.

— Przekaz jej, ze nic na to nie poradze. Moze, sam nie wiem… moze sprobowalaby innych perfum?

— Chodzilo mi o to, ze nalezy do klasy sluzebnej, sir. Nazywa sie Glenda Sugarbean.

— Powiedz jej… — Vetinari zawahal sie, a potem usmiechnal. — A tak, Sugarbean. Czy straznikow przekupila jedzeniem? Jakims wypiekiem moze?

— Tak jest, sir! Duze kruche ciastko z dzemem na kazdego. Moge spytac, skad…?

— Jest kucharka, Drumknott, nie sluzaca. Wprowadz ja, oczywiscie.

Sekretarz wydawal sie nieco urazony.

— Czy to na pewno rozsadne, sir? Polecilem juz straznikom, zeby wyrzucili jedzenie…

— Jedzenie przygotowane przez Sugarbean? Popelniles zbrodnie przeciwko sztuce, Drumknott. Przyjme ja od razu.

— Musze przypomniec, ze panski terminarz spotkan jest dzisiaj wypelniony.

— Oczywiscie. To twoje zadanie, zeby mi o tym przypominac, i szanuje to. Ale wrocilem do palacu dopiero o wpol do czwartej rano i wyraznie pamietam, ze na schodach uderzylem sie w palec u nogi. Jestem pijany jak bela, Drumknott, co oczywiscie oznacza, ze bela jest tak pijana jak ja. Musze przyznac, ze pojecie to jest mi obce i do tej pory nie myslalem o belach w takim kontekscie, ale Mustrum Ridcully uprzejmie zechcial mnie oswiecic. Pozwol mi zatem na chwile slabosci.

Вы читаете Niewidoczni Akademicy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату