— Wiesz, to jest babcia Weatherwax.

Troll usmiechnal sie z niedowierzaniem, po czym znowu zmarszczyl czolo i spojrzal na babcie.

Kiwnela glowa.

— Ta, ktora wy, chlopcy, nazywacie Aaoograha hoa, wiesz? — dodala niania. — Ta, ktorej Trzeba Unikac.

Troll przyjrzal sie swojej maczudze, jak gdyby powaznie rozwazal mozliwosc zatluczenia sie na smierc.

Babcia poklepala go po omszalym ramieniu.

— Jak ci na imie, moj chlopcze?

— Karborund, szanowna pani — wymamrotal. Jedna noga zaczela mu drzec.

— Jestem pewna, ze swietnie sobie poradzisz w wielkim miescie.

— Wlasnie. Dlaczego nie zaczniesz od razu? — zaproponowala niania.

Troll spojrzal na nia z wdziecznoscia i odbiegl, nie tracac nawet czasu na otwieranie drzwi.

— Naprawde tak o mnie mowia? — zapytala babcia.

— No… tak — potwierdzila niania, kopiac sie w myslach w kostke. — To dowod szacunku, oczywiscie.

— Aha.

— Ehm…

— Zawsze bardzo sie staralam, zeby dobrze zyc z trollami. Wiesz o tym.

— Oczywiscie.

— A jak krasnoludy? — spytala nagle babcia, jak ktos, kto odkryl nagle u siebie pecherz, ktorego istnienia wczesniej nie podejrzewal, i teraz nie moze sie powstrzymac od naciskania go palcem. — Tez maja dla mnie jakies imie?

— Chodzmy porozmawiac z panem Kozabergerem, dobrze? — zaproponowala wesolo niania.

— Gytho!

— Eee… No tak… O ile pamietam, K’ez’rek d’b’duz.

— A co to znaczy?

— No… „Obejdz Gore z Drugiej Strony” — wyjasnila niania.

— Och.

Kiedy wspinaly sie po schodach, babcia zachowywala niezwykle u siebie milczenie.

Niania nie przejmowala sie pukaniem. Otworzyla drzwi.

— Hej, hej, panie Kozaberger! — zawolala. — To znowu my, tak jak pan mowil. Oj, nie probowalabym skakac przez okno. Jest pan na trzecim pietrze, a ten worek pieniedzy moze byc niebezpieczny, gdyby musial sie pan wspinac.

Mezczyzna cofal sie pod sciana tak, by w koncu miedzy nim a czarownicami znalazlo sie biurko.

— Co sie stalo z trollem na dole? — zapytal.

— Postanowil wycofac sie z interesow wydawniczych. — Niania usiadla i usmiechnela sie promiennie. — Spodziewam sie, ze ma pan dla nas pieniadze.

Kozaberger zrozumial, ze znalazl sie w slepym zaulku. Wykrzywial twarz na rozne sposoby, wyprobowujac w myslach rozmaite mozliwe odpowiedzi. Wreszcie usmiechnal sie rownie szeroko jak niania i zajal miejsce naprzeciw niej.

— Oczywiscie, w tej chwili sytuacja jest dosc trudna — powiedzial. — Prawde mowiac, nie przypominam sobie gorszego okresu — dodal z rozsadna doza szczerosci.

Spojrzal na babcie. Jego usmiech pozostal na miejscu, ale reszta twarzy zaczela sie wolno odsuwac.

— Ludzie jakos nie chca kupowac ksiazek — wyjasnil. — A koszt grawerowania jest, powiedzmy sobie uczciwie, niegodziwy.

— Wszyscy, ktorych znam, kupuja Almanach — rzekla babcia. — Chyba kazdy w Lancre kupuje Almanach, nawet krasnoludy. A to bardzo duzo poldolarowek. W dodatku ksiazka Gythy sprzedaje sie chyba znakomicie.

— Naturalnie, ciesze sie, ze jest taka popularna. Ale zapominaja panie o dystrybucji, oplacaniu handlarzy, zuzyciu…

— Wasz Almanach wystarczy dla calej rodziny na rok, oszczednie — stwierdzila babcia. — Pod warunkiem ze nikt sie nie pochoruje, a papier bedzie odpowiedni i cienki…

— Moj syn Jason zawsze kupuje dwa egzemplarze — zaznaczyla niania. — Naturalnie, ma liczna rodzine. Drzwi do wygodki prawie sie nie zamykaja…

— Tak. Ale widzi pani, chodzi o to, ze… Wlasciwie nic nie musze pani placic. — Kozaberger staral sie nie zwracac uwagi na ich slowa. Jego usmiech mial teraz cala twarz tylko dla siebie. — To pani mi zaplacila za druk, a ja oddalem pani pieniadze. A nawet, o ile pamietam, nasza ksiegowosc popelnila drobna omylke na pani korzysc, choc nie mam zamiaru…

Cichl z wolna.

Babcia Weatherwax rozlozyla arkusz papieru.

— Te przepowiednie na przyszly rok… — zaczela.

— Skad pani je ma?

— Pozyczylam. Moge oddac, jesli pan chce.

— Tak? Co z nimi?

— Sa bledne.

— Co to znaczy: sa bledne? Przeciez to przepowiednie!

— Nie wyobrazam sobie deszczu curry w Klatchu w maju. Curry nie pojawia sie tak wczesnie.

— Zna sie pani na przepowiedniach? — spytal drwiaco Kozaberger. — Naprawde? Bo ja drukuje je od lat.

— Nie zajmuje sie takimi madrymi przewidywaniami na cale lata do przodu — przyznala babcia. — Ale moge calkiem dokladnie przedstawic panu jedna trzydziestosekundowa.

— Doprawdy? I co takiego sie zdarzy za trzydziesci sekund?

Babcia powiedziala.

Kozaberger ryknal smiechem.

— Tak, to rzeczywiscie niezle. Powinna pani dla nas pracowac! Slowo daje, ambitna proba. Lepsze niz samozaplon biskupa Quirmu, a to nawet nie nastapilo! Za trzydziesci sekund, co?

— Nie.

— Nie?

— Teraz juz dwadziescia jeden — stwierdzila babcia.

Pan Kubel zjawil sie w Operze wczesnie, by sprawdzic, czy ktos juz dzisiaj zginal.

Dotarl az do gabinetu i zadne zwloki nie wypadly z mroku. Naprawde nie spodziewal sie czegos takiego. Lubil opere. Wydawala sie taka… artystyczna. Obejrzal setki spektakli i praktycznie nikt w tym czasie nie zginal, z jednym wyjatkiem sceny baletowej w „La Triviata”, kiedy to balerina zostala z przesadnym entuzjazmem rzucona na kolana starszego dzentelmena w pierwszym rzedzie. Jej nic sie nie stalo, ale starszy pan zmarl w jednej niewyobrazalnie szczesliwej chwili.

Ktos zastukal do drzwi.

Kubel uchylil je na cwierc cala.

— Kto nie zyje? — zapytal.

— Ni-nikt, panie Kubel. Przynioslem panu listy.

— Ach, to ty, Walterze. Dziekuje.

Odebral pakiet i zamknal drzwi.

Przyszly rachunki. Zawsze przychodzily rachunki. Opera praktycznie sama sie prowadzi, mowili mu. Owszem, ale nie uprzedzili, ze trzeba ja napedzac pieniedzmi. Przejrzal pozostale…

Zauwazyl koperte z herbem Opery.

Patrzyl na nia tak, jak mozna patrzec na bardzo zlego psa trzymanego na bardzo cienkiej smyczy.

Nic nie robila. Lezala tylko i wygladala na porzadnie zaklejona.

Po chwili wahania rozprul ja nozem do papieru i rzucil na blat, jakby sie bal, ze ugryzie. Nie ugryzla jednak, wiec ostroznie wyjal zlozony list. Przeczytal.

Вы читаете Maskarada
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату