— Nie jestem pewna, czy mamy az tyle czasu…

— A czy nie jest prawda, ze Synowie Egzekwiela pobili hufce Myrilomu?

— Tak?

— Slyszalas o tym?

— Nie. Sluchaj, zatrzymalismy sie. Wolalabym raczej, zeby nas tu nie znalezli, a ty? Nie w tej chwili. I nie ci straznicy. Nie wygladali na goscinnych.

Wymienili nad trumnami porozumiewawcze spojrzenia, uznajac niejaka nieuchronnosc najblizszej przyszlosci.

— Zauwaza, ze sa ciezsze… — zmartwil sie Oats.

— Ci ludzie, ktorzy powozili, chyba niespecjalnie cokolwiek zauwaza.

Agnes zajrzala do trumny. Troche ziemi lezalo na dnie, ale poza tym byla calkiem czysta; miala poduszke z jednego konca, a takze kilka kieszonek w wykladzinie.

— To najprostsza metoda, zeby sie dostac do srodka — stwierdzila. — Ty sie schowasz w tamtej, a ja w tej. I… czy ci ludzie, o ktorych przed chwila mowiles… to byly prawdziwe postacie historyczne?

— Oczywiscie. Oni…

— W takim razie nie probuj ich nasladowac, dobrze? Bo tez sie staniesz postacia historyczna.

Zasunela nad soba wieko… i nadal czula, ze gdzies blisko jest wampir.

Jej dlon natrafila na boczna kieszen. Wewnatrz bylo cos miekkiego, ale klujacego… Palce z lekliwa fascynacja zbadaly wnetrze i odkryly, ze to klebek welny z dwoma wbitymi w niego drutami. Co sugerowalo albo bardzo swojska forme wudu, albo ze ktos robil na drutach skarpete.

Kto robi na drutach w trumnie? Coz, moze nawet wampiry cierpia niekiedy na bezsennosc, przez caly dzien rzucaja sie i przewracaja z boku na bok…

Zaparla sie o scianki, gdy ktos podniosl trumne. Probowala zajac czyms mysli, odgadujac, gdzie zostanie przeniesiona. Slyszala kroki na bruku, potem glosniejszy stuk na schodach, odbijajacy sie echem w glownym holu… I nagle nachylenie…

To oznaczalo piwnice. Wlasciwie logiczne, ale niezbyt dogodne.

Robisz to wszystko, zeby mi zaimponowac, stwierdzila Perdita. Starasz sie byc otwarta i dynamiczna.

Zamknij sie, pomyslala Agnes.

— Postsawtsie je tutaj — odezwal sie jakis glos na zewnatrz. — I wynoststsie stsie.

To ten Igor… Agnes pozalowala, ze nie pomyslala o jakiejs broni.

— Pozbyts stsie mnie, tak? — ciagnal glos na tle oddalajacych sie krokow. — To wstszystsko stskontszy stsie we lzach. Im to nie przestszkadza, ale kto potem mustsi stsprzatats, tso? To tylko chtsialbym wiedziets. A kto mustsial wyjmowats ich glowy z marynaty, tso? Kto mustsial ich stszukats pod lodem? Wietsej kolkow z nich wytsiagnalem, niz zjadlem wijatsych stsie obiadow…

Wieko unioslo sie i swiatlo zalalo wnetrze trumny. Igor patrzyl na Agnes. Agnes patrzyla na Igora. Igor opanowal sie pierwszy. Usmiechnal sie… Mial geometrycznie ciekawy usmiech, z powodu rzedu szwow w poprzek.

— No, no — powiedzial. — Ktosts tutaj mustsial stsie nastsluchats zbyt wielu histsorii… Mastsz jakists tszostsnek?

— Mnostwo — sklamala Agnes.

— Nie podziala. Wode stswiecona?

— Cale garnki.

— Nie…

Wieko trumny trafilo go w glowe, wydajac przy tym dziwnie metaliczny odglos. Igor wolno uniosl dlon, by rozetrzec obolale miejsce, i odwrocil sie. Tym razem wieko uderzylo go w czolo.

— Ach… to — powiedzial i osunal sie na ziemie.

Za nim stal Oats, a twarz jasniala mu prawoscia i adrenalina.

— Uderzylem go poteznie!

— Dobrze, dobrze. Wynosmy sie stad. Pomoz mi wstac.

— Gniew moj spadl na niego niczym…

— To bylo ciezkie wieko, a on juz nie taki mlody — zauwazyla Agnes. — Sluchaj, kiedys bawilam sie tutaj. Wiem, jak dotrzec do kuchennych schodow…

— Nie byl wampirem? A wygladal. Pierwszy raz w zyciu widzialem czlowieka z kawalkow…

— Jest sluga. A teraz chodzmy… — Agnes zatrzymala sie nagle. — Potrafisz robic swiecona wode?

— Jak? Tutaj?

— To znaczy poblogoslawic ja, poswiecic Omowi albo… no, moze wygotowac z niej pieklo…

— Jest taka krotka ceremonia, ktora moglbym… — Urwal. — Rzeczywiscie! Wampiry mozna powstrzymac woda swiecona!

— Dobrze. W takim razie musimy pojsc przez kuchnie.

Wielka kuchnia byla prawie pusta. Ostatnio nie bywalo tu takiego zamieszania jak kiedys, poniewaz para krolewska nie nalezala do osob wymagajacych trzech miesnych dan do kazdego posilku. W tej chwili przebywala tu tylko kucharka, pani Scorbic, spokojnie walkujaca ciasto.

— Dzien dobry, pani Scorbic. — Agnes uznala, ze najlepiej zrobi, jesli zwyczajnie przejdzie obok, polegajac na autorytecie spiczastego kapelusza. — Wpadlismy tylko po troche wody, prosze sie nie przejmowac. Wiem, gdzie jest pompa, ale gdyby znalazla pani jakies puste butelki, bylabym wdzieczna.

— Oczywiscie, moja droga — odparla pani Scorbic.

Agnes zatrzymala sie i odwrocila powoli.

Pani Scorbic znana byla ze swej opryskliwosci, zwlaszcza kiedy w gre wchodzily kwestie kotletow sojowych, orzechow, posilkow wegetarianskich oraz wszelkich warzyw, ktorych nie mozna gotowac tak dlugo, az zzolkna. Nawet krol obawial sie wchodzic do kuchni. On jednak narazal sie tylko na gniewne spojrzenia, podczas gdy pomniejszych smiertelnikow z pelna moca uderzala uogolniona wscieklosc. Pani Scorbic byla permanentnie zagniewana, w taki sam sposob, w jaki gory sa permanentnie wielkie.

Dzisiaj miala na sobie biala sukienke, bialy fartuch, wielki bialy czepek i bialy bandaz na szyi. Wygladala tez na — z braku lepszego slowa — szczesliwa.

Agnes goraczkowo skinela na Oatsa, by ruszal do pompy.

— Poszukaj czegos, do czego mozna nalac wody — szepnela. Po czym powiedziala glosno: — Jak sie pani dzis czuje, pani Scorbic?

— Swietnie. Milo, ze panienka pyta.

— Pewnie ma pani sporo pracy przy tylu gosciach?

— Tak, panienko.

Agnes odchrzaknela.

— A co… co im pani podala na sniadanie?

Zmarszczki pokryly rozowe czolo kucharki.

— Nie pamietam, panienko.

— Trudno.

Oats szturchnal ja dyskretnie.

— Nabralem wody do kilku pustych butelek i odprawilem Rytual Oczyszczenia Oma.

— To podziala?

— Trzeba wierzyc.

Kucharka przygladala sie im przyjaznie.

— Dziekuje, pani Scorbic — rzucila Agnes na pozegnanie. — Prosze sobie nie przeszkadzac w… w tym, co pani akurat robi.

— Tak, panienko. — Kucharka wrocila do walkowania.

Niezle mozna sie nia najesc, stwierdzila Perdita. Kucharka i spizarnia w jednym.

— To bylo obrzydliwe — skrzywila sie Agnes.

— Co takiego? — zapytal kaplan.

— No… mysl, ktora mi wpadla do glowy. Wejdziemy kuchennymi schodami.

Вы читаете Carpe jugulum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату