Widze, myslala Agnes, ze niania ciagle zerka na mala Esme, jakby probowala na cos sie zdecydowac… jesli o to ci chodzi.

Wiesz, mysle, ze to ma cos wspolnego z Pozyczaniem…

Uwaza, ze babcia wykorzystuje mala, zeby miec nas na oku?

Nie wiem. Ale cos sie dzieje…

Huk pedzacej wody stal sie glosniejszy.

— Tam jest taki maly strumyk, prawda? — upewnila sie Agnes.

— Tak — potwierdzila niania. — O tam.

Wrzosowisko urwalo sie nagle. Spojrzaly w otchlan, ktora nie spojrzala w nie. Byla ogromna. Ledwie widzialy w dole biala od piany wode. Ich twarze owiewal zimny, wilgotny podmuch.

— To nie moze byc prawdziwe! — zawolala Magrat. — Jest glebszy i szerszy niz wawoz Lancre!

Agnes wpatrywala sie w wodna mgielke.

Ma pare stop glebokosci. Widze stad kazdy kamyk.

— Perdita uwaza, ze to… no, zludzenie optyczne — powiedziala glosno Agnes.

— Moze i racja — przyznala niania. — Rosochaty grunt, rozumiesz. Wiekszy od srodka.

Magrat rzucila kamien. Wirujac w locie, odbil sie kilka razy od sciany, a potem nie zostalo juz nic, tylko kamienne echo. Rzeka byla za daleko, zeby zobaczyc, jak wpada do wody.

— Bardzo realistyczne — wyjakala Magrat niepewnie.

— Mozemy skorzystac z mostu. — Niania wyciagnela reke.

Spojrzaly na most, ktory mial w sobie pewna negatywna jakosc. Inaczej mowiac, gdyby sprobowaly pokonac wawoz, idac w powietrzu, mogloby sie to udac — z powodu nieoczekiwanych pradow wstepujacych albo molekul powietrza wpadajacych rownoczesnie na ten sam wariacki pomysl. Jednak proba przejscia po moscie bylaby doprawdy smiechu warta.

Nie mial w sobie ani odrobiny zaprawy. Filary byly glazami ulozonymi jeden na drugim, a z gory rzucono na nie plaskie kamienie. Rezultat bylby nazwany prymitywnym nawet przez ludzi, ktorzy sa jeszcze zbyt prymitywni, by miec jakies slowo okreslajace prymitywizm. Most trzeszczal groznie na wietrze. Slyszaly, jak kamienie przesuwaja sie ze zgrzytem.

— To niemozliwe — uznala Magrat. — Nie wytrzymalby wichury.

— Nie wytrzymalby nawet martwej ciszy — stwierdzila Agnes. — Nie wydaje mi sie, zeby byl naprawde prawdziwy.

— Aha. Rozumiem, ze z tego powodu przejscie po nim moze byc troche skomplikowane — zauwazyla niania Ogg.

To zwykly kamien nad rowem, upierala sie Perdita. Moglabym przez niego przekoziolkowac. Agnes zamrugala.

— Och, rozumiem — powiedziala. — To cos w rodzaju proby, tak? Martwimy sie, wiec lek zmienia koryto w gleboki wawoz. Perdita zawsze jest pewna siebie, wiec tego nie dostrzega…

— Ja tam wolalabym jednak go dostrzegac — oswiadczyla Magrat. — To przeciez most…

— Tracimy czas — rzucila Agnes, wkroczyla na kamienne bloki i zatrzymala sie w polowie drogi. — Troche kolysze, ale nie jest zle! — zawolala. — Trzeba tylko…

Kamien przechylil sie jej pod nogami i zrzucil ja na bok.

Rozlozyla rece i tylko szczesliwym przypadkiem chwycila brzeg kamienia. Ale choc miala silne palce, jednak teraz wisialo pod nimi sporo Agnes.

Spojrzala w dol. Nie chciala tego robic, jednak ten wlasnie kierunek wypelnial w tej chwili znaczna czesc jej swiata.

Woda jest o jakas stope pod toba, naprawde, uspokajala ja Perdita. Wystarczy, ze spadniesz, to zaden klopot…

Agnes jeszcze raz spojrzala w dol. Upadek bylby tak daleki, ze pewnie nikt nawet nie uslyszalby plusku. Wawoz nie tylko wygladal na gleboki. Czulo sie, ze jest gleboki. Lepkie, wilgotne powietrze wznosilo sie ku gorze. Pod stopami miala zasysajaca otchlan.

— Magrat wrzucila tam kamien — syknela.

Tak, i widzialam, jak spadl te pare cali.

— Spokojnie. Leze teraz plasko, a Magrat trzyma mnie za nogi — odezwala sie niania konwersacyjnym tonem tuz nad nia. — Za chwile zlapie cie za rece i wiesz, mysle sobie, ze gdybys przesunela sie troche na bok, powinnas siegnac stopa do tego kamiennego filaru. A wtedy bedziesz juz blyszczec jak dziewieciopensowka.

— Nie musisz do mnie mowic, jakbym byla przerazona idiotka — warknela Agnes.

— Chcialam byc uprzejma.

— Nie moge ruszyc rekami!

— Owszem, mozesz. Widzisz, juz cie trzymam.

— Nie moge ruszyc rekami!

— Nie spiesz sie, mamy caly dzien — zapewnila niania. — Kiedy tylko zechcesz…

Agnes wisiala nieruchomo. Teraz juz nawet nie czula rak. Co zapewne oznaczalo, ze nie poczuje, kiedy palce zeslizna sie z kamienia.

Glazy zachrzescily.

— Eee… nianiu…

— Tak?

— Moglabys jeszcze chwile porozmawiac ze mna, jakbym byla przerazona idiotka?

— Dobrze.

— A wlasciwie czy mowi sie „blyszczaca jak dziewieciopensowka”? W przeciwienstwie, na przyklad, do dziesieciopensowki?

— To ciekawe. Moze…

— Mow glosniej! Perdita wrzeszczy do mnie, ze jesli zeskocze osiemnascie cali, stane na dnie strumienia.

— Myslisz, ze to prawda?

— Nie w kwestii tych osiemnastu cali!

Most zatrzeszczal.

— Zamierzasz cos zrobic, moja droga? — spytala niania. — Bo widzisz, nie dam rady cie wyciagnac, a teraz mnie tez dretwieja rece.

— Nie dosiegne do filaru!

— To pusc — odezwala sie Magrat gdzies spoza niani.

— Magrat! — krzyknela oburzona niania.

— Niewykluczone, ze dla Perdity to naprawde waski strumyk. Rosochaty grunt moze sie stac dwoma roznymi rzeczami rownoczesnie. Wiec jesli ona tak widzi… moze niech dziala? Niech sama to rozwiaze. Mozesz jej pozwolic przejac cialo?

— Robi to tylko wtedy, kiedy jestem bardzo spieta. Zamknij sie!

— Chcialam tylko…

— Nie ty, ona! No nie…

Jej lewa reka, biala i prawie nieczula, odsunela sie od kamienia i wyrwala z uscisku niani.

— Nie pozwolcie jej na to! — krzyczala Agnes. — Spadne w przepasc, na ostre glazy!

— Owszem, ale poniewaz i tak to zrobisz, warto sprobowac czegokolwiek innego, prawda? — uspokoila ja niania. — Na twoim miejscu zamknelabym oczy…

Prawa reka puscila kamien.

Agnes zamknela oczy. I spadla.

Perdita otworzyla oczy. Stala w strumieniu.

— Szlag!

Agnes nigdy by nie powiedziala „szlag”, dlatego wlasnie Perdita powtarzala to przy kazdej mozliwej okazji.

Siegnela do plaskiego kamienia nad glowa, chwycila go oburacz i podciagnela sie. Potem, widzac wyraz twarzy niani, przekrecila dlonie do nowej pozycji i kopnela nogami w gore.

Вы читаете Carpe jugulum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату