zwyczajny.

Stary krasnal przykustykal do niego.

— Teraz wszystko dobrze — powiedzial.

— Zastrzeliliscie moj cien? — zapytal Verence.

— Ano, mozes go nazwac cieniem — zgodzil sie krasnal. — To byl wplyw, co go na ciebie rzucili. Ale roz- dwa bedziesz znowu zdrowy i chyzy.

— Chyzy?

— Chyzy. No, zwawy — wyjasnil spokojnie krasnal. — Witaj, twoja krolewskosc. Jestem Czlowiekiem Wielkiej Aggie. Ty bys mie nazwol premierem, mysle. Mosz chetke na wielki kielich i spalony bannok, poka co?

Verence roztarl twarz. Juz czul sie lepiej. Mgla odplywala.

— Jak moge sie wam odwdzieczyc? — zapytal.

Oczy krasnala blysnely zadowoleniem.

— No, isto jest taka ciut drobnostka, co to karlowo Ogg mowila, ze moglbys nam doc, colki niewazna — powiedzial.

— Wszystko, czego zechcecie — zapewnil Verence.

Dwaj krasnale podeszli, uginajac sie pod ciezarem zwoju pergaminu, ktory rozwineli przed krolem. W reku starca pojawilo sie pioro.

— To sie nazywa podpis — wyjasnil, gdy Verence patrzyl na drobne pismo. — Ino przypilnuj, coby parafowac wszystkie subklauzule i kodycyle. My z Nac mac Feegle’ow jestesmy prostym ludem — dodal — ale piszemy bardzo skump-liku-wane dokumenta.

Wielce Oats zamrugal, spogladajac na babcie ponad zlozonymi dlonmi. Zauwazyla, ze jego wzrok przesuwa sie w bok, w strone siekierki, a potem wraca ku niej.

— Nie zdazysz jej dosiegnac — powiedziala, nie poruszajac sie. — Jesli zamierzales jej uzyc, to powinienes juz trzymac ja w garsci. Modlitwy sa dobre, owszem, widze, ze pomagaja ci w uspokojeniu mysli. Ale siekiera to siekiera, niezaleznie od tego, w co wierzysz.

Oats opanowal sie troche. Spodziewal sie raczej skoku do gardla.

— Czy Hodgesaargh zaparzyl herbate? Strasznie mi zaschlo w gardle — powiedziala babcia.

Zdyszana, oparla sie o kowadlo. Katem oka zauwazyla, ze Oats wolno przesuwa reke…

— Przyniose… Zapytam… Zaraz…

— Ten sokolnik to czlowiek z glowa na wlasciwym miejscu. Jakies ciasteczko tez sie pewnie nie zmarnuje.

Oats pochwycil rekojesc siekiery.

— Wciaz nie dosc szybko — stwierdzila babcia. — Ale trzymaj ja. Najpierw topor, potem modly. Wygladasz mi na kaplana. Kto jest twoim bogiem?

— No… Om.

— To jest on czy ona?

— On. Tak. Stanowczo on. — Dziwne, ale to byla jedyna kwestia, ktora nigdy nie doprowadzila do schizmy. — Nie przeszkadza to pani?

— A dlaczego mialoby przeszkadzac?

— No bo… pani kolezanki stale mi powtarzaly, ze Omnianie palili kiedys czarownice…

— Nigdy w zyciu — stwierdzila krotko babcia.

— Musze przyznac, niestety, ze zapisy dowodza…

— Nigdy nie palili czarownic — rzekla babcia. — Zapewne palili jakies staruszki, ktore za glosno narzekaly albo nie mogly uciec. Tak ze nie szukalabym palonych czarownic — dodala, zmieniajac pozycje. — Chociaz moglabym szukac czarownic, ktore palily innych. Nie wszystkie jestesmy mile.

Oats przypomnial sobie hrabiego, ktory wspominal o swoim udziale w tworzeniu Arca Instrumentorum…

Te ksiegi byly bardzo stare… Ale wampiry takze. Byly niemal kanoniczne! Lodowaty noz zwatpienia wcisnal sie glebiej w jego umysl. Ktoz wie, kto naprawde co napisal? Komu mozna zaufac? Gdzie jest pismo swiete? Gdzie jest prawda?

Babcia wstala, podeszla do lawy, gdzie Hodgesaargh zostawil swoj sloj ognia. Przyjrzala mu sie uwaznie.

Oats mocniej chwycil drzewce siekiery. Musial przyznac, ze w tej chwili bardziej dodawalo mu to ducha niz modlitwa. Moze nalezy zaczac od drobnych prawd. Na przyklad: trzyma w reku siekiere…

— Chcia… chcialbym sie upewnic — rzekl. — Czy jest pani… wampirem?

Zdawalo sie, ze babcia Weatherwax nie uslyszala.

— Gdzie ten Hodgesaargh z herbata? — powiedziala.

W drzwiach stanal sokolnik z taca.

— Milo widziec pania znowu na nogach, pani Weatherwax.

— W sama pore.

Herbata chlupnela, gdy babcia przyjela podany kubek. Reka jej sie trzesla.

— Hodgesaargh…

— Tak, prosze pani?

— Widze, ze masz tu ognistego ptaka, tak?

— Nie, prosze pani.

— Widzialam cie, jak na niego polowales.

— I znalazlem go. Ale zostal zabity, prosze pani. Zostala po nim tylko wypalona ziemia.

— Opowiedz mi o tym dokladnie.

— Czy to wlasciwa pora? — wtracil Oats.

— Tak — odrzekla babcia Weatherwax.

Oats siedzial i sluchal. Hodgesaargh byl oryginalnym bajarzem, calkiem dobrym, choc w specyficznym stylu. Gdyby mial na przyklad opowiedziec sage o wojnie tsortianskiej, czynilby to w terminach obserwowanych tam ptakow, zauwazajac kazdego kormorana, notujac kazdego pelikana, opisujac kazda krazaca nad polem bitwy rybitwe. Jacys ludzie w zbrojach zapewne pojawiliby sie na ktoryms etapie, bo siadaly na nich kruki.

— Feniks nie sklada jaj — wtracil Oats w pewnej chwili. Byla to chwila kilka chwil pozniejsza od chwili, kiedy zapytal sokolnika, czy cos pil.

— Jest ptakiem — odparl Hodgesaargh. — Ptaki to robia. Jeszcze nigdy nie spotkalem ptaka, co by nie skladal jaj. Znalazlem nawet skorupke.

Pobiegl do ptaszarni. Oats usmiechnal sie nerwowo do babci.

— Prawdopodobnie kawalki kurzego jajka — powiedzial. — Czytalem o feniksie. To mityczna istota, symbol…

— Nie jestem taka pewna — odparla. — Nigdy nie widzialam zadnego z bliska.

Sokolnik wrocil, sciskajac w rekach nieduze pudelko. Wypelnialy je strzepy welny, a na srodku lezal stosik rozbitych skorupek. Oats obejrzal kilka odlamkow — byly srebrzystoszare i bardzo lekkie.

— Znalazlem je w popiele.

— Nikt jeszcze nigdy nie twierdzil, ze znalazl skorupke jaja feniksa — rzekl Oats oskarzycielskim tonem.

— Nie wiedzialem o tym, prosze pana. W przeciwnym razie bym nie szukal.

— Zastanawiam sie, czy w ogole ktos szukal — mruknela babcia. Przesunela palcem odlamki. — Aha…

— Pomyslalem, ze moze feniksy zyly kiedys w jakims bardzo niebezpiecznym miejscu… — zaczal Hodgesaargh.

— Kazde jest niebezpieczne dla pisklecia — odparla babcia. — Ale widze, ze myslales nad tym, Hodgesaargh.

— Dziekuje, pani Weatherwax.

— Szkoda, ze nie pomyslales troche dalej.

— To znaczy?

— Tu sa kawalki skorupek wiecej niz jednego jaja.

Вы читаете Carpe jugulum
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату