Akwila widziala jedna osobe, ktora przygotowywala herbate, uzywajac do tego czterech rak.
Zeby przygotowac herbate, trzeba wykonac kilka czynnosci, a panna Libella wykonywalaje wjednym czasie. Ciala stalyjedno obok drugiego, przesuwajac przedmioty z reki do reki i reki, czajnik, filizanki i lyzeczki wykonywaly rodzaj baletu.
— Kiedy bylam dzieckiem, uwazano, zejestesmy blizniaczkami — rzucilajedna przez ramie.
— A potem… potem zaczeto sie mnie bac, jakbym byla czyms zlym — dodala druga przez drugie ramie.
— Bylas? — zapytala Akwila.
Obie panna Libella odwrocily siejak na komende, wyraznie zaszokowane.
— Jak mozna komus zadac w ogole takie pytanie?
— Hm… mnie sie wydaje dosc oczywiste, czyz nie? — odparowalaAkwila. — Gdybys odparla: „Owszem. Hahahaha!”, oszczedziloby to nam obu mase klopotow.
Dwie pary oczu spogladaly na nia spod zmruzonych powiek.
— Panna Weatherwax miala racje — oswiadczyla panna Libella.
— Mowila, zejestes wiedzma od stop do glow.
Akwila poczula, ze az puchnie z dumy.
— Problem ze sprawami oczywistymi jest taki — powiedziala panna Libella — ze zazwyczaj takie nie sa… Czy panna Weatherwax naprawde zdjela przed toba kapelusz?
— Tak.
— Moze pewnego dnia zrozumiesz, jak wielki uczynila ci honor. Awracajac do tematu… nie, niejestem zla. Ale malo co brakowalo. Moja mama umarla niedlugo po urodzeniu mnie, a tata wyplynal na morze i nigdy nie wrocil…
— Na morzu zdarzaja sie straszne rzeczy — powiedziala Akwila. Morze znala z opowiesci babci Dokuczliwej.
— Tak, najprawdopodobniej cos takiego wlasnie sie wydarzylo, alejest tez mozliwe, ze nigdy nie zamierzal wrocic — odpowiedziala sucho panna Libella. — Oddano mnie do bidula, wstretnejedzenie, jeszcze gorsi nauczyciele i tak dalej, i tam wlasnie wpadlam w najgorsze mozliwe towarzystwo. Bo towarzystwo samej siebie. To niesamowite, na jakie pomysly potrafisz wpasc, kiedy masz dwa ciala. Oczywiscie wszyscy brali nas za blizniaczki. No i wreszcie ucieklam do cyrku. Ja! Potrafisz to sobie wyobrazic?
— Topsy i Tipsy. Zadziwiajacy Akt Czytania w Myslach? — zapytalaAkwila.
Panna Libella patrzyla na nia wybaluszonymi czterema oczami.
— Zobaczylam na plakacie, ktory wisi na schodach — wyjasnila Akwila.
Panna Libella wyraznie sie odprezyla.
— No tak, oczywiscie. Jestes… bystra. Potrafisz dostrzegac to co wazne…
— Wiem, ze nie zaplacilabym, by zobaczyc antabe — wtracila Akwila. — To po prostu oznacza zamkniecie[3].
— Sprytne! — przyznala panna Libella. — Monthy napisal to na drogowskazie, ktory prowadzil przez namiot Wierz-w-to-lub-nie. „To jest droga do antaby”. Oczywiscie ludzie mysleli, ze chodzi o jakis dziwolag, babe-potwora czy cos w tym rodzaju. A Monthy postawil na zewnatrz osilka ze slownikiem, ktory pokazywal im, ze dostali dokladnie to, za co zaplacili, bo gdy wyszli, nie mogli juz zawrocic, drzwi byly zamkniete! Czy bylas kiedys w cyrku?
Akwila przyznala, ze raz. I nie wydawalo jej sie to wcale zabawne. Jesli ktos sie bardzo stara byc smieszny, zazwyczaj wcale mu nie wychodzi. Widziala tam bezzebnego wylenialego lwa, akrobate chodzacego po mocno naprezonej finie, ktora wisiala tylko kilka stop nad ziemia, nozownika, ktory ciskal nozami w starsza pania wirujaca na drewnianym dysku i ani razu w nia nie trafil. Tylko na koncu bylo smiesznie, kiedy woz wywalil sie na klaunow.
— Cyrk, w ktorymja wystepowalam, byl duzo wiekszy — powiedziala panna Libella, wysluchawszy uwag dziewczynki. — Chociaz przypominam sobie, ze nasz nozownik byl rownie kiepski. Mielismy slonie i wielblady, i tak groznego lwa, ze prawie odgryzl facetowi reke.
Akwila musiala przyznac, ze to brzmialo znacznie bardziej interesujaco.
— A co z pania? — zapytala.
— Po prostu zabandazowalam mu reke, kiedyjuz udalo mu sie zastrzelic lwa.
— Nie, panno Libello, chodzi mi o to, co pani robila w cyrku. Po prostu czytala we wlasnych myslach?
Panna Libella sie rozpromienila.
— O tak, ijeszcze wiele, wiele wiecej, wlasciwie uczestniczylam we wszystkim, co sie tam dzialo. W perukach bylam Zdumiewajacymi Siostrami ze Wschodnich Rubiezy. Zonglowalam talerzami, noszac kostiumy wyszywane cekinami. I pomagalam przy chodzeniu po linie. Oczywiscie sama nie chodzilam, ale usmiechalam sie do publicznosci i biegalam po scenie cala lsniaca od tych cekinow. Wszyscy brali mnie za blizniaczki, zreszta ludzie w cyrku nie zadaja osobistych pytan. A potem tak sie potoczyly moje losy… ze przybylam tutaj i zostalam wiedzma.
Obie panna Libella przygladaly sie Akwili uwaznie.
— To ostatnie zdanie bylo bardzo dlugim zdaniem — powiedziala dziewczynka.
— To prawda — przyznala panna Libella. — Nie moge ci powiedziec wszystkiego. Czy nadal chcesz u mnie pozostac? Ostatnie trzy dziewczyny nie chcialy. Niektorzy ludzie uwazaja, ze jestem… dziwaczna.
— No coz… zostane — odpowiedziala powoli Akwila. — Chociaz niepokoi mnie to cos, co przenosi rzeczy.
Panna Libella spogladala przez chwile zaskoczona.
— Och, masz na mysli Oswalda! — wykrzyknela wreszcie.
— Czy tu mieszka niewidzialny mezczyzna, ktory wchodzi do mojej sypialni? — zapytala przerazona Akwila.
— Nie, nie, to tylko imie. Oswald niejest mezczyzna, lecz dapiorem. Czy slyszalas o upiorach?
— No… niewidzialne istoty, zachowujace sie dosc przykro.
— Brawo — powiedziala panna Libella. — Dapiory sa czyms przeciwnym. Maja obsesje porzadku. Calkiem przydatny w domu, ale kiedy gotuje, mam czasem ochote go zabic. Cojest oczywiscie niewykonalne. Odklada
— Ale czyjest mezczyzna? To znaczy czyjest duchem rodzaju meskiego?
— Skad mozna wiedziec? Duchy nie maja ciala i nie mowia. Nazwalam go Oswald, poniewaz zawsze go sobie wyobrazalam jako malutkiego zmartwionego czlowieczka dzierzacego zmiotke i szufelke. — Lewa panna Libella zachichotala, kiedy prawa to powiedziala. Efekt byl dziwaczny, a nawetjesliby sie zastanowic, przyprawiajacy o gesia skorke.
— Dajemy sobie calkiem niezle rade razem — dodala prawa panna Libella nerwowo. — Czyjeszcze cos chcialabys wiedziec, Akwilo?
— Owszem — odparla dziewczynka. — Co mialabym tu robic? I co robi pani?
Okazalo sie, ze panna Libella zajmuje sie glownie pracami domowymi. Nieustannie. Bezskutecznie mozna bylo oczekiwac zajec z latania na miotle, lekcji wymowy czy zarzadzania spiczastym kapeluszem. Zajecia, ktore proponowala Akwili… no coz, byly przerazliwie zwykle.
Przede wszystkim miala stadko koz, teoretycznie powinien zajmowac sie nimi Cuchnacy Cezary, posiadacz wlasnej budy, do ktorej byl przypiety lancuchem, ale tak naprawde liczyla sie tylko Czarna Meg, najstarsza ze stada, ktora cierpliwie pozwalala Akwili sie wydoic, po czym w sposob calkowicie przemyslany i przemyslny wsadzala kopyto do wiadra z mlekiem. To jest metoda kozia, by sie zaznajomic. Koza zazwyczaj martwi sie, czy czlowiek nie jest przyzwyczajony do owiec, poniewaz koza to owca z mozgiem. Ale Akwila miala okazje poznac juz kozy wczesniej, kilka rodzin z jej wioski trzymaloje ze wzgledu na bardzo pozywne mleko. Wiedziala tez, ze z koza nalezy zastosowac persykologie[4]. Jesli sie unosilo gniewem, krzyknelo, a nawet trzepnelo zwierze (raniac wlasna reke, poniewaz uderzyc koze to jak trzepnac torbe pelna metalowych wieszakow), oznacza, ze one wygraly i beda cie wysmiewac: mee, mee!
Juz drugiego dnia Akwila sie nauczyla, co nalezy zrobic. Trzeba bylo w chwili, gdy Czarna Meg podnosila noge, by kopnac w skopek, zlapacjai troche podniesc. Koza tracila rownowage, co wprawialo ja w zaklopotanie, a inne kozy meczaly ze smiechu. W ten sposob Akwila wygrala.