A wzgorza, po ktorych beda biegac nasze dzieci, musza miec swoja wiedzme. Kazdy wie, ze ziemia potrzebuje, by ktosjej powiedzial, czymjest.
Cos w tym, jak Joanna wymowila slowo „dzieci”, spowodowalo, ze Rozboj, ktory nie byl najwiekszym z myslicieli, powiazal koniec z koncem.
— O tak, Rozboju — powiedzialaJoanna, widzac, co maluje sie najego twarzy. — Wkrotce wydam na swiat siedmiu synow.
— Och! — jeknal Rozboj. Nie pytal nawet, skad wiedziala, ilu ich bedzie. Wodza po prostu wie takie rzeczy.
— To wspaniale! — wykrzyknal.
— I corke, Rozboju — dodala. Popatrzyl na nia w zadziwieniu.
— Corke? Tak szybko?
— Tak — potwierdzila.
— To wspaniale dla klanu! — wykrzyknal.
— Masz wiec po co wracac do mnie jak najpredzej. I blagam cie, uzywaj glowy inaczej niz twoi chlopcy.
— Dziekuje, wodzo — odparl Rozboj. — Zrobie, jak kazesz. Wezme kilku chlopcow, odnajde wielka ciutwiedzme, dla dobra tych wzgorz. Zycie dla ciutwiedzmy tam daleko od domu i miedzy obcymi nie moze byc dobre.
— O tak — powiedzialaJoanna, odwracajac glowe. — Jak dobrze ja rozumiem.
Rozdzial czwarty
Pln
O swicie Rozboj, ktoremu z podziwem przygladali siej ego liczni bracia, napisal na kawaleczku papierowej torby slowo:
PLN
i podniosl kartke w gore.
— Mamy plan — oswiadczyl zebranym Figlom. — A majac plan, musimy tylko postepowac w zgodzie z nim. Slucham, Jasiu.
— Co to za cela, w ktora zamknela cie Joanna? — zapytal Jas, opuszczajac dlon.
— Nie cela — westchnal Rozboj. — Tylko cel. Mowilem wam juz. To oznacza, ze sprawajest naprawde powazna. Oznacza, ze musze przyprowadzic z powrotem wielka ciutwiedzme, nie ma przebacz, inaczej moja dusza zamieni sie w chmure wedrujaca po niebie. To jak magiczne zaklecie. Malo kto ma prawdziwy cel.
— Choc wielu ma cele.
— Jasiu! — Rozboj nie tracil cierpliwosci. — Wiesz, ze mialem ci mowic, kiedy powinienes trzymac swoja wielka gebe zamknieta na klodke.
— Tak, Rozboju.
— No wiec terazjestjeden z tych razy. — Podniosl glos. — Chlopaki, wiecie juz wszystko na temat wspolzyczy. Nie mozna ich zabic!
Ale naszym obowiazkiem jest uratowac wielka ciutwiedzme, wiec powiedzmy sobie od razu, ze to wyprawa dla kamikadze i prawdopodobnie wszyscy wyladujemy z powrotem wsrod zywych, gdziejak wia — domojest strasznie nudno. Wiec… kto sie zglasza na ochotnika?! Kazdy Figiel, ktory ukonczyl cztery lata, podniosl reke. — No, dajcie spokoj — powiedzial Rozboj. — Nie mozemy isc wszyscy. Powiem wam, kogo wezme… Glupi Jas, DuzyJan i — ty› Strasznie Ciut Wojtek Wielkageba. I nie biore zadnych dzieciu — chow, wiec jak ktorys z was nie ma trzech cali wzrostu, po prostu z nami nie idzie. Oczywiscie oprocz ciebie Strasznie Ciut Wojtku Wielkagebo. A jesli chodzi o pozostalych, ustalimy ochotnikow w tradycyjny figlarski sposob. Wezme tych piecdziesieciu, ktorym uda sie utrzymac na nogach.
Wycofal sie z wybrana trojka do naroznika, a pozostali radosnie szykowali sie do walki. Figle lubia stosowac zasadejeden przeciwko wszystkim, poniewaz nie wymaga dokladnego celowania.
— Onajest ponad kilkaset mil stad — rzekl Rozboj, gdy walka sie rozpoczela. — Nie przebiegniemy tej odleglosci, to za daleko. Czy ktorys z was majakis pomysl?
— Hamisz moglby poleciec na swym myszolowie — odezwal sie DuzyJan, odsuwajac sie nieco, by zrobic miejsce dla klebowiska przetaczajacych sie obok Figli.
„Owszem, i zabierzemy go ze soba, tyle ze on z kolei nie moze zabrac anijednego pasazera. — Rozboj przekrzykiwal gwar.
— Moze przeplyniemy? — zapytal Glupi Jas, przykucajac, bo oszolomiony Figiel przelatywal mu nad glowa.
Pozostali spojrzeli na niego pytajaco.
— Przeplyniemy? Jak moglibysmy przeplynac taki kawal, glupku? — zapytal Rozboj.
— No coz, pomyslalem, ze moze warto to rozwazyc, nic wiecej. — Jas wygladal na gleboko zranionego. — Chcialem tylko okazac sie przydatny, rozumiecie? Moglibyscie docenic moje starania.
— Wielka ciutwiedzma odjechala furmanka — powiedzial Duzy Jan.
— No i co z tego? — zapytal Rozboj.
— Moze my tez tak bysmy mogli?
— ^ nie! — zaprotestowal Rozboj. — Pokazywac sie czarownicom tojedno, ale innym ludziom na pewno nie! Pamietacie, co sie wydarzylo kilka lat temu, kiedy Glupi Jas pokazal sie pani, ktora malowala w dolinie sliczne obrazki? Nie mam najmniejszej ochoty, by Towarzystwo Folklorystyczne znowu sie tu zaczelo szwendac!
— Mam pomysl, panie Rozboju. Ja, Strasznie Ciut Wojtek Wielkageba. Moglibysmy sie przebrac.
Strasznie Ciut Wojtek Wielkageba zawsze podawal swoje pelne imie. Wydawalo mu sie, ze jesli nie bedzie przypominal ludziom, kimjest, zapomna o nim i wtedy zniknie. Jesli ma sie wzrost polowy doroslego praludka, jest sie naprawde nieduzym. Jeszcze odrobina i mozna byloby uchodzic za dziure w ziemi.
Wojtek byl nowym bardem. Bard nie tylko spiewa dla klanu, ale tez uklada piesni bojowe. To nielatwe zycie, zwlaszcza ze niecale spedza z tym samym klanem. Prawde mowiac, sam w sobie stano — wijednoosobowy klan. Bardowie wedruja pomiedzy roznymi klanami, aby piesni i opowiesci krazyly pomiedzy Figlami. Strasznie Ciut Wojtek przybyl wraz z Joanna z klanu Dlugiego Jeziora. Jak na barda byl bardzo mlody, ale wedlug Joanny zajecie to nie mialo ograniczen wieku. Jesli ma sie talent, po prostu sie zostaje bardem ijuz. A Strasznie Ciut Wojtek Wielkageba znal wszystkie piesni i potrafil grac na mysich dudach tak rzewnie, ze az deszcz zaczynal padac.
— No, mow, chlopcze — zachecil go lagodnie Rozboj.
— Czy udaloby nam sie wypelnic jakies ludzkie ubranie? — zapytal Strasznie Ciut Wojtek Wielkageba. — Bo jest taka stara opowiesc o wielkiej wasni miedzy klanem Trzy Szczyty i klanem Wichrowe Zakole. Chlopaki z Wichrowego Zakola uciekli w przebraniu stracha na wroble, a faceci z Trzech Szczytow wzieli ich za czlowieka i trzymali sie od nich z dala.
Pozostali spogladali na niego zdziwieni i Strasznie Ciut Wojtek Wielkageba uswiadomil sobie, ze rozmawia z chlopakami z Kredy, gdzie nikt niczego nie sial, wiec i wroble sie trzymaly od tej krainy z dala, tak wiec nikt tu nigdy nie uwidzial stracha.
— Chodzi mi o takie straszydlo — wyjasnil — ktore sie robi z kijow i starych ubran, zeby odstraszyc ptaki od zbiorow. Rozumiecie?
Ballada mowi, ze wodza Wichrowego Zakola uzyla magii, by strach ruszyl, ale mnie sie wydaje, ze wystarczylo troche sprytu i duzo sily.
I zaspiewal. A oni sluchali.
Potem powiedzial, jak zrobic chodzacego czlowieka. Popatrzyli na siebie. To bylo czyste szalenstwo, plan desperacki, bardzo niebezpieczny i ryzykowny, wymagajacy ogromnej sily i odwagi. Wobec czego zgodzili sie natychmiast.