— Czym sa te Proby? — chciala sie dowiedziec Akwila. — Panna Tyk wspominala mi o nich, ale nie wiem, na czym polegaja.

Annagramma widowiskowo westchnela.

— Tyjej powiedz, Petulio. Ostatecznie to tyja przyprowadzilas. Dziewczynka, zacinajac sie raz po raz na kolejnym hm i bez przerwy rzucajac spojrzenia na Annagramme, wyjasm a, CZym Sa Proby. Hm, toJest taki czas, kiedy wszystkie wiedzmy z wszystkich gor sie zbieraja, hm, mozna wtedy spotkac stare przyjaciolki, wymienic sie najswiezszymi informacjami i poplotkowac. Zwykli ludzie tez tam przychodza, odbywa sie jarmark i imprezy towarzyszace.

To naprawde spora impreza. A po poludniu wszystkie wiedzmy, ktore, hm, maja ochote, moga pokazac jakis czar lub cos, nad czym pracuja, i to jest bardzo popularne.

Akwili przypominalo to raczej zawody dla psow pasterskich, tylko bez psow i bez pasterzy. Takie zawody odbywaly sie co roku w Stromymklifie, calkiem niedaleko odjej domu.

— I sa nagrody? — zapytala.

— Hm, och nie — odparla Petulia. — To jest tylko zabawa, ale buduje… no… solidarnosc miedzy wiedzmami.

— Ha! — wykrzyknela Annagramma. — Nawet ona sama w to nie wierzy. Wszystko jest z gory ustawione. Zawsze najwieksze brawa dostaje panna Weatherwax. Cokolwiek zrobi, zawsze wygrywa Miesza ludziom w glowach. Tak ich oglupila, ze uwazajaja za dobra. Gdyby stanela przeciwko magowi, pojedynek nie trwalby nawet pieciu minut. Ci dopiero posluguja sie prawdziwa magia! I na dodatek ubiera sie niczym strach na wroble. Stary glupi babsztyl, to ona trzyma wszystkie nas w zacofaniu, co pani Skorek opisala w rozdziale pierwszym!

Niektore z dziewczat mialy ej©^ niepewne miny. Petulia nawet obejrzala sie za siebie.

— Hm, ludzie mowia, ze ona robi naprawde niezwykle rzeczy, Annagrammo — odwazyla sie powiedziec. — I mowiajeszcze, ze potrafi widziec ludzi na odleglosc kilku mil…

— Owszem, tak o niej mowia — odparla Annagramma. — A to dlatego, ze wszyscy siejej boja! Pomiata innymi. Tylko to potrafi, pomiatac innymi i mieszac im w glowach! Staroswieckie czary. Zwykle brednie, moim zdaniem. Onajuz malo sie rozni od bredzacej staruchy, tak tez mowia.

— Dla mnie wcale nie wyglada na bredzaca.

— Kto to powiedzial? — zachnela sie Annagramma. Wszystkie dziewczeta patrzyly na Akwile, ktora zalowala, ze sie w ogole odezwala. Teraz nie pozostawalo nic innego, jak ciagnac dalej.

— Jestjuz troche stara i surowa — powiedziala. — Ale byla calkiem… mila. I nie bredzila.

— Spotkalasja? — Tak.

— I ona z toba rozmawiala? — opryskliwie zapytala Annagramma. — Czy to bylo przed tym czy po tym, jak wygnalas Krolowa?

— Tuz po — odparla Akwila, ktora nie miala doswiadczenia w takim traktowaniu. — Przyleciala na miotle — dodala. — Ja nie klamie.

— Alez oczywiscie. — Annagramma usmiechala sie posepnie. — Z pewnoscia przyleciala, zeby ci pogratulowac.

— Niezupelnie — odparla Akwila. — Trudno powiedziec, choc wygladala na zadowolona.

I w tym momencie Akwila powiedziala cos bardzo, ale to bardzo glupiego. Dlugo potem, dlugo po wszystkich wydarzeniach, ktore nastapily wkrotce, zawsze gdy cos przypominalo jej te wlasnie chwile, robila wszystko, by wyrzucic ja z pamieci.

Bo powiedziala:

— Dala mi ten kapelusz.

A wszystkie mlode czarownice jednym glosem zapytaly: — Jaki kapelusz?

Petulia zabrala Akwile z powrotem do domu. Z calych sil zapewniala, ze jej wierzy, lecz Akwila wiedziala, ze dziewczynka chce po prostu byc dla niej mila. Panna Libella probowala porozmawiac z nia po powrocie, ale nie potrafilajej zatrzymac. Akwila wbiegla po schodach i zaryglowala drzwi, zrzucila z nog buty, upadla na lozko i zakryla glowe poduszka, jakby to mialo zagluszyc smiech, ktory rozbrzmiewal w jej glowie.

Na dole odbyla sie stlumiona debata miedzy Petulia a panna Libella, po czym trzasnely drzwi, kiedy mloda czarownica wyszla Po chwili rozleglo sie szuranie przesuwanych po podlodze butow Akwili, ktore starannie zostaly ustawione pod lozkiem. Oswald nigdy nie schodzil z posterunku.

Minela jeszcze dobra chwila, zanim smiech ucichl, choc Akwila byla pewna, ze nigdy nie zamilknie do konca.

Czula swoj kapelusz. Przynajmniej potrafila go czuc. Wirtualny kapelusz na rzeczywistej glowie. Ale nikt inny go nie widzial, a Petulia nawet pomachala dlonia w te i w tamta ponad glowa Akwili, ale napotkala tylko calkowita nieobecnosc kapelusza.

Najgorsze w tym, co sie wydarzylo — choc wszystko bylo tak upokarzajace, ze trudno wskazac te najgorsza chwile — byly slowa Anna — grammy: „Nie, nie smiejcie sie z niej. To nazbyt okrutne. Jest tylko glupiutka. Mowilam wam, ze ta stara wiedzma ludzi oglupia!”.

Pierwsza mysl Akwili biegala jak oszalala w kolo. Druga mysl, ta watpiaca, przezywala burze. Tylko jej trzecia mysl, rozsadna, ktora byla jednak w tej chwili slabiutka, potrafila cos wykrzesac: Chociaz twoj swiat legl w gruzach i nigdy nie da sie go naprawic, zebys nie wiem jak sie starala, a ciebie nic nie potrafi pocieszyc, to jednak byloby milo, gdyby ktos przyniosl tu na gore troche zupy.

Ta trzecia mysl podniosla Akwile z lozka i doprowadzilaja do drzwi, a nastepnie pokierowala jej reka tak, ze rygiel w drzwiach zostal odsuniety. Potem pozwolilajej znowu pasc na lozko.

Kilka minut pozniej zaskrzypialy deski na podescie. Jak to milo miec racje.

Panna Libella zapukala i odczekawszy przyzwoita chwile, weszla do pokoju. Akwila uslyszala stawianie tacy na stole, a potem poczula, ze lozko sie ugina, bo ktos obok niej usiadl.

— Zawsze uwazalam Petulie za bardzo rozsadna dziewczynke — powiedziala po chwili panna Libella. — Pewnego dnia stanie sie niezwykle przydatna wiedzma dla jakiejs miejscowosci.

Akwila nadal milczala.

— Opowiedziala mi wszystko, co tam sie wydarzylo — dodala panna Libella. — Panna Tyk nigdy nie wspomniala mi o kapeluszu, aleja na twoim miejscu tez bym jej nie powiedziala. To takie charakterystyczne dla panny Weatherwax. Wiesz, czasami dobrze robi, jesli sie troche o tym porozmawia. Jeszcze wiecej milczenia…

— Nie, chyba masz racje, to nieprawda — zgodzila sie panna Libella. — Ale jako wiedzmajestem straszliwie wscibska i chcialabym sie dowiedziec czegos wiecej.

To rowniez nie przynioslo efektu. Panna Libella podniosla sie z westchnieniem.

— Zostawiam ci zupe, ale jesli za bardzo wystygnie, Oswald z pewnoscia sprobuje odniesc tace.

I zeszla na dol.

Przez kolejne piec minut w pokoju nic sie nie poruszylo. Potem rozlegl sie najcichszy mozliwy dzwiek oznaczajacy, ze taca z zupa zaczyna sie przesuwac.

Reka Akwili wystrzelila w powietrze i mocno ja zlapala. To byla robota trzeciej mysli, pierwsza i druga zajete byly przezywaniem tragedii, ale cos musi zachowac rozsadek, jesli nie mialo sie nic w ustach od sniadania.

Jakis czas potem, gdy Oswald blyskawicznie zabral pustajuz miseczke, Akwila lezala w ciemnosciach, wpatrujac sie w nic.

Walor nowosci otoczenia, w ktorym przebywala, zajal ja przez ostatnie kilka dni, ale teraz kaskada smiechu zmyla go doszczetnie i puste miejsce wypelnila natychmiast tesknota za domem.

Tak bardzo jej brakowalo dzwiekow i ciszy Kredy. Brakowalo jej widoku wzgorz za oknemjej sypialni, ponad ktorymi lsnily gwiazdy. Brakowalo jej… kawalka siebie…

Ale one smialy sie z niej. Zapytaly: Jaki kapelusz?”, a potem smialy sie jeszcze bardziej, kiedy podniosla reke, by poczuc niewidzialny rabek, i nie poczula go…

Dotykala go kazdego dnia przez osiemnascie miesiecy, a teraz zniknal. I nie potrafila stworzyc chaosu. I miala tylko zielona sukienke, a wszystkie pozostale dziewczynki ubraly sie na czarno. An — nagramma na dodatek obwieszona byla srebrna i czarna bizuteria. Wszystkie pozostale dziewczyny nosily chaosiki, ijakie piekne! Co z tego, ze to tylko ozdoby?

Moze nie byla zadna wiedzma. Coz z tego, ze wygrala z Krolowa Basni przy pomocy malych ludzi i wspomnien o babci Dokuczliwej? Przeciez nie uzywala czarow. Teraz nawet nie bylajuz pewna, czego wlasciwie

Вы читаете Kapelusz pelen nieba
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату