— na przyklad schowane gleboko i zamkniete w kredensie — dodal pogodnie Jas.
— …ale nikt tego nie szuka, no i mamy pod opieka owce — wymruczal niewyraznie Rozboj, patrzac z wsciekloscia na brata.
— Tam u nich rosnajakies owoce? — Panna Libella osiagnela stan zdziwienia typowy dla osob wdajacych sie w rozmowe z Figlami.
— Rozbojowi chodzilo o owce — wyjasnil Strasznie Ciut Wojtek Wielkageba. Bardowie sa przyzwyczajeni, ze trzeba wiele wyjasniac.
— No przeciez powiedzialem, ze owce — odparl Rozboj. — Tak czy siak… pilnujemy farmy. Onajest wiedzma naszych wzgorz, tak jak jej babcia. — I dodal z duma: — To dzieki niej wzgorza wiedza, ze
— Nie znam odpowiednio wiedzmowatych slow, zeby o tym mowic. Strasznie Ciut Wojtku Wielkagebo, ty znasz te wszystkie dlugasne wyrazenia.
Wojtek Wielkageba przelknal sline.
— Opowiadaja o nich stare ballady. Sajak umysly bez ciala, ale nie mysla. Niektorzy twierdza, ze to sam strach, ktory nigdy nie umiera. A one robia… — twarz malego Figla zmarszczyla sie w namysle — sajak to, co maja na sobie owce — stwierdzil wreszcie.
Wszystkie Figle, ktore akurat w tym momencie nie jadly i nie pily, pospieszyly mu z pomoca:
— Rogi?
— Welna?
— Ogon?
— Nogi?
— Krzesla? — To byl Glupi Jas.
— Kleszcze — odparl wreszcie Wojtek Wielkageba.
— Chodzi ci o pasozyty? — zaproponowala panna Libella. _Tak, to chyba odpowiednie slowo — zgodzil sie. — Zakrada sie.
Szuka ludzi, ktorzy maja moc i wladze. No, krolow, magow, przywodcow. Niektorzy powiadaja, ze w dawnych czasach, zanim nastali ludzie, mieszkaly w zwierzetach. W najsilniejszych stworzeniach, takich, ktore mialy ogromne, ogromne zeby. Kiedy cie taki wspol — zycz znajduje, czeka na okazje, by zakrasc sie do twego umyslu i stac sie toba.
Figle w milczeniu wpatrywaly sie w panne Libelle.
— Stac sie toba? — powtorzyla.
— Tak, twoja pamiecia i wszystkim. Tyle ze jego obecnosc cie zmienia. Daje ci duzo sily, ale zabiera twoja, zabieraja sobie. I wreszcie to ostatnie ciut ciebie, ktorejeszcze tamjest… moze nawet walczyc i walczyc, ale bedzie malec i kurczyc sie, az zniknie ijestes tylko wspomnieniem.
Figle nie spuszczaly wzroku z obu panien Libella. Nigdy sie nie wie, co wiedzma moze zrobic w takiej sytuacji.
— Magowie wywolywali niegdys demony — powiedziala. — Moze zreszta robia to nadal, choc mam wrazenie, ze skonczyli pietnascie wiekow temu. Ale to wymaga wielkiej magii. Wydaje mi sie, ze mozna rozmawiac z demonami. Sajakies zasady.
„Nigdy nie slyszalem, zebywspolzycz cos mowil — powiedzial Wojtek. — Lub by dostosowywal sie do zasad.
~Ale czego chcial od Akwili? — zapytala panna Libella. — Ona nie dysponuje moca.
— Ona ma w sobie moc swojej ziemi — odparl surowo Rozboj. — Taka moc przychodzi w chwili potrzeby, a nie dla ciutsztuczek. Mysmy to widzieli.
— Alez Akwila nie czaruje! — Panna Libella byla calkiem bezradna. — Jest bardzo inteligentna, lecz nie potrafi stworzyc najprostszego chaosu. Z pewnoscia sie mylicie.
— Czy ktorys z was, chlopcy, widzial, jak ciutczarownica czaruje ostatnimi czasy? — dopytywal sie Rozboj. Odpowiedzialo mu mnostwo przeczacych potrzasnien glowa, co spowodowalo gradobicie paciorkow, zuczkow, piorek i calej rozmaitosci przystrojen glowy.
— To wyscie szpieg owali… chcialam powiedziec, pilnowali ja przez caly czas? — zapytala panna Libella nieco przestraszona.
— Oczywiscie — oswiadczyl Rozboj z duma. — Chociaz nie w wygodce. W sypialni bylo dosc ciezko, bo zjakiegos powodu pozatykala wszystkie szpary.
— Moge to chyba zrozumiec — powiedziala ostroznie panna Libella.
— Wiec musielismy wchodzic przez mysia dziure i chowalismy sie w domku dla lalek do czasu, az zasnela — tlumaczyl Rozboj. — Niech pani na mnie tak nie patrzy, wszystkie chlopaki sa dobrze wychowane i zamykaly oczy, kiedy przebierala sie w nocna koszule.
— A przed czym jej pilnowaliscie?
— Przed wszystkim.
Pannie Libelli mignal obrazek z cicha, oswietlona ksiezycem sypialnia. Ujrzala tam, tuz przy oknie, jedna mala postac na strazy, a druga kryjaca sie w cieniu, przy drzwiach. Przed czymjej strzegli? Przed wszystkim…
A teraz cos, co bylojednym ze wszystkich, opanowaloja, a ona gdzies tam jest w srodku zamknieta. Ale nigdy nie uzywala zadnej magii. Potrafilabym to zrozumiec, gdyby chodzilo o jedna z tych dziewczat, ktore wszedzie wsciubiaja swoje nosy, lecz… Akwila?
Jeden z Figli powoli podniosl reke.
— Tak? — zapytala.
— Toja, prosze pani, DuzyJan. Nie wiem, czy to bylo porzadne czarowanie — przelknal nerwowo — ale razem z Prawie Duzym Angusem widzielismy, jak robila cos bardzo dziwnego, co nie, Prawie Duzy Angusie? — Stojacy obok Figiel przytaknal i Jan kontynuowal:
— To bylo wtedy, jak dostala nowa sukienke i nowy kapelusz…
— I barrrrdzo przyjemnie w tym wygladala — zauwazyl Prawie Duzy Angus.
— Rzeczywiscie. Wlozylaje na siebie, potem stanela na srodku pokoju i powiedziala… co takiego powiedziala, Prawie DuzyAngusie?
— „Zobacz mnie” — podrzucil mu Prawie Duzy Angus.
Twarz panny Libelli byla nieprzenikniona. Jan wygladal na speszonego, ze w ogole wspomnial o takim drobiazgu, ale czul w obowiazku skonczyc.
— Po chwili uslyszelismy: „Przestan mnie widziec”, a potem poprawila kapelusz, no wiecie, zmienila nieco nachylenie ronda.
— Aha, chodzi ci o to, ze patrzyla w cos, co my, ludzie, nazywamy lustrem — zrozumiala panna Libella. — To jest rodzaj…
— Doskonale wiem, co to sa lustra, prosze pani — odparl Prawie Duzy Angus. — Onamialajedno malenkie, popekane i brudne. Zupelnie sie nie nadawalo, zeby obejrzec porzadnie cala sylwetke.
— Lusterka znakomicie nadaja sie do krrrradziezy — oswiadczyl Rozboj. — Zdobylismy dla mojej Joannyjedno srebrne do garderoby.
— I powiedziala „Zobacz mnie”? — zapytala panna Libella.
— Tak, a potem „Przestan mnie widziec” — powtorzyl DuzyJan.
— A w miedzyczasie stala calkiem nieruchomo jak wieza.
— To brzmi tak, jakby starala sie wymyslic zaklecie na czar niewidzialnosci. — Panna Libella sie zadumala. — Oczywiscie one dzialaja calkiem inaczej.
— Nam sie wydawalo, ze starala sie wyrzucic z siebie wlasny glos — tlumaczyl Prawie Duzy Angus. — Brzmial tak, jakby dochodzil z zupelnie innego miejsca. CiutJan zna taki trik i uzywa go, kiedy polujemy.
— Wyrzucic swoj glos? — Panna Libella zmarszczyla brwi. — Dlaczego tak mysleliscie?
— Bo kiedy mowila: „Przestan mnie widziec”, brzmialo to, jakby dochodzilo nie zjej ust, wargi tez sie nie poruszaly.
Panna Libella wpatrywala sie w Figle. Kiedy odezwala sie znowu, jej glos brzmial nieco dziwnie.
— Powiedzcie mi, czy kiedy tak stala, poruszala sie choc troche?
— Tylko bardzo powoli oddychala — odparl p^yJan.