— Na litosc! Nie ma watpliwosci, ze podaza za nia! A drugi glos mu odpowiedzial:

— Ale stara czarownica wkrotce to zauwazy?

— Co? Nauczycielka? Nie, ona nie jest do konca wiedzmowata!

— Przeciez ma spiczasty kapelusz ukryty pod kwiatami, Duzy Janie. — Drugi glos nie rezygnowal, mozna powiedziec, ze brzmial w nim wyrzut. — Sam widzialem. Naciska ciutsprezynke, a wtedy pokazuje sie czubek!

— Masz racje, Hamiszu, powiedzialbym, ze z czytaniem i pisaniem radzi sobie calkiem dobrze, ale nie wie za wiele o tym, czego nie ma w ksiazkach. I ja nie mam zamiaru sie pokazac w jej obecnosci. Z pewnoscia by zaraz wszystko spisala! Chodz, musimy opowiedziec o tym wodzy!

* * *

Fik Mik Figle z Kredy nienawidzily pisania z wielu powodow, ale jeden byl najwazniejszy: to, co napisane, zostaje. Przyszpila slowa na wieki. Czlowiek powie, co mu slina na jezyk przyniesie, a potem jakis nieprzyjemny ciutglupek spisze to i skad wiadomo, co z tymi slowami zrobi? Moze nawet przybic czlowiekowi cien do sciany.

Ale teraz mieli przeciez nowa wodze, a nowe wodze przynosza nowe pomysly. Tak to wlasnie zostalo pomyslane. Dzieki temu klan nie staje sie zbyt skostnialy. Wodza Joanna pochodzila z klanu znad Dlugiego Jeziora, a tam pisano.

Nie rozumiala, czemu jej maz nie moglby tego robic takze. I w ten sposob Rozboj bardzo szybko sie przekonal, ze Joanna jest prawdziwa wodza.

Obficie sie pocil.

Kiedys w pojedynke pokonal wilka. Teraz z radoscia zgodzilby sie na powtorzenie tego eksperymentu, i to z zamknietymi oczami i jedna reka przywiazana na plecach, byle tylko nie robic tego, czego wymagala od niego zona.

Dwa pierwsze etapy pisania, tak jak on to rozumial, opanowal do perfekcji.

1) Ukrasc papier.

2) Ukrasc olowek.

Niestety, na tym sie nie konczylo.

Wlasnie w tej chwili zaciskal obie dlonie na koncowce olowka, usilujac sie wycofac, podczas gdy dwoch jego braci pchalo go z calych sil w strone kartki papieru przyszpilonej do sciany komnaty (byl to stary rachunek za dzwonki owiec, zwedzony z farmy). Reszta klanu rozsiadla sie na galeriach i przygladala z przerazeniem pomieszanym z fascynacja.

— Moze powinienem podejsc do tego lagodniej — protestowal, wbijajac sie butami w klepisko. — Moze wystarczyloby, gdybym zaczal od przecinka lub kropki.

— Ty jestes tu szefem, Rozboju, nalezy sie wiec, bys pierwszy zabral sie do pisania — oswiadczyla Joanna. — Nie moge miec meza, ktory nie potrafi nawet sie podpisac. Przeciez ci pokazywalam, jak wygladaja litery.

— O tak, kobieto, ohydne, pokretne i pogarbione! — jeczal Rozboj. — Takiemu Q nigdy bym nie zawierzyl. Podstepna litera dzgajaca zadlem, ot co!

— Trzymaj tylko olowek nad papierem, a ja juz ci powiem, jakie znaki masz stawiac. — Joanna wyciagnela w jego kierunku ramie.

— Ale z pisania moga wyniknac nieliche klopoty — bronil sie Rozboj. — To, co czlowiek napisze, potrafi zaprowadzic go na stryczek!

— No, dosyc juz! Przeciez to dziecinnie proste! — zachnela sie jego zona. — U wielkich dziel juz maluchy potrafia robic to, czego nie umie calkiem dorosly Figiel!

— To, co jest napisane, trwa nawet po smierci czlowieka! — Rozboj machal olowkiem, jakby odganial zle duchy. — Nie powiesz mi, ze to w porzadku.

— Ach, wiec ty po prostu boisz sie liter, prawda? — Joanna starannie wymawiala slowa. — Jesli tak, dobrze, dam ci spokoj. Wszyscy duzi mezczyzni to w rzeczywistosci tchorze. Zabierz mu olowek, Jasiu. Nie mozemy prosic, by zmierzyl sie ze swymi lekami.

W kopcu zapanowala calkowita cisza, gdy Glupi Jas wyjmowal olowek z rak swego brata. Wszystkie oczy zwrocone byly na Rozboja. Jego dlon zaciskala sie i otwierala nerwowo. Wpatrywal sie w pusta kartke, oddychajac ciezko. Nagle wysunal brode do przodu.

— Twarda z ciebie kobieta, Joanno Mik Figiel! — powiedzial wreszcie. Klasnal w dlonie i wyrwal olowek z rak Glupiego Jasia. — Daj mi to narzedzie tortur! Litery nie poznaja, kto w nie wymierzyl.

— Oto moj dzielny chlopak! — wykrzyknela jego zona, gdy Rozboj pochylil sie nad papierem. — Zaczynajmy wiec. Pierwsza litera to R. Ta, ktora wyglada niczym maszerujacy grubas, pamietasz?

Zebrane praludki obserwowaly, jak Rozboj, solidnie postekujac, z wystawionym jezykiem, ciagnal olowek po zakretach i liniach liter. Po ukonczeniu kazdej z nich spogladal w oczekiwaniu na wodze.

— Znakomicie — powiedziala wreszcie. — Pieknie!

Rozboj zrobil krok w tyl i krytycznie przyjrzal sie kartce papieru.

— To wszystko? — zapytal.

— Tak. Napisales swoje wlasne imie! Rozboj znowu popatrzyl na litery.

— Czy teraz mnie wezma do wiezienia? — zapytal. Spoza Joanny doszlo go grzeczne kaszlniecie. Dzwiek ten wydal ropuch. Nie mial zadnego imienia, poniewaz ropuchy nie przepadaja za imionami. Mimo wysilkow zlowieszczych sil, ktore kazaly ludziom myslec inaczej, zadna ropucha nie zostala nazwana na przyklad ropucha Roland. To sie po prostu nie zdarza.

Ropuch byl kiedys prawnikiem (ludzkim, ropuchy sie obywaja bez prawnikow) i zostal przemieniony w ropucha przez dobra wrozke, ktora zamierzala zmienic go w zabe, ale troche sie jej pokrecilo. Teraz mieszkal w kopcu Figli, pozywiajac sie glistami i pomagajac praludkom w sprawach wymagajacych glebszego namyslu.

— Mowilem juz panu, ze samo zapisanie panskiego imienia nie stanowi zadnego problemu — oswiadczyl teraz. — Nie ma nic nielegalnego w slowie „rozboj”. Chyba ze — tu ropuch rozesmial sie sucho, jak to maja w zwyczaju prawnicy — oznaczaloby czyn.

Zaden z Figli sie nie rozesmial. Lubili, gdy zarty sa nieco, no, smieszniejsze.

Rozboj wpatrywal sie w swoje bardzo chybotliwe pisanie.

— To moje imie? — zapytal.

— Zdecydowanie tak, panie Rozboju.

— I nic zlego sie nie dzieje — zauwazyl Rozboj. Przyjrzal sie blizej literom. — A skad wiadomo, ze to jest moje imie?

— A, ta czesc nazywa sie czytaniem — wyjasnila Joanna.

— Czy wtedy litery tworza dzwieki w twojej glowie? — dopytywal sie Rozboj.

— To deser — odezwal sie ropuch. — Ale uwazamy, ze wolalbys zaczac od bardziej fizycznych aspektow procedury.

— Czy nie moglbym nauczyc sie samego pisania, a czytanie zostawic dla kogos innego? — zapytal Rozboj glosem, w ktorym nie bylo nadziei.

— Nie, moj mezczyzna musi umiec jedno i drugie — powiedziala Joanna, skladajac przed soba rece. A kiedy Figiel zenskiego rodzaju robi cos takiego, to znaczy, ze nie pozostaje nic wiecej jak tylko sie poddac.

— To okropne dla mezczyzny, gdy jego kobieta nasyla na niego ropucha — powiedzial Rozboj, potrzasajac glowa. Ale gdy powrocil wzrokiem do zapisanego skrawka papieru, na jego twarzy pojawilo sie cos na ksztalt dumy. — co, nadal jest tam moje imie, czyz nie? — zapytal z usmiechem.

Joanna skinela glowa.

— Ot tak po prostu, nie na liscie gonczym ani czyms w tym stylu. Moje imie zapisane przeze mnie.

— Tak, Rozboju — jeszcze raz potwierdzila mloda wodza.

— Moje imie moja reka. I zaden dran nie moze nic z tym zrobic, prawda? Czy moje imie jest calkiem bezpieczne?

Joanna spojrzala na ropucha, ktory wzruszyl ramionami. Ci, ktorzy znali Fik Mik Figle, wiedzieli, ze mozgow uzywaja u nich dziewczyny.

— Mezczyzna jest prawdziwym mezczyzna, kiedy jego wlasne imie znajduje sie tam, gdzie nikt inny nie

Вы читаете Kapelusz pelen nieba
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату