— Badala to pani, poniewaz cos pania zaniepokoilo — powiedziala Akwila.

— Zaniepokoilo? Alez skad. Nigdy sie nie niepokoje — zachnela sie panna Tyk. — Jeslijednakjuz poruszylas ten temat, to rzeczywiscie cos wywolalo moj niepokoj. I mysle, ze to cos znajdowalo sie blisko. Ale prawdopodobnie nie ma to znaczenia. Juz sie czuje duzo lepiej.

Wcale nie wyglada pani na uspokojona, pomyslala Akwila Aja sie mylilam. Dwie osoby oznaczaja podwojny niepokoj. Oczywiscie calkowicie przeciwnie mialaby sie rzecz z pokojem.

Z pewnosciajednak Dwiekoszule nie mialy w sobie niczego magicznego. To bylo tylko miejsce, w ktorym droga zmieniala kierunek.

* * *

Dwadziescia minut pozniej pasazerowie wyszli z gospody i wsiedli do powozu. Woznica zauwazyl, ze konie sa wciaz bardzo spocone, wydawalo mu sie tez, ze slyszy brzeczenie much, nie wiedzial tylko, czemu ich nie widzi.

Psa, ktory wczesniej wylegiwal sie na drodze, znaleziono jakis czas potem skulonego i skomlacego wjakims kacie stajni.

Panna Tyk i Akwila zmienialy sie przy niesieniu bagazu. Droga do lasu zabrala im mniej wiecej pol godziny. Nie byl tojakis specjalny las, glownie skladal sie z bukow, ale gdy sie wie, ze buki wytwarzaja trucizne, ktora spada na ziemie, dzieki czemu pod drzewami jest podejrzanie czysto, mozna byc pewnym, ze ich drewno niejest znowu takie zwyczajne.

Usiadly na pniu i czekaly na zachod slonca. Panna Tyk wyjasniala Akwili, co robila z paciorkami, nitkami i chaosem.

— Wiec one nie sa zaczarowane? — dopytywala sie Akwila.

— Nie, ale dzieki nim mozna czarowac.

— To takjak z okularami, ktore pozwalaja widziec, ale same nie widza?

— Dobre porownanie. Czy teleskopjest magiczny? Z cala pewnoscia nie. To tylko rura i szkielko, ale mozesz dzieki niemu policzyc, ile smokow tancuje na ksiezycu. Podobnie… uzywalas kiedys luku? Nie, raczej nie. Ale chaos dziala podobnie jak luk. Na luk przenosi sie sila miesni, z ktora lucznik naciaga strzale, i ta sila potem przenosi strzale duzo dalej, niz lucznik potrafilby ja rzucic. A chaos mozesz stworzyc ze wszystkiego, byle tylko wygladal… jak trzeba.

— I wtedy mozna stwierdzic, czy dzieje sie cos magicznego? — Tak, do tego wlasnie sluzy. Ajesli ma sie wprawe w uzywaniu go, pomaga rowniez w samej magii, bo dzieki niemu mozna sie dokladnie skupic na zadaniu. Daje sie go tez wykorzystacjako ochrone, taka siatke, przez ktora nie przeniknie zadne zaklecie, mozesz tez za pomoca niego wyslac czar lub… wiesz, to tak jakbys uzywala scyzoryka, ktory ma rozne ostrza, pilniczek, korkociag i wykalaczke. Chociaz nie potrafie sobie wyobrazic, by ktoras wiedzma wykorzystywala chaos do dlubania w zebach, cha, cha! Kazda mloda czarownica uczy sie, jak stworzyc chaos. Panna Libella pomoze ci.

Akwila rozgladala sie po lesie. Cienie sie wydluzaly, ale nie wywolywaly w niej leku. Skrawki nauk panny Tyk blakaly sie po jej glowie: Zawsze stawaj twarza w twarz ze swym lekiem. Staraj sie miec tyle pieniedzy, ile ci trzeba, nigdy za wiele. I kawalek sznurka. Nawetjesli cos sie stalo nie z twojej winy, ty ponosisz odpowiedzialnosc. Wiedzmy zalatwiaja rozne sprawy. Nigdy nie stawaj pomiedzy dwoma lustrami. Niejazgocz. Czyn swoja powinnosc. Nie klam, ale nie zawsze musisz byc calkiem prawdomowna. Nie wypowiadaj zyczen ani na glos, ani w duszy. A zwlaszcza gdy spogladasz w gwiazdy, bo to wyjatkowo glupie. Otworz oczy, a potem jeszcze raz otworz oczy.

— Czy panna Libella ma dlugie siwe wlosy? — zapytala teraz dziewczynka.

— Tak.

— Czyjest wysoka dama, z lekka nadwaga, obwieszona lancuszkami? — pytala dalej. — I czy na jednym lancuszku wisza okulary? I chodzi w butach na zadziwiajaco wysokich obcasach?

Panna Tyk nie byla glupia. Rozejrzala sie.

— Gdzie onajest? — zapytala.

— Stoi tam za drzewem — odparla Akwila.

Mimo tej informacji panna Tyk musiala zmruzyc oczy, byja dostrzec. Akwilajuzjakis czas temu zauwazyla, ze wiedzmy zapelniaja przestrzen. Choc trudno powiedziec, dlaczego taksie dzieje, wydaja sie bardziej realne niz wszystko, co je otacza. Bardziej je po prostu widac. Ale kiedy nie chca byc widziane, zadziwiajace, jak trudno je zobaczyc. Nie chowaja sie, nie uzywaja magii, by zniknac, chociaz nieraz tak by sie moglo zdawac, ale gdyby ktos mial opisac dane miejsce, moglby przysiac, ze zadnej czarownicy tam nie bylo.

— No tak, doskonale — oswiadczyla panna Tyk. — Ciekawa bylam, kiedyja dostrzezesz.

Akurat! — pomyslala sobie Akwila.

Panna Libella stawala sie coraz bardziej realna, idac w ich strone. Ubrana byla cala na czarno i idac, pobrzekiwala leciutko z powodu calej tej czarnej bizuterii, ktora na niej wisiala. Miala tez okulary, co Akwili wydalo sie dziwne w przypadku wiedzmy. Panna Libella przypominala dziewczynce zadowolona z siebie kure. I miala dwie rece, calkiem normalnie.

— Witaj, panno Tyk — powiedziala. — A ty z pewnoscia jestes Akwila Dokuczliwa.

Akwila wiedziala, ze nalezy sie poklonic (czarownice z reguly nie dygaja, chyba ze chca speszyc Rolanda).

— Przepraszam cie, Akwilo, ale chcialabym zamienic z panna Libella slowko na osobnosci, mam nadzieje, ze ci to nie przeszkadza — odezwala sie dosc gornolotnie panna Tyk. — Starszyzna ma swoje sprawy.

Akurat! — znowu pomyslala Akwila, tym razem poniewaz jej sie slowkospodobalo.

— Przejde sie wiec, zeby popatrzec na drzewa, dobrze? — zapytala, majac nadzieje, ze brzmi to wystarczajaco sarkastycznie.

— Na twoim miejscu skorzystalabym z krzakow, kochanie! — zawolala za nia panna Libella. — Nie chcialabym sie zatrzymywac, kiedy bedziemyjuz w locie.

Rzeczywiscie, kilka kep ostrokrzewu tworzylo wspanialy parawan, ale Akwila uznala, ze nikt nie bedzie do niej przemawial jak do dziesieciolatki, lepiejjuz niech pecherzjej peknie.

Pokonalam Krolowa z Krainy Basni, rozmyslala, spacerujac po lesie. To nic, ze niejestemjuz nawet pewnajak, poniewaz wszystko wydaje sie dzis snem, ale zrobilam to!

Sposob, wjaki zostala odeslana, ja rozgniewal. Odrobina szacunku by nie zaszkodzila, prawda? Tak wlasnie mowila stara wiedzma Weatherwax: Ja okaze ci szacunek, jesli ty z kolei okazesz szacunek mnie”. Panna Weatherwax, wiedzma, jaka wszystkie inne w skrytosci pragnely byc, okazala mi szacunek, wiec mozna by pomyslec, ze pozostale tez postaraja sie nieco.

— Zobacz mnie — powiedziala Akwila.

…i wyszla z siebie. Jako niewidzialny duch zawrocila w strone panny Tyk i panny Libelli. Nie patrzyla pod nogi z leku, ze nie zobaczy tam swoich stop. Kiedy obejrzala sie na swoje cialo, stalo spokojnie przy ostrokrzewach na tyle daleko, by nie slyszec niczyich rozmow.

Podkradla sie blizej polanki.

— …lecz przedwczesnie rozwinieta, wrecz przerazajaco — mowila wlasnie panna Tyk.

— Ojej! Nigdy nie radzilam sobie ze zbyt sprytnymi ludzmi — odparla panna Libella.

— Ale w glebi serca to dobre dziecko — dodala panna Tyk, a to rozgniewalo Akwile bardziej niz „przedwczesnie rozwinieta”.

— Oczywiscie, znasz moja sytuacje — mowila panna Libella. Akwila przysunela sie jeszcze blizej.

— Tak, moja droga, ale pani osiagniecia to rownowaza — tlumaczyla panna Tyk. — Dlatego panna Weatherwax zaproponowala wlasnie pania.

— Obawiam sie tylko, ze bywam roztargniona. — Panna Libella nie ukrywala swego zmartwienia. — Lot tutaj byl dosc koszmarny, bo jak gapa zostawilam moje okulary krotkowidza na drugim nosie…

Na drugim nosie? — powtorzyla w myslach Akwila.

Czarownice w tym samym momencie zamarly.

— Nie mam jajka! — wykrzyknela panna Tyk.

— Nosze zuka w pudelku po zapalkach, na wypadek takich wyjatkowych sytuacji! — szepnela panna Libella.

Siegnely do kieszeni, by za chwile wydobyc z nich koraliki, piorka i kolorowe szmatki…

Вы читаете Kapelusz pelen nieba
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату