kontekstowym. Widzialas te golemy?

— Nie, nasz tunel sie zawalil. W tej chwili nie mozemy sie nawet porozumiec z tymi, ktore prowadzily wykopaliska. Slona woda zle przewodzi ich piesn. Ale podejrzewamy, ze to… niezwykle golemy.

— Prawdopodobnie zlote — rzucil Flead.

Te slowa pozostawily po sobie pelna zadumy cisze.

A potem Adora Belle powiedziala:

— Och…

Moist zamknal oczy. Po wewnetrznej stronie powiek lsniace rezerwy zlota Ankh-Morpork wedrowaly powoli w gore i w dol.

— Wszyscy badacze Um spotykaja sie z legenda zlotego golema — podjal Flead. — Szescdziesiat tysiecy lat temu jakis szaman przy ognisku ulepil postac z gliny i wymyslil, jak ja ozywic. To byl jedyny wynalazek, jakiego potrzebowali. Rozumiesz? Wiedzialas, ze mieli nawet golemy-konie? Od tamtych czasow nikomu nie udalo sie takiego stworzyc. A mimo to Umnianie nigdy nie nauczyli sie obrobki zelaza. Nie wynalezli lopaty ani kola. Golemy pasly ich stada i golemy tkaly materialy! Jednak Umnianie sami robili swoja bizuterie, zdobiona glownie scenami skladania ofiar z ludzi. Paskudna dzialalnosc, w kazdym sensie tego slowa. W tej dziedzinie byli przerazajaco pomyslowi. Teokracja, oczywiscie — dodal, wzruszajac ramionami. — Nie wiem, co jest takiego w schodkowych piramidach, co wydobywa z bostwa najgorsze sklonnosci… W kazdym razie tak, potrafili obrabiac zloto. Ubierali w nie kaplanow. Calkiem mozliwe, ze wykonali z niego pewna liczbe golemow. Albo tez, co mozliwe, „zloty golem” byl metafora wartosci, jaka mialy golemy dla Umnian. Kiedy ludzie chca jakos wyrazic koncepcje wartosci, „zloto” jest czesto wybieranym slowem…

— No wlasnie… — mruknal Moist.

— …albo mamy do czynienia z legenda pozbawiona podstaw. Wykopaliska w tym regionie nigdy nie odslonily niczego poza kilkoma fragmentami rozbitych golemow — dokonczyl Flead i usiadl wygodnie w powietrzu.

Mrugnal do Adory Belle.

— Moze szukalas gdzie indziej? Jedna z legend mowi, ze po smierci wszystkich ludzi golemy weszly do morza?

Znak zapytania zawisl w powietrzu jak haczyk, ktorym byl.

— Bardzo ciekawa legenda — stwierdzila Adora Belle z kamienna twarza.

Flead sie usmiechnal.

— Odkryje sens tej wiadomosci — obiecal. — Oczywiscie przyjdziesz mnie znowu odwiedzic? .

Moistowi wcale sie nie podobalo brzmienie tych slow. I wcale nie pomoglo, ze Adora Belle sluchala ich z usmiechem. Flead dodal jeszcze:

— 

— A pan? — spytala ze smiechem Adora Belle.

— Nie, ale mam doskonala pamiec.

Moist zmarszczyl brwi. Wolal, kiedy traktowala starego lobuza ozieble.

— Mozemy juz isc? — zapytal.

* * *

Kandydat na mlodszego rachmistrza w okresie probnym, Hammersmith Coot, patrzyl na zblizajaca sie panne Drapes z nieco mniejszym lekiem niz jego starsi koledzy. Oni zas wiedzieli, ze biedny dzieciak za krotko tu pracowal, by pojac znaczenie tego, co ma sie zdarzyc.

Starsza ksiegowa z pewna energia polozyla kartke na jego biurku. Suma zostala zakreslona zielonym atramentem, ktory nie zdazyl jeszcze wyschnac.

— Pan Bent — powiedziala z wyrazna domieszka satysfakcji — mowi, ze musi pan to zrobic ponownie, jak nalezy.

A ze Hammersmith byl dobrze wychowanym mlodym czlowiekiem, i ze byl to dopiero jego pierwszy tydzien w banku, odpowiedzial:

— Tak, panno Drapes.

Po czym przysunal sobie kartke i wzial sie do pracy.

Wiele roznych historii opowiadano o tym, co zdarzylo sie potem. W nadchodzacych latach ksiegowi mierzyli swe doswiadczenie w bankowosci tym, jak byli blisko, gdy Rzecz Sie Stala. Wystapily pewnie niezgodnosci w kwestii tego, co rzeczywiscie powiedziano. Z pewnoscia nie bylo zadnych dzialan gwaltownych, niezaleznie od tego, co sugerowaly niektore wersje opowiesci. Lecz byl to dzien, ktory powalil na kolana swiat — a przynajmniej te jego czesc, ktora zawierala bankowy kantor.

Wszyscy sie zgadzali, ze Hammersmith spedzil troche czasu, pracujac nad procentami. Podobno wyjal tez notes — prywatny notes, co samo w sobie bylo wykroczeniem — i w nim dokonal czesci obliczen. Pozniej — niektorzy twierdza, ze po pietnastu minutach, inni, ze minelo prawie pol godziny — podszedl do biurka panny Drapes i oswiadczyl:

— Przykro mi, panno Drapes, ale nie moge znalezc miejsca, gdzie zrobilem blad. Sprawdzilem wszystkie dzialania i uwazam, ze laczna suma jest poprawna.

Nie mowil glosno, ale w sali zapadla cisza. Wlasciwie nawet wiecej niz cisza. Samo wytezanie setek uszu wystarczalo, by pajaki, przedace swe sieci pod sufitem, zachwialy sie od sily tego ssania. Hammersmith zostal odeslany na miejsce z poleceniem, by „przeliczyl to jeszcze raz i nie marnowal cudzego czasu”. Po kolejnych dziesieciu — niektorzy mowia, ze pietnastu — minutach panna Drapes podeszla do jego biurka i spojrzala Hammersmithowi przez ramie.

Wiekszosc zgadza sie, ze po nastepnej mniej wiecej pol minuty sama wziela kartke, z ciasnego koka na glowie wyjela olowek, kazala mlodemu czlowiekowi ustapic sobie miejsca, usiadla i przez jakis czas wpatrywala sie w liczby. Wstala. Przeszla do biurka innego starszego ksiegowego. Razem pochylili sie nad kartka. Przywolano trzeciego. Skopiowal drazniace kolumny, popracowal nad nimi chwile i uniosl poszarzala twarz. Nikt nie musial mowic tego glosno, ale cala praca ustala i tylko pan Bent na swoim wysokim stolku wciaz zaprzatniety byl liczbami. Co znaczace, mamrotal cos do siebie.

Ludzie wyczuwali to w powietrzu.

Pan Bent Zrobil Blad.

Najstarsi ksiegowi naradzili sie goraczkowo w kacie. Nie istnial juz wyzszy autorytet, do ktorego mogliby sie odwolac. To pan Bent byl najwyzszym autorytetem, ustepujacym tylko nieublaganemu Wladcy Matematyki. W koncu panna Drapes, ktora jeszcze niedawno posredniczyla w przekazaniu niezadowolenia pana Benta, napisala u dolu arkusza: „Przykro mi, panie Bent, ale wydaje mi sie, ze ten mlody czlowiek ma racje”, wsunela go pod plik kartek, ktore niosla do pana Benta, i rzucila je na przesuwajaca sie obok tace. Stukot bucikow odbil sie echem w calej sali, kiedy potem przebiegla do damskiej toalety, gdzie dostala histerii.

* * *

— I jak to poszlo, twoim zdaniem? — zapytal Moist, wychodzac na swiatlo slonca.

— Czyzbym wyczuwala nutke irytacji? — zasmiala sie Adora Belle.

— Wiesz, moje plany na dzisiaj nie obejmowaly pogawedki z trzystuletnim lubieznikiem.

— Pewnie chodzi ci o nieboszczyka, ale to przeciez duch, a nie zwloki.

— Dobieral sie do ciebie!

— Tylko w swoim umysle. I w twoim tez.

— Normalnie dostajesz szalu, kiedy traktuja cie tak protekcjonalnie.

— Owszem. Ale wiekszosc ludzi nie jest w stanie przetlumaczyc jezyka tak starego, ze nawet golemy ledwie rozumieja jego dziesiata czesc. Gdybys mial taki talent, moze podrywalbys dziewczyny trzysta lat po smierci.

— Po prostu flirtowalas z nim, zeby dostac to, czego chcialas?

Adora Belle zatrzymala sie jak wryta posrodku placu i zwrocila sie do niego.

— I co? Ty przez caly czas flirtujesz z ludzmi! Flirtujesz z calym swiatem! Dlatego wydajesz sie

Вы читаете Swiat finansjery
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату