Brunetti popatrzyl na jej zacieta twarz i pomyslal, ze faktycznie mogla czasami oniesmielac swoich studentow.
– Chodzi mi o to, ze kiedys obydwoje wierzylismy w polityke lewicy, sprawiedliwosc spoleczna i rownosc wszystkich wobec prawa, a teraz sie okazuje, ze pierwszym naszym odruchem jest wepchnac sie przed innych w kolejke.
– Nie uzywaj liczby mnogiej, Guido, to ja zasugerowalam to rozwiazanie. Twoje zasady pozostaja nienaruszone.
– A to co znaczy?
– Ze moje zasady nie ucierpia. Cale lata dawalismy sie nabierac, z tymi naszymi nadziejami na lepszy i sprawiedliwszy swiat i idiotyczna wiara, ze obrzydliwy system polityczny i rownie obrzydliwi politycy zbuduja wreszcie w tym kraju panstwo Platona. – Poszukala wzrokiem oczu meza. – Ja juz w to nie wierze.
Brunetti slyszal jej zmeczony glos, ale nie umial zapanowac nad niechecia, ktora budzila w nim kazda wzmianka o bogatym i wplywowym tesciu.
– To dlatego z byle glupstwem biegniesz do kochanego ojczulka i blagasz o pomoc? – zapytal.
– Chce tylko zaoszczedzic nam straty czasu i energii – powiedziala Paola lagodnie, starajac sie zapobiec klotni. – Jesli zaczniemy dzialac oficjalna droga, znajdziemy sie w swiecie Kafki, ktory zrujnuje nasz spokoj. Nigdy nie zdobedziemy wlasciwych dokumentow. Beda nas odsylac od jednego urzednika do drugiego i skonczymy w domu wariatow. Czy nie warto zwrocic sie do ojca, zeby oszczedzic sobie tych wszystkich upokorzen? – Paola czula, ze jej spokoj udziela sie powoli Brunettiemu.
– A jesli ci powiem, ze wolalbym zrobic to sam, bez jego wsparcia? To jest nasze mieszkanie, Paola.
– Chcesz powiedziec, ze wolalbys zrobic to sam legalna droga czy tez – glos Paoli zabrzmial jeszcze lagodniej – opierajac sie na wlasnych znajomosciach?
Brunetti usmiechnal sie, co bylo znakiem, ze burza minela.
– Oczywiscie, opierajac sie na wlasnych znajomosciach.
– A, to zupelnie co innego. Na przyklad na kim? – spytala Paola, rowniez sie usmiechajac.
Problem ojca przestal istniec.
– No… jest Rallo z Komisji Sztuk Pieknych.
– Ten, ktorego syn handluje narkotykami?
– Handlowal – sprostowal Brunetti.
– A co sie stalo?
– Powiedzmy, ze wyswiadczylem mu przysluge.
– A co Komisja Sztuk Pieknych ma wspolnego z naszym mieszkaniem? Przeciez ta kondygnacja zostala dobudowana po wojnie.
– Tak nam powiedzial Battistini. Ale poniewaz budynek znajduje sie na liscie zabytkow, wiec nie jest obojetne, co sie dzieje na naszym pietrze.
– No tak – zgodzila sie Paola. – Kto jeszcze?
– Vianello ma kuzyna architekta, ktory pracuje w Commune* [Commune – merostwo, ratusz, urzad gminny.], mysle nawet, ze w biurze wydajacym pozwolenia na budowe. Poprosze Vianella, zeby sie dowiedzial, co i jak.
Milczac, robili w pamieci liste wyswiadczonych w przeszlosci przyslug. Bylo prawie poludnie, kiedy ustalili, kto i w jaki sposob moze byc ich potencjalnym sprzymierzencem. Dopiero wtedy Brunetti spytal:
– Czy dostalas
Paola, zgodnie z wieloletnim zwyczajem, skierowala pytanie do niewidzialnej osoby pojawiajacej sie za kazdym razem, kiedy malzonek z czyms wyskoczyl:
– Slyszales? Grozi nam utrata domu, a jedyne, co go interesuje, to kraby w miekkich muszlach!
– Wcale nie! – odrzekl urazony Brunetti.
– Tak? A co jeszcze?
– Risotto.
Dzieci dowiedzialy sie o wszystkim dopiero, kiedy z polmiska znikl ostatni krab. Na poczatku zadne z nich nie potraktowalo tego powaznie, a kiedy rodzice uswiadomili im wreszcie, ze mieszkanie faktycznie jest zagrozone, natychmiast zaczely planowac przeprowadzke.
– Nie moglibysmy znalezc mieszkania z ogrodem, zebym mogla miec psa? – spytala Chiara. – A przynajmniej kota – poprawila sie, widzac miny rodzicow.
Rafii nie byl zainteresowany zwierzetami, natomiast necila go perspektywa drugiej lazienki.
– Gdybysmy mieli druga lazienke, pewnie bys w niej zamieszkal, dopoki nie uroslyby ci te idiotyczne wasiki – rzekla Chiara. Byla to pierwsza publiczna uwaga odnoszaca sie do coraz bardziej widocznego cienia pod nosem starszego brata.
– Dosc tych wyglupow! Nie zycze sobie zadnych zartow na ten temat. – Paola czula sie prawie jak wojskowy wyslannik ONZ, majacy utrzymac pokoj na terenie dzialan wojennych.
Dorastajace pociechy popatrzyly uwaznie na matke, po czym, jak sowiatka na galezi, zastanawiajace sie, ktory z zaczajonych drapieznikow zaatakuje pierwszy, przeniosly niepewny wzrok na ojca.
– Slyszeliscie, co powiedziala mama – rzekl Brunetti, co bylo oczywistym znakiem, ze sprawy wygladaja powaznie.
– To ja pozmywam – zaofiarowala sie Chiara, wiedzac dobrze, ze dzis i tak jest jej kolej.
Rafii odsunal krzeslo i wstal. Pozbieral talerze, wstawil je do zlewu, odkrecil wode i podwinal rekawy swetra. Paola i Brunetti uciekli do salonu, zachowujac sie jak zabobonni chlopi w obliczu sil nadprzyrodzonych. Brunetti zdazyl jeszcze chwycic po drodze butelke grappy i dwa male kieliszki.
– Co masz w planie na dzisiejsze popoludnie? – spytala Paola, gdy maz wreczyl jej kieliszek pelen zlotawego plynu.
– Wracam do Persji. – Brunetti zsunal buty i polozyl sie na kanapie.
– Powiedzialabym, ze to raczej przesadna reakcja na rewelacje signora Rossiego. Czy to jest ta butelka, ktora przywiezlismy z Belluno? – spytala po kolejnym lyku grappy.
W Belluno mieli przyjaciela, ktory pracowal z Brunettim ponad dziesiec lat, po czym, ranny w jakiejs strzelaninie, odszedl z policji i wrocil w rodzinne strony, zeby przejac gospodarstwo po ojcu. Kazdej jesieni destylowal pulpe winogronowa i calkowicie nielegalnie produkowal okolo piecdziesieciu butelek grappy, ktore nastepnie rozdawal rodzinie i przyjaciolom.
Brunetti przytaknal i rowniez podniosl kieliszek do ust.
– A wiec Persja? – spytala Paola.
Brunetti odstawil kieliszek na stolik obok i podniosl ksiazke, ktora zostawil tu, kiedy przyszedl signor Rossi.
– Ksenofont – powiedzial, otwierajac ja na zalozonej stronie.
– Grecy sie uratowali, prawda? I wrocili do domu?
– Jeszcze do tego nie doszedlem – odrzekl Brunetti.
– Guido, czytales Ksenofonta co najmniej dwa razy od czasu naszego slubu. Jesli nie wiesz, czy Grekom udalo sie wrocic, to albo czytasz nieuwaznie, albo masz pierwsze objawy alzheimera – zdenerwowala sie Paola.
– Udaje, ze nie wiem, co sie stanie, w ten sposob mam wiecej przyjemnosci z czytania – wyjasnil Brunetti, wkladajac okulary i zaglebiajac sie w lekturze.
Paola patrzyla na niego dosc dlugo, po czym nalala sobie kolejny kieliszek grappy i pozostawiajac meza Persom, poszla do swego pokoju.
Rozdzial 4
Jak to czesto bywa, bezposrednio po tym wydarzeniu nic sie nie dzialo. To znaczy nie przyszly zadne papiery z Ufficio Catasto, nie dal tez znaku zycia signor Rossi. W tej sytuacji, byc moze aby nie wywolywac wilka z lasu, Brunetti nie probowal nawiazac kontaktu z przyjaciolmi, ktorzy ewentualnie mogliby pomoc wyjasnic kwestie prawnego statusu jego mieszkania. Minal marzec, ocieplilo sie. Rodzina Brunettich coraz wiecej czasu spedzala na