– Co sie z nimi stalo?
– Zbil je. Jednej chyba polamal palce. Ale nasi opiekunowie rzadko bili nas tak, zebysmy nie mogly potem pracowac. Nie chcieli tracic dochodow.
– Na czym jeszcze polegala pani pomoc?
– Przekazywalam nazwiska klientow podatnych na szantaz. Umialam poznac, ktorzy sie denerwuja, i wdawalam sie z nimi w rozmowe; predzej czy pozniej wszyscy zaczynali opowiadac o swoich zonach. Jesli sprawa wygladala obiecujaco, zdobywalam ich nazwiska i adresy. Nie bylo to trudne. Mezczyzni sa slabi i prozni.
– I co potem? – spytal Brunetti po chwili milczenia.
– Zdjeto mnie z ulicy. Szefowie uznali, ze przydam im sie bardziej jako personel sredniego szczebla. Jako
– Co pani odtad robila?
– Rozmawialam z nowymi dziewczynami, wyjasnialam im obowiazujace zasady, radzilam, zeby sie nie stawialy. Szybko nauczylam sie portugalskiego, co okazalo sie bardzo przydatne.
– Duzo pani zarabiala?
– W miare jak awansowalam, coraz wiecej. W ciagu dwoch lat odlozylam tyle, by moc kupic biuro podrozy.
– Wciaz pani dla nich pracuje?
– Jak raz sie zacznie, to nie ma odwrotu. – Zatrzymala mercedesa na czerwonym swietle, ale nie spojrzala na Brunettiego. Siedziala z palcami zacisnietymi na kierownicy, patrzac prosto przed siebie.
– Nie przeszkadzalo pani, ze zajmuje sie czyms takim?
Wzruszyla ramionami. Akurat zmienilo sie swiatlo, wiec wrzucila bieg i auto ruszylo z miejsca.
– Interes kwitl. Dziewczyn przybywalo z roku na rok, a wlasciwie z miesiaca na miesiac. Przywozilismy je…
– Temu wlasnie sluzylo biuro podrozy? – przerwal jej Brunetti.
– Tak. Ale po pewnym czasie import przestal sie oplacac. Mnostwo dziewczyn przyjezdzalo na wlasna reke. Glownie ze Wschodu i z Afryki Polnocnej. Wzielismy to pod uwage i zmienilismy sposob dzialania. Odtad zaczelismy zatrudniac dziewczyny, ktore byly juz na miejscu. To ogromnie zmniejszylo koszty. Wystarczylo im po prostu zabrac paszport. Jesli go w ogole mialy. To zdumiewajace, jak latwo jest wjechac do Wloch i tu pozostac – dodala niemal z oburzeniem.
Po prawej znow pojawila sie wspaniala rezydencja, ale Brunetti ledwo na nia spojrzal.
– A kasety? – spytal.
– No tak, kasety. Slyszalam o nich, zanim jeszcze je obejrzalam. To znaczy, wiedzialam, ze jakies kasety przychodza z Bosni, ale nie mialam zielonego pojecia, co przedstawiaja. Trevisan, Favero i Lotto byli ogromnie podnieceni, mowili o krociowych zyskach. Jedna czysta tasma kosztuje kilka tysiecy lirow, wiec kopie – szczegolnie w Stanach – sa sprzedawane z dwudziesto-, a nawet trzydziestokrotnym przebiciem. Poczatkowo Trevisan i jego wspolnicy chyba tylko odsprzedawali oryginalne tasmy, kazda za kilka milionow lirow, ale potem postanowili sami zajac sie dystrybucja, bo to przynosi najwieksze dochody.
Ktoregos dnia Trevisan spytal mnie o zdanie. Zdazyl sie zorientowac, ze mam glowe do interesow, i chcial zasiegnac mojej rady. Powiedzialam, ze musze obejrzec kasety, zanim sie wypowiem. Myslalam o nich jak o towarze, takim samym jak kazdy inny, wymagajacym tylko odpowiedniej strategii rynkowej.
Zerknela na Brunettiego.
– Wlasnie takimi pojeciami operowalam. Towar. Strategia rynkowa. – Westchnela gleboko. – Trevisan porozumial sie ze wspolnikami. Zgodzili sie pokazac mi kasety, ale musialam obejrzec je w ich obecnosci. Odkad zrozumieli, jak cenny jest to towar, nie wypuszczali go z rak.
Zamilkla; tak dlugo sie nie odzywala, ze sadzil, iz nic wiecej juz nie powie.
– I co? Obejrzala pani?
– Tak. Trzy.
– Gdzie?
– W mieszkaniu Lotta. On jeden nie mieszkal z zona, wiec poszlismy do niego.
– No i…?
– No i wtedy powzielam decyzje.
– Jaka decyzje?
– Ze ich zabije.
– Wszystkich trzech?
– Oczywiscie.
– Dlaczego?
– Bo te filmy sprawialy im przyjemnosc. Najgorszy byl Favero. Przy drugiej tasmie tak sie podniecil, ze wyszedl z pokoju. Nie wiem, dokad sie udal, ale wrocil dopiero wtedy, gdy bylo po wszystkim.
– A pozostali dwaj?
– Tez byli podnieceni. Jednakze oni juz wczesniej widzieli kasety, wiec potrafili lepiej nad soba panowac.
– Czy to byly takie same kasety jak ta, ktora widzialem?
– A na panskiej zginela kobieta?
Potwierdzil.
– No to byly takie same. Zwykle na kazdej odbywa sie zbiorowy gwalt, a potem morduje sie ofiare. – Glos Reginy Ceroni brzmial rownie beznamietnie, jakby opisywala film instruktazowy dla stewardes.
– Ile w sumie bylo takich kaset?
– Nie wiem. Oprocz tych, ktore ogladalam, mysle, ze co najmniej siedem. Te pierwsze sprzedali od razu. Dopiero te, ktore mi pokazali, zamierzali sami kopiowac i rozprowadzac.
– Co im pani powiedziala?
– Ze potrzebuje dnia albo dwoch do namyslu. I ze znam kogos w Brukseli, kto pewnie bylby zainteresowany rozprowadzaniem kopii w Belgii oraz Holandii. Ale juz wtedy wiedzialam, ze ich zabije. Chcialam sie tylko zastanowic, jak to najlepiej zrobic.
– Dlaczego?
– Co dlaczego? Dlaczego postanowilam zabic, czy dlaczego nie zabilam od razu?
– Dlaczego postanowila pani zabic?
Samochod przed nimi zwolnil, zeby skrecic w lewo, wiec lekko przyhamowala.
– Czesto o tym myslalam – rzekla, spogladajac na Brunettiego. – Chyba najwieksza role odegral fakt, ze ogladanie tych filmow sprawialo im tak duza przyjemnosc. Zupelnie sie tego nie spodziewalam. Tamtego dnia w mieszkaniu Lotta zdalam sobie sprawe, ze oni nie tylko nie widza nic zlego w ogladaniu takich filmow, ale rowniez w zamawianiu ich.
– W zamawianiu? To znaczy, ze filmy powstawaly na ich zamowienie?
Popatrzyla przed siebie na ciemna szose,
–
– A potem zobaczyla pani kasety…
– Tak. Potem zobaczylam kasety.
– Czy nie pomyslala pani o tym, ze postepuje zle, uciekajac sie do zbrodni?
– Wlasnie staram sie to panu wyjasnic. Zabicie ich nie bylo zlym uczynkiem. Powzielam sluszna decyzje; od poczatku nie mialam co do tego zadnych watpliwosci. I jesli chce pan wiedziec, to tak, dzis zrobilabym to samo.
– Dlatego ze te kobiety byly Bosniaczkami? Muzulmankami?
Prychnela pogardliwie.
– Moze mi pan wierzyc, ze to, kim byly, nie mialo najmniejszego znaczenia. – Oderwala oczy od szosy i popatrzyla na swojego pasazera. – Wciaz mowi sie i pisze o zbrodniach przeciwko ludzkosci. Pelno jest na ten