temat w gazetach, w przemowieniach politykow. Tyle ze nikt w tej sprawie nic nie robi. Padaja szlachetne slowa, a tymczasem kobiety nadal sa gwalcone i mordowane; jeden lajdak to kreci, inni ogladaja. – Mimo wscieklosci mowila wolno, wrecz cedzila slowa. – Postanowilam ich powstrzymac, ukrocic proceder. Nikt inny by tego nie zrobil.
– Mogla pani pojsc na policje.
– I co? Kazac aresztowac Trevisana, Lotta i Favera? Za co? Czy znalazlby sie odpowiedni paragraf?
Brunetti nie wiedzial, lecz wstyd bylo mu sie przyznac.
– Znalazlby sie?
– Nie wiem – odparl w koncu. – Ale mogla pani przynajmniej ujawnic ich proceder z prostytutkami. To by ich czesciowo powstrzymalo…
Rozesmiala sie glosno.
– Ale pan jest naiwny! Nie mam nic przeciwko zorganizowanej prostytucji. Sama swietnie zarabialam na tym interesie. Dlaczego mialabym chciec polozyc mu kres?
– Z powodu tego, co pania kiedys spotkalo i co teraz spotyka inne dziewczyny.
– To samo spotkaloby je wszedzie – oznajmila szybko, z irytacja, ale bez gniewu. – Gdyby nie wyjechaly ze swoich krajow, tez bylyby prostytutkami i ofiarami przemocy.
– Niektore z nich gina!
– Co mam panu powiedziec,
Brunetti czul sie zbyt zmeczony, zeby roztrzasac kwestie etyczne. Postanowil ograniczyc sie do faktow.
– Jak pani zabila Trevisana?
– Wiedzialam, ze sie umowil z Faverem na kolacje, i wiedzialam, ktorym pociagiem zwykle wraca do Wenecji. Kupilam bilet na ten sam pociag. Na tym odcinku wagony zazwyczaj sa puste…
– Rozpoznal pania?
– Nie wiem. Wszystko stalo sie bardzo szybko.
– Skad miala pani bron?
– Od znajomego. – Widac bylo, ze nie zamierza zdradzic jego nazwiska.
– A Favero?
– Kiedy podczas kolacji wyszedl do toalety, wsypalam mu do wina srodek nasenny. Specjalnie prosilam, zeby zamowil po posilku
– A potem?
– Mial mnie odwiezc na stacje, ale zasnal po drodze, kiedy stalismy na swiatlach. Przeciagnelam go na miejsce pasazera, a sama usiadlam za kierownica. Podjechalam pod jego dom, otworzylam pilotem drzwi garazu, wjechalam do srodka, po czym nie gaszac silnika, przeciagnelam Favera z powrotem na miejsce kierowcy. Nastepnie wcisnelam przycisk zamykajacy drzwi garazu i szybko wybieglam.
– Lotto?
– Zadzwonil do mnie zdenerwowany i powiedzial, ze chce ze mna porozmawiac o tym, co sie dzieje.
Brunetti patrzyl na jej profil, ktory to pojawial sie, to znikal w blasku reflektorow pojazdow nadjezdzajacych z naprzeciwka. Twarz kobiety byla zupelnie spokojna.
– Zazyczylam sobie, zebysmy na wszelki wypadek spotkali sie za miastem. Sklamalam, ze mam do zalatwienia kilka spraw na ladzie, i zaproponowalam Dolo. Zgodzil sie. Przyjechalam pierwsza i kiedy tylko podjechal, wsiadlam do jego wozu. Byl przerazony. Uwazal, ze to jego siostra zabila Trevisana i Favera; pytal, co o tym mysle. Bal sie, ze zamierza rowniez zabic jego, aby wraz z kochankiem przejac caly interes.
Zjechala na bok, zeby przepuscic jadacy z tylu samochod. Kiedy ich wyprzedzil, zawrocila w kierunku Wenecji.
– Powiedzialam, ze nie ma sie czego obawiac ze strony siostry. Odetchnal z ulga, a ja nacisnelam na spust. Sama nie wiem, ile oddalam strzalow. Nastepnie wsiadlam do swojego wozu i wrocilam na Piazzale Roma.
– A bron?
– Wciaz jest w moim mieszkaniu. Nie chcialam sie jej pozbywac, dopoki nie doprowadze sprawy do konca.
– To znaczy?
Spojrzala mu w oczy.
– Dopoki nie rozprawie sie z pozostalymi.
– Czyli z kim?
Potrzasnela glowa tak zdecydowanie, ze wiedzial, iz tej informacji nie zdola z niej wydobyc.
– I co? Wydawalo sie pani, ze policja nie wpadnie na jej trop?
– Nie wiem. Chyba o tym nie myslalam. Az do chwili kiedy pan zajrzal do mnie do biura, a ja sklamalam, ze nie prowadze samochodu. Zaczelam sie pozniej zastanawiac, jakie jeszcze popelnilam bledy. Po pierwsze, zostawilam w restauracji okulary. Po drugie, ktos mogl mnie widziec w pociagu. Po trzecie, straznik na parkingu wiedzial, ze tego dnia, kiedy zginal Lotto, bralam woz… Kiedy dzis pana zobaczylam, zrozumialam, ze to koniec. Sadzilam, ze zdaze uciec… – Urwala, a po chwili dodala: – Wlasciwie nie tyle sadzilam, ile mialam nadzieje.
Po pewnym czasie mineli kolejna rezydencje Palladia, te, ktora Brunetti ujrzal jako pierwsza, gdy wyjezdzali z Wenecji; teraz znajdowala sie po tej samej stronie kanalu co oni.
– Zdaje pan sobie sprawe, ze mnie zabija – powiedziala Regina Ceroni, przerywajac cisze.
Brunetti, ktory prawie zdazyl zapasc w drzemke w cieplym wnetrzu lagodnie sunacego pojazdu, potrzasnal glowa i wyprostowal sie.
– Slucham?
– Kiedy dowiedza sie, ze zostalam aresztowana i ze to ja zabilam tamtych trzech, nie beda mieli wyboru. Beda musieli mnie zlikwidowac.
– Nie rozumiem. Kto?
– Ci, ktorzy zajmuja sie kasetami i kieruja prostytucja. Trevisan nie byl jedyny. Nie chodzi mi o plotki na ulicy, o alfonsow, ktorzy pilnuja dziewczyn i biora od nich szmal. Mam na mysli ludzi, ktorzy kieruja tym interesem. Ktorym podlega caly import-eksport. Import dziewczyn, eksport kaset. Nie znam oczywiscie wszystkich nazwisk, ale kilka tak.
– Co to za ludzie? – spytal Brunetti, przekonany, ze uslyszy nazwiska wasatych poludniowcow, czlonkow mafii.
Wymienila burmistrza miasta w Lombardii i prezesa wielkiej firmy farmaceutycznej. Kiedy Brunetti odwrocil sie gwaltownie, zaskoczony informacja, kobieta usmiechnela sie ponuro i dorzucila nazwisko jednego z wiceministrow sprawiedliwosci.
– To wielki miedzynarodowy interes,
– Skad pani o tym wie?
– Od Lotta. Nie chcieli, zeby policja prowadzila dochodzenie; za wiele moglaby sie dowiedziec. Ja niestety tez wiem za wiele. – Usmiech znikl z jej twarzy. – Dlatego zgine.
– Zapewnimy pani w wiezieniu ochrone – powiedzial Brunetti i natychmiast zaczal obmyslac szczegoly.
– Tak jak Sidonie? – spytala sarkastycznie kobieta. – Strzegl go tlum straznikow, kamery filmowaly go dwadziescia cztery godziny na dobe. A jednak ktos zdolal wsypac mu trucizne do kawy. Mysli pan, ze ja dluzej pozyje?
– Nic sie pani nie stanie! – oznajmil z przekonaniem komisarz, po czym nagle uzmyslowil sobie, ze wlasciwie nie ma powodu jej wierzyc. Owszem, zabila trzech ludzi, lecz nic nie wskazywalo na to, aby jej zycie faktycznie bylo zagrozone. Zapewne fantazjowala.
Jakis wewnetrzny radar pozwolil Reginie Ceroni wychwycic zmiane w jego nastroju, bo raptem zamilkla. Jechali przez mrok, nie odzywajac sie do siebie. Brunetti obserwowal swiatla reflektorow odbijajace sie na