wrazenie, ze tonie. Gdyby tylko mogl oddac sie pod opieke komus, kto zajalby sie nim i wzial za niego odpowiedzialnosc.
– Trzeba ci czegos? – spytal Errki przyjaznym tonem.
Morgan jeknal.
– Tylko kule w leb, to wszystko.
Errki wyjal bron zza plecow, pochylil sie i przylozyl mu lufe do glowy dokladnie miedzy oczami.
– Szach-mat – powiedzial, usmiechajac sie. – I po krolu.
– Co tak studiujesz? – zapytal Skarre. Wyjal z kieszeni notatnik i rzucil go na fotel stojacy obok miejsca, na ktorym siedzial Sejer.
– Slady butow – mruknal inspektor. – Siedze tutaj, przygladam im sie i mam dziwne wrazenie, ze cos tu nie gra.
Podal fotografie Skarremu, ktory taktownie postanowil, ze pozniej opowie szefowi o wlasnych odkryciach.
– Powiedz mi, co widzisz – poprosil Sejer.
Skarre przyjrzal sie zdjeciom.
– Siedem sladow podeszew, z ktorych trzy, nie, cztery faktycznie do niczego nam sie nie przydadza. Ale pozostale trzy sa calkiem wyrazne. Widac dobrze wzor bieznika. Rowki – stwierdzil. – Albo fale. Rozmiar sredniej wielkosci, chyba dziewiatka, prawda?
Sejer skinal glowa.
– Mow dalej.
– Jest jeszcze cos, co powinienem zauwazyc?
– Tak mi sie wydaje.
Skarre znow przyjrzal sie fotografiom. Odlozyl na bok jedna z nich, zostawiajac sobie dwie pozostale. Te same, ktore wybral Sejer i w ktore wpatrywal sie przez cala wiecznosc.
– Oba to slady prawych butow – Skarre powiedzial cicho. – Najprawdopodobniej butow sportowych. Zgadzam sie.
– Jeden z nich jest wyrazniejszy od drugiego.
– Zgadza sie.
– A tutaj – wskazal palcem – jedna z fal bieznika ma przerwe. Wydaje mi sie, ze podeszwa jest peknieta.
– Tylko, ze na drugim zdjeciu niczego takiego nie ma – Sejer wpatrywal sie w niego uwaznie.
– Jestes pewien, ze to ten sam but? Oba to slady prawych butow, nie?
– Ale czy na pewno sa takie same?
– Nie bardzo wiem, do czego zmierzasz. Moze to kamyk? Kamyk, ktory zaklinowal sie w rowku i zakloca wzor jednej z fal.
– Kamien w podeszwie, ktory pozniej wypadl? O tym myslisz? – Sejer wciaz wpatrywal sie w niego.
– No wlasnie. To calkiem mozliwe.
– Albo podeszwa jest uszkodzona – mowil dalej Sejer. – Jeszcze cos: jeden slad jest slabszy od drugiego. Jakby ta druga byla bardziej wytarta.
– Co chcesz przez to powiedziec? – zapytal Skarre.
– Kto wie, czy nie bylo ich dwoch.
– Zabojcow?
– Tak.
– I obaj nosili takie same sportowe buty z falistym bieznikiem?
– Wlasnie takie buty teraz sie nosi. Zwlaszcza wsrod mlodych ludzi.
– W takim razie to raczej nie byl Errki – wyrzekl powoli. – On zawsze chodzi sam.
– Skok ze spadochronem jest coraz blizej – oznajmil wesolo Sejer. – Mysle, ze powinnismy sprobowac z pieciu tysiecy stop. Wtedy na pewno bedziesz zadowolony.
Skarre czul, jak ogarnia go fala niepokoju. Odetchnal gleboko, zeby uporzadkowac mysli.
– Najgorsza chwila przychodzi wtedy, kiedy otwieraja drzwi – dodal Sejer. – Ryk wiatru i lodowate powietrze. Zdziwisz sie, jak zimno moze byc na takiej wysokosci.
– Cos ci pokaze – zagadal Skarre, szybko zmieniajac temat.
Otworzyl notatnik i wskazal palcem. Sejer czytal ze zmarszczonymi brwiami, a potem powoli skinal glowa.
– Znalazles go?
– Zdaniem Kristoffera, Tommy wyjechal, ale mowi, ze nie wie dokad. Poszedlem pod wskazany adres, ale ojca nie zastalem. Sasiad powiedzial, ze wybral sie gdzies na weekend.
– W takim razie sprobujemy jeszcze raz w niedziele wieczorem. Moze kogos zastaniemy. A skoro juz o tym mowimy, moze powinienes wykupic jakies ubezpieczenie na zycie? Polecam Duo Insurance. Znajde ci numer telefonu.
– Niepokoi mnie troche, ze syn wyjechal, a kiedy chce znalezc ojca, on tez znika.
– Pewnie ma chate w gorach. Masz narty albo cos w tym rodzaju? Nie ma po co kupowac kombinezonu do skokow ze spadochronem tylko na jeden raz. Ale buty sa wazne. Na wszelki wypadek dokup w aptece ochraniacze na kolana.
Sejer, siedzac w fotelu, przechylil sie do tylu i usmiechnal wesolo do podwladnego.
– Wiedziales, ze w „King's Arms' jest piecdziesiat roznych gatunkow piwa? – odgryzl sie Skarre. – Maja otwarte do drugiej w nocy, wiec jak zaczniemy o osmej wieczorem, moze nam sie udac posmakowac wiekszosci z nich. Na wszelki wypadek zarezerwuje stolik blisko toalety.
– Cisnienie wiatru jest tak olbrzymie, ze gdybys otworzyl usta podczas spadania, nie dasz rady ich zamknac. Wywracaja sie na lewa strone i masz wtedy usmiech jak ropucha.
– W barze powiedzieli mi, ze maja Famous Grouse, twoja ulubiona whisky.
– Lepiej skup sie na skoku. Ale wracajac do tematu, moze w calej tej sprawie nie chodzi wcale o to, co nam sie wydaje. Ktos musial bardzo potrzebowac tych pieniedzy. Jezeli Tommy Rein sie ukrywa, prawdopodobnie ma swoje powody. Moze wszedl z kims w zmowe?
– W takim razie napadliby ja wieczorem, a nie wczesnie rano. Poza tym przyjechaliby samochodem, zeby szybciej uciec – Skarre wstal. – Nie zapomnij zaladowac lodowki piwem. Nie znam nic lepszego na kaca.
Sejer nie uslyszal pukania. Nagle w drzwiach pojawila sie Sara z torebka w reku. Zdazyla wpasc do domu i sie przebrac. Do domu i do Gerharda, pomyslal.
Zrobila kilka krokow naprzod i zatrzymala sie przed biurkiem glownego inspektora, a on probowal ukryc zaskoczenie i emocje, ktore nim zawladnely.
Sara Struel wpatrywala sie w niego. Sejer wygladal na zaskoczonego, jednak robil wszystko, zeby sie opanowac.
– Czym moge pani sluzyc? – wyjakal.
– Jeszcze nie wiem – powiedziala wesolo.
Zalegla kompletna cisza. Oczy jej sie smialy. Sejer odpowiedzial speszonym usmiechem, czujac, ze zastyga mu on na twarzy.
– Nie zapyta mnie pan, dlaczego jestem tutaj? – mowila, nadal sie usmiechajac.
Wybierasz sie z Gerhardem w podroz do Izraela i potrzebujesz nowych dokumentow, a biuro paszportowe jest na pierwszym pietrze, wiec pomyslalas, ze zalatwisz obie sprawy naraz.
– Nie jest pan ciekawy?
Raczej przestraszony.
– W tej chwili jest pan tak samo bezradny, jak tamta ropucha – zauwazyla bez cienia zlosliwosci. – Przyszlam tutaj, bo chcialam znow pana zobaczyc.
Za chwile nie bede w stanie odroznic snu od jawy.
– Zaschlo mi w gardle. – Rozejrzala sie po gabinecie. – Czy ma pan cos do picia?
Wstal, jak we snie, i podal szklanke wody.
Moze Gerhard ja bije, wiec Sara chce od niego odejsc?
– Przepraszam – powiedziala miekko. – Postawilam pana w klopotliwej sytuacji, ale uwazam, ze dobrze byc szczerym.