chcesz, ale musisz wyjechac natychmiast. Kiedy ona zobaczy, ze mnie nie ma, na pewno zglosi sie do informacji. Jest Hinduska. Ma dlugie czarne wlosy zwiazane z tylu glowy. Jest troche mlodsza ode mnie. Jesli jej nigdzie nie zobaczysz, popros, zeby wezwali ja do stanowiska informacji. Nazywa sie Poona Bai.

– Moglbys powtorzyc?

Gunder powtorzyl. Kalle wreszcie wzial sie w garsc.

– Mam ja zawiezc do twojego domu?

– Nie. Przywiez ja tutaj, do szpitala. Moja siostra nazywa sie Dahl. Lezy na neurologii, na dziesiatym pietrze.

– Przydalby sie numer lotu – powiedzial Kalle. – Mnostwo samolotow laduje o tej porze.

– Zostawilem go w domu, ale ten przylatuje o szostej z Frankfurtu.

Gundera ogarniala coraz wieksza rozpacz. Wyobrazil sobie, co bedzie czula Poona, kiedy nie zobaczy go na lotnisku.

– Kalle… – wyszeptal. – To moja zona, rozumiesz?

– Nie…

– Pobralismy sie w Indiach czwartego sierpnia. Bedzie mieszkac ze mna w Elvestad.

– Zaraz jade! – wykrzyknal Kalle. – Zostan z siostra, ja sie wszystkim zajme.

– Dziekuje. – Gunderowi Izy zakrecily sie w oczach. – Powiedz Poonie, ze bardzo ja przepraszam.

Kalle wskoczyl do samochodu i uruchomil silnik, lecz nie wlaczyl licznika. Kilka minut pozniej bialy mercedes pedzil autostrada na lotnisko. Gunder wrocil do pokoju Marie. Bez zmian. Pomyslec, ze nie moze sama oddychac… Wyobrazil sobie jej pluco jak bezksztaltny balon podziurawiony ostrymi odlamkami kosci. Lekarze ponownie napelnili go powietrzem. Inne rany same sie zagoja. To dobrze. Spojrzal na zegar. Weszla pielegniarka, usmiechnela sie i powiedziala, ze powinien troche odpoczac, moze zjesc i napic sie czegos.

– Nie chce mi sie jesc.

– Wiec przyniose panu cos do picia.

Ogarnela go sennosc. Respirator pracowal z regularnoscia zegara: wypuszczal powietrze, wpychal je z powrotem, a potem znowu wypuszczal. Byla 17.58. Samolot z Poona powinien wlasnie ladowac. Zeby tylko Kalle zdazyl, modlil sie Gunder w duchu. Zeby znalazl Poone w tlumie. Znowu spojrzal na siostre i uswiadomil sobie, ze nie zapytal o wypadek. Co sie stalo z drugim samochodem? I z ludzmi? Dlaczego nikt nic nie mowi na ten temat? Porazila go mysl, ze byc moze ktos zginal, ze Marie obudzi sie tylko po to, by wpasc w koszmar. Karsten jeszcze o niczym nie wie. Byc moze siedzi teraz w jakiejs knajpie przy kuflu z piwem, sluchajac belkotliwych niemieckich piosenek. Poona wkrotce odbierze bagaz. Ona tez nic nie wie. Kalle juz jej szuka. Gunder wyobrazil sobie jego siwiejaca glowe wystajaca nad tlum. Do pokoju weszla pielegniarka. Mezczyzna zebral sie na odwage.

– Co sie wlasciwie stalo? – zapytal. – W co uderzyla? W inny samochod?

– Tak.

– Co z tamtym kierowca?

– Duzo gorzej.

– Musze wiedziec, co sie stalo! Kiedy sie obudzi i zapyta, musze wiedziec, co jej powiedziec!

Pielegniarka patrzyla na niego powaznie.

– Nie zdolalismy go uratowac.

Pochylila sie nad Marie, uniosla jej powieke. Gundera przerazil widok nieruchomego oka o martwym spojrzeniu. Ktos umarl, byc moze z winy Marie.

Pojawila sie druga pielegniarka. Przyniosla bezprzewodowa sluchawke. Dzwonil Kalle.

– Nie znalazlem jej! – wysapal. – Pewnie wziela taksowke.

Gundera ogarnela panika.

– W ogole jej nie widziales?

– Szukalem wszedzie, wzywali ja przez glosniki, lecz widocznie szybko odebrala bagaz i wyszla.

– O ktorej tam byles?

– Nie jestem pewien. Przyjechalem najszybciej, jak moglem.

Gunderowi zrobilo sie go zal. Kalle mial wyrzuty sumienia, choc nie zrobil niczego zlego.

– Pewnie pojechala do ciebie – ciagnal Kalle. – Moze siedzi juz na schodkach. Zaraz tam pojade.

– Dziekuje – wykrztusil Gunder.

Oddal sluchawke pielegniarce, ktora spojrzala na niego pytajaco, ale nic jej nie powiedzial. Mial juz dosyc mowienia, tym bardziej ze Marie i tak go nie slyszala. Po trwajacym – wydawalo sie – wiecznosc oczekiwaniu dowiedzial sie, ze Poona nie dotarla do jego domu. Moze wcale nie przyleciala tym samolotem? Moze powinien skontaktowac sie z Lufthansa. Powiedza mu, czy byla wsrod pasazerow. Ponownie wyszedl do automatu telefonicznego i zadzwonil na lotnisko. Poona Bai figurowala na liscie pasazerow lotu z Frankfurtu. Samolot wyladowal o czasie, punktualnie o 18.00. Gunder wjechal z powrotem na dziesiate pietro, zajrzal do pokoju siostry. Byl potwornie zmeczony. Podszedl do otwartych drzwi dyzurki i powiedzial pielegniarkom, ze musi wyjsc, bo cos sie wydarzylo, ale na pewno wroci, a gdyby tymczasem cos sie dzialo, to czy moglyby go zawiadomic?

Oczywiscie ze tak, odparly z lekkim zdziwieniem. Wyszedl, wsiadl do samochodu i pograzony w myslach, ruszyl w droge do domu. W pewnej chwili jadacy z naprzeciwka samochod niespodziewanie zjechal na jego pas. Gunder gwaltownie szarpnal kierownica w prawo, zaraz potem skontrowal, omijajac przeszkode. Zrobilo mu sie goraco. Wystarczy ulamek sekundy, zeby doszlo do nieszczescia. Trzeba bylo wyjechac wczesniej, skoro ci tak spieszno, pomyslal z wsciekloscia, odprowadzajac wzrokiem w lusterku wstecznym bialego saaba.

Do domu dotarl o 21.30. Usiadl za biurkiem i zapatrzyl sie w fotografie. Nadszedl wieczor, zapadla noc. W jego duszy panowal zamet. Czyzby czegos nie zrozumiala? Czy powinien zawiadomic policje? Ale przeciez nie zaczna natychmiast poszukiwan. Zreszta gdzie mieliby szukac? Przesiedzial przy biurku cala noc. Za kazdym razem kiedy slyszal warkot silnika, zrywal sie z krzesla i odsuwal zaslone. Wszystko mozna wyjasnic, myslal. Lada chwila przed dom zajedzie taksowka i Poona wreszcie bedzie z nim. Telefon nie dzwonil, co oznaczalo, ze Marie nadal nie odzyskala przytomnosci i nie zdaje sobie sprawy ani z wlasnego stanu, ani z tego, ze kierowca drugiego samochodu nie zyje. I nie wie, ze Poona nie dotarla na miejsce.

Jego spojrzenie co chwila wracalo ku zdjeciu. Patrzyl na zolta torbe, ktora nosila jak pas. Nigdy wczesniej takiej nie widzial. Pamietal, jak calowala go w nos i jak piescila jego twarz cieplymi dlonmi. Jak uniosla mu koszule i przytulala sie do niego. Siedziala tak dlugo, wsluchana w bicie jego serca. Zdjal zdjecie ze sciany i zblizyl do oczu. Miala taka mala twarz. Calkowicie zakryl ja palcem.

Rozdzial 5

Nazajutrz, dwudziestego pierwszego sierpnia, policyjny radiowoz jechal powoli szosa w kierunku Elvestad. Biala maska samochodu lsnila w promieniach slonca. W srodku siedzieli dwaj mezczyzni. Juz z daleka dostrzegli zbiegowisko.

– To tam – powiedzial Skarre.

Po prawej stronie rozposcierala sie laka okolona lasem. Wzrok inspektora Konrada Sejera powedrowal ku granicy drzewostanu, gdzie pracowala ekipa dochodzeniowa. Cala laka zostala otoczona policyjna tasma; pozostawiono tylko jedno wejscie. Wysiedli z samochodu i skierowali sie w tamta strone. Lake porastala wysoka trawa, w wielu miejscach zdeptana. Te slady na dlugo pozostana jak otwarta rana, pomyslal Sejer. Na drodze zatrzymalo sie kilka prywatnych samochodow, dzieciarnia na rowerach, no i oczywiscie prasa, ktorej chwilowo nie dopuszczano blizej miejsca zdarzenia. Obiektywy polyskiwaly agresywnie. Sejera latwo bylo rozpoznac po sylwetce i sposobie chodzenia. Wysoki jak tyczka, poruszal sie powoli i dostojnie, emanujac spokojem. Mowil rowniez powoli, starannie wazac slowa. Mlodzi, ktorzy go nie znali, uwazali go niekiedy za niezbyt bystrego. Mylili sie. Inni widzieli w nim czlowieka, ktoremu rzadko zdarzalo sie popelniac bledy albo robic cos, czego by pozniej zalowal. Mial bardzo krotko przystrzyzone siwiejace wlosy, ubrany byl w czarny golf i brazowa skorzana kurtke, ktora teraz nosil rozpieta. Zgromadzeni rozstapili sie, robiac mu przejscie. Jacob Skarre szedl dwa kroki za nim. Sejer zaslanial mu widok, lecz nagle odsunal sie i Skarre zobaczyl ja niemal u swoich stop. Gwaltownie wciagnal powietrze. Jak powiedzial Holthemann przez telefon? „Wyjatkowo odrazajaca zbrodnia'.

Sejer sadzil, ze przygotowal sie psychicznie. Stal nieruchomo na lekko rozstawionych nogach i patrzyl na lezaca w trawie kobiete. Gruby warkocz przypominal czarnego weza, ale juz twarz nie przypominala niczego, co

Вы читаете Utracona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату