Niewykluczone, iz byli to morderca i jego ofiara'. Albo: „Nowy, kluczowy swiadek w sprawie zabojstwa w Elvestad!'. Nie byla jednak az tak dziecinna. Przeszla do salonu i usiadla przy telefonie z wizytowka Jacoba w dloni. Musnela nia policzek, wciagnela zapach, trzy razy pocalowala. We wlasnym domu mozna robic, co sie chce. Wreszcie wybrala numer. Uslyszawszy jego glos, zaczela drzec na calym ciele. Z trudem opanowala sie na tyle, zeby nadac glosowi spokojne, rzeczowe brzmienie. Postanowila, ze powie tylko o samochodzie, jednak Jacobowi to nie wystarczylo. Nie byla przygotowana na taki rozwoj sytuacji i stracila kontrole nad rozmowa, a nie mogla po prostu odlozyc sluchawki, bo wowczas stracilaby takze Jacoba.

– Zna pani kogos, kto ma czerwonego golfa?

– Nie – odpowiedziala szybko.

– Widywala pani taki samochod w Elvestad?

– Tak, ale to nie byl bliski znajomy, wiec…

– Czyli jednak zna pani kogos, kto jezdzi czerwonym golfem?

Linda przygryzla warge.

– On nie ma nic wspolnego z morderstwem! Po prostu ma podobny samochod, i tyle.

– Oczywiscie – odparl spokojnie Skarre. – Po prostu jestem ciekaw, w jaki sposob wpadla pani na to, ze to mogl byc golf. Tylko dlatego pytam. Jesli zna pani nazwisko tego czlowieka, to prosze je podac.

Linda spojrzala przez okno na ogrod i drzewa. Staly proste i smukle jak straznicy. Serce walilo jej jak mlotem. Nie przyjedzie do niej? Juz nigdy go nie zobaczy? Ogarnal ja lek. Miala wrazenie, ze uruchomila cos, nad czym nie potrafila zapanowac. Zadrzala. Ma podac nazwisko? A co ze sladami na twarzy? Wygladaly jak zadrapania.

– Lindo, jest pani tam?

Zrobilo jej sie goraco. On ja prosi!

– Goran. Goran Seter. Ktos mocno podrapal go po twarzy.

W tej samej chwili niebo przeciela jaskrawa blyskawica. I znowu. Nie towarzyszyl jej grzmot, tylko delikatny szelest. Letnia burza, przemknelo Lindzie przez glowe. To tylko letnia burza. Nadeszla pora zniw.

Widok tej mlodej, drzacej kobiety nasunal Skarremu skojarzenie z wyjatkowo cienkim krwistym befsztykiem, czekajacym tylko na to, zeby go polknac. Poprosil w duchu Boga o wybaczenie takich glodnych mysli i usmiechnal sie najprzyjazniej, jak potrafil. Linda bynajmniej nie byla zachwycona faktem, ze wszystko, co mu powiedziala, zostalo spisane oraz ze musiala to przeczytac i podpisac.

– Chyba mozemy pominac imie Gorana, prawda?

– Oczywiscie. I drobna rada ode mnie: prosze zachowac to dla siebie. Dzieki temu uniknie pani problemow w przyszlosci. Nad plotka nielatwo zapanowac, podobnie jak nad prasa. Wlasnie. Dziennikarze juz tutaj byli?

– Nie.

Nie miala pojecia, czy zdolalaby sie oprzec, gdyby zjawili sie z kamerami, aparatami i tym wszystkim… O golfie naprawde nikomu nie powiedziala. Rozpaczliwie szukala w pamieci jeszcze czegos, czym moglaby zaimponowac Jacobowi. Zlozyl na pol kartke z jej zeznaniem i podniosl sie z miejsca. Podjela jeszcze jedna, desperacka probe:

– Jak juz go zlapiecie, czy bede zeznawala tez w sadzie?

Usmiechnal sie.

– Nie przypuszczam, Lindo. Pani obserwacje nie sa wystarczajaco szczegolowe.

Poczula bolesne uklucie rozczarowania. Chwile potem wyszedl. Dotknela dlonia ust. Wydawalo jej sie, ze ma nienaturalnie duze wargi. Poszukala pod S w ksiazce telefonicznej; Jacob Skarre, Nedre Storgate 45 i numer telefonu. Natychmiast go zapamietala. Nastepnie wziela teczke z wycinkami i poszla na pietro, do swojego pokoju. Jakis czas stala przed lustrem, po czym jeszcze raz dokladnie przeczytala wszystkie wyniki. Musiala za wszelka cene podtrzymac to sledztwo, rozdmuchac je jak przygasajacy plomien. To byla jej misja. Czytala kiedys historie o pewnym policjancie, ktorego odsunieto od sledztwa, poniewaz nawiazal romans z kobieta swiadkiem, z ktora potem sie ozenil. Tamta kobieta nie byla nawet kluczowym swiadkiem, nie byla tak wazna jak ona, Linda. Podniecala ja swiadomosc, ze jej zeznania pociagaly za soba kolejne dzialania i wydarzenia, zaraz jednak przypomniala sobie rade Jacoba, aby nikomu o tym nie mowila. I nikomu nie powie. Z wyjatkiem Karen.

Rozdzial 13

Od plotek az huczalo, wciskaly sie nawet najdrobniejszymi szczelinami. Zamordowana kobieta byla zona Gundera Jomanna, ktora poslubil w Indiach! Gdyby nic jej sie nie stalo, z pewnoscia wzieliby ja pod lupe, ale przeciez nie zaslugiwala na smierc, wiec wszyscy wspolczuli Gunderowi z powodu jego ogromnej straty. Najbardziej jednak interesowal ich fakt, ze na miejscu zbrodni ktos widzial samochod Gorana Setera. Plotki byly czyms oczywistym, nikt ani przez chwile nie podejrzewal Gorana o popelnienie zbrodni. Byl milym mlodym czlowiekiem i wszyscy go znali. Znacznie bardziej intrygowala ich zagadka, kto zauwazyl samochod podobny do tego, jakim jezdzil Goran, i kto powiadomil policje. Siedzieli we trzech „U Einara': Frank Maruda, blady koscisty czlowiek zwany Nudlem oraz Mode ze stacji benzynowej. Frank oparl na stoliku potezne przedramiona.

– Ciekawe, czemu mnie nie podejrzewaja? Mam przeciez czerwona toyote i wygladam jak dzikus!

– Twoja toyota jest brazowa – odezwal sie Einar zza baru.

– Raczej w kolorze rdzy – wtracil sie Frank. – Z daleka wyglada jak czerwona.

– Jak o tym pomyslec, Einar, to pewnie ty to zrobiles. W gazecie napisali, ze byla tu i pila herbate.

Einar wyjal z oleju czerpak z frytkami.

– Jasne. Weszla tu ze swoja walizka i wszystkim, a ja wrzucilem ja do samochodu, wywiozlem do Hvitemoen, zalatwilem ja i wrocilem w sama pore, zeby odwrocic hamburgery na druga strone. – Pociagnal nosem. – Bulka z maslem.

– Ja mysle, ze to byl stary Gunwald – odezwal sie Nudel. – Mieszka tuz obok tamtego miejsca i jest wdowcem od Bog wie jak dawna. Nic dziwnego, ze gdy zobaczyl na szosie kobietke w sari, wyskoczyl z domu i pogonil za nia ze sterczacym fiutem!

Ogromnie to wszystkich rozbawilo. Einar pokrecil glowa.

– Nie byla ubrana w sari. Bardziej przypominalo to kostium, granatowy albo turkusowy. To musial zrobic ktos obcy.

– Pewnie, bo my przeciez jestesmy lepsi od wszystkich – zauwazyl Frank z przekasem. – Moim zdaniem to ktos stad. W okolicy mieszka jakies dwa tysiace ludzi. Ide o zaklad, ze tu wlasnie szukaja.

– Przeciez to jasne, ze to Mode – powiedzial Einar. – Siedzial przy kasie na stacji benzynowej i zauwazyl ja, jak wychodzila z kawiarni, wiec szybko wskoczyl do swojego saaba i pogonil za nia.

– Moj samochod jest bialy – odparl Mode. – A poza tym tego dnia na stacji siedziala Torill. Ja gralem w kregle w Randskog.

Einar spojrzal na niego.

– Czy to prawda, ze kupiles sobie wlasna kule?

– Prawda! – wykrzyknal Nudel. – I to nie jakas taka zwyczajna kule, tylko przezroczysta, jak ze szkla. Wazy dziewiec kilogramow, a w jej srodku jest malenki skorpion. Dlatego kiedy gra, wystepuje pod pseudonimem Skorpion!

Frank przewrocil oczami.

– Boze, co za bufon!

Mode byl wsciekly. Calkiem dobrze gral w kregle. Jego zyciowy wynik wynosil dwiescie trzydziesci punktow.

Einar wydal wargi.

– Nie wiemy, czy to na pewno byl czerwony woz, tylko ze tak sie zdawalo jakiemus glupkowi. A potem ktos dospiewal sobie, ze to golf.

– Jakiemus miejscowemu glupkowi. Stad te plotki o Goranie.

– To pewnie ta dziewczyna, ktora zawsze jezdzi na rowerze – powiedzial Nudel. – Zloty Loczek. Wczoraj stala przed kawiarnia i gapila sie na woz Gorana jak sroka w gnat, a jak tu potem weszla, zapytal, co ja tak zainteresowalo.

Вы читаете Utracona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату