– Linda Carling?

– Aha. Ta gadatliwa. Ide o zaklad, ze to ona zadzwonila na policje.

Przez jakis czas w milczeniu pili piwo. Frank skrecil sobie krzywego papierosa. Einar polal frytki przyprawa do barbecue i przyniosl mu do stolika.

– A co Goran na to?

Frank zgasil zapalniczke i powachal frytki.

– Goran jest w porzadku. Mowi, ze rozmawiaja ze wszystkimi.

– Wlasnie cos sobie przypomnialem – odezwal sie Mode. – Tego dnia kiedy ona zginela… Nie, to bylo dzien pozniej. No wiec kiedy Goran przyszedl tutaj, mial podrapana twarz.

– To pewnie Ulla! – zarechotal Frank. – Jest gorsza od kota.

– Niby tak, jednak ciekaw jestem, czy gliny zwrocily na to uwage.

– Juz sie zaleczylo – powiedzial Einar. – No, prawie.

– I dobrze, ale ludzie widzieli – odparl Nudel.

Frank zmierzyl go twardym spojrzeniem.

– To znaczy, ze jesli wezma cie na przesluchanie, to zaraz im o tym opowiesz?

– Jasne, ze nie. Nie jestem glupi.

– A dlaczego mialby nie powiedziec? – zapytal spokojnie Mode. – Boisz sie, ze to mogl byc Goran?

– Oczywiscie ze nie!

– Wiec dlaczego Nudel mialby nie mowic o zadrapaniach?

– Zeby oszczedzic sobie problemow. To slepy trop.

Drzwi otworzyly sie z hukiem i do kawiarni wkroczyl Goran ze swoim psem. Przy stoliku zapadla cisza. Mezczyzni wymienili niepewne spojrzenia. Goran przyjrzal im sie uwaznie.

– Pies – zwrocil mu uwage Einar. – Na zewnatrz.

– Wejdzie pod stol – powiedzial Goran, przysuwajac sobie krzeslo.

– Pies musi zaczekac na zewnatrz – powtorzyl wlasciciel lokalu.

Goran wstal z ociaganiem, wyprowadzil psa, przywiazal go do barierki i wrocil. Einar nalal mu piwa.

– Pij, poki mozesz! – rozesmial sie Nudel.

– No jasne, skoro maja mnie niedlugo zapuszkowac… Spokojnie, nie jest tak zle. Chcieli wiedziec, gdzie bylem tamtego dnia, zanotowali sobie i poszli. Sporo ludzi w Elvestad ma czerwone samochody. Gliny beda mialy troche roboty.

– Ja przynajmniej mam alibi! – parsknal smiechem Frank. – Tego wieczoru bylem w kinie i nawet mam bilet. Teraz juz na pewno go nie wyrzuce. Tym draniom nie mozna ufac, wciaz wsadzaja do wiezienia niewinnych ludzi.

– Ale jednak czesciej tych co trzeba – zauwazyl Nudel.

– Dowiedziales sie juz, kto podsunal im twoje nazwisko? – zapytal Frank.

– Nie, i gowno mnie to obchodzi.

– To mogla byc Linda. Wiesz, ta z bialymi wlosami.

– Tez tak pomyslalem – odparl Goran ze wzrokiem wbitym w kufel.

– Widziala ich na lace.

– Tylko sylwetki – poprawil go Frank.

– Kto tak powiedzial?

– Karen.

– Bog jeden wie, co naprawde widziala.

Goran podniosl szklanke do ust.

– Powinna troche mniej gadac. Do licha, jesli tu grasuje jakis wariat, a ona bez przerwy nawija o czyms glinom, wszystko moze sie zdarzyc. Na jej miejscu staralbym sie nie zwracac na siebie uwagi.

– To zupelnie nie w jej stylu – zauwazyl Einar.

– Gdyby rzeczywiscie widziala cos waznego, policja na pewno poszlaby tym tropem, a tak… Nawet nie sa pewni, czy aby to ich widziala na lace.

– Twierdza, ze to byli oni.

Nudel zamachal rekami.

– Policja wie znacznie wiecej, niz mowi. Poinformowali, ze widziala tylko sylwetki, pewnie po to, zeby ja chronic. W rzeczywistosci mogla widziec znacznie wiecej.

– Watpie – powiedzial Einar, wstawiajac kufle do zmywarki.

– Tak wlasnie robia – upieral sie Nudel. – Pozwalaja na drobne przecieki do prasy, a reszte trzymaja dla siebie.

– Skoro tak, to znaczy, ze jestes niewinny – zwrocil sie Einar do Gorana. – W przeciwnym razie juz dawno by cie aresztowali. Linda dobrze cie zna. Gdyby cie zobaczyla, na pewno by im o tym powiedziala.

– Albinosi maja slaby wzrok – stwierdzil kwasno Goran.

– Ona nie jest albinosem, tylko blondynka. Ale nie ma o niczym pojecia. Dlaczego nie jestes z Ulla?

– Polozyla sie. Chyba dopadl ja jakis wirus. Zawracanie glowy z tymi babami.

W milczeniu pil piwo, patrzac gdzies przed siebie. Pozostali obserwowali go ukradkiem. Zarowno na twarzy, jak i na rece, w ktorej trzymal kufel, wciaz bylo widac czerwone slady zadrapan.

– Biles sie z kims? – zapytal Frank od niechcenia. – Bo taki jestes troche… upiekszony.

Goran usmiechnal sie.

– To moj pies. Czasem probujemy, kto jest silniejszy. Wciaz musze mu przypominac, kto tu jest panem.

– A co na to gliny?

Goran mocniej zacisnal palce na uchwycie kufla.

– Beda rozmawiac ze wszystkimi. Wy tez sie doczekacie.

– Slyszales, Einar?

– Juz tu byli – powiedzial, wzruszajac obojetnie ramionami. – Przyslali jakiegos chloptasia ze zlocistymi loczkami. Malo nie zemdlalem ze strachu.

– Widzialem go. – Goran skinal glowa. – Nie wygladal na bardzo bystrego.

– Ci naprawde bystrzy szybko awansuja – stwierdzil Frank.

Mode zastanawial sie nad czyms.

– Ciekaw jestem, czy sporzadzili profil psychologiczny mordercy – odezwal sie wreszcie. – Teraz to modne. I, o dziwo, zwykle sie sprawdza.

– Czlowieku, nie jestesmy w Chicago!

– Wiem, ale jednak… – Mode mowil powoli, jakby myslal glosno. – Ciekawe, czy to prawda, ze mordercy maja ulubione marki samochodow. Wiecie, jak to jest: pokaz mi swoj woz, a ja powiem ci, kim jestes…

Rozesmiali sie. Wszyscy doskonale znali teorie Modego odnoszaca sie do wyboru marki samochodu.

– Wezmy na przyklad volvo – ciagnal. – To samochod dla starszych ludzi. Tak samo jak mercedes. Spojrzcie na Jomanna i Modego i zrozumiecie, ze mam racje. Francuskimi wozami jezdza ludzie ceniacy styl, komfort i wyrafinowanie, ale rownoczesnie zupelnie nieprzywiazujacy wagi do spraw praktycznych. Francuskie samochody sa wspaniale, ale nie da sie ich samemu naprawic. Dla odmiany ci, ktorzy wybieraja wozy japonskie, cenia sobie praktycznosc, ale sa pozbawieni stylu i wyrafinowania.

Kolejny wybuch smiechu; wszyscy wiedzieli, ze Frank jezdzi „japonczykiem'.

– Albo bmw – mowil dalej Mode. – Bmw jest dla ludzi dynamicznych, lubiacych sie pokazac, podczas gdy wozy brytyjskie czesto wybieraja zniewiesciali mezczyzni. Jest jeszcze opel, bedacy polaczeniem stylu, praktycznosci i niezawodnosci, nie wspominajac o saabie.

Jeszcze glosniejszy smiech. Saabem jezdzil oczywiscie Mode. Pociagnal lyk piwa i spojrzal na Gorana.

– Jesli chodzi o skode i lade, to wolalbym sie nie wypowiadac.

– Zostaje jeszcze golf – odezwal sie Nudel, spogladajac po ich twarzach.

Goran sluchal w milczeniu z zalozonymi ramionami.

– Z golfem jest ciekawa sprawa. Golfem jezdza ludzie z temperamentem. Lubia, zeby wszystko dzialo sie szybko, i sa ciagle w ruchu. Caly czas wciskaja pedal gazu w podloge, niekiedy bywaja w goracej wodzie kapani.

– Powinienes zaoferowac swoje uslugi policji – odezwal sie Einar zza baru. – Ze swoja wiedza na temat ludzi i samochodow bylbys niezastapiony.

Вы читаете Utracona
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату